cytaty z książki "Czułość i obojętność"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przyjaciel to człowiek, do którego dzwonię po wielu miesiącach milczenia, a nie pyta: dlaczego się nie odzywałaś, tylko mówi: cieszę się, że właśnie dziś słyszę Twój głos.
Chciałabym każdego dnia umieć coś w sobie zmienić, jakieś zachowanie, sposób bycia wobec innych, umieć pozwolić sobie na pewne rzeczy, innych natomiast sobie zabronić. Opanować samotność. Samotność nie tyle jako stan ducha, bo naprawdę w duchu człowiek zawsze jest lub bywa samotny, ile jako swego rodzaju „stan cywilny. Być właścicielem samego siebie, posiadać wokół siebie przestrzeń, której nikt nie może przekroczyć. Coś jakby niewidoczny zielony ogródek, do którego nikomu nie uda się zajrzeć, do którego także nikt, kto chciałby mnie zranić, nie miałby wstępu. Do niedawna było inaczej: każdy, komu to tylko przyszło do głowy, mógł mnie wytrącić z równowagi jakąś głupią uwagą, kłamstwem, bezsensownym zdaniem, sprawić mi przykrość, która trwała znacznie dłużej niż jego pamięć o tym zdarzeniu. Dziś już tylko pory roku mogą wpływać na mój nastrój, ale nie ludzie, którym na tym zależy. Stan mojego umysłu bywa tak różny, jak różne są dni, które przychodzą, Bywają dni dobre, ale bywają i złe, i te też muszę przyjąć za własne. Są dni, kiedy jestem z kamienia, czasem z żelaza, najczęściej, niestety ze szkła.
Przyjaciel to ktoś, kto choć na chwilę umie oderwać wzrok od siebie samego, aby spojrzeć na mnie. Uważnie. Życzliwie. Łagodnie.
Są pośród nas ludzie, którzy uważają, że jesteśmy na świecie po to, aby pomagać innym. Są również ci, którzy nie umieją pomóc nawet samym sobie.
Myślę, że tak naprawdę chciałabym być drzewem. Drzewo na szczęście nie jest istotą tak kruchą jak człowiek. Niestraszne mu pory roku. Nie lęka się byle wichury. Drzewo istnieje dla siebie samego- nikt nie jest mu potrzebny, za nikim nie tęskni. Chciałabym być pięknym drzewem, mieć długie gałęzie, sięgające do jasnego, czystego nieba. Mieć mnóstwo liści igrających zwiewnie na majowym wietrze. I mieć korzenie. Silne, mocno rozrośnięte korzenie, ukryte głęboko pod ziemią. Być drzewem, którego nie można przesadzić, a które i ściąć niełatwo.
Nie bądźmy nigdy tłumem. Nie krzyczmy, kiedy krzyczą inni.
Naprawdę, zanim zacznie się porządkować świat, należy najpierw uczynić generalne porządki wewnątrz nas samych. Wymieść przesądy, schematy, chore ambicje…
Nie ma rzeczy bardziej oczywistej niż przyjaźń, dopóki trwa.
To jak widzę świat i jak go opisuję, niekoniecznie pokrywa się z tym, jak go widzą inni.
(...) odwaga to nie siła fizyczna, czasem to po prostu umiejętność zadawania sobie pytań i rozplątywania poplątanych odpowiedzi.
Staram się uświadomić sobie, co zrobić chcę, a co zrobić muszę, i umieć odróżnić jedno od drugiego. Czytać tylko książki, które lubię, spotykać się tylko z ludźmi, którzy dobrze czynią mojej duszy. Umiem już wyjść z każdego miejsca, w którym źle się czuję.
Co jest najważniejsze w przyjaźni? Moi przyjaciele szeroko otwierają przede mną drzwi swojego domu za każdym razem, kiedy doń zapukam, ale nigdy nie usiłują mnie w nim zatrzymać
Stan mojego umysłu bywa tak różny, jak różne są dni, które przychodzą. Bywają dni dobre, ale bywają złe, i te też muszę przyjąć za własne. Są dni, kiedy jestem z kamienia, czasem z żelaza, najczęściej niestety, ze szkła...
W Polsce łatwo jest się pokłócić. Każdego dnia - na ulicy, w sklepie, na poczcie, kiedy tylko jestem w złym humorze i mam ochotę na kłótnię, mogę tę kłótnię mieć. Mam wrażenie, że u nas wszyscy ogromnie się nie lubią, strasznie sobie przeszkadzają i tylko czekają, żeby dać temu wyraz. A kiedy już dojdzie do kłótni, jej świadkowie obserwować będą akcję z kamiennymi twarzami albo z wyrazem zajadłej niechęci, lub też podzielą się błyskawicznie i niepotrzebnie na zwolenników jednej lub drugiej strony".
Ponieważ odwaga to nie siła fizyczna, czasem to po prostu umiejętność zadawania sobie pytań i rozplątywania poplątanych odpowiedzi.
Gość zaś nie powinien krytykować, wolno mu natomiast obserwować i uczyć się.
Ale, monsieur Proust, jeśli już chciałby pan wiedzieć, na pewno to nie te pańskie przesłodzone ciasteczka zwane magdalenkami, tak podobno przez pana ulubione, ale rosół, mój polsko-żydowski rosół - to jest najlepsza potrawa na świecie.
Są dni kiedy jestem z kamienia, czasem z żelaza, najczęściej niestety ze szkła...".
Głęboko we mnie tkwił ból, ale o nim już nawet sama ze sobą nie chciałam rozmawiać. Miałam za sobą spotkanie z rodziną - jedno z tych, których oczekuje się z radością i tęsknotą, a które nigdy całkowicie tych oczekiwań spełnić nie mogą: zostaje z nich tyleż szczęścia, co i bolesnych skaleczeń.
Witam każdy dzień z ciekawością, rozstaje się z nim z żalem.
Proszę mnie zabrać do siebie - oprócz pani nie mam już nikogo innego", powiedziałam do lustra. I nie umarłam".