cytaty z książek autora "Stanisław Srokowski"
Jestem nieszczęśliwa. Nie dlatego, ze kocham Ciebie, że moja miłość idzie w parze z rozpaczą, nie, nie dlatego. Jestem nieszczęśliwa, bo kocham za mocno, za bardzo, kocham niemożliwie. Zawsze tak kochałam. I to jest straszne. To jest miłość, która niszczy i zabija, wypala mnie, stanę się kiedyś garstką popiołu. Tak nie można kochać życia, tak nie można kochać świata. Bo świat na to nie zasłużył. I jeszcze więcej Ci powiem. Kocham zło w świcie. To okropne, co Ci mówię, ale to jest prawda. Kocham zło, bo zło porusza we mnie jakieś niesamowite moce. Och, nie mogę, nie chcę, nie potrafię Ci powiedzieć, jak straszna i piękna była moja przeszłość, jakie nędzne i wielkie było moje życie, moje zepsucie, moje samozniszczenie.
Tylko pamięć nas potwierdza, tylko pamięć. Bo tylko z pamięci jesteśmy złożeni i z marzeń. A cała reszta z tego wynika: nauka, kultura, sztuka, cała nasza cywilizacja.
- Boję się
- Czego?
- Jestem z tobą za długo.
- A nie chcesz być ze mną?
- Boję się. Za długo nie można być.
Gdy gaśnie pamięć ludzka, dalej mówią kamienie.
Gdyby ludzie nie opowiadali nam świata, gdyby nie mówili, że świat ten jest zły, stałby się jeszcze gorszy. A przez to, że mówimy, zło się trochę cofa, zatrzymuje się, choćby na moment, by sprawdzić, czy już o nim wiemy. I wtedy szukamy ratunku.
Bo ważne, by w morzu krwi, zbrodni i kłamstw znaleźć iskierkę nadziei i światła. By człowiek nie sparszywiał. Nie zeszmacił się. Nie zdegenerował.
Nieraz się słyszy takie głosy, (...). Nieraz takie głosy wychodzą spod ziemi, z ukrytej części świata, albo z głębi naszej duszy, i wtedy myślimy, ze idą z zewnątrz, a to nasze życie jęczy w ukryciu, nasze bóle i cierpienia nieogarnione się wypowiadają, nasze sny niegdyś niedokończone, nasze smutki i żałości z dawnych lat idą przez nasz czas i błagają o wysłuchanie...
To książka o tamtych czasach, o konflikcie sumienia i dramacie ludzkiej godności, a także o pamięci.
Wszystko ma swój czas. Jest czas czekania i czas spełniania. Czas mówienia i czas milczenia.
A może ludzie boją się swojej duszy i zamurowują ja rzeczami? I może cały świat się boi swojej duszy, którą także otacza rzeczami, przedmiotami, błyskotkami. I dusza świata oddala się od świata i kryje się w mrokach. A świat bez duszy staje się w środku pusty. Na zewnątrz pełen rzeczy, a w środku pusty
Długo nikt nic nie mówił. A ja miałem szeroko rozwarte oczy i zrobiłem się płaski jak deska. A w desce mocno biło serce.
Wyglądali, jakby byli wyzwoleni od strachu, ciemności, chorób, głodu i cierpienia. Wyprostowani, szli z dumą i godnością, powoli, krok po kroku, i nie spuszczali oczu. Tak się idzie ku chwale, ku czemuś wyższemu, najważniejszemu. Jakby świętymi byli.
Nie możemy się bać całe życie (...). Życie w strachu to poniżenie, a my nie chcemy być poniżani, upokarzani, dławieni, bez własnego głosu, niemi i głusi. Chcemy umierać z godnością, tak jak każdy powinien umierać. Patrząc śmierci prosto w oczy.
...zatwardziałość, buta i pycha, a nawet drwina i szyderstwo z tragedii Polaków wciąż pokutują na dzisiejszej Ukrainie.
Zapominanie o zbrodniach to prosta droga do nowych zbrodni. Tylko pamięć, poczucie winy, akt skruchy, żalu i przebaczenie mogą przełamać ten dramatyczny stan.
Wybaczenie rodzi się z prawdy, wyznania winy, skruchy i obietnic poprawy. Prawdy nie można oszukać. Prawdy nie można zabić. Bo prawda wcześniej czy później wyjdzie na światło dzienne. A my chcemy żyć z podniesionym czołem.
Baby gdakały, że diabeł się zalągł w ciemnościach i swój straszny owłosiony łeb wystawia o północy i pokazuje czerwoną gębę pełną ostrych zębów i pchających z gardła płomieni.
I w naszej chłopięcej wyobraźni wrastał ów demon do rozmiarów apokaliptycznych. Unosił wielkie czarne skrzydła ponad drzewami, a gdy spaliśmy, krążył nad okolicą, wybierają sobie miejsca, na które runie z wysokości inpodpali naszej wioski, miasteczka i całą piękną, miodem i mlekiem płynącą ziemię halicką i podhajecką.
Jak człowiek nie ma wstydu, to i sumienia nie ma. A człowiek bez sumienia jest jak zwierzę.
...tylko pamięć ratuje świat. I trzeba wszystko powtarzać, by pamięć nie zardzewiała.
-To nie dzicz, Tośku (...). To rasa morderców! Monstra w ludzkiej skórze! (...) W ich mózgach lęgnie się zagłada!
Każde pokolenie niesie swoje ofiary...
...ich ciężar ...morderców ciężar dźwigamy... my, prości ludzie... dźwigamy w sobie ich winy...bo to spada na Ukrainę... a Ukraina nie ma z tym nic wspólnego...
I wy winniście, wy...Polscy... i wy, Polska... bo nie krzyczycie...nie rwiecie włosów z głowy... nie wyjecie na cały świat, że to zbrodnia... Wasz rząd...Polska?! Kiedyś taka dumna...a teraz...hmm...teraz skulona...mała.
...sprawdzić, porównać, dotknąć, powąchać, poczuć... Bez tego nie da się świata opisać. Nie byłem pewny, czy bez tego nie da się świata opisać. Nawet zdawało mi się, że wprost przeciwnie, bez tego można znacznie lepiej i ciekawiej świat opisać, bo nic nie ogranicza piszącego, żadne znane przedmioty, krajobrazy, twarze, idee i okoliczności, żaden terror psychiczny, żadna dyktatura faktów, wszystko się stwarza samo przez się, jakby samo w samym sobie i we własnym stawaniu się stawało, w jednym niepowtarzalnym akcie samoorganizacji, w którym przemawia przez nas inna, nieznana dotąd rzeczywistość.
Nie podałem mu ręki. I to nie ja nie podałem mu ręki. I nie ja się od niego oddalałem. Oddalało się od niego coś znacznie głębszego i ważniejszego niż ja, pyłek w obliczu wszechświata. Oddalało się od niego coś ogromnego i potężnego, coś, co płakało i wyło we mnie, co szlochalo i łkało z zaświatów. Wielki ból, jęk i cierpienie odwracało się od niego i szło przed siebie. I żal, straszny, porażający żal.
Lepiej wiedzieć, co się zdarzyło na Kresach, niż nie wiedzieć i czekać z założonymi rękami, aż tragedia się znów powtórzy. I znowu ściśnie w kleszczach śmierci nas, nasze dzieci, wnuki...Nie jest to więc tylko pokarm dla duszy, ślad dla pamięci i wskazówka dla wyobraźni, ale przede wszystkim wyraźny i ostry znak ostrzegawczy dla sumienia, z którym współczesny świat sobie nie radzi.
- Kilku Żydów, których ukryli w komórce Polacy, pewnego dnia wyszło na ulicę i ...
- I co?
- Wyszli i powiedzieli, że są ludźmi i nie będą całe życie w ciemnościach żyć. Nie chcą, by ich ciała wrzody obsypały, a twarze w nocy szczury gryzły. Nie chcą umierać po kryjomu, w mroku.[...]
- Szli w swoich żydowskich świątecznych strojach, z księgami świętymi, z uniesionymi do góry głowami i śpiewali pieśń "O mój Izraelu". (...) Biła od nich jakaś duma, wielka odwaga i moc potężna.
- Honor!- powiedział ojciec.
A mnie się wydało, że honor to coś takiego, jak bardzo wysoka góra, na którą wspinają się Żydzi. I sam chciałem się wspinać na taką górę. Poczułem, że ta góra w życiu jest najważniejsza.
...bo czasy złe nadchodzą i ciemność idzie przez świat.