cytaty z książki "Geografia myślenia. Dlaczego ludzie Wschodu i Zachodu myślą inaczej?"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Chińczycy wierzą, że wszystko nieustannie się zmienia, patrzą na wiele zdarzeń równocześnie, szukają zależności między rzeczami i uważają, że niemożliwe jest zrozumienie części bez zrozumienia całości. Świat ludzi Zachodu jest prostszy, nie patrzą na szerszy obraz , lecz koncentrują się na najbardziej rzucających się w oczy obiektach i ludziach. Wydaje się im, że mają kontrolę nad zdarzeniami, ponieważ znają zasady rządzące zachowaniami obiektów.
Dora Dien napisała, że „Chińczycy kładą nacisk na konkretne relacje dwustronne (pomiędzy dwiema osobami), zachowując swoją indywidualność, podczas gdy Japończycy mają skłonność do zlewania się z grupą” 40. Chociaż zarówno Chińczycy, jak i Japończycy muszą w codziennym życiu dostosowywać się do innych, to mówi się, że Chińczyków ta konieczność irytuje, a Japończyków – cieszy. Japończycy zdają się dzielić z Niemcami i Holendrami potrzebę porządku we wszystkich sferach życia, Chińczycy zaś, podobnie jak narody śródziemnomorskie, są bardziej zrelaksowani w swoim podejściu do życia.
(...) sam mecz okazał się ekscytujący, ale zachowanie studentów na widowni było dla Taki bulwersujące. [Amerykanie] cały czas wstawali, zasłaniając mu widok. W Japonii, jak stwierdził, każdy od małego uczy się mieć „oczy dokoła głowy”. Nie ma to nic wspólnego z paranoją – wręcz przeciwnie, chodzi o to, by mieć pewność, że to, co się robi, nie psuje komuś przyjemności albo nie naraża kogoś na niewygodę. W jego oczach obojętność amerykańskich studentów wobec ludzi siedzących za nimi była niewyobrażalnym grubiaństwem.
Ludzie Zachodu przejawiają silną skłonność do klasyfikowania – dzięki temu wiedzą, jaką regułę zastosować do danego obiektu. Kiedy zaś rozwiązują problemy, posługują się zasadami logiki formalnej. Natomiast mieszkańcy Azji Wschodniej zajmują się obiektami w szerszym kontekście. Świat jest w ich odczuciu bardziej złożony niż świat ludzi Zachodu, a żeby zrozumieć zdarzenie, trzeba rozważyć mnóstwo czynników, które są ze sobą wzajemnie powiązane i to nie w prostym, deterministycznym sensie. Logika formalna nie odgrywa szczególnej roli w rozwiązywaniu problemów. Osoba zanadto skupiona na logice może wręcz zostać uznana za niedojrzałą.
Krótko rzecz ujmując, wartości nadal się różnicują, a myślący człowiek nie powinien mylić picia coca−coli i używania komputera z amerykanizacją.
Jak zauważa filozof Hajime Nakamura, dokonania Chińczyków świadczą o ich genialnym zmyśle praktycznymi, a nie zamiłowaniu do teorii i badań naukowych. Natomiast Donald Munro, filozof i sinolog, pisze: "W konfucjanizmie nie istniało pojęcie wiedzy, z której nie wynikałoby jakieś działanie".
Ten brak ciekawości świata był typowy dla Chin. Mieszkańcy Państwa Środka (nadali oni swojemu państwu nazwę oznaczającą „centrum świata”) nie interesowali się opowieściami, które mogli usłyszeć od cudzoziemców. Co więcej, Chińczycy nigdy nie przejawiali zamiłowania do wiedzy samej w sobie. Nawet współczesnych chińskich filozofów o wiele bardziej zajmuje możliwość praktycznego zastosowania wiedzy niż abstrakcyjne teoretyczne dywagacje.
Japońskie dzieci uczą się samokrytycyzmu zarówno w celu poprawy swoich relacji z innymi, jak i po to, by lepiej rozwiązywać problemy. To dążenie do perfekcjonizmu poprzez samokrytycyzm trwa przez całe życie. Tak mistrzowie sushi, jak i nauczyciele matematyki nie są uważani za samodzielnych pracowników, zanim nie przepracują dziesięciu lat w swoim zawodzie. Przez wszystkie lata życia zawodowego japońscy nauczyciele są wizytowani i wspierani przez swoich kolegów, po to by mogli stawać się coraz lepsi w swojej pracy. Dla porównania Amerykanie już po kilku miesiącach szkolenia zostawiają swoich absolwentów uczelni pedagogicznych całkiem samych w klasie, na dobre i na złe, na szczęście lub nieszczęście kolejnych pokoleń uczniów.
Konsekwencje zróżnicowanego podejścia do stanów emocjonalnych innych ludzi widać w dorosłym życiu. Udowodniono, że mieszkańcy Azji lepiej niż ludzie Zachodu rozumieją uczucia i postawy innych.
Koreańczycy i Amerykanie uznali osobowość (1) za równie ważny czynnik wyznaczający zachowania, ale ci pierwsi uznali okoliczności (2) i współoddziaływanie okoliczności i osobowości (3) za ważniejsze niż ci drudzy.
Świat jest dla ludzi Zachodu mniej złożony – mniej czynników ma dla nich znaczenie dla rozumienia tego świata22. Incheol Choi i jego współpracownicy przedstawili swoim badanym ze Stanów Zjednoczonych i z Korei opis zabójstwa dokonanego przez chińskiego studenta fizyki. Następnie dostarczyli im sto różnych informacji na temat studenta, jego profesora, szkoły i tak dalej, i poprosili ich o wyeliminowanie tych, których nie powinno się brać pod uwagę, ustalając przyczyny zabójstwa. Koreańczycy uznali jedynie 37 procent informacji za nieistotne. Amerykanie uważali, że 55 procent informacji prawdopodobnie nie ma znaczenia. (Kiedy zbadano również Amerykanów pochodzenia azjatyckiego, okazało się, że zajmują oni stanowisko pośrednie między Koreańczykami a Amerykanami pochodzenia europejskiego).
Człowiekowi Zachodu odłożenie na bok uniwersalnych reguł po to, by nie przeszkadzały one w zajęciu się konkretnymi przypadkami, wydaje się niemoralne. Natomiast dla człowieka Wschodu uparte trzymanie się tych samych reguł w każdej sytuacji jest w najlepszym wypadku przejawem tępoty i braku elastyczności, a w najgorszym – przejawem okrucieństwa.
Co najważniejsze, dla ludzi Wschodu właściwości obiektów niekoniecznie są trwałe. Na Zachodzie dziecko, któremu idzie słabo na lekcjach matematyki, będzie prawdopodobnie uznane za nieuzdolnione w tej dziedzinie albo nawet w ogóle „niezdolne do uczenia się”. Na Wschodzie uważa się, że takie dziecko musi bardziej się starać albo jego nauczyciel musi bardziej się starać, albo może dziecko powinno się zacząć uczyć w innych, zmienionych warunkach.
Dzieci pochodzące z Azji – zarówno te, które mieszkają w Ameryce, jak i te żyjące w Azji – znacznie bardziej się przykładają do matematyki i przedmiotów przyrodniczych niż młodzi Amerykanie pochodzenia europejskiego36. Na Zachodzie panuje bowiem przekonanie, że zachowanie człowieka wynika z niezmiennych cech jego osobowości. Amerykanie są skłonni wierzyć, że umiejętności albo się ma, albo się ich nie ma, i nie widzą sensu w próbach przerabiania szarego na złote. Natomiast mieszkańcy Azji uważają, że matematyki może się nauczyć każdy, kto nie szczędzi wysiłku, jeżeli tylko stworzy się mu ku temu odpowiednie warunki.
Medycynę zachodnią wciąż charakteryzuje podejście analityczne, nastawione na obiekt i interwencyjne, czyli takie samo, jakie cechowało ją tysiące lat temu. Najpierw szukano części lub płynów ciała, które uznawano za źródło problemu, a następnie usuwano je lub zmieniano. Medycyna wschodnia jest o wiele bardziej holistyczna i aż do współczesności nigdy nie skłaniała się ku operacjom i innym agresywnym interwencjom. Zdrowie to stan równowagi dobroczynnych sił obecnych w organizmie. Choroba jest wynikiem złożonych oddziaływań sił, którym należy przeciwstawić równie złożone, zazwyczaj naturalne, głównie ziołowe środki lecznicze i zapobiegające. Sekcja zwłok była wykonywana w starożytnej Grecji i, po przerwie w okresie średniowiecza, jest od pięciuset lat praktykowana na Zachodzie. Na Wschód ta praktyka przywędrowała – oczywiście z Zachodu – dopiero w dziewiętnastym wieku.
Na Zachodzie ludzie dążą do osiągnięcia celu, powołując się na uniwersalne zasady sprawiedliwości, a sędziowie i członkowie ławy przysięgłych czują się zobowiązani podejmować takie decyzje, jakie w mniej lub bardziej podobnych okolicznościach można by zastosować wobec każdego innego człowieka. Natomiast na Wschodzie znakiem rozpoznawczym mądrego rozwiązania konfliktu jest elastyczność i przywiązywanie ogromnej wagi do szcze gólnych okoliczności występujących w każdym przypadku. Pewien obywatel przedrewolucyjnych Chin ujął to następująco: „Chiński sędzia nie może traktować prawa jako abstrakcyjnego bytu, ale raczej jako elastyczną jakość, która powinna osobiście dotyczyć Pułkownika Huanga czy Majora Li. Dlatego każde prawo, które nie jest wystarczająco osobiste, by odnieść się do osobowości Pułkownika Huanga czy Majora Li, jest nieludzkie, a zatem wcale nie jest prawem. Chińska sprawiedliwość jest sztuką, a nie nauką”.
W Japonii recenzowanie i krytyka prac naukowych przez kolegów naukowców nie zdarza się często. Takie zachowania są wręcz uważane za niegrzeczne. Krytyka nie jest powszechnie akceptowana jako metoda wyjaśniania i postępu nauki. Jeden z japońskich uczonych pisze: „Kiedy pracowałem w Carnegie Institution w Waszyngtonie, poznałem dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą wybitnych uczonych, którzy na gruncie zawodowym wdawali się w zażarte polemiki, również w czasopismach naukowych. Takie rzeczy mogą się zdarzać w Stanach Zjednoczonych, ale nie w Japonii, nigdy”.
Jednak w oczach większości mieszkańców świata, w tym również Azji Wschodniej, społeczeństwa nie stanowią sumy jednostek, lecz są molekułami albo organizmami. Dlatego pojęcie przyrodzonych praw jednostki ma tam znikome znaczenie. Dla Chińczyka wszelkie prawa związane są pojęciowo z koncepcją społeczeństwa typu część – całość, a nie typu jeden – wielu.
Dwa grzechy Zachodu – oddzielanie formy od treści i upieranie się przy podejściu logicznym – wspólnie przyczyniły się do wyprodukowania wielu akademickich bzdur. Mnóstwo przykładów można znaleźć w mojej dziedzinie, w psychologii. Zwłaszcza modelowanie zjawisk psychicznych w większości znanych mi przypadków nie spełnia swojej funkcji, czyli nie przyczynia się do objaśnienia danego zjawiska. W takiej działalności chodzi nie tyle o zrozumienie zachowania, ile raczej o radosne modelowanie dla samego modelowania.
Japońska gospodarka kapitalistyczna funkcjonuje od ponad stu lat i można by się spodziewać, że ten fakt sprzyja rozwojowi takich wartości, jak niezależność, wolność i racjonalizm. Znajdujemy jednak rozliczne oznaki tego, że pod względem życia społecznego Japonia niewiele się zmieniła, a sposób spostrzegania i myślenia Japończyków różni się od tego, jaki obserwujemy u mieszkańców Zachodu. To raczej kapitalizm zmienił się tak, by dostosować się do japońskich wartości społecznych. Źródeł lojalności wobec pracodawcy, ducha pracy zespołowej i współdziałania, doradczego systemu zarządzania w różnych branżach można się dopatrywać w japońskich wartościach społecznych.
Podczas gdy na Wschodzie ludzie kładą nacisk na rolę dysputy w kształceniu, mieszkańcy Zachodu eksperymentują z systemami logicznymi, w których twierdzenie niekoniecznie musi być albo prawdziwe, albo fałszywe. Wielcy dwudziestowieczni fizycy, na przykład Niels Bohr, przypisują swoje dokonania w dziedzinie mechaniki kwantowej ideom Wschodu. Kiedy na Zachodzie uczeni zajmujący się ssakami naczelnymi byli przekonani, że jedyną ważną relacją w życiu szympansów jest więź łącząca matkę z jej nowo narodzonym dzieckiem, uczeni w Japonii dostrzegali złożone wzajemne współzależności w stabilnych szympansich społecznościach.
W pewnym sensie wszyscy jesteśmy „dwukulturowi” – pod względem społecznych zainteresowań i ograniczeń. Nasza świadomość związków z innymi i stopień, w jakim chcemy wchodzić w te związki, nie są zawsze takie same.
Okazało się, że zachowania matek są bardzo różne, nawet w stosunku do najmłodszych dzieci. Amerykanki dwukrotnie częściej niż Japonki używały nazw obiektów („świnka”, „piesek”), a Japonki dwukrotnie częściej aranżowały sytuacje społeczne, w których mogły uczyć dziecko norm grzecznościowych (na przykład empatii lub przywitania). Wzorzec obserwowany u matek amerykańskich wyglądał mniej więcej tak: „To jest samochód. Widzisz samochód? Podoba ci się? Jakie ma ładne koła”. Matki japońskie mówiły raczej: „Tutaj! To jest brrrrum, brrrrum. Daję ci to. Teraz ty mi to daj. Tak! Dziękuję”. Amerykańskie dzieci uczą się, że świat jest przede wszystkim miejscem wypełnionym obiektami, a dzieci japońskie – że świat polega głównie na relacjach.
Kwestia kontrolowania innych ludzi i otoczenia zajmowała Chińczyków w znacznie mniejszym stopniu niż samokontrola, której celem było minimalizowanie tarć z innymi członkami rodziny i mieszkańcami wioski oraz sprawne spełnianie wymagań urzędników reprezentujących państwo. Ideałem szczęścia nie było, tak jak w wypadku Greków, swobodne wykorzystywanie osobistych uzdolnień, lecz zadowolenie, jakie daje proste wiejskie życie i pozostawanie w harmonijnych stosunkach z innymi ludźmi.
Ów brak ciekawości świata obserwowany u Chińczyków jest szczególnie godny uwagi w obliczu faktu, że pod względem technologicznym cywilizacja chińska pozostawiła grecką daleko w tyle. Chińczyków uważa się za pierwszych albo niezależnych wynalazców systemu nawadniania, atramentu, porcelany, kompasu magnetycznego, strzemion, taczki, wierceń głębinowych, trójkąta Pascala, komorowej śluzy wodnej, żagli skośnych, przegród wodoszczelnych, steru, łodzi z kołem łopatkowym, ilościowych metod prezentacji kartograficznej, techniki immunizacji, astronomicznych obserwacji nowych gwiazd, sejsmografu i akustyki. Z wielu spośród tych osiągnięć korzystano w Chinach w czasie, gdy Grecja nie mogła się jeszcze poszczycić żadnym z nich.
Konfucjanizm kładzie nacisk na dobrobyt materialny i edukację. Człowiek pracuje nie dla własnej korzyści, ale dla całej rodziny. W samej rzeczy, kulturom przesiąkniętym konfucjanizmem obce jest pojęcie rozwoju osobistego, w przeciwieństwie do pojęcia rozwoju rodziny. Od uzdolnionego młodego człowieka oczekiwano, że będzie się uczył do państwowych egzaminów z nadzieją na otrzymanie stanowiska urzędnika. Jego sukces przynosił korzyści materialne całej rodzinie. W Chinach – inaczej niż w większości miejsc na świecie – aż do niedawna występowały ogromne przesunięcia społeczne i ekonomiczne. Każdy, kto żył długo, widział, jak jedne rodziny wyrastają ponad swoje pochodzenie, a inne spadają nisko. Być może również z tego powodu konfucjaniści – w znacznie większym stopniu niż intelektualni spadkobiercy Arystotelesa – wierzą w plastyczność natury ludzkiej.
Skoncentrowanie się Greków na obiektach i ich atrybutach sprawiło, że nie zdołali oni zrozumieć podstaw przyczynowości. Arystoteles wyjaśniał, że kamień upuszczony w powietrzu spada, ponieważ jest obdarzony właściwością określaną jako „ciężkość”. Natomiast to, że kawałek drewna rzucony w wodę nie tonie, lecz unosi się na powierzchni, Arystoteles tłumaczy właściwością drewna, którą nazywa „lekkością”! W obydwu wypadkach w centrum zainteresowania filozofa znajduje się wyłącznie obiekt. W żadnym momencie nie jest brana pod uwagę możliwość oddziaływania jakiejś innej, zewnętrznej wobec obiektu, siły.
Grecy nigdy nie wynaleźli pojęcia zera, które jest niezbędne zarówno w algebrze, jak i w arabskim systemie numerycznym. Zero było przedmiotem rozważań Greków i zostało przez nich odrzucone, ponieważ stanowiło sprzeczność. Zero oznacza nieistnienie, a przecież nie ma czegoś takiego jak nieistnienie! Zatem pojmowanie zera, podobnie jak pojmowanie nieskończoności i liczb nieskończenie małych, musiało zostać importowane ze Wschodu.