-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać291
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "literaturawiktorianska" [9]
[ + Dodaj cytat]
- Proszę stanąć prosto i mnie posłuchać - zaczął. - Zadam pani pytanie. Pani Wragge, czy wie pani, czyją skórę ma pani w tej chwili na sobie? Czy wie pani, że umarła i została pochowana w Londynie, by następnie powstać z prochów pani Wragge niczym feniks z popiołów? Nie! Widzę, że pani o tym nie wie! To skandaliczne! Jak ma pani na imię?
- Matylda - odparła pani Wragge w bezgranicznym osłupieniu.
- Ależ skąd! - zawołał dziko kapitan. - Jak śmie pani tak mówić? Ma pani na imię Julia. A ja jak się nazywam? (Jeżeli nie będzie pani trzymała tego koszyka z prowiantem prosto, wyrzucę go do morza!) Jak się nazywam?
- Nie wiem - powiedziała trwożliwie pani Wragge, tym razem nie ryzykując odpowiedzi.
- Proszę siadać! - jej mąż wskazał palcem na niski murek ogrodowy. - Bardziej na prawo! Jeszcze bardziej! Dobrze, wystarczy... Nie wie pani? - powtórzył surowo. Teraz, kiedy siedziała, mógł swobodniej patrzeć jej w twarz. - Żeby to był ostatni raz, jak to słyszę! Żeby jutro rano mojej brody nie goliła kobieta, która nie wie, kim jestem! Proszę na mnie spojrzeć! Bardziej na lewo - jeszcze bardziej - wystarczy... Jak się nazywam? Otóż nazywam się pan Bygrave, a na imię mi Thomas. Jak się pani nazywa? nazywa się pani Bygrave i na imię pani Julia. Kim jest ta młoda dama, która przyjechała wraz z panią z Londynu? Ta młoda dama to panna Bygrave, jej imię to Susan. Ja jestem jej błyskotliwym stryjkiem Tomem. A pani jej umysłowo ociężałą stryjenką Julią. Proszę natychmiast mi to wszystko powtórzyć - ma pani to znać jak katechizm! [...]
Kapitan ponownie pokręcił swoją czujną głową.
- Taki początek nie wróży nic dobrego - rzekł z mniejszą niż zazwyczaj uprzejmością. - Tępota mojej żony będzie nam kulą u nogi.
Szukając dla nas nowego nazwiska, bacznie stosowałem się do Pani wskazówek. W jednej z moich ksiąg - mam nadzieję, że nie zapomniała Pani o moich księgach? - pod nagłówkiem "Skóry do przywdziania" znajduje się lista osobników, którzy zeszli już z tego świata i których dzieje i sytuację rodzinną znam jak własną kieszeń. Niektóre z owych skór przywdziewałem już we wcześniejszych okresach swojej działalności zawodowej. Pozostałe nadal są niczym nowe, nienoszone ubrania i nadają się do użycia. Ta, która jawi mi się jako najodpowiedniejsza dla nas, pierwotnie okrywała ciała rodziny o nazwisku Bygrave. W tej chwili mam już na sobie skórę pana Bygrave'a - i muszę powiedzieć, że leży ona na mnie jak ulał. Gdyby zechciała Pani wcielić się w pannę Bygrave (o imieniu Susan) i gdyby udało nam się wcisnąć panią Wragge (w jakikolwiek sposób, nawet głową naprzód) w skórę pani Bygrave (o imieniu Julia), metamorfoza byłaby kompletna.
Szukając dla nas nowego nazwiska, bacznie stosowałem się do Pani wskazówek. W jednej z moich ksiąg - mam nadzieję, że nie zapomniała Pani o moich księgach? - pod nagłówkiem "Skóry do przywdziania" znajduje się lista osobników, którzy zeszli już z tego świata i których dzieje i sytuację rodzinną znam jak własną kieszeń. Niektóre z owych skór przywdziewałem już we wcześniejszych okresach swojej działalności zawodowej. Pozostałe nadal są niczym nowe, nienoszone ubrania i nadają się do użycia. Ta, która jawi mi się jako najodpowiedniejsza dla nas, pierwotnie okrywała ciała rodziny o nazwisku Bygrave. W tej chwili mam już na sobie skórę pana Bygrave'a - i muszę powiedzieć, że leży ona na mnie jak ulał. Gdyby zechciała Pani wcielić się w pannę Bygrave (o imieniu Susan) i gdyby udało nam się wcisnąć panią Wragge (w jakikolwiek sposób, nawet głową naprzód) w skórę pani Bygrave (o imieniu Julia), metamorfoza byłaby kompletna.
Szukając dla nas nowego nazwiska, bacznie stosowałem się do Pani wskazówek. W jednej z moich ksiąg - mam nadzieję, że nie zapomniała Pani o moich księgach? - pod nagłówkiem "Skóry do przywdziania" znajduje się lista osobników, którzy zeszli już z tego świata i których dzieje i sytuację rodzinną znam jak własną kieszeń. Niektóre z owych skór przywdziewałem już we wcześniejszych okresach swojej działalności zawodowej. Pozostałe nadal są niczym nowe, nienoszone ubrania i nadają się do użycia. Ta, która jawi mi się jako najodpowiedniejsza dla nas, pierwotnie okrywała ciała rodziny o nazwisku Bygrave. W tej chwili mam już na sobie skórę pana Bygrave'a - i muszę powiedzieć, że leży ona na mnie jak ulał. Gdyby zechciała Pani wcielić się w pannę Bygrave (o imieniu Susan) i gdyby udało nam się wcisnąć panią Wragge (w jakikolwiek sposób, nawet głową naprzód) w skórę pani Bygrave (o imieniu Julia), metamorfoza byłaby kompletna.
Szukając dla nas nowego nazwiska, bacznie stosowałem się do Pani wskazówek. W jednej z moich ksiąg - mam nadzieję, że nie zapomniała Pani o moich księgach? - pod nagłówkiem "Skóry do przywdziania" znajduje się lista osobników, którzy zeszli już z tego świata i których dzieje i sytuację rodzinną znam jak własną kieszeń. Niektóre z owych skór przywdziewałem już we wcześniejszych okresach swojej działalności zawodowej. Pozostałe nadal są niczym nowe, nienoszone ubrania i nadają się do użycia. Ta, która jawi mi się jako najodpowiedniejsza dla nas, pierwotnie okrywała ciała rodziny o nazwisku Bygrave. W tej chwili mam już na sobie skórę pana Bygrave'a - i muszę powiedzieć, że leży ona na mnie jak ulał. Gdyby zechciała Pani wcielić się w pannę Bygrave (o imieniu Susan) i gdyby udało nam się wcisnąć panią Wragge (w jakikolwiek sposób, nawet głową naprzód) w skórę pani Bygrave (o imieniu Julia), metamorfoza byłaby kompletna.
Szukając dla nas nowego nazwiska, bacznie stosowałem się do Pani wskazówek. W jednej z moich ksiąg - mam nadzieję, że nie zapomniała Pani o moich księgach? - pod nagłówkiem "Skóry do przywdziania" znajduje się lista osobników, którzy zeszli już z tego świata i których dzieje i sytuację rodzinną znam jak własną kieszeń. Niektóre z owych skór przywdziewałem już we wcześniejszych okresach swojej działalności zawodowej. Pozostałe nadal są niczym nowe, nienoszone ubrania i nadają się do użycia. Ta, która jawi mi się jako najodpowiedniejsza dla nas, pierwotnie okrywała ciała rodziny o nazwisku Bygrave. W tej chwili mam już na sobie skórę pana Bygrave'a - i muszę powiedzieć, że leży ona na mnie jak ulał. Gdyby zechciała Pani wcielić się w pannę Bygrave (o imieniu Susan) i gdyby udało nam się wcisnąć panią Wragge (w jakikolwiek sposób, nawet głową naprzód) w skórę pani Bygrave (o imieniu Julia), metamorfoza byłaby kompletna.
Jako dorastająca dziewczyna wylałam wiele łez z powodu swoich gabarytów. Jest mnie o połowę za dużo, madame. Jakkolwiek by mnie mierzyć - czy to wzdłuż, czy w poprzek - nie da się zaprzeczyć, że jest mnie o połowę za dużo.
- Dużo tego bagażu? - zapytała pani Wragge konfidencjonalnym szeptem. - Pójdźmy po niego! Kapitana nie ma w domu.
- Pani Wragge! - zagrzmiał straszliwie kapitan, który właśnie pojawił się w drzwiach. [...]
- Czy ja znowu słyszę człapanie?! - wykrzyknął kapitan Wragge z odrazą. - Ależ tak! Pantofel znów przydeptany! Tym razem lewy! Proszę go podciągnąć, pani Wragge! Proszę go podciągnąć...! [...]
Pani Wragge - która ośmieliła się tymczasem znów wysunąć nieco ze swojego kąta - złowiła uchem słowa "sklep" i "sprawunki" i w przypływie nieposkromionej ekscytacji klasnęła w dłonie.
- Och, panienka będzie robiła zakupy! Czy ja też mogę pójść? - zawołała. - Proszę mi pozwolić, proszę mi pozwolić z nią pójść!
- Proszę usiąść, pani Wragge! - wykrzyknął kapitan. - Prosto! Bardziej na prawo... Jeszcze trochę! I nie ruszać się!
Pani Wragge splotła swoje bezradne dłonie na podołku i zaniosła się cichym płaczem.
- Tak bardzo lubię zakupy... - poczęła tłumaczyć błagalnym tonem. - I tak rzadko je teraz robię... [...]
- Niechże pani nie pozwoli mojej żonie, by ją zanudzała - rzekł ciepło na odchodnym. - Niech pani trzyma tę biedaczkę krótko, jak najkrócej.
Pociąg do Londynu odjechał prawie cztery godziny temu, zabierając ze sobą pannę Vanstone i towarzyszącą jej panią Wragge. Moja nieszczęsna żona jest za mało rozgarnięta, by mogła posłużyć mi jakąkolwiek aktywną pomocą - ale będzie ogniwem łączącym mnie z panną Vanstone. W imię owej wyższej racji godzę się z tym, że przez pewien czas sam będę musiał szczotkować sobie spodnie, golić się i wykonywać wokół siebie inne przyziemne czynności. Jeśli pani Wragge miewała wcześniej jakiekolwiek przebłyski inteligencji, to opuściły ją one już chyba na dobre. Kiedy oświadczyłem, że zgadzam się na jej wyjazd do Londynu, od razu uraczyła nas dwoma pytaniami. Chciała wiedzieć, czy wolno jej będzie pójść na zakupy i czy będzie mogła zostawić swoją książkę kucharską w domu. Panna Vanstone i ja jednogłośnie przytaknęliśmy - i od tamtej pory pani Wragge ani na chwilę nie przestała chichotać. Nadal jestem ochrypły od daremnych prób przywołania jej do porządku za pomocą aplikowanych w nieskończoność bodźców głosowych. Ponadto z odrazą przypominam sobie teraz, że gdy zostawiałem ją w pociągu, obydwa jej pantofle były przydeptane.
W zwykłych okolicznościach te absurdalne szczegóły w ogóle nie zaprzątałyby mojej uwagi. Mam jednak podstawy, by obawiać się, że imbecylizm mojej żony doprowadzi do nieprzewidzianych komplikacji.