cytaty z książek autora "Rachel Hartman"
Czasami prawda ma problem z przebiciem murów naszych przekonań. Kłamstwo, odziane w stosowną liberię, przechodzi o wiele łatwiej.
Niech ten, który szuka sprawiedliwości, sam będzie sprawiedliwy.
Wszyscy byliśmy potworami i bękartami, i wszyscy byliśmy piękni.
Nie potrzebuję powodu, by żyć. Życie to mój stan domyślny.
Czasami wszyscy dają z siebie wszystko, a sprawy i tak idą w złym kierunku.
Czujesz wiatr na twarzy? Jest twój i warto go czuć. Popatrz na te pomarańczowe chmury. Wszystkie cierpienia dnia można znieść, jeśli wie się, że na koniec czeka takie niebo. Były dni, kiedy mówiłam swojemu sercu, by zaczekało, po prostu zaczekało, ponieważ zachód słońca znów nauczy mnie, że mój ból jest niczym w porównaniu z wiecznym kręgiem nieba.
Bliźniacza para bogów, Konieczność i Przypadek, chodziła wśród gwiazd. Co musiało powstać, powstało, co mogło powstać, czasem powstawało.
Są melodie, które przemawiają równie dobitnie jak słowa, które płyną logicznie i w sposób nieunikniony z jednego, czystego uczucia.
My, smoki, nauczyłyśmy się od was, że razem jesteśmy silniejsi. Nie musimy samotnie stawiać czoła światu. Stańmy razem w imię pokoju.
-A ty? - spytala, spoglądając na mnie chytrze. - Co ty zrobisz?
-To co zawsze (...) Będę sięgać ponad podziałami i łączyć światy.
Zabobonne oszustwo czy nie, wiadomość przekazana przez psałterz była jasna: "Prawdy nie należy wypowiadać na głos. Oto akceptowalne kłamstwo".
Świat w moim wnętrzu jest potężniejszy i bogatszy niż ten błahy plan, zaludniony przez zwyczajne galaktyki i bogów.
Oszukałaś go? Podwójną porfiriańską tonę ognia i siarki, z kłami jak miecze, szponami jak... jak miecze! A ty go... po prostu oszukałaś?!
Konieczność jest Przypadkiem, a Przypadek wpływa na Konieczność.
W szalejącej burzy śnieżnej przeszła przez Ponurą Przełęcz, za towarzystwo mając jedynie dwie pasterki z Przyczółka Dewcomba, które pokazywały jej drogę.
Założyłem, że żadna racjonalna istota nie odważy się stawić czoła takiej pogodzie, więc nie byłem nawet w saarantrasie, by ją przywitać.
Zwiadowcy wprowadzili ją do naszej jaskini, tę malutką, na wpół zamarzniętą dziewczynkę, wokół niej wirował śnieg.
Wszyscy się na nią gapiliśmy, nie wiedząc, co myśleć, aż odrzuciła lamowany futrem kaptur i odwinęła wełniany szal z twarzy.
Spojrzała mi w oczy i już wiedziałem.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza, aż Glisselda spytała:
– Co wiedziałeś, Ardmagarze?
– Że natrafiłem na godnego siebie przeciwnika.
Zaskakuje mnie sam fakt, że ludzie i smoki mogą się krzyżować.