cytaty z książek autora "Joanna Wtulich"
Bo prawdziwa miłość nie polega na szukaniu, ale jest tym, co odnalezione. Nie jest obietnicą, tylko jej spełnieniem. Prawdziwa miłość jest niepozorna, ale bez niej nie ma fajerwerków...
Co w nim było takiego, że z jednej strony go nienawidziła i obwiniała za złamanie życia, a z drugiej strony fascynował ją i sprawiał, że czuła w całym ciele przyjemne mrowienie, że chciała, by jej dotykał i całował.
Bo te rodziny bywały tak samo kalekie i nieudolne jak ich odpowiedniki z Pragi. Tyle tylko, że wszystko tu było na pokaz piękne, pachnące nowością, ubrane w modne ciuchy, przesłodzone i okraszone snobizmem oraz pewnością, że jest się kimś wyjątkowym.
Raczej miała dużo szczęścia, że pozbyła się tego toksycznego gada, a jeszcze więcej siły, by mu nie ulec i bronić przed nim siebie i dziecko.
Czasem zastanawiała się, czy to przypadkiem nie brak oparcia w rodzicach był tym ostatnim kamykiem, który przeważył szalę i zmienił ja w pozbawioną złudzeń, rozczarowaną życiem, zgorzkniałą policjantkę.
Niektórzy nie doceniają, że mają obydwoje rodziców, na których mogą zawsze liczyć. A nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć, co komu jest pisane. To wszystko jest takie nietrwałe.
(...)człowieka poznaje się dopiero po tym, jak postępuje, natomiast charaktery hartują się w ogniu kuźni, jaką jest życie".
Czasem człowiekowi takie drobne kłamstwa płynące z serca i mające pocieszyć dają więcej niż wszystkie pieniądze i zaszczyty świata. Mogą tchnąć nadzieją, nawet fałszywą, ale jednak dającą siłę do życia".
Nienawiść nie potrzebuje wzniosłych powodów. Najczęściej wystarczą jej drobiazgi i byle pretekst".
(...)pomoc staje się niekiedy sposobem na połechtanie ego. Na pokazanie swej wyższości. Tymczasem pomoc nie ma na celu czerpania profitów, choćby w postaci wdzięczności. Powinna płynąć z serca, a nie z kalkulacji zysków czy strat".
Ludzka nienawiść jest jak beczka prochu. Wystarczy iskra i eksplozji nic nie powstrzyma".
(...) z wolnością jest tak, że jeśli my sami jej sobie nie weźmiemy, jeśli o nią nie zawalczymy, nie poniesiemy dla niej ofiary, to nijak nie możemy o niej mówić, czy chociażby marzyć, a z pewnością jej nie docenimy.
(...) wolność to nie sterowanie łodzią tam, gdzie się chce, ale unoszenie się na życiowych falach i dopasowywanie do najbardziej niespodziewanych wydarzeń, z pewną dozą zaufania we własne umiejętności, bo poza nimi na nic więcej nie mamy wpływu.
Czas łagodzi wszelkie dolegliwości lepiej niż jakikolwiek lek. Pozwala zobaczyć rzeczy z dystansu, takimi, jakie są, a nie jakimi się wydają. Zdejmuje z osób i wydarzeń wszelkie ozdoby, którymi z takim upodobaniem ludzie lubią dekorować to, co ich zdaniem dla nich dobre"...
„Rosła z przekleństwem, z piętnem niezdarności, nieudolności i brzydoty. Aż pojęła, że przecież każdą klątwę da się zdjąć. Zaczęła rozpaczliwie szukać kogoś, kto zdejmie z niej to zaklęcie, kto dostrzeże w żabie księżniczkę. A raczej kobietę w pasztecie, którym ponoć była.”
„Czas łagodzi wszelkie dolegliwości lepiej niż jakikolwiek lek. Pozwala zobaczyć rzeczy z dystansu, takimi, jakie są, a nie jakimi się wydają. Zdejmuje z osób i wydarzeń wszelkie ozdoby, którymi z takim upodobaniem ludzie lubią dekorować to, co ich zdaniem dla nich dobre"...
Żeby móc się nazywać ojcem, trzeba wykazać się czymś więcej niż wsadzeniem fiuta w kobietę.
Ze śmiercią trudno się pogodzić. Zwłaszcza ze śmiercią młodego człowieka. Nieodwracalna i nieczuła, unieważnia wszystko w ciągu kilku minut.
Lena zastanawiała się przez chwilę, jak to się dzieje, że dzieci, póki są małe, wydają się takie zależne od nas, takie nieporadne i rozkosznie posłuszne w tym swoim literalnym wypełnianiu naszych poleceń.
Teraz była uczennicą szkoły baletowej. To brzmiało dumnie, to kazało nosić głowę wysoko. Choć rodziny jej nowych koleżanek niczym nie różniły się od tych z poprzedniej szkoły. No, może ilością pieniędzy. Bo te rodziny bywały tak samo kalekie i nieudolne jak ich odpowiedniki z Pragi.
Uważała, że dziecko jest jak roślina, którą należy chronić i pielęgnować, umiejętnie formować, ale nie naginać nadmiernie i na siłę według własnych upodobań, bo można ją zniszczyć.
Zrobiła wiele, by chronić najbliższych. Wykradła korespondencję Napoleona, szpiegowała dla Polaków, a potem dla księcia Poniatowskiego. Unikała Antoniego wmawiają mu, że nic dla niej nie znaczy.
Wszystkich wokół krzywdziła, a najbardziej tych, na których jej zależało. Pierwszy ukochany, córka, teraz Antoni. O Treillarda nie dbała. Był znienawidzonym tyranem, który tylko dlatego jeszcze jej nie pobił, że nosiła pod sercem jego dziecko.
-...i nie wódź nas na pokuszenie, i nie wódź nas na pokuszenie. Ta baba ani chybi jest na usługach szatana. A kysz, siło nieczysta.