cytaty z książek autora "Julian Ursyn Niemcewicz"
19 lutego 1838
Odwiedziłem dziś familię książąt Czartoryskich z dzieciństwa najlepszych moich przyjaciół świetnych nie tylko urodzeniem, lecz obywatelstwem, domowymi cnotami. Jadłem obiad w Klubie Polskim, zupełnie miło znaleźć się ze swymi, cóż dopiero w nieszczęsnym wygnaniu. Mieliśmy dobry polski obiad, indyk na pieczyste. Nie wiem, jak kucharz za 27 sous od osoby może tak dobrze jeść dawać.
Gdyby każdy tak żyć chciał, czym by Polska była?
Dziś spytaj chłopca w szkołach prosto, niezawile:
Rozumie Horacego, pozwu ani tyle;
Głowę mając dzikimi rzeczami nabitą,
Wie dobrze, co ananas, a nie wie, co żyto.
Publicznego szacunku ten tylko beśpieczny,
Kto cnotliwie pracując, ludziom pożyteczny.
Ale go nie otrzyma, kto tylko próżnuje.
Lecz te diabelskie książki bałamucą głowę,
Te was przenoszą w jakieś dziwaczne krainy
I każą płakać, wzdychać, choć nie ma przyczyny.
Niech wie dalej, jak inne narody się rządzą,
Naśladuje ich cnoty, strzeże się, w czym błądzą (...)
A jeżli w dalszym wieku zwiedzi obce kraje,
Niech przejmuje ich cnoty, nie śmieszne zwyczaje...
Dziwić się nie należy, jeźli Starościna
Nie rozumie po polsku, nie jej to jest wina,
Ale tych raczej, co jej dali wychowanie,
Co wytworności dzikie powziąwszy mniemanie,
Gardząc własnym językiem i rodem, i krajem,
Chowają dzieci polskie francuskim zwyczajem...
Ten król, przed którym narody truchlały,
Dotknięty klątwą, królestwo opuszcza.
Jest klasztor Ossa, na pochyłku skały,
A czarna wkoło okrąża go puszcza;
Tam mąż nieszczęsny w wieku jeszcze sile
Długą pokutą płaci gniewu chwile.
Tam dotąd kamień leży mchem okryty,
Jodła mu cienia i chłodu dodawa;
Na głazie zbrojny mąż z koniem wyryty. –
Polak, czytając imię Bolesława,
Pomny na jego nieśmiertelne czyny,
Płacząc nad losem, nie pamięta winy.
Wierz mi: nie stadło, które wiele bogactw liczy,
Szczęśliwego pożycia doznaje słodyczy,
Niesmak w nim i niezgoda najczęściej panuje
I ta sytość wszystkiego, co nam życie truje.
25 lutego 1836
Byłem potem na barszczu i zrazach z kaszą u państwa Wołowskich milsze te potrawy ojczyste nad wszystkie przysmaki francuskie. Pan Chopin Polak, pierwszy pono pianista, grał nam wybornie.
17 stycznia, 1841
W wieczór czytaliśmy dziełko p. Zygmunta Krasińskiego, syna niegodnego Wincentego, pełne dowcipu, doskonałą harmoniczną polszczyzną pisane, raczej tajemniczego znaczenia, widać w nich tylko trwogę demokracji i przychylność dla stanu szlacheckiego; tytuł dziełka Ligenza.