cytaty z książki "Piesek przydrożny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tak często byłem w czymś albo kimś zakochany. Tylko że zakochiwać się nie znaczy być zdolnym do miłości. To co innego.
Wierzyć, że jest się wspaniałym i stopniowo przekonywać się, że nie jest się wspaniałym. Starczy roboty na jedno ludzkie życie.
Zgadzał się, że powinien być całym sobą w miejscu i chwili, uważny na bliskich mu ludzi i dbały o to, czego spodziewają się po nim. Orzekać, że są tymczasowi i na niby, znaczyło ich krzywdzić, nie umiał się jednak wyrzec myśli, że tak naprawdę na życie z nimi nie ma czasu.
Zwierzątka z rysunkówek dla dzieci, mówiące króliczki, pieski, wiewiórki, jak też biedronki, pszczółki, pasikoniki. Tyle mają wspólnego z prawdziwymi zwierzętami i owadami, ile nasze wyobrażenia o świecie z prawdziwym światem. Pomyślmy o tym i zadrżyjmy.
Wiedza moja nieduża, rozum krótki. Starałem się jak mogłem, studiowałem, czytałem mnóstwo książek, i nic. W moim domu książki wylały się z półek, leżą stosami na meblach, na podłodze, tamują przejście. Nie mogę ich oczywiście wszystkich przeczytać, a ciągle moje wilcze oczy pożądają nowych tytułów.
Dżinsy, brody, włosy w warkocz, czarne swetry. Ci, którzy strojem chcą dowieść, że są poetami, muzykami, malarzami. Niechęć do takiego umundurowania u samotników, którzy są dostatecznie pewni wartości swego dzieła, żeby obywać się bez oznak zewnętrznych. A jednak, gdyby nie ukrywali swojej profesji pod przebraniem za ludzi normalnych, byliby uczciwsi: oto obnosimy publicznie swoje hańbiące znamię dewiantów i wariatów.
Dlaczego Polacy są skłonni wszędzie dopatrywać się zdrady i szafują słowem "zdrajca" wobec każdego kto - tak czy inaczej - się wychyli? A dlatego, że noszą w sobie świadomość własnej pogardy dla swojej nacji i świadomość własnej tęsknoty do oderwania się od tej, nazwanej przez nich niższą, zbiorowości.
Byłem człowiekiem głęboko wierzącym. Byłem człowiekiem najzupełniej nie wierzącym. Sprzeczność tak duża, że nie wiadomo, jak z nią żyć. Nasunęła mi podejrzenie, że w słowie „wierzyć” kryje się jakaś treść, dotychczas nie zbadana, może dlatego, że jest to raczej zjawisko należące do życia ludzkiej wspólnoty niż do psychologii jednostki. (…) Bo są tutaj, obok mnie, w kościele, robią znak krzyża, wstają, klękają, a ja domyślam się, że w ich głowach dzieje się to samo co w mojej, to znaczy chcą wierzyć, niż wierzą, albo wierzą chwilami.
Wyobraźnia ludzi jest równie ograniczona, jak ich wiedza
Wstawać rano i iść do pracy, być złączonym z ludźmi uczuciami miłości, przyjaźni albo sprzeciwu – i cały czas rozumieć, że to wszystko jest tymczasem i na niby
Pojęcie sacrum jest potrzebne, ale niemożliwe bez doznawania grzechu. Jestem zbrukany, jestem grzeszny, jestem niegodny, i to nawet nie przez moje uczynki, ale z powodu zła siedzącego we mnie. I tylko przyznając, że nie mnie sięgać za wysoko, czuję się autentyczny.
Przyszłość jest niedokładna. Kto żyje długo wie, jak bardzo to, co widział na własne oczy, obrosło plotką, legendą, powiększającą albo pomniejszającą wieścią.
Tak czy owak, przebywamy wewnątrz, w innej jednak sytuacji niż krety, skoro mamy świadomość, a ta może nas przenieść na zewnątrz. Świadomość ta na szczęście otwiera się u nielicznych i niezbyt często. Bo jak ludzie mogliby pragnąć, dążyć do swoich celów, walczyć ze sobą, gdyby w każdej chwili groził im wybuch śmiechu na widok groteskowości widowiska?
Z kontrastu pomiędzy słabościami ciała i dokonanym dziełem bierze się niedowierzanie co do sprawcy.
Zanurzanie się w gąszcz. Wcześnie, już w dzieciństwie, sporządzane własnoręcznie atlasy ornitologiczne i mapy imaginowanych krajów.
A gdyby pomyśleć o nich, tych, nad którymi chodzimy? Są jedno z ziemią, ale przecie byli, i inaczej niż jako nieobjęta liczba, także jako osobne istoty. Jeżeli nasza planeta jest naprawdę po to, żeby zaludniać duszami niebiosa i piekła, roje ich poruszają się w pozarzeczywistej przestrzeni.
Ekolog w wieku lat dwunastu, rysowałem mapy mojego państwa, którego cała powierzchnia była lasem.
Rewolucja Francuska wyraziła się nie tylko rozbijaniem młotami głów świętych na romańskich portalach, również mordowaniem w lasach wszystkiego, co biega i lata.
Kot samym swoim wyglądem domaga się, żeby go dotykać i głaskać, stąd w języku miłości te niezliczone pieszczotliwe wyrażenia, te kotki, kociaki, koteczki, kotusie […] Lubienie kotów, męczenie kotów czy okrucieństwa wobec kotów zdają się być różnymi stronami jednego, powszechnego u młodych i starych, pociągu.
Religia, opium dla ludu. Ponieważ cierpiącym ból, poniżenie, chorobę, niewolę, obiecywała nagrodę w życiu pośmiertnym. W przemianie, której jesteśmy świadkami, może być odwrotnie. Prawdziwe opium dla ludu to wiara w nicość po śmierci. Ogromna pociecha w tym, że za nasze świństwa , upadki, tchórzostwa, morderstwa nie będziemy sądzeni.
JEJ HEREZJA:
Spostrzegłam - powiedziała - że nie myślę o zbawieniu, i że te dwa bieguny, Nieba i Piekła, są u mnie inne: albo po śmierci nic, co już dobrze, albo kara za zło we mnie.
Bo zaczynając życie jesteśmy sobą zajęci, otoczeni twarzami, które istnieją jakoś inaczej niż my, na pewno słabiej, a potem stopniowo uczymy się, że rolę są rozdane i że my do ich zagrania będziemy przymuszeni. Nie spodziewał się, że gotowa rola, starca, gdzieś na niego oczekuje i że sam będzie kiedyś po prostu nim, przygarbionym, wspierającym się na łasce.
Od tamtej wiosny, kiedy chodził drogami Galilei,
Wydaje się daleko, a jest blisko.
Prosiłem tam: "Miej litość nade mną grzesznym".
I dalej słyszę: "Gdzie skarb twój, tam serce twoje".
Ludzie pojedynczy: każdy i każda chce doświadczyć wszystkiego, czego inni doświadczają, jak dowiaduje się z ekranu albo z obrazków w magazynach: seksu, strojów, samochodów, podróży. Chodzą stadami fotografują się wzajemnie.
Całkowite wyzwolenie się spod siły ciążenia lokalnej i zaściankowej skazuje na naśladowanie obcych wzorów.
Bunt przeciwko ojczyźnie tak się upowszechnił, że nawet ktoś tak mało hurrapatriotyczny jak ja czuje niestosowność bezustannego narzekania i drwienia z samych siebie.