cytaty z książki "Żałobnica"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
...przyjaźnie na wieki, nawet te pielęgnowane, trwają zaledwie kilka lat.
Są na tym świecie miejsca, które wiążą nas ze sobą tak, jak kotwica łączy statek z dnem morskim. Wbijają w skórę haczyki i szarpią boleśnie przy najmniejszym ruchu.
Prawda nie wyrasta z kłamstwa, ale z gracją się w nim maskuje".
Lęk ma płynną konsystencję, przedostaje się do żył, tętnice tłoczą go dalej.
Rozpoczęłam ucieczkę i nie zamierzam teraz wracać po mężczyznę, który zostawił mnie w szalupie w trakcie sztormu.
Nienawidzę prawdy, bo prawda jest pokarmem dla słabych, a ja jestem słaba. Wybieram ją tylko ze strachu. Tymczasem kłamstwo wymaga siły, trzeba je nieść na własnych barkach i wmawiać wszystkim dokoła. Zrobić z kłamstwa niepowtarzalną prawdę, skoro niepowtarzalną prawdę tak łatwo można uznać za łgarstwo.
Boję się prawdy, bo w nagrodę za nią spotykało mnie samo zło.
Czarny kundel z siwiejącym pyskiem miał ogon zwinięty jak u świni, owłosiona pętla spoczywała na zadzie.
W naszym życiu zdarzają się czyny, których żałujemy (...) Bywa, że rzutują na całą naszą przyszłość. Mogą ją naznaczyć albo zniszczyć. Z każdej sytuacji jest wyjście i z każdej, czasami nawet beznadziejnej drogi można zboczyć. Potrzeba tylko odwagi.
..smutek jest pasożytem, podpełza i bezboleśnie przebija się przez skórę, a potem wije się tuż pod nią, panoszy i rozmnaża, zostawiając w mózgu larwy.
(...) przypadki, częściej niż zwykła szczerość, stoją na straży prawdy.
Przypadki, częściej niż zwykła szczerość, stoją na straży prawdy".
Brzydzę się prawdą, która sprawia, że trzeba zniknąć, uciec i schować się przed tymi, którzy wszystko wiedzą lepiej; którzy siedzą w domach i hodują zło.
Obie, w tej samej chwili, zdajemy sobie sprawę, że przyjaźnie na wieki, nawet te pielęgnowane, trwają zaledwie kilka lat.
Jestem wdową.
Och, jak to brzmi w przypadku trzydziestoletniej kobiety, której życie mogłoby w zasadzie dopiero się zaczynać. "
"Dlatego wolę o sobie mówić, że jestem żałobnicą.
"Żałobnica" do mnie pasuje, lgnie do skóry i wchłania się niczym najlepszy krem.
Jestem żałobnicą.
Jestem suką.
Coś pękło między nami. Rozległo się głośne "trach", jakby utrzymująca nas na powierzchni kra się przepołowiła, a nurt rzeki niósł oboje w jednym kierunku, ale z dala od siebie. I już odwracamy głowy, i każde wbija wzrok w inny brzeg.
Nasze małżeństwo płowiało jak suszone drewno na elewacji. Początkowo piękne, szybko posiniało, napęczniało od częstych opadów, rozwarstwiło się na gorącym słońcu, gniło.
Przeszłości czasami trzeba stawić czoło. Inaczej nie pozwoli nam uciec. Przeszłość jest jak kotwica.
To tylko sen, zwykła ułuda, suma chorych pragnień.
Sen czy nie sen, dążenie, które nie znajduje ujścia, mija szybko, ale zostawia we mnie gorzki smak niedosytu, tli się wewnątrz. Jest jak orgazm, który miał nadejść, ale już odpływa, ucieka i znika zupełnie, pozostawiając niespełnienie, bolesny zawód. Jak woda, obmywa brzeg, ale nie sięga bosych stóp. Jak tył pociągu, który rozpływa się w nocy i zostawia poblask świateł, charakterystyczny rytm, cichnący stukot.
Fotografia jest od tego, by łapać szczęście, bo ono znika jak cień, gdy zachodzi słońce. Za to smutek jest pasożytem, podpełza i bezboleśnie przebija się przez skórę, a potem wije się tuż pod nią, panoszy i rozmnaża, zostawiając w mózgu larwy.
Dzielimy między siebie tę beztroskę. Ten radosny rytm serca. Uderzenia, które pulsują nawet pod czaszką, ale nie masz im tego za złe, bo przecież czujesz, że to dzięki nim chce się żyć. I wiesz, że takie chwile nie trwają wiecznie, że to zaledwie ułamek twojego życia, więc celebrujesz je, przeciągasz w nieskończoność, chcesz, by trwały jak najdłużej, bo po nich wraca wszystko to, co zwykłe i szare. Więc skoro już uciekłaś, to chcesz uciec jak najdalej, i rozciągasz ten moment, kropkę na linii życia, w podłużną plamkę.
Świat wolno gaśnie, jak światła w kinie.
Teraz ja jestem całym światem, a świat jest we mnie.