cytaty z książki "Orlęta Lwowskie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dlaczego wszystko niszczą, bez powodu, bez sensu! Matka domyśliła się, co czuję chłopiec. To także ofiara poniesiona dla ojczyzny. Nowy świat zawsze powstaje na gruzach starego. Oni, sami o tym nie wiedząc, burzą po to, żebyśmy my mogli budować. Nie myśl o tym, co było, synku..
Wieczór wigilijny nie zaważa na krew, żelaza i przekorę ludzkiej woli, lecz nadchodzi, kiedy nastaje jego czas i choćby tylko na krótką przerwę zrobioną na odmówienie modlitwy przemyca do duszy pokój płynący z miłości. Ten pokój, pod wpływem którego nikt nie myśli sobie, lecz o tych, których kocha.
Petrycy poległ w trakcie pierwszej bitwy stoczonej przez pierwszy pluton.
W gimnazjum przy jego nazwisku zapisano później w kronice klasowej: 1 stycznia 1919 roku, w wieku czternastu lat, poniósł bohaterską śmierć na polu chwały, w okolicach biłohorskiego lasu.
Komendant Lwowa tymczasem, z rękoma splecionymi na plecach, wychylił się przez okno, by zaczerpnąć przejmująco mroźnego, zimowego powietrza. Z chodnika posyłało mu promienne uśmiechy troje dzieci. Rodzeństwo Potockich podążało do szkoły. Wąsy pułkownika lekko drgnęły, gdy ich właściciel się uśmiechnął...Nie, nie dla starych trzeba utrzymać Lwów. Im co najwyżej przypadnie już w udziale satysfakcja, iż ciało ich będzie mogło kiedyś spocząć w wolnej polskiej ziemi.
Ten dom wybudował mój dziadek. Miałem nadzieję, że i ja będę go mógł kiedyś przekazać swojemu synowi. Ale nic nie szkodzi! W nowej Polsce wybudujemy sobie inny!
Tak żyli lwowscy uczniowie i tak umierali śmiercią bohaterów, ażeby w zmartwychwstałej Ojczyźnie nie zabrakło Lwowa.
Trwał już w najlepsze luty. Trzeba było stać w kolejce po wodę, racje żywnościowe skurczyły się o połowę, nie było oświetlenia, na stanowiskach obronnych zawzięty bój toczyć się już zaczął niebawem nieprzerwanie w dzień i w noc i Ukraińcy obwieścili światu: Lwów dogorywa, to już jego ostatnie godziny!
Stanisław był akurat w budynku stacji telegraficznej, kiedy iskrówka wyłowiła z eteru ową pyszałkowatą przechwałkę. Urzędnik telegrafu zaśmiał się ostro i zasiadł do nadajnika.
Zdementował:Lwów niezłomnie się opiera.
Przebywające w małym pomieszczeniu osoby przygniotła jednakże troska. Nie o siebie, o ojczyznę... Nie, Lwów nie może upaść! Bo inaczej po tylu stuleciach Polska wciąż jeszcze pozostałaby niepełna, niecała. Lwów będzie walczył aż do samego końca, pozostanie polskim miastem dopóty, dopóki znajdzie się jeszcze para rąk zdolnych unieść karabin, a jeśli odsiecz nadejdzie dopiero wówczas, kiedy i ztyvh ostatnich dłoni broń zacznie wypadać, to nic nie szkodzi. Grunt, że pochwyci ją inny Polak!
Nie żegnajcie się! Któż żegna się z tymi,którzy wysuwają się na czoło, żeby wskazać drogę pozostałym?!Prędzej czy później i tak się spotkamy u kresu wędrówki, Dopóki to nie nastąpi, uczynić możemy tylko jedno: zająć miejsce tych, którzy odeszli, i walczyć dalej.Nie możemy oglądać się do tyłu, lecz musimy patrzeć w przód! - i jakby pragnął podkreślić swoje słowa, zrobił pauze na zaczerpnięcie oddechu, by następnie zagrzmieć na zakończenie : NIECH ŻYJE POLSKA!
To dla nich trzeba wolnego Lwowa, wolnej Polski, by bez przeszkód mogli szybować na skrzydłach marzeń i urzeczywistniać swe sny, które obce jarzmo podcięłoby tuż u pnia, tak jak zawsze to robiło w przeciągu długich stuleci...