cytaty z książki "W plątaninie uczuć"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Miłość ma też zwykłe dni. Banalne słowa: dziękuję, przepraszam, podziwiam. Miłość to też obiad zjedzony wspólnie, płacz dziecka, uśmiech, wędrówka plażą, kubek kawy zrobiony o świcie. Miłość to nie tylko oszlifowany diament. Ma swoje kanty i rysy, plamy i zadrapania. Miłość znosi ciężkie słowa i, przyczajona czeka cichutko na lepsze dni. Ciężko oddycha strudzona i rozkwita z każdym rokiem. Jest taka zwyczajna, że czasami aż przeraża. Boli, ale da się znieść cierpienie, kiedy się prawdziwie kocha.
...zawsze zazdrościmy innym. Uważamy, że mają lepiej. Gdybyśmy tylko mogli, z chęcią zamienilibyśmy się z nimi na życia. Zaprzedali duszę diabłu, by znaleźć się w skórze innego człowieka. A ten drugi człowiek też nie ma idealnego życia. Ma swoje mniejsze i większe zmartwienia. Ukrywa swoje zmartwienia pod płaszczykiem uśmiechu, spogląda na ciebie i myśli: Jak fajnie by było być na jej miejscu.
Jeśli nie potrafisz cieszyć się tym, co masz, to nigdy nie będziesz szczęśliwa. Trzeba sprawić, by życie nie było tylko marną egzystencją, żyć dobrze i pięknie, każdy dzień traktować jak cud. Nigdy nie wiadomo, kiedy Bóg zdmuchnie tę świeczkę...
Są słowa jak drzazgi, które wchodzą głęboko pod skórę. Tkwią w niej, dopóki się ich nie wyciągnie. Bolą za każdym, nawet najmniejszym dotknięciem. Są też słowa sztylety. Jedno pociągnięcie i człowiek ma rozprute serce. Są słowa, które zostają w nas na zawsze i takie, 0 których zapominamy po kilku minutach.
Zakochane serce może dużo wytrzymać - te wszystkie pożary, postrzały, ukłucia, blizny, rozdarcia, kopnięcia, siniaki. Zakochane serce, zmienne niczym kobieta, raz się słodko śmieje, drugi raz gorzko płacze. Zakochane serce, nierozsądne, klęka przed niespełnioną miłością i błaga o litość. Zakochane serce karmi się okruchami wspomnień. Zakochane serce dużo wytrzyma... Do czasu, kiedy pęknie z bólu.
Serce ma to do siebie, że lubi zgłupieć w najmniej odpowiednim momencie.
Małżeństwo jest jak wspinaczka na górę. Ile czlowiek się musi namęczyć, napocić, aby wejść na szczyt. Nie jest łatwo. Są potknięcia i wywrotki. Wielkie bąble, które robią się, w miarę jak wędrowiec zbliża się do szczytu. W końcu dochodzi, zdobywa upragniony cel. Jest pięknie, podziwia widoki. Tylko ile można siedzieć na szczycie góry? W końcu trzeba zejść. Powrót do szarej rzeczywistości już nie jest taki fajny. Wspinaczka rozpoczyna się od nowa. Tylko ile można zdobywać tę samą górę. W końcu się znudzi. Za piątym, dziesiątym razem, a czasem już za drugim...
Żadna miłość nie zasługuje na potępienie. Są tylko niewłaściwe okoliczności, nie ten czas, nie to miejsce, nie ci ludzie.
Miłość nie jest linią prostą, jest jak sinusoida. Góra, dół i tak na przemian. Chwile szczęścia - przepłakane noce. Radość - ból. Upadki - wzloty. Mimo to jest piękna i jest sensem życia.
Powiem ci złotą regułę mojej mamy - "są porządni mężczyźni, za których wychodzi się za mąż, i podli dranie, z którymi chodzi się do łóżka".
Czasami lepiej jest nie rozpamiętywać tego, co było. I tak nic nie zmienimy. Nie da się cofnąć czasu. Może warto żyć chwilą?
Serce ma to do siebie, że jak się je poskłada, poskleja, to zaczyna bić na nowo. Nawet najgłębsze rany po jakiś czasie się zrastają.
W miłości nie ma tak, że jedna osoba bierze więcej, a daje mniej albo na odwrót. Aby miłość trwała latami wszystko musi być podzielone po równo na dwie osoby. Sprawiedliwie.
Te wszystkie zauroczenia, pożądania, łóżkowe igraszki, to wszystko powszednieje... W miłości - ciągnął dalej - trzeba mieć pewność, że na tą drugą osobą możesz liczyć i bezgranicznie jej ufać. Możesz się zwierzyć, kiedy masz problem, lub pośmiać się do łez w chwilach największej szczęśliwości. Podnieść ją w chwili upadku i dźwigać na swoich plecach.
Obojętność jest najgorsza ze wszystkich uczuć. Wyprana z emocji. Kiedy nadchodzi, wiadomo, że związek chyli się ku ruinie. Już lepsza jest nienawiść, która pali niczym pokrzywa, pozostawiając po sobie wielkie, czerwone bąble. Obojętność nie przynosi nic. Obojętność niczym rdza, która pokonuje nawet najsolidniejsze konstrukcje. Wżera się w nie, krusząc podpory. Wszystko się rozpada. Korozja.
Miłość nie jest idealna, to nie poezja, nie smakuje jak pączki z lukrem, ma w sobie tyle goryczy. Czasami nam się wydaje, że za dużo tej goryczy, ale ona właśnie taka jest. Ma w sobie dużo sarości i posmak kwaśnych wiśni.
Ludzie myślą, że dany jest im nieskończony ciąg dni, zakochani, że ich miłość będzie wieczna, zdrowi nie myślą o chorobie, bogaci o bankructwie. Tymczasem nic nie trwa wiecznie. Wystarczy by Ktoś, tam na górze wyjął jedną kartę, a cała konstrukcja rozsypuje się z hukiem. Życie - tak mało o nim wiemy, tak rzadko je doceniamy. Zostało nam dane, więc żyjemy - czasem bez sensu, z dnia na dzień. Ile razy ona sama, umęczona po kilku spotkaniach z klientami w pracy, myślała: "Niech już ten cholerny dzień się skończy". Śmiertelnie chory chciałby, aby ten "cholerny dzień" trwał i trwał... Kiedy dni są policzone, każda minuta ma inną wartość.
Czas jest nieubłagany, nieustannie przepływa, rzeźbiąc nasze twarze i nasze ciała, zmieniając kolor włosów, sylwetkę, zabierając bliskich, zostawiając gorycz i niedostatek. Starość umie pocieszać i ocierać łzy, ukazywać piękno minionego czasu, bogactwo życia i bycia.
Kiedy była obok, nie zauważał tego. Do wszystkiego tak łatwo można się przyzwyczaić, a chyba najłatwiej do szczęścia. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, bierzemy to za sprawę naturalną, bo "nam się należy". Dopiero w chwili, kiedy coś się sypie, psuje, burzy, od razu narzekamy, cierpimy, zauważamy, że jest źle. A szczęście? Tak trudno je dostrzegać. Tak szybko powszednieje. Przyzwyczaił się. Przyzwyczajenie - największy wróg miłości.
Każdy ma swoją lepszą i gorszą wersję. Tę lepszą pokazujemy światu, tę gorszą ubieramy w kapcie i straszymy nią w domu. Czasami tak trzeba. Po prostu.
Nie można iść, ciągle trzymając się za ręce. Ręce by ścierpły i nudno by było. Ktoś musi iść przodem, żeby ta druga osoba mogła go doganiać. Trzeba też czasem przystanąć. Niekiedy upaść. Wesprzeć się na ramieniu drugiej osoby. I potem iść do przodu. Razem, a jednak osobno.
Dzika, nieokiełznana SAMOTNOŚĆ. Zadaje jej straszliwy ból. Lubi przychodzić nocą. Wchodzi bez pukania. Pojawia się niczym nieproszony gość. Ciemność sprawia, że z ukrycia wychodzą mary. Nocą, kiedy wszystko cichnie, ona łka- nostalgicznie, tęsknie, boląco. Otula się kocem. Jest jej zimno. Cała skostniała, siedzi w jednej pozie na kanapie. Do krwi podrapana dusza.
Miłość ma też zwykłe dni. Banalne słowa: 'dziękuję' 'przepraszam' 'podziwiam'. Miłość to też obiad zjedzony wspólnie, płacz dziecka, uśmiech, wędrówka plaża, kubek kawy zrobionej o świcie. Miłość to nie tylko oszlifowany diament. Ma swoje kanty i rysy , plamy i zadrapania. Miłość znosi ciężkie słowa i cichutko przyczajona, czeka na lepsze dni. Ciężko oddycha, strudzona i rozkwita z każdym rokiem. Jest taka zwyczajna, że czasami aż przeraża. Boli, ale da się znieść to cierpienie, kiedy się prawdziwie kocha.
Są słowa jak drzazgi. Wchodzą głęboko pod skórę i tkwią w niej, dopóki się ich nie wyciągnie. Bolą za każdym, nawet najmniejszym dotknięciem. Są też słowa sztylety. Jedno pociągnięcie i człowiek ma rozprute serce. Są słowa, o których zapominamy po kilku minutach, i takie, które zostają w nas na zawsze.
Mili? Stop! Nie chcę znać jej imienia. Co ona? Ona cię słuchała, była wpatrzona w ciebie jak w obrazek, wielbiła cię i spijała z ust każde twoje słowo, tak? Była taka jak ja kilka lat temu? Widzisz, kochany, a raczej powinnam powiedzieć „niekochany", że miłość ewoluuje, nie jest samym pożądaniem i ślepą namiętnością. Jestem zmęczona, mam dzieci i dom na głowie. Nie zauważałeś tego. Kiedy mnie ostatnio przytuliłeś? Kiedy namiętnie pocałowałeś? Wina zawsze leży pośrodku. Nie tylko ja zawiniłam, również ty. Mogłeś włączyć plan naprawczy, ale wolałeś uciec. Prościej, prawda? Mimo iż przysięgałeś na dobre i na złe. Zadziałało tylko na dobre.!...
jeśli nie potrafisz cieszyć się tym, co masz, to nigdy nie będziesz szczęśliwa. Trzeba sprawiać, by życie nie było tylko marną egzystencją, żyć dobrze i pięknie, każdy dzień traktować jak cud. Nigdy nie wiadomo, kiedy Bóg zdmuchnie tę świeczkę...
Żaden, nawet najbardziej kochający facet nie zrozumie kobiety tak dobrze jak druga kobieta (...). Każda z nich jest inna. Mają inne podejście do życia, inne problemy, swoje małe i większe radości, jednak łączy je jakaś nierozerwalna więź. Tylko dzięki prawdziwej przyjaźni życie staje się pełniejsze i piękniejsze.
To tak głupio działa: kochamy bardziej to, co jest niedostępne. A to, co mamy na wyciągnięcie ręki, już tak nie smakuje.
On nie był nieszczęśliwy w małżeństwie, kochał swoją żonę. Potrzebował tylko urozmaicenia i seksu. Ona sama była dla niego warta tyle, co sreberko, w które opakowana jest czekoladka. Pobłyszczy, poszeleści, ale trzeba je w końcu odwinąć i wyrzucić do śmieci, by dostać się do upragnionej słodyczy.