Mieszka razem z mężem i córką w południowo-zachodnim Londynie. Łączy pisanie książek z pracą w służbie zdrowia. Kontakty z pacjentami po udarze – ich odwaga i determinacja – stały się zresztą inspiracją dla niniejszej, debiutanckiej powieści. Można śledzić ją na Twitterze: @marshisms.http://katie-marsh.com/
Książka, która kipi od emocji!
Zoe szykuje się do wymarzonego ślubu. Zaraz ma wypowiedzieć słowa przysięgi, ale dostaje wiadomość, że jej dawno nie widziana matka, potrzebuje pomocy. Zoe staje przed dylematem, pomóc matce, czy spełnić swoje marzenie?
To książka o miłości, o rodzicielskiej trosce, o życiu w niedopowiedzeniach, w poczuciu winy i żalu. To książka, która pokazuje moc rodzinnych więzów i oddania matki do córki. I tego jak ciężko jest zobaczyć na bieżąco pewne sprawy w prawdziwym świetle. Czasem muszą minąć lata, by obie strony mogły stanąć obok siebie i powiedziały, że się kochają.
Piękna, smutna, ale bardzo wzruszająca historia.
Historia opowiedziana lekko choć porusza tematy trudne: oddalenie się ludzi w małżeństwie, zbudowany mur między rodzeństwem, zatracenie się w pracy, a przede wszystkim ułożenie życia na nowo, gdy w jednej chwili burzy jego porządek choroba i jej skutki.
Autorka daje nadzieję, że nawet traumatyczne wydarzenia mogą być początkiem dla nowego "ja" a co za tym idzie nowej rzeczywistości, w której zaparzenie herbaty jest sukcesem dnia a priorytety życiowe przetasowują się jak talia kart.
Ujęła mnie relacja Hanny i Toma, którzy na nowo odkrywają siebie znając te dobre i te najgorsze dni ich małżeństwa. Nie każdy związek byłoby na to stać...
Podczas czytania nasunęła mi się jeszcze jedna myśl- małżeństwo to nierozerwalna więź, czasami ciąży jak kajdany, innym razem uskrzydla. To od nas zależy co z niego weźmiemy i czy dostrzeżemy również w tej relacji swoje potrzeby, marzenia. Wtedy jest szansa na całkowite spełnienie.