cytaty z książki "Farba znaczy krew"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Właściwa równowaga była od zawsze, od milionów lat, tam gdzie człowiek nie "reguluje", przyroda zawsze "wie" i zwierząt jest tyle, ile ma być. Nie więcej i nie mniej.
Zrozumiałam, że jeżeli jestem gdzieś w lesie, to tak naprawdę nie boję się spotkania z niedźwiedziem czy wężem, tylko z ludźmi. To właśnie oni niosą ze sobą największą przemoc. To może się również wiązać z relacjami pomiędzy jedną a drugą płcią.
- Ruth Rosenhek.
Przyjął się pogląd, że przyroda nie da sobie rady bez pomocy ludzi. Co to właściwie znaczy? Otóż to przekonanie każe nam wierzyć, że przyroda nie da sobie rady i zginie, gdy ludzie przestaną zabijać jelenie, dziki, sarny, łosie, muflony, daniele, żubry, wilki, kaczki, kuropatwy, zające, króliki, piżmaki, jenoty, kuny, lisy, dzikie gęsi, głuszce, cietrzewie, bataliony, bekasy, słonki i bażanty! W tym powszechnym sądzie widać dobrze, jak skuteczne jest myśliwskie public relations. Zaowocowało zbiorowym przekonaniem, że myślistwo jest konieczne, by przetrwała przyroda i zwierzęta. Bez dokarmiania i regulacji przyroda nie da sobie rady.
Czyli: ZABIJANIE DZIKICH ZWIERZĄT = OPIEKA NAD NIMI.
Co należało dowieść.
Jak powiedział Paul McCartney, jeden z Beatlesów: "Gdyby rzeźnie miały szklane ściany, wszyscy byliby wegetarianami".
- sensei Sunya Kjolhede.
Najprostszą drogą do zmniejszenia szkód w uprawach jest zaprzestanie wszelkiego dokarmiania. Wtedy sztucznie utrzymywany poprzez wielkie dokarmianie wysoki stan dzików i jeleni zmniejszy się do stanu biologicznej pojemności ekosystemu. To tylko kwestia czasu, by zwierząt było tyle, ile przyroda może sama wykarmić.
Człowiek utrzymuje brak drapieżników, by mieć pretekst do zabijania dla rozrywki oraz dla swojego poczucia mocy i władzy nad przyrodą. Dlatego samozwańczo ogłosił siebie głównym drapieżcą.
Problem polega na tym, że zabijając zwierzęta, w dużym stopniu zabijamy też siebie. Po prostu! Na głębokim poziomie zabijamy samych siebie, niszcząc pełen współczucia i wrażliwości rdzeń własnej istoty, zamiast go wzmacniać.
- sensei Sunya Kjolhede.
Widzę także, że natężenie przemocy przy uprawie zboża jest inne niż przy strzale w serce sarny albo gdy w rzeźni przykłada się krowie elektrody do głowy.
Myśliwi mówią: "My dokarmiamy zwierzęta, dzięki nam mogą przeżyć zimę". To jeden z ich koronnych argumentów. Rzeczywiście dokarmiają - a potem te same zwierzęta zabijają.
To jest nieustanne potrząsanie przyrodą. Gdyby tego zaprzestać, to tylko kwestią czasu jest, by populacja zwierząt, zaburzana z jednej strony przez zabijanie, a z drugiej przez wielkie dokarmianie, wróciła do naturalnego stanu. Wystarczy przestać się wtrącać i pozwolić, by zwierzęta po prostu rządziły się swoimi prawami, a wszystko wróci do siebie, do spokoju, którego tak bardzo wszyscy poszukujemy. Jestem pewien, że rezygnacja ludzi z generowania tak wielkiej przemocy w otaczającej nas naturze zrodzi w niej dobrostan, który udzieli się również nam wszystkim.
Myśliwi nie twierdzą, że przywracają naturalną równowagę - odnoszę wrażenie, że nie jest to problem, który ich obchodzi. Poza tym, chyba przeczuwają, że nie są w stanie tego dokonać. Nigdy, w czasach gdy polowałem, nie spotkałem się z myśliwym, który twierdziłby, że poluje po to, by utrzymywać harmonię i równowagę w przyrodzie. Ten slogan zarezerwowany jest dla oficjalnej argumentacji kierowanej z myśliwskiego środowiska na zewnątrz, mającej utrzymać w społeczeństwie świadomość o konieczności istnienia współczesnego myślistwa. Używając tego argumentu, myśliwi mówią nie wprost, że skoro równowaga w przyrodzie i tak jest już naruszona, to wolno ją psuć dalej. To trochę tak, jakby ktoś wspaniały, choć nadający się do naprawy zabytkowy zegar rozbił na kawałki, czując się przy tym bezkarnie, ponieważ "i tak był zepsuty".
I kupuje się - za ciężkie pieniądze - możliwość uśmiercenia byka czy dzika, często ze stale podkarmianej ambony, tak zwanego nęciska, które zawsze kojarzy mi się z rzeźnią. Jest to po prostu zwykła egzekucja, rozstrzelanie, kaźń, jatka prowadzona z nadziemnej budki, strzał z użyciem lunety na odległość 25-30 metrów, w chwili gdy zwierzę się pożywia...
W życiu bez uzależnienia jest dużo miejsca na zwyczajny altruizm. Każdy oczywiście ma trochę egoistycznego myślenia, ale w trzeźwym życiu - bez względu na to, czego ta trzeźwość miałaby dotyczyć: alkoholu, pracy, polowania - jestem w stanie wspiąć się tak wysoko, żeby zobaczyć, że istnieje cały świat.
- Anna Dodziuk - psucholog, terapeuta.
Pewien bardzo wpływowy minister na posiedzeniu rządu dotyczącym parków narodowych walczył jak lew o zmianę w projekcie ustawy wyrażenia "opinia" na "zgoda samorządów lokalnych". Wywalczył! I premier nakazał wpisanie takiej zmiany do projektu ustawy. O co tu chodzi? O Puszczę Białowieską, w której ów człowiek ma leśny dom, i właśnie tam poluje. Pozostawienie słowa "opinia" przybliża objęcie całej Puszczy prawami parku narodowego. Oznaczałoby to, że w ostatnim pierwotnym lesie na całym niżu europejskim, w Puszczy Białowieskiej, wyniszczane od lat dwudziestych minionego stulecia przez Niemców i Anglików, a obecnie z jakąś ponurą zaciekłością przez polskie państwowe (!) przedsiębiorstwo, skończyłoby się wyrzynanie drzew i zabijanie żyjących tam zwierząt. Nie ma polowań! Wpisanie słowa "zgoda" do tej ustawy pozwala robić to w Puszczy Białowieskiej jeszcze przez wiele lat, bo łatwiej wywierać naciski na samorządowe władze lokalne, od których akceptacji, w takiej sytuacji prawnej, wiele zależy.
Dziwnie się czuję, jakieś myśli mi się snują. Właściwie cholernie mi go szkoda i nie chciałem go zabić. To znaczy chciałem go zabić, ale tak, żeby jednocześnie żył. A może po prostu chciałem, żeby wszyscy widzieli, że go pokonałem, że jestem silniejszy i że dałem mu radę. Gdyby to już wszyscy zobaczyli i uznali, on mógłby już sobie spokojnie żyć i nawet bym go lubił. Ale gdybym nie odciął mu głowy, to kto by mi uwierzył, że go pokonałem? Dlaczego więc to zrobiłem? Dlaczego zabicie potężnego, pięknego, jurnego samca coś znaczy dla myśliwego? O co tu chodzi? Dlaczego właśnie to polowanie jest tak ważne? Dlaczego zabicie byka, a mocnego w szczególności, wzbudza u innych myśliwych zazdrość? Dlaczego trzeba być dumnym, gdy się zabije byka? Co to za głód? Kto miałby mnie podziwiać?
Myśliwi na każdym stołku wiedzą, jak chronić swoje interesy. I nie muszą toczyć narad, ustalać strategii, podpisywać porozumień - wiedzą sami z siebie i w jednej chwili, co trzeba robić, ponieważ te sprawy dotyczą najbliższe ich ciału koszuli.
Lobby myśliwskie to bardzo poważna siła polityczna skutecznie działająca na rzecz swoich interesów w imię wspólnej rozrywki.