cytaty z książki "Czy wspominałam, że Cię kocham?"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować.
Najlepsze w deszczu jest to, że można płakać do woli, a ludzie i tak pomyślą, że to krople ściekają ci po twarzy.
Pragnę ciszy, żeby przyjrzeć mu się dokładniej, dostrzec wszystkie jego wady i zalety. Chcę spojrzeć mu w twarz i pochwycić jego spojrzenie, chcę się uśmiechnąć i pragnę, by odpowiedział tym samym. Chcę widzieć, jak zaciska szczęki i myśli, pragnę, by zaufał mi na tyle, żeby powiedzieć, co chodzi mu po głowie. Chcę spojrzeć na świat jego oczami, tak bym mogła go zrozumieć i zaakceptować.
Szydzimy z siebie, odkąd tu przyjechałam, i kłócimy się, żeby poznać nawzajem swoje słabości. Moją jest brak pewności siebie. Słabością Tylera jest prawda.
Chcę wam przypomnieć, żebyście mieli gdzieś, co myślą inni. Wasze życie należy do was, wasza muzyka jest waszą muzyką, wasze wybory są waszymi wyborami, a wasza wódka jest waszą wódką. Nie traćcie czasu na gówniane rzeczy. Róbcie wyłącznie to, co chcecie robić. Włóczcie się po klubach, skaczcie z samolotu, odwiedźcie Bułgarię. Mam to gdzieś. Róbcie rzeczy, dzięki którym będziecie szczęśliwi.
Zakupy to jedna z najgorszych form rozrywki, chyba że chodzi o myszkowanie w księgarni.
Udaje, jest jak aktor, który wciela się w rolę. Muszę wiedzieć, co dzieje się za kulisami, kiedy przedstawienie dobiega końca i kurtyna opada. Kim wówczas się staje?
- Przez ciebie nie mogłam zasnąć - mówię mrużąc oczy.
- Że co? - Zerka przez ramię i ściąga brwi.
- Przez to pukanie.
Patrzy na mnie oczami, z których można wyczytać rozmaite emocje, i nagle zaczyna się śmiać.
- Nie pukałem. Ojciec nie wspominał ci, że dom jest nawiedzony? Tu wszędzie są demony.
- Zamknij się - mówię i przewracam oczami - Nie mogłeś spać czy co?
Odwraca się z butelką wody w ręce i kopnięciem zamyka drzwi lodówki.
- Niezupełnie. - Uśmiecha się złośliwie i splata ramiona, dzięki czemu znowu widzę jego tatuaż. - Miałem nadzieję, że się obudzisz i odpukasz.
- Przepraszam - bąkam - Nie byłam w nastroju na komunikowanie się z tobą przez ścianę o czwartej nad ranem.
Właściwie nie wiem, czego się spodziewałam przed przyjazdem do Los Angeles, ale jedno jest pewne: do głowy mi nie przyszło, że mój przyrodni brat okaże się szaleńcem.
- Myślałam, że taki twardziel jak ty zniesie wszystko.
Wciska pięści w kieszenie spodni i odwraca wzrok do okna. Przez krótką chwilę po prostu gapi się w niebo ze smutkiem w oczach. Między kolejnymi fajerwerkami słyszę jego głęboki oddech. Mruga gwałtownie i zerka na mnie przez ramię.
- A ja myślałem, że się domyślisz, że wcale nie jestem twardzielem.
- Ty pozwalałaś mi zapomnieć - mruczy, głos ma jednak równie szorstki co kilka minut temu. - Ale wygląda na to, że nie mogę cię mieć.
- Nie rozumiesz? Nie chodzi o to, że pozwalasz mi zapomnieć. Taki właśnie jestem, Eden. Oto cały ja. Takim, jakim widzisz mnie teraz. Sprawiasz, że jestem kompletnie rozbity, ale to nic, bo taki właśnie jestem. Rozbity. Uwielbiam to, że przy tobie mogę być sobą. Bo ci ufam. Jestem jedyną osobą, której zależało na mnie na tyle, żeby próbować mnie rozgryźć.
Kładę głowę na poduszce, odwracam się na bok i zamykam oczy. Kiedy tak leżę sama w zupełnej ciszy, pragnę, żeby wrócił i został. Chcę, żeby leżał obok mnie, jak wtedy gdy w środku nocy przyszedł do mojego pokoju. Chcę wiedzieć, że jest przy mnie. Czuć jego ciepło i dotyk. Tylko tego potrzebuję. Tylko tego mi brak.
Myślę, że wówczas dociera do mnie, że się w nim zakochałam.
Próbowałam się uśmiechnąć. Rozciągnąć usta jak najszerzej, żebym nie musiała tłumaczyć, dlaczego się krzywię. Zawsze łatwiej się uśmiechnąć.
- Chciałabym móc całować cię każdego dnia - przyznaję. Siłą woli powstrzymuję łzy. Wiem, że najlepiej będzie, jeśli zakończę to tu i teraz. Z czasem będzie mi coraz trudniej. Wszystko stanie się zbyt skomplikowane. Zbyt złe.
Zastanawiam się, czy kiedykolwiek go zrozumiem, bo teraz to raczej niemożliwe. (…) Jego zmienne nastroje i łatwość, z jaką żongluje sympatią i nienawiścią, przyprawiają mnie o ból głowy.
Zapada cisza, jak zawsze, gdy się spotykamy. Nie jest ona jednak niezręczna. Z czasem przyzwyczailiśmy się do niej. To tak. jakbyśmy musieli się przygotować na wypadek, gdyby któreś z nas zrobiło albo powiedziało coś, czego nie powinniśmy robić ani mówić. To moment na założenie masek, silenie się na odwagę i przekonywanie samych siebie, że nie jesteśmy w sobie zakochani.
Miałem przyjaciela… Nazwijmy go Bobby. A więc ten przyjaciel, Bobby, był zajebistym facetem. Chodziłem z nim do collage'u i mieszkaliśmy w jednym akademiku. Bobby studiował prawo. I wiecie co? Koleś nienawidził prawa. Chciał pracować w teatrze muzycznym, ale poszedł na prawo. A wiecie dlaczego? Bo społeczeństwo to kupa gówna. Bobby uparł się, żeby ukończyć te studia. Zmarnował cztery lata życia, robiąc coś, czego nie chciał, bo w liceum ludzie szydzili z niego i jego zainteresowań. Wiecie, jak dziś czuje się Bobby? Jest wkurzony, że studiował to cholerne prawo. Tak więc pieprzcie to, co ludzie mówią i myślą na temat waszych decyzji. Jeśli jesteście homoseksualni, nie wstydźcie się tego. Jeśli chcecie otworzyć pieprzony sklep z farbami, zróbcie to, do cholery. Przestańcie się wzbraniać przed byciem sobą.
-Myślę, że jesteś zagubiony,
-Dlaczego tak sądzisz?
[...]
-Bo nie masz pojęcia, co robisz i dokąd zmierzasz.
Nie chcę się odzywać. Pragnę ciszy, żeby przyjrzeć mu się dokładniej, dostrzec wszystkie jego wady i zalety. Chcę spojrzeć mu w twarz i pochwycić jego spojrzenie, chcę się uśmiechnąć i i pragnę, by odpowiedział tym samym. Chcę widzieć, jak zaciska szczęki i myśli, pragnę, by zaufał mi na tyle, żeby powiedzieć co chodzi mu po głowie. Chcę spojrzeć na świat jego oczami, tak bym mogła go zrozumieć i zaakceptować.
Tyle że gorzej już być nie może. I dlatego wolno mi płakać. Wolno mi gapić się na drżące usta Tylera i czuć się, jakbym umierała w środku. Wolno mi, bo naprawdę umieram. Moje ciało popada w odrętwienie. Klatka piersiowa zapada się w sobie. Serce się kurczy.
Cóż, może Tyler jest irytujący, Tiffani niegrzeczna, a ja pulchna, ale przynajmniej moja sukienka nie klei się do mnie, tak jak tych dwoje klei się do siebie.
- Myślałam, że masz szlaban - mówię.
Odwraca się, patrzy na mnie ze spokojem i uśmiecha się złośliwie.
- A ja myślałem, że jesteś chora.
To zamyka mi usta.
- Interesuje cię tylko to, żeby dobrze prezentować się na imprezach i imponować ludziom tym swoim wizerunkiem twardziela. To ŻAŁOSNE!
- Nie dlatego to robię. - Kręci głową.
- Więc po co? Bo próbujesz być taki, jak ci twoi, pożal się Boże, przyjaciele...
- Bo dzięki temu nie myślę! - warczy. Przykłada dłoń do czoła i zaciska powieki. Zapada długa, nieznośna cisza. - Dzięki temu nie muszę myśleć - powtarza szeptem.
Tak więc spędzamy wtorkowy wieczór, czekając w kolejkach do kolejnych atrakcji, i świetnie się przy tym bawimy. West Coaster, Pacific Wheel, Pacific Plunge... zapamiętam je wszystkie, bo zapamiętam ten wieczór. Zapamiętam histeryczny śmiech Tylera, kiedy przed startem Pacific Plunge myślałam, że zepsuł mi się pas bezpieczeństwa, a on nachylił się nade mną, żeby pomóc mi go zapiąć, i nasze ręce otarły się o siebie; jego sarkastyczne uwagi na West Coasterze, gdy inni przy najmniejszym zakręcie zdzierali sobie gardło; gdy jak siedząc na szczycie diabelskiego młyna, zachwycał się widokiem na ocean, a kiedy na niego spojrzałam, wcale nie patrzył na wodę. Patrzył na mnie.
Tak więc pieprzcie to, co ludzie mówią i myślą na temat waszych decyzji. Jeśli jesteście homoseksualni, nie wstydźcię się tego. Jeśli chcecie otworzyć pieprzony sklep z farbami, zróbcie to, do cholery. Przestańcie się wzbraniać przed byciem sobą.
- Ty pozwalałaś mi zapomnieć - mruczy, głos ma jednak równie szorstki co kilka minut temu. - Ale wygląda na to, że nie mogę cię mieć.
Nie chcę się odzywać. Pragnę ciszy, żeby przyjrzeć mu się dokładniej, dostrzec wszystkie jego wady i zalety. Chcę spojrzeć mu w twarz i pochwycić jego spojrzenie, chcę się uśmiechnąć i i pragnę, by odpowiedział tym samym. Chcę widzieć, jak zaciska szczęki i myśli, pragnę, by zaufał mi na tyle, żeby powiedzieć co chodzi mu po głowie. Chcę spojrzeć na świat jego oczami, tak bym mogła go zrozumieć i zaakceptować.
Piętnaście minut i dwie kolejki później zastanawiam się, dlaczego byłam taka głupia i w tak krótkim czasie wlałam w siebie taką ilość alkoholu. To jedna z tych rzeczy, przed którymi ostrzegają rodzice i nauczycieli; jedna z tych rzeczy, które ich zdaniem mogą cię zabić. Ale to bez znaczenia. Nikt nie przejmuje się konsekwencjami, bo między piciem alkoholu a chwilą, kiedy czujesz, że jesteś kompletnie zalany, wszystko wydaje się takie cudowne.
Nie chcę się odzywać. Pragnę ciszy, żeby przyjrzeć mu się dokładniej, dostrzec wszystkie jego wady i zalety. Chcę spojrzeć mu w twarz i pochwycić jego spojrzenie, chcę się uśmiechnąć i i pragnę, by odpowiedział tym samym. Chcę widzieć, jak zaciska szczęki i myśli, pragnę, by zaufał mi na tyle, żeby powiedzieć co chodzi mu po głowie. Chcę spojrzeć na świat jego oczami, tak bym mogła go zrozumieć i zaakceptować.