cytaty z książek autora "Henry Kissinger"
Zrobienie czegoś połowicznie kosztuje tyle samo co zrobienie tego do końca. Można więc równie dobrze zrobić to do końca.
Siła danego narodu i interes danego narodu należą do najtrudniejszych do dokładnego oszacowania elementów stosunków międzynarodowych. Większość wojen wybuchła w wyniku błędnej oceny układu sił i wewnętrznych nacisków.
Główny kierunek w którym zmierza dane społeczeństwo, wskazują jego wartości, określające ostateczne cele. Równocześnie miarą dojrzałej polityki jest umiejętność godzenia się z własnymi możliwościami; niezbędna jest do tego umiejętność ich oszacowania.
Najbardziej zdumiewającym przejawem fundamentalnego pragmatyzmu Chińczyków był ich stosunek do najeźdźców. Gdy obce dynastie odnosiły zwycięstwo na polu bitwy, chińska elita biurokratyczna oferowała im swoje usługi i przekonywała, że krajem tak rozległym i wyjątkowym można rządzić tylko za pomocą chińskich metod, chińskiego języka i istniejącej chińskiej biurokracji. Z każdym pokoleniem najeźdźcy coraz bardziej asymilowali się z porządkiem, który próbowali wcześniej zdominować. W końcu ich ojczyste tereny, z których rozpoczynali inwazje, zaczynały być uważane za część Chin. Okazywało się, że działają na rzecz tradycyjnego chińskiego interesu narodowego, a kierunek podboju się zmieniał.
...amerykański interes narodowy i sprawa światowego pokoju wymagają utrzymania zdolności do dialogu z obydwoma komunistycznymi gigantami. Będąc biżej każdego z nich, niż oni mogli być ze sobą nawzajem, osiągnęlibyśmy maksimum dyplomatycznej elastyczności.
Adenauer był zakłopotany. Zapytał mnie, ile czasu poświęcam na pracę konsultanta Białego Domu. Gdy wyjaśniłem, że około 25 procent, odpowiedział spokojnie: "A więc mogę założyć, że 75 procent z tego co pan mówi jest prawdą".
Przywódcy nie tworzą kontekstu w którym działają. Ich wkład polega na działaniu w takich granicach, na jakie pozwala sytuacja. Jeżeli przekroczą te granice, upadają. Jeżeli nie zrobią tego, co konieczne, ich polityka stanie w miejscu. Jeżeli budują rozważnie mogą stworzyć nowe relacje, które przetrwają bo każda ze stron uzna je za korzystne dla siebie.
Amerykańscy aktywiści, zwłaszcza niektóre organizacje pozarządowe, nie zamierzali poprzestawać na rozwiązaniach częściowych. Dla nich to to w oczach Pekinu było koncesją, oznaczało, że ich cele stały się przedmiotem targów, a więc nie uważano za uniwersalne.
Polityka zagraniczna musi jednak określać środki tak samo jak cele, a jeżeli zastosowane środki przekraczają granice tolerancji struktur międzynarodowych albo relacji uważanej za najważniejszą dla bezpieczeństwa narodowego, trzeba dokonać wyboru. Nie wolno pomniejszać natury tego wyboru. Dla Ameryki najlepiej byłoby połączyć dwie postawy: żeby "idealiści" uznali, że zasad nie wprowadza się od razu i że od czasu do czasu trzeba dopasować je do okoliczności, a "realiści" przyznali, że wartości to osobna rzeczywistość i że muszą zostać włączone do działań politycznych. Takie stanowisko pozwoliłoby dostrzec gradację postaw w każdym z obozów, które można by spróbować połączyć. W praktyce cel ten często jest przesłaniany przez zaciekłość sporów.