cytaty z książek autora "Christina Lamb"
Na całym świecie kobiece ciało nadal jest w znacznej mierze polem bitwy, a setki tysięcy kobiet noszą niewidzialne rany wojenne.
Jak mówi Pramila Pattern:
- Gwałt jest jedyną zbrodnią, w której przypadku społeczeństwo częściej stygmatyzuje [ofiarę], niż karze sprawcę.
...bo wszyscy mają interes w tym, żeby Demokratyczna Republika Konga była w rozsypce, tak by wielonarodowe koncerny mogły dalej grabić koltan czy złoto.
Ci faceci odebrali nam wszystko, co było w nas piękne. Nie ma czarodziejskiej różdżki, która by wymazała to, co się stało, zakończyła to cierpienie.
Tyle lat zajmuję się kwestią przemocy seksualnej. (...) Zastanawiam się, gdzie są mężczyźni. To nie jest nasz problem, nie gwałcimy się same. To jest problem mężczyzn.
Do przemocy przeciwko jezydom dochodziło tak często, że mieli w swoim języku słowo oznaczające ludobójstwo - ferman - na długa zanim pojawił się jego angielski odpowiednik, genocide, ukuty dopiero w 1944 roku przez polskiego prawnika Rafała Lemkina.
Smutne jest to, że kiedy wybucha wojna, kobiety stają się najłatwiejszymi ofiarami.
(...) żeby zmienić społeczeństwo, musimy skończyć z bezkarnością, to jedyny sposób. Bo tym, co chroni sprawców, nawet w Europie, jest milczenie.
Może myślisz, że gwałt jest czymś, co "zawsze zdarzało się na wojnie" i idzie w parze z plądrowaniem. Odkąd człowiek - mężczyzna - ruszył na wojnę, brał siłą kobiety, czy to po to, by upokorzyć wroga, dokonać zemsty, zaspokoić żądzę, czy po prostu dlatego, że mógł. Gwałt jest zjawiskiem tak powszechnie kojarzonym z wojną, że mówimy o gwałcie zadanym czemuś - na przykład miastu - by opisać dokonany ogrom zniszczeń.
>>Uświadomienie sobie przez mężczyznę, że jego genitalia mogą służyć za budzącą postrach broń, trzeba zaliczyć do najważniejszych odkryć czasów prehistorycznych, obok wykorzystywania ognia i pierwszego prymitywnego kamiennego topora<< - doszła do wniosku amerykańska pisarka Susan Brownmiller w swojej przełomowej pracy na temat gwałtu, Against Our Will (Wbrew naszej woli), opublikowanej w 1975 roku.
Wszyscy pracownicy organizacji pomocowych mówili, że w obozach szerzy się przemoc seksualna. Kierownik jednego z nich stanął przed sądem za gwałcenie dzieci. Dla niektórych kobiet warunki życia w obozie były nie do zniesienia, tak że wolały mieszkać poza nim i żebrać na ulicach.
Oddałyśmy to, co miałyśmy najcenniejszego, ale nie znajdziecie naszych nazwisk wyrytych na żadnym pomniku. Chciałabym, żeby moi gwałciciele zostali zabici za to, co zrobili. Niech ich powieszą.
Zdarzały się też takie ofiary gwałtów, które później gwałcili członkowie własnych rodzin, twierdząc, że i tak już są zbrukane.
Chcę, żeby mężczyzn, którzy mi to zrobili, spotkały najgorsze rzeczy. Nie chcę, żeby zginęli szybko ani w humanitarny sposób, tylko żeby umierali powoli, tak, by wiedzieli, jak to jest wyrządzać ludziom zło.
(...) Kiedy jednak człowiek patrzy na to, jak długo ciągną się procesy o gwałt i jak niewiele jest wyroków skazujących, trudno pozbyć się wrażenia, że chodzi tu o coś jeszcze - że rząd uważa gwałt wojenny za coś mało poważnego. Potrzebne są wola polityczna i uznanie istotności tej kwestii przez każdego politycznego lidera, bez względu na pochodzenie etniczne.
- Może się komuś wydawać, że jesteśmy szczęściarami, bo przeżyłyśmy ludobójstwo i nie zaraziłyśmy się wirusem - powiedziała. - Ale wszystkie jesteśmy jak żywe trupy. Myślę, że gwałt jest jeszcze gorszy niż zabójstwo, bo muszę go codziennie przeżywać na nowo. Doświadczyłam tego jako dorosła osoba, więc wszystko pamiętam. Zrobili nam to ludzie z tego samego kraju, tego samego miasta, mówiący tym samym językiem, o takim samym kolorze skóry, urodzeni w ten sam sposób. Nadal tu z nimi żyję.
Rozmawiałem z tysiącami ludzi, można powiedzieć, że studiowałem traumę. I niektóre z moich początkowych nadziei zostały wywrócone do góry nogami. Na przykład to, że skoro zlikwidowano zagrożenie, można żyć pełnią życia. No, nie da się. Szczególnie dotyczy to kobiet. Dlatego gwałt był w istocie stosowaną z rozmysłem bronią. Faceci, którzy je zgwałcili i planowali gwałty, wiedzieli, że ofiary albo zginą od razu, albo umrą później, ale po tych przejściach nigdy już nie będą ludźmi takimi jak dawniej. Widuje się te kobiety tutaj, w mieście, lub można pojechać do wiosek, do Taby, i tam je spotkać. Z pozoru wyglądają normalnie. Ale myślę, że kiedy idą do domu i zamykają wieczorem drzwi, mają gdzieś w sobie, wewnątrz, takie miejsce, do którego nikt nie może się dostać, choćby nie wiem jak próbował.
Milczenie, bezkarność, wyparcie - kiedy pozna się historię, przestaje być zaskoczeniem, że wszędzie, dokąd jeździłam jako reporterka, od Afganistanu po Zimbabwe, kobiety były gwałcone przez państwowe siły bezpieczeństwa. Jak to możliwe, że gwałt, powszechnie potępiana zbrodnia, był lekceważony i trywializowany, kiedy dochodziło do niego na wojnie?
Powietrze wydawało się ciężkie, nieruchome. Jak to musiało być, stać tu jako żywy towar, w którym przebierali bojownicy ISIS, unosili im chusty i zasłony, by obejrzeć twarze, i miętosili piersi, odrzucali tę, bo za ciemna albo zbyt "zużyta", brali tamtą, bo młoda i ładna.
Kiedy słuchałam takich rozdzierających serce historii, dręczyło mnie jedno pytanie. Jaką przyjemność mogą czerpać mężczyźni z takiego znęcania się nad kobietami?
- W gwałcie nie ma nic seksualnego - przekonywał doktor Mukwege, lekarz noblista, w którego szpitalu w Kongu leczyło się około pięćdziesięciu pięciu tysięcy ofiar gwałtów.
>>Światowa stolica gwałtów<< - tak nazwała ten kraj specjalna przedstawicielka ONZ do spraw przemocy seksualnej w 2010 roku. Liczby niemieszczące się w głowie - tysiąc zgwałconych kobiet dziennie, więcej niż jedna na trzy we wschodnim Kongu, siedemdziesiąt w ciągu godziny... Chyba podświadomie wciąż odkładałam ten wyjazd.
Rozmawiałem z kobietami w Korei, Kolumbii, Bośni, Iraku... Wszystkie mówią: "Kiedy mnie zgwałcili, zabili mnie. Skazujecie ludzi za to, że zabijali, lecz to, co nam zrobili, jest gorsze, bo zostawili nas żywe, ale z poczuciem, że w ogóle nie istniejemy, jesteśmy już martwe w środku". Myślę wtedy, że potrzebne nam inne słowo na określenie gwałtu, bo wydaje mi się, że zdaniem mężczyzn gwałt oznacza tylko relację seksualną nieakceptowaną przez ofiarę, prawie jakby było to coś normalnego.
Od czerwca 2013 do 2016 roku zostało zgwałconych czterdzieści osiem dziewczynek - najmłodsza miała osiemnaście miesięcy, a najstarsza jedenaście lat. Po zgwałceniu sprawcy zbierali krew z rozerwanych błon dziewiczych, wierząc, że będzie ich chronić w bitwach. Dwie dziewczynki miały tak ciężkie obrażenia, że zmarły, zanim dotarły do Panzi.
Susan Brownmiller w swojej książce na ten temat z 1975 roku także odrzucała koncepcję, że gwałt ma cokolwiek wspólnego z pożądaniem czy zaspokajaniem męskiego libido, twierdziła, że jest manifestacją władzy i siły. "[Gwałt] to ni mniej, ni więcej tylko świadomy proces zastraszania, za pomocą którego wszyscy mężczyźni utrzymują wszystkie kobiety w stanie lęku" - pisała.
Kiedy kobieta decyduje się mówić, to nie po to, by stwierdzić, że wyzdrowiała, otrząsnęła się , lecz po to, by być sprawczynią zmiany, By powiedzieć: mnie to spotkało, ale nie powinno spotkać moich dzieci ani nikogo innego.
Dopóki nie zostanie wymierzona sprawiedliwość, to ciągle będzie się powtarzać. Moim zdaniem ludzi popełniających takie czyny nie powinno się wsadzać do więzienia, powinno się ich zabić. I nie tylko sprawcy muszą być pociągnięci do odpowiedzialności, ale także rządy, które przymykają na to oko. Nie da się zapomnieć tego, co przeszłyśmy. Jak mogłybyśmy zapomnieć? Dlatego nie przestaję. Mam jedynie swój głos i będę z niego korzystać, dopóki nie umrę.
W sumie kupiło ją dwunastu różnych mężczyzn. Wymienia ich po kolei, pseudonimy i prawdziwe nazwiska, nawet imiona ich dzieci. Zapamiętała to wszystko, bo była zdeterminowana, żeby zapłacili za jej krzywdy.
- To, że nas tak odsprzedawali jeden drugiemu, jakbyśmy były kozami, było najgorsze - stwierdziła. - Próbowałam się zabić, wyskoczyć z jadącego samochodu. Kiedy indziej znalazłam jakieś tabletki i wszystkie połknęłam. Ale i tak się obudziłam. Czułam, że nawet śmierć mnie nie chce.
Piszę książkę o gwałcie na wojnie. To najstarszy oręż znany człowiekowi. Niszczy rodziny i pustoszy wioski. Zmienia dziewczynki w wyrzutków pragnących, by ich życie się skończyło, choć jeszcze nie zaczęło się na dobre. Z wojennego gwałtu rodzą się dzieci, które codziennie przypominają swoim matkom o przeżytej gehennie i często są odrzucane przez społeczeństwo jako "zła krew". A książki historyczne prawie zawsze go ignorują.