Mieszka razem z mężem i córką w południowo-zachodnim Londynie. Łączy pisanie książek z pracą w służbie zdrowia. Kontakty z pacjentami po udarze – ich odwaga i determinacja – stały się zresztą inspiracją dla niniejszej, debiutanckiej powieści. Można śledzić ją na Twitterze: @marshisms.http://katie-marsh.com/
Rozwaliła mnie ta książka. To trochę taki emocjonalny Up & Down. Zaczyna się sceną ucieczki sprzed ołtarza, odebranej przeze mnie z wielkim zdumieniem, bo powód tej ucieczki na pierwszy rzut oka jest co najmniej wątpliwy. Dopiero dalsza lektura wyjaśnia, co się tak naprawdę stało i jak wydarzenia z przeszłości skomplikowały życie wielu ludzi. Jest smutna, ale kończy się szczęśliwie, a wzruszenia, jakie wywołuje i refleksje, jakie budzi są warte poświęconego tej lekturze czasu. Polecam.
Książka, która kipi od emocji!
Zoe szykuje się do wymarzonego ślubu. Zaraz ma wypowiedzieć słowa przysięgi, ale dostaje wiadomość, że jej dawno nie widziana matka, potrzebuje pomocy. Zoe staje przed dylematem, pomóc matce, czy spełnić swoje marzenie?
To książka o miłości, o rodzicielskiej trosce, o życiu w niedopowiedzeniach, w poczuciu winy i żalu. To książka, która pokazuje moc rodzinnych więzów i oddania matki do córki. I tego jak ciężko jest zobaczyć na bieżąco pewne sprawy w prawdziwym świetle. Czasem muszą minąć lata, by obie strony mogły stanąć obok siebie i powiedziały, że się kochają.
Piękna, smutna, ale bardzo wzruszająca historia.