cytaty z książki "4 funkcje mężczyzny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dziecko, które nie widzi w ojcu bohateraa, dziecko, które nie chce być takie, jak tata, które nie podziwia ojca, jest w jakimś sensie sierotą, bez ojca.
Ludzie dość powszechnie żyją nie według przemyślanego planu, a pod dyktando "poganiającej" ich codzienności. Do rzadkości należy dziś mędrzec, który nabrał tak zdrowego dystansu do rzeczywistości, że nie musi korzystać ze wszystkich "fantastycznych okazji", które podsuwa mu codzienność. Tak więc myślenie, zdrowy rozsądek i kierowanie się nimi w życiu są... na wymarciu.
W szkole uczy się zapamiętywania, rozwiązywania testów. Nie uczy się rozumowania, tworzenia ciągów logicznych, wyciągania wniosków, kojarzenia faktów i na ich bazie podejmowania decyzji w życiu.
Jeżeli spytacie na lekcji języka polskiego, w którym roku urodził się Jan Kochanowski, a w którym napisał treny, szóstkowa uczennica wyrecytuje jak z nut. Spytacie ją na historii o dowolnego króla - datę urodzin, śmierci, rok koronacji, najważniejsze bitwy? Pójdzie gładko. Ale spróbujcie zapytać na tej samej lekcji kistorii, jaki król panował za czasów Kochanowskiego.
Człowiekiem, który nie potrafi kojarzyć faktów, wnioskować, tworzyć ciągów przyczynowo-skutkowych, łatwo manipulować. Wystarczy mu powiedzieć, kto jest dobry, a kto jest zły, na kogo głosować, na kogo nie głosować, kto jest oszołomem, a kto jest światły. Robi się to dzisiaj na masową skalę, w wymiarze globalnym. Dyktuje się ludziom - w ramach poprawności politycznej - co mają myśleć. I... myślą, jak im każą. I bzdury najróżniejsze siedzą w głowach naprawdę niegłupich ludzi. Wierzą w kompletne niedorzeczności, które można by było z łatwością odrzucić już po chwili logicznego myślenia.
Ci sami, którzy dzielnie walczą o życie robaczka i chronią skrzek żaby zielonej, oburącz podpisują się pod aborcją i eutanazją istot ludzkich?
A wystarczyłoby chwilę rozumnie zastanowić się nad sobą, nad życiem i nad skutkami własnego postępowania. Poobserwować, co się dzieje u rodziny i sąsiadów, co warto od nich przejmować jako dobry wzór i naśladować, a czego unikać.
Osobną rzeczą (ale połączoną z bezmyślnością) jest to, że przepisy prawa są dziś traktowane jako swoiste bóstwa. Święte i nietykalne! Prawo ma zastąpić myślenie.
(...) łatwe wizje "szczęście" oferowane przez bezbożny i wynaturzony świat. Wizje te są oparte ma generalnej zasadzie: "Rób, co chcesz, rób to, na co masz ochotę" (notabene to naczelne hasło... satanizmu). Wymieńmy tylko niektóre z tych wizji: Piotruś Pan - beztroski, wiecznie bawiący się chłopiec; Playboy - chłopczyk zabawiający się na terenie seksualności bez żadnej odpowiedzialności za skutki swych działań; Singielek - egocentryczny, wiecznie niedojrzały chłopiec podporządkowujący całe życie własnej przyjemności, programowo odrzucający miłość jako bezinteresowany dar z samego siebie.
Mamy więc jasno wyznaczone cztery funkcje mężczyzny, męża, ojca:
1. Odpowiedzialność za życie poczęte.
2. Udział w wychowaniu.
3. Praca zawodowa.
4. Przykład dojrzałej postawy chrześcijańskiej.
Istnieje tylko jedna recepta na szczęście: Rób to, co kochasz, ale pokochaj to, co dla Ciebie (i innych) jest dobre i co leży w Twojej naturze. To, do czego zostałeś stworzony i powołany. Słowem, bądź sobą w najmądrzejszym i najgłębszym tego słowa znaczeniu. Polub też to, czego nie kochasz, a co jest Twoją powinnością życiową. Co jest przypisane do Twojej roli, do powołania, które obrałeś w życiu.
Świat kreuje mężczyzn na supermenów, singielków, celebrytów... Podsuwa nam za wzór do naśladowania jakieś pokraczne, poplątane osobowości - ludzi, którzy ani ojcami nie są, ani do ojcowania się nie nadają. To nawet nie są prawdziwi mężczyźni! To czterdziesto-, pięćdziesięcio-, cześćdziesięcioletni chłopcy, którzy wiecznie się bawią.
Ludzie, którzy nie kochają nikogo, są bardzo nieszczęśliwi, choć może na zewnątrz nigdy tego nie okażą. Budują swoją wartość na wiecznym porównywaniu się z innymi: "O, ten garbaty, a tamten krzywy, ten koślawy, a tamten głupszy ode mnie".
Całkowite poczucie bezpieczeństwa kobiety likwiduje niszczący miłość małżeńską lęk przed samym współżyciem. Krótko mówiąc, żony mężów odpowiedzialnych za życie poczęte swych dzieci nie odczuwają "bólu głowy" na samą myśl o współżyciu i są w pełni otwarte na ten sposób wyrażania miłości małżeńskiej.
Mężczyzna, który potrafi wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za siebie i za rodzinę, ma prawo być z siebie dumny. A co robią współcześnie mężczyźni? Zwalają winę na dziecko, na żonę, na sąsiada, na szefa w pracy, obciążają każdego z wyjątkiem... siebie. (...) Po grzechu pierworodnym Pan Bóg, który dokładnie wiedział, co się wydarzyło, nie pyta Ewy: "Babo, co ty narobiłaś?!". On pyta: "Adamie, gdzie jesteś?".
Zasada jest prosta: Mężczyzna wzrasta przy kobiecie, która mu ufa, ponieważ widzi, że on sam pilnuje ich wspólnego dobra. Pilnuje on również ładu moralnego w ich relacji. Przy czym zaufania do siebie nie da się "zażądać" albo krzykiem czy agresją wymusić, co niestety wielu żałośnie i beskutecznie próbuje robić. Zaufanie trzeba zdobyć wytrwałą i ofiarną postawą troski o rodzinę. Wielu mężczyzn tego nie rozumie. Żaden mężczyzna żądający na starcie znajomości oddania się seksualnego nie jest godzien zaufania. Gdy ona ulegnie tej presji i, mówiąc wprost, zgodzi się na współżycie, przykłada rękę do krzywdy, którą sobie nawzajem wyrządzają. Uczy go rozwiążłości i zdolności do zdrady... Szkoda, bo właśnie straciła swoją szansę pomocy mu we wzroście.
Gdyby dziewczyny powszechnie zaczęły stawiać mądre wymagania swoim chłopakom, to chłopcy by chodzili jak w zegarku. A tymczasem oni nie muszą się ani starać, ani wysilać. Ani nawet stawać się lepszymi. A skoro nie muszą - nie robią tego. W konsekwnecji nie staja się dojrzałymi mężczyznami, zatrzymując się na etapie wiecznego chłopca. Taki facet znajdzie kobietę, która zgodzi się na życie z nim w wolnym związku. (Wolnym od czego? - od jego odpowiedzialności). Nie będzie się do niczwego zobowiązywał, bo nie musi. Taki facet nawet dziecka, które się pocznie, nie musi przyjąć.
Mężczyzna, który się zwalnia od odpowiedzialności za własne dziecko, przegrywa tą decyzją - zwykle nie zdając sobie z tego sprawy - swoją męskość, swoje życie i swoje szczęście. Słyszałem kiedyś zdanie wypowiedziane przez bardzo mądrą kobietę: mężczyzna, który działa seksualnie i nie podejmuje żadnej odpowiedzialności za skutki swoje działania, nie przekroczył jeszcze progu uczłowieczenia. Ta naturalna męska odpowiedzialność jest dziś przerzucona na kobiety, i to dzieje się w skali światowej. Sprytny podstęp mężczyzn, by wyzwolić się od odpowiedzialności... Ale i głupi pomysł mężczyzn, bo zakłada "wyzwolenie" z systemu, który odwiecznie był gwarantem wzrostu i w efekcie szczęścia mężczyzny. Powiedziałbym, że mężczyźni w swej chytrości przekalkulowali.
W świecie medycznym panuje zmowa milczenia na temat jakiejkolwiek szkodliwości in vitro. Trzeba jasno stwierdzić, że in vitro wpisuje się w iddę lansowanej rewolucji seksualnej, której naczelnym założeniem jest oderwanie działań seksualnych od prokreacji. Jednym biegunem jest przyjmność seksualna "wyzwolona" z rodzicielstwa (sterylizacja, antykoncepcja, środki poronne, aborcja), a drugim rodzicielstwo niezależne od aktów małżeńskich (sztuczne unasienienie, in vitro).
Czy dziecko wychowane bez ojca jest skazane na zagubienie i marną karierą życiową? Na szczęście nie! Każdy z nas wynosi z domu pewne doświadczenia Dostajemy je za darmo, niejako w pakiecie, czy tego chcemy, czy nie. Jeśli są to dobre doświadczenia, to Bogu dzięki, możemy się czuć szczęściarzami. Ale prawda jest taka, że wszyscy wynosimy też jakieś, większe lub mniejsze "niedoróbki" z domu rodzinnego. Co wtedy? Wtedy - jeśli chcemy osiągnąć szczęście - musimy te 'niedoróbki" samodzielnie przepracować i... odrobić. Również brak ojca można odrobić w dorosłym życiu. Można (i trzeba!) wykształcić w sopbie to, co byśmy dostali "za darmo", niemal automatycznie, gdybyśmy mieli normalnego, porządnego, rozumnego i kochającego tatę.
Trzeba tu wspomnieć o roli kobiety w kształtowaniu relacji międzyludzkich, szczególnie jako nauczycielki miłości. Drogie Panie, naprawdę uwierzcie, że mężczyźni w odróżnieniu od Was pierwotnie nie czują silnej potrzeby wzmacniania więzi osobowej z najbliższymi. Pierwotnie interesuje ich materia, a smaku prawdziwego szczęścia płynącego z relacji miłości muszą się dopiero nauczyć.
Jeśli kobieta nie nauczy mężczyzny, że relacja to dla niego ważna sprawa, to on nie będzie tego wiedział. Kobiety zaniedbują to zadanie i często nie podjemują świadomego trudu, żeby mężczyzn, szczególnie synów, wychować do miłości. Do umiejętności wchodzenia w relacje z ludźmi i do gotowości poświęcenia siebie dla innych. Mężczyzna bez tych nabytych umiejętności żyje egoistycznie skoncentrowany na "swoich sprawach", raniąc nieświadomie bliskich i samemu sobie odbierając szansę na prawdziwe szczęście.
Tak więc kobiecą rzeczą jest nauczyć mężczyznę relacji miłości, a męską pilnowanie, by w tej relacji panował ład i by niekontrolowane uczucia jej nie wypaczyły i nie sprowadziły na manowce.
Tak więc nie udawanie bezbłędnego, a umiejętność przeproszenia za własne błędy pozwala zachować twarz przed swoimi dziećmi i autorytet w ich oczach.
Dotyk jest ogromnie ważny w budowaniu więzi. Tylko co ma robić mężczyzna, który nigdy nie widział swojego taty przytulającego mamę? Jak ma się nauczyć dotyku? Jak zrozumieć, że to ważne? (...) Tymczasem współczesne dzieciaki jeszcze bardziej niż kiedykolwiek potrzebują widoku przytulających się rodziców. Dlaczego? Bo zewsząd są zasypywane obrazkami rozbitych rodzin, patologii, przemocy...
Jak budować relacje z dziećmi? Wykorzystaj siłę dotyku, patrz w oczy, błogosław swoje dzieci, poświęcaj czas, dawaj przykład pracą.
Drogie Panie, nie gaście ducha w waszych mężach! Nie zniechęcajcie ich! Niestety, duża część żon nie potrafi właściwie zareagować na nieporadne czasami starania mężczyzn. Potrafią powiedzieć: "No, niby mnie przytuliłeś, ale z jaką miną. Niby pocałowałeś, ale od niechcenia". W końcu będzie: niby tańczysz na rzęsach, ale nie na tych, co trzeba! Czasami pada zarzut, że niby coś robisz, ale się do tego przymuszasz. Ja bym chciała, byś tak sam z siebie... Litości! On tego w sobie nie ma, bo nie widział u ojca. Tak, on się do tego przymusza i to jest dowód jego miłości. Robi coś, czego nie umie, bo wie, że to "coś" jest dobre. Drogie Panie, za to należy się uczciwa wdzięczność. Co więcej, te gesty, do których się "przymusza", z pewnością go przemienią. Panie nie wiedzą, że gdy on gest przytulenia wykona tysiąc razy, to nie dość, że nabierze pewnej wprawy, to jeszcze autentycznie stanie się troskliwy i czuły.
Czyny przechodzą na sprawcę, czyny zewnętrznie się "uwewnętrzniają".
Tyle spraw na co dzień planujemy: ścieżkę kariery zawodowej, budowę domu, sprawy finansowe, wakacje... Czy równie mocno angażujemy się w kwestii zaplanowania czasu na budowanie relacji w rodzinie? Każde planowanie jest pożyteczne i rozwojowe. Po pierwsze wymaga użycia rozumu (żeby wymyślić, co robić), po drugie angażuję wolę (by zrealizować, wcielić w życie). Im mądrzej człowiek wymyśla i im lepiej realizuje mądre plany, tym bardziej wzrasta i staje się dojrzalszy. Szczytem rozwoju człowieka jest sytuacja , gdy on zawsze najmądrzej wymyśla i w pełni plan realizuje.
Na wstępie zaznaczmy, że praca zawodowa to znacznie więcej niż zarabianie pieniędzy. Nie żyjemy dla pracy, tylko pracujemy dla życia. Błędem jest uczynienie z pracy najważniejszego celu życia.