cytaty z książek autora "Agata Romaniuk"
Małżeństwo jest jak sznurek. Jeśli każde z was będzie ciągnąć w swoją stronę, pęknie.
Musicie uważać,a czasem odpuścić.
Siła nie polega na tym,żeby wymusić swoje. Siła to cierpliwość i umiejętność odpuszczenia w rzeczach mało ważnych.
Każdemu może się zdarzyć zrobić coś głupiego z miłości.
Jak ktoś ci umrze, to na początku masz wiele spraw do załatwienia, a potem już żadnych. To jest najgorsze.
Zawsze mi się to wydaje upokarzające, że musisz kręcić biodrami, starać się żeby cię zauważył, żeby cię chciał. Ile rozczarowań. Miłość to krucha podstawa związku. Wolałam tego nie przeżywać.
Był tak poruszony, że ledwo zauważył, że wokół niego zaroiło się od ludzi.
To niemożliwe, że właśnie tu go napadnięto. Jego! Listonosza Moiczka, oddanego poczcie od ponad pół wieku.
[...] związał się ze znudzoną żoną swojego brytyjskiego klienta. Po roku zaczęła snuć wspólne plany, miała pretensje gdy odmówił ich realizacji. Zaczęła histeryzować. Omal go nie skompromitowała. Co innego utrzymanką, której dobrobyt i bezpieczeństwo zależą od niego. Dwa razy się zastanowi, nim zrobi cokolwiek głupiego. I tak jesienią 2013 roku Laila zamieszkała w wynajętym apartamencie w nowoczesnym bloku przeznaczonym dla ekspatów. Wszyscy trzej bracia zaczęli ją odwiedzać zgodnie z jasno określonym grafikiem. Dzielą się nią równo, po bratersku. I tak to trwa już piąty rok.
- No tak. Z miłości. To współczuję. Jak miłość się skończy, zostaniesz z niczym - mówi na odchodnym. Nie zdążam zaprzeczyć. Dziewięć lat później przekonam się, że miała rację.
kottocino kawa z mlekiem mieszana pazurkiem dwa razy w prawo.
Bracia Piksele, koty bliźniaki, pomagali czasem właścicielce księgarni z podłączeniem się do sieci. Bo trzeba przyznać, że choć pani Maryla świetnie znała się na książkach, w kwestii kociego internetu miała pewne braki.
Każdemu może się zdarzyć zrobić coś głupiego z miłości.
Bracia Piksele, koty bliźniaki, pomagali czasem właścicielce księgarni z podłączeniem się do sieci. Bo trzeba przyznać, że choć pani Maryla świetnie znała się na książkach, w kwestii kociego internetu miała pewne braki.
Walerka traktowała swoja pracę bardzo poważnie. Od dzieciństwa chciała zostać policjantką. Nie marzyła jej się praca fryzjerki ani nauczycielki.
Był tak poruszony, że ledwo zauważył, że wokół niego zaroiło się od ludzi.
To niemożliwe, że właśnie tu go napadnięto. Jego! Listonosza Moiczka, oddanego poczcie od ponad pół wieku.
Walerka traktowała swoja pracę bardzo poważnie. Od dzieciństwa chciała zostać policjantką. Nie marzyła jej się praca fryzjerki ani nauczycielki.
Prawo omańskie nie uznaje gwałtu małżeńskiego. Nie tylko nie jest karany, ale nie istnieje nawet samo pojęcie.
Małżeństwo jest jak sznurek. Jeśli każde z was będzie ciągnąć w swoją stronę, pęknie. Musicie uważać. A czasem odpuścić.
Siła nie polega na tym, żeby wymusić swoje. Siła to cierpliwość i umiejetność odpuszczenia w rzeczach mało ważnych.
My jesteśmy jak utwór muzyczny, Wanda, ty i ja. Jesteśmy jednością, ale istniejemy tu i teraz, i póki to jest piękny dźwięk, to wszystko dobrze, ale nie ma czego szukać poza ostatnią nutą".
Elżbieta otworzyła i pocałowali się w progu. Nie jak w filmie, gwałtownie, zachłannie, ale jakby to była najbardziej zwyczajna, naturalna rzecz.
Z nimi wszystko takie jest - spokojne, dobre, niewymuszone.
Wiesz, przypomniał mi się taki dialog ze starego filmu. On: „Czy ktoś na panią czeka?”. Ona: „Nie, nikt... nigdzie”. On: „Wspaniała sytuacja!”. Ale tym razem było inaczej, bo ja czekałem na ciebie. Bardzo. Odpowiedziała, że też czekała i że było jej tak, jakby się znali od lat – bo przecież się znali, mieli za sobą wiele wspólnych podróży.
Mądry kot dwa razy ogona nie naraża.
Nie lubię nocnych dyżurów. wiadomo, ciężkie porody nad ranem. Ale najgorsze jak podrzucają dziewczyny po nocy poślubnej. To się zdarza przynajmniej raz w miesiącu. Przywożą je takie umęczone, zakrwawione, bezbronne. Blade, drżące. Czasem jeszcze w ślubnym stroju. Ale z zakrwawionymi udami i łydkami. Pozawijane w jakieś koce, ręczniki, szmaty, żeby tapicerki w aucie nie zabrudzić. Bo skóra w aucie biała, taka biała.
Czasem mam taki sen. Dobry sen. Ze mieszkam sama w wielkim białym domu. Bez żadnego mężczyzny. Jest tam taras, a z niego widok na morze, nad którym unosi się złoty pył.
- Do Kociej Szajki – wyjaśniła uprzejmie Poziomka, wskakując brodaczowi na kolana. – Pomagamy cieszyńskiej policji w sprawach kryminalnych. Takiej jak ta. Będziesz musiał zeznawać, ale nic się nie bój, to nie boli – uspokoiła brodacza i posmyrała go ogonkiem po ręce.
Zimową porą cieszyniacy zakładali mu szalik i futrzane nauszniki, a nawet getry z pomponami. Bo przecież każdy wie, że różowe jelonki marzną bardziej niż zwykłe, te z brązowym futerkiem.
- Poziomka, tylne łapki wyżej! – komenderowała Lola, która była doświadczoną joginką. Od dawna prowadziła zajęcia z jogi nie tylko dla kotów, ale także dla kretów, borsuków i bobrów, które są z natury mniej gibkie niż ich pręgowana koleżanka. Kotka Poziomka zastygła właśnie w pozie wymagającej znacznej zręczności, z tylnymi łapkami skręconymi w precelek. Lola z uznaniem pokiwała głową. Wtedy obie usłyszały świst i głuchy dźwięk.
Kot Morfeusz usadowił się wygodnie w teatralnym fotelu.
Z zadowoleniem stwierdził, że siedzisko jest wyściełane
czerwonym aksamitem, który idealnie pasował do jego stroju. Był ubrany odświętnie, jak na premierę przystało.