cytaty z książki "Opętani"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Uwielbiamy tragedie. Kochamy konflikty. Potrzebujemy diabła, bo w przeciwnym razie sami go stworzymy.
(...)Ona jest czuła i cierpliwa. Madonna i kurwa w jednej osobie (...) Jest ołtarzem i ofiarą.
Doświadczamy bólu, nienawiści, miłości, radości i wojen tylko dlatego, że sami ich pragniemy. I chcemy, żeby te dramaty przygotowały nas do egzaminu ze śmierci, do którego pewnego dnia przystąpimy.
Ludzie tak bardzo zakochują się w swoim bólu, że nie potrafią z niego zrezygnować.
(...)W najgłębszych zakamarkach naszej duszy uwielbiamy wykonywać krecią robotę przeciwko własnej drużynie. Przeciwko ludzkości. Oto my przeciwko nam. Jesteś swoją własną ofiarą.
W końcu przyznał, jaką odgrywaliśmy rolę - byliśmy tu tylko po to, żeby cierpieć i cierpieć, i cierpieć, i cierpieć, i cierpieć, i umrzeć.
We Francji mają powiedzenie "duch schodów". Po francusku esprit d'escalier. To moment, kiedy do głowy przychodzi ci błyskotliwa riposta, ale jest już za późno. Na przykład, jesteś na przyjęciu, na którym ktoś cię obraził. Musisz zareagować. Tak więc - pod presją, bo wszyscy na ciebie patrzą - mówisz coś beznadziejnie nudnego. Ale gdy tylko wyjdziesz z przyjęcia...
Schodzisz po schodach i nagle - hokus-pokus. Wymyślasz idealny argument, którego powinieneś był użyć. Doskonały, miażdżący przytyk.
Właśnie to jest duch schodów.
Pierwszym przykazaniem ludzkości jest: Zawsze coś musi się dziać.
Naprawdę, nic nie jest niewłaściwe. Przynajmniej w naszym przekonaniu. W naszej własnej rzeczywistości.
Nigdy nie zamierzacie zrobić nic niewłaściwego.
Nigdy nie mówicie nic niewłaściwego.
We własnym przekonaniu zawsze macie rację. Wszystkie wasze działania - to, co robicie, co mówicie albo jak chcecie być postrzegani - automatycznie stają się właściwe w chwili, gdy decydujecie się wprowadzić je w życie.
Kiedy Pan Whittier podnosi filiżankę, dygocze mu ręka.
- Nawet, jeśli powiecie sobie: "Dzisiaj wypiję kawę w niewłaściwy sposób... z brudnego kalosza" - mówi. - Nawet wtedy podejmujecie właściwą decyzję, bo sami postanowiliście wypić kawę z kalosza.
Kto jest większym głupcem? Reporter, któremu nie chce się wymyślać sensu życia? Czy czytelnik, który się go domaga i jest gotów uwierzyć w sens życia zawarty w słowach obcego człowieka?
Każdy apostoł czy uczeń gorliwie spieszy za swoim zbawcą, lecz zdarza się, że pędzi tak szybko, bo przed czymś ucieka.
The air will always be too filled with something. Your body too sore or tired. Your father too drunk. Your wife too cold. You will always have some excuse not to live your life.
To coś wykracza poza kwestię życia po śmierci. W szkatułce jest dowód na to, że to, co nazywamy życiem, wcale nim nie jest. Nasz świat jest tylko snem. Nieskończenie fałszywym. Koszmarem.
- Wystarczy raz tam zajrzeć- mówi Rand- i nagle całe życie- całe to mizdrzenie, walka i zmartwienia- po prostu traci sens. Wnuk, którego obłażą karaluchy, handlarz antykami, bezrzęsa Cassandra, odchodząca nago. Wszystkie twoje problemy i miłostki. To tylko iluzja.
Bez zwierząt nie byłoby człowieczeństwa.
W świecie samych ludzi, ludzie nic by nie znaczyli.
Sposób opowiadania świadczy o tym, jak trawimy zdarzenia, które nas dotykają. O tym, jak trawimy życie. Własne doświadczenia. (...) Niektóre zdarzenia - te, których nie umiecie strawić - działają na was jak trucizna. Najgorsze momenty waszego życia, chwile, o których nie chcecie opowiadać, gniją, przeżerają was na wylot. (...) Ale istnieją też historie, które udaje wam się przetrawić, możecie je opowiedzieć - potraficie kontrolować te fragmenty przeszłości. Formujecie je, urabiacie. Macie nad nimi władzę. I używacie ich dla własnego dobra.
Te historie są tak samo ważne jak jedzenie.
To są historie, których możecie użyć, żeby rozśmieszyć innych ludzi, doprowadzić ich do płaczu albo wywołać w nich obrzydzenie. Albo przestraszyć. Sprawić, że poczują to, co sami czuliście. W ten sposób dla własnej korzyści i dla dobra innych neutralizujecie te opowieści. Zużywacie je, aż chwila, o której mówicie, straci moc. Zostanie skonsumowana. Strawiona. Wchłonięta.
W ten sposób jesteśmy w stanie zjeść całe gówno, którym nas karmi życie.
Różnica między własnym wyglądem a postrzeganiem siebie jest tak wielka, że wielu ludzi mogłaby zabić.
[o gothic] Larry i Jessika uważali się za konkretnych pojebów, najbardziej offowy odłam kultury offowej. I nagle okazało się, że śmierć się skomercjalizowała, a nawet stała się modna. (...) "Umieranie jest na topie!".
Różnica między własnym wyglądem a postrzeganiem siebie jest tak wielka, że wielu ludzi mogłaby zabić.
Może wampiry nie umierają dlatego, że nie mają szans ujrzeć się na zdjęciach ani w lustrach?
Nikt nie powie o Mozarcie, że został korporacyjną dziwką bo zatrudnił się u arcybiskupa Salzburga.
- Widzisz - mówi ulizany facet - telewizja bierze trójwymiarowy obiekt - ciebie - i spłaszcza go do dwóch wymiarów. Dlatego na ekranie wyglądasz grubo. Płasko i grubo.
Trzymając zdjęcie czubkami paznokci, blondynka patrzy na swój portret.
- Nie chcę być po prostu kolejną anonimową, chudą dziewczyną.
Ludzi, od których uciekliście, nie interesuje wasze oświecenie. (...)Zawsze chcą wiedzieć, czego się mogą spodziewać.
Wiesz, kiedyś myślałam, że jedyną rzeczą gorszą od pecha w miłości jest szczęście...
(...) całe życie poszukujemy nieszczęść - chcemy ich spróbować - po to, żeby dobrze się przygotować na nadejście ostatecznej katastrofy.
Jeśli potrafimy wybaczyć to, co nam uczyniono...
Jeśli potrafimy wybaczyć to, co uczyniliśmy innym...
Jeśli potrafimy odrzucić wszystkie opowieści. O tym, że byliśmy katami albo ofiarami.
Tylko wtedy mamy szansę uratować świat.
Siedzimy jednak w miejscu i czekamy, aż ktoś inny nas wyzwoli. Pozostajemy ofiarami, mamy nadzieję, że gdy nas znajdą, nadal będziemy cierpieć.
Dziennikarz ma prawo... i obowiązek niszczyć złote cielce, które pomaga tworzyć.
Globtroterstwo to po prostu jeden ze sposobów, by jeszcze szybciej nudzić się w nowych miejscach.
Dlatego Niemcy mówią: Die reinste Freude ist die Schadenfreude. Najczystsza rozkosz ogarnia nas, kiedy pech dotyka tych, którym zazdrościmy. To najszczersza radość.
Nikt nie nazwie Michała Anioła sprzedajną suką na usługach Watykanu [...] Nikt nie powie o Mozarcie, że został korporacyjną dziwką - bo zatrudnił się u arcybiskupa Salzburga. [...] Patrzymy na Ostatnią Wieczerze albo Mona Lisę, ale nie zastanawiamy się, kto za nie zapłacił. Liczy się tylko to, co artysta po sobie zostawił, jego dzieło sztuki, a nie, czy miał na czynsz.