cytaty z książki "Cyrkówka Marianna"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Prawda? A jaka jest prawda? Na to przecież jesteśmy ludźmi myślącymi, kochającymi, żeby tę prawdę sobie opowiadać piękniej, żeby ją śnić uroczej niż na jawie. Nie prawda nami rządzi, my nią rządzimy.
Warszawa się przebrała.
Ma teraz śmierdzący płaszcz z trupów i zgliszczy.
Trawa tylko ją porasta i stokrotki,
tam gęstsze, gdzie ciała w ziemie wsiąkają.
...Bo przecież jakbym wszystko z góry wiedziała, byłoby tak samo, jakbym przeczytała zakończenie Hrabiego Monte Christo od razu na początku . Jaki wtedy sens czytać cały środek ? A przecież w tym środku właśnie żyjemy. Żyjemy w środku opowieści. Jaka to dziwaczna myśl. ...
I tak sobie maszerujemy w wesołym, długim pochodzie. Najbardziej lubię tę część popisu, przedsionek radości czasem bywa radośniejszy niż sama radość, czekanie jest piękniejsze niż spełnienie.
Wtulam się w niego, bo ciepły jest, mocny i żywy, plecy ma twarde, mocarne. Wstrzymuję oddech, wsłuchuję się w niego i podłapuję rytm, oddychamy razem, powoli. Wspólnie. Takie to z nas małżeństwo. W podróży.
Głos mi się łamie, bo sama mam łzy w oczach. Ale nie należy się wstydzić emocji na scenie, mówi zawsze Arnoldo. Emocje są ważne i dobrze się oglądają. Akordeonista polecony przez Tytoniową nie umie się już opanować i jednak wyskakuje z Pierwszą Brygadą. Ludzie wstają, śpiewają, płaczą, pełen sukces. Wszyscy się ogrzali wzruszeniami i śmiechem, jesteśmy zadowoleni.
Musimy też obejrzeć salę. Jeśli nie będzie kompletu, trzeba będzie wystawić krzesła za drzwi, żeby nie osłabiać ducha w narodzie. Widzowie muszą myśleć, że dostali się cudem, że uczestniczą w czymś szczególnym, a nie że błagamy, żeby przyszli. Muszą myśleć, że to my im robimy przyjemność, występując, a nie oni nam – kupując bilety. Taka jest magia cyrku. Trochę zasłaniania, trochę świecidełek, trochę mamienia oczu, dużo radości. Radości najwięcej.
Gdy idziemy ulicą zupełnie nowego miasteczka lub wioski, wszystkie twarze są nam obce, wszystkie historie nieznane. No dobrze, zawsze jest trochę strachu, bo co nas tu spotka?
Tytoniowa wzdycha.
– A da się z tego wyżyć? Z tego… bycia artystami?
– Przecież żyjemy. – Śmieję się. – I wie Tytoniowa, jakie to zajmujące? Co dwa, trzy dni jesteśmy gdzie indziej. Nigdy nie wiemy, co nas spotka.
– Nie boicie się tak jeździć w obce miejsca?
– Za okupacji siedzenie we własnej wsi też nie było bezpieczne.
– Ale u siebie przynajmniej człowiek wie, gdzie się w razie czego schować.
Milczę, choć myślę, że to prawda.
Będzie już dwa lata, jak podpisano pokój w Berlinie, ale na ulicy pod płotem dzieci nadal bawią się w wojnę. Stoją z kijami pod pachą, palą "papierosy" z pozwijanych liści, a potem jedni ustawiają się w rząd, drudzy kierują na nich kije i strzelają seriami. Taddadadadadadam. Tamci padają, okręcając się wokół własnej osi, niektórzy jeszcze chwilę kopią piętami w ziemię, aż unoszą się tumany kurzu. Wstają potem, spluwają na szaro, śmieją się, wrzeszczą:
- Teraz my was zabijemy!
- Nie, my wolimy zabijać!
- Ale wyście już zabijali!
- Ale dalej chcemy!
Kulę się w sobie, jakbym to ja dostała w brzuch.
- No dobrze, to chodźcie. Teraz będziemy partyzantami, pójdziemy do wsi po jedzenie.
I idą szeroko przez podwórze, stawiają pordzewiałe puszki, walą w nie kijami, rozwalają dookoła, wrzeszcząc:
- Gdzie smalec schowałaś, babo? Gdzie świnię schowałaś, babo?
- Nie chcę być babą! - krzyczy jakaś dziewczyneczka.
- Ale jesteś. Gdzie smalec schowałaś? Wódkę dawaj, jaja dawaj.
Dziewczynka płacze. Zatykam uszy.
- Chłopy, baba tu jest! Dawaj, pohulamy! Pohulamy!
Dziewuszka krzyczy coraz głośniej.
Kobieta znad balii wzdycha znękana.
- Widzi pani, w nocy płaczą, bo ciągle im się śni wojna, a w dzień bez ustanku się w wojnę bawią.
- Towar, towar się liczy. Rzecz jest pewna. Złoto też. Pieniądz papierowy czy blaszany to umowa między ludźmi. A umowy można nie dotrzymać.
Bo miałam rację.
Bo trzeba mieć nadzieję.
I tamta dziewczyna będzie ją miała.
Jak do niej przyjdzie złe, przypomni
sobie to nasze zmrużenie oczu.
Czasem wystarczy tylko móc śnić
o innym życiu i ona będzie śniła,
za kogokolwiek tatuś ją
za mąż wydadzą.
Czasami takie sny wystarczą,
żeby chciało się żyć dalej.