Żądza władzy, sekrety historii i namiętności, czyli „Tron we krwi” – wywiad z Jolantą Marią Kaletą

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
27.05.2022

Historia skrywa niesamowite sekrety. W dziejach polskiego narodu znajdziemy niezwykłe losy oręża, spiski i zdrady, miłość i romanse, legendy, a także podania, które stały się podstawą rodzinnych sag. O tym właśnie, między innymi, traktuje „Tron we krwi”, bestsellerowy cykl książek Jolanty Marii Kalety. Z okazji premiery najnowszego tomu, zatytułowanego „Kłamstwo”, autorka udzieliła nam niezwykle obszernego wywiadu, w którym opowiada o historii Piastów, różnych stopniach społecznej hierarchii, buntach i przewrotach, a wreszcie literackiej wersji naszej historii.

Żądza władzy, sekrety historii i namiętności, czyli „Tron we krwi” – wywiad z Jolantą Marią Kaletą

[Opis wydawcy] Oto opowieść o intrygach na najwyższych szczeblach władzy, o ambicjach, które prowadzą do najbardziej nikczemnych czynów.

Po wygnaniu Bolesława Szczodrego na tronie zasiada Władysław Herman. Jego władzę pomaga wzmacniać Sieciech, jednak ambicje wojewody wzbudzają niechęć możnowładców, w wyniku której wybucha bunt. Na jego czele staje Zbigniew, starszy syn Władysława uznany za pochodzącego z nieprawego łoża. Wspiera go Bolesław – następca tronu. Bracia podejmą drastyczne kroki, by zyskać to, na czym im zależy. Zwrócą się nawet przeciwko własnemu ojcu.

Czas poznać historię, w której wszystko może być grą pozorów.

Marcin Waicentel: Jest pani z wykształcenia historykiem i politologiem. Pracowała pani zarówno w oświacie, jak i jako specjalistka w Muzeum Historycznym i Muzeum Sztuki Medalierskiej. Co stało się impulsem do tego, aby chwycić za pióro i zacząć realizować się w tym obszarze?

Jolanta Maria Kaleta: Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta, gdyż na moją decyzję złożyło się wiele czynników. Być może ten najistotniejszy to moje zamiłowanie do genealogii. Przez wiele lat prowadziłam badania, starając się dotrzeć do tzw. korzeni zarówno mojej rodziny, jak i rodziny męża. Przy okazji wydobyłam na światło dzienne wiele interesujących, a całkiem zepchniętych w niebyt faktów z przeszłości. Całość spisałam i nadałam tytuł: „Moja sentymentalna podróż do korzeni”. I okazało się, że „dzieło” przeczytała nie tylko rodzina, ale także przyjaciele. I to właśnie oni poprosili, abym jeszcze coś napisała. I tak to się zaczęło.

„Tron we krwi. Zdrada” to pierwszy tom nowego cyklu historycznego. Książka charakteryzowana jest jako opowieść o intrygach na najwyższych szczeblach władzy, o ambicjach, które prowadzą do najbardziej nikczemnych czynów. Co stanowiło impuls do stworzenia powieści?

W Polsce często mawiamy: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. I to jest prawda. Wszyscy znamy opowieści o legendarnych rycerzach Okrągłego Stołu, jak nie z książek, to z filmów. Ale niewielu zapewne wie, że my również możemy pochwalić się podobnymi legendami, w których tkwi ziarno prawdy historycznej. Tragiczną historię rycerza opowiada zaginiony XII-wieczny poemat zwany „Pieśnią Maura” – od imienia mnicha, któremu przypisuje się autorstwo dzieła. Jego treść poznajemy ze wzmianek zawartych w późniejszych kronikach.

Poemat przedstawiał dramatyczne losy, a w zasadzie schyłek życia śląskiego wielmoży Piotra Włostowica z rodu Łabędziów, pełniącego na dworze Bolesława Krzywoustego funkcję palatyna (wojewody), a po jego śmierci będącego najbliższym doradcą Władysława Wygnańca. Kim był ten najbogatszy w ówczesnej Polsce człowiek? Otóż w odróżnieniu od rycerzy króla Artura był postacią historyczną, ale na temat jego pochodzenia czy sposobu zdobycia bajecznego majątku już przed wiekami krążyły legendy. Z czasem jednak popadł w całkowite zapomnienie, a jedynym śladem jego istnienia jest bulwar Piotra Włostowica we Wrocławiu i szlak Piotra Własta na górze Ślęży. Dlaczego właśnie tam? Otóż według jednej z wersji już przodkowie Piotra Włostowica byli właścicielami rozległych dóbr na Śląsku, w tym także góry Ślęży, która przez wieki stanowiła ośrodek kultu dawnych religii – najpierw celtyckich, później słowiańskich. Jak wspomina jeden z kronikarzy, jeszcze po chrzcie Polski odprawiano na niej „przeklęte pogańskie obrzędy”. 

Błyskotliwa kariera, olbrzymi majątek, sława i splendor, które były jego udziałem, nagle zostały mu odebrane. I tak naprawdę do dziś historycy się spierają, co było przyczyną tragicznego końca wspaniałego rycerza. Jest też druga przyczyna, dla której sięgnęłam do tak odległych czasów. Podobnie jak legendy arturiańskie, również powieść i serial fantasy „Gra o tron” znane są chyba wszystkim. A my przecież mamy własną grę o tron, tyle że prawdziwą. Najpierw tę grę toczą z Władysławem Hermanem jego synowie, aby z chwilą jego śmierci skoczyć sobie do gardeł. Po wielu trudach na tronie zasiada Bolesław Krzywousty. Zaś jego syn Władysław zwany Wygnańcem toczy podobną bratobójczą walkę ze swoimi przyrodnimi braćmi. Walkę tę przegrywa, a Polska stacza się w otchłań rozbicia dzielnicowego. Jako historyk nie mogłam sobie odmówić przyjemności przedstawienia naszej gry o tron.

Fascynująca opowieść o jednym z najbardziej mrocznych okresów w dziejach Polski. Pod piórem Jolanty Kalety ożywa historia podstępów, rodzinnych waśni i bezkompromisowych walk o władzę. Lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika epoki Piastów.

Kamil Janicki

Tom I „Tronu we krwi. Zdrady” stanowi bardzo interesujące otwarcie na świat moralnie niejednoznaczny, w którym najważniejszą wartością wydaje się osiągnięcie władzy. Bez względu na koszty. Dowiadujemy się, że po wygnaniu Bolesława Szczodrego na tronie zasiada Władysław Herman. Jednak faktyczne rządy spoczywają w rękach wszechwładnego Sieciecha. Ambicje wojewody wzbudzają niechęć możnowładców, w wyniku której wybucha bunt. Zajmijmy się rodem Piastów. Jak ocenić ich z perspektywy czasu? Dumni, samoświadomi własnej siły czy pełni pychy?

Z pewnością nie odbiegali od władców zasiadających na tronach w państwach sąsiednich, a nawet tych bardzo odległych. Gdzie nie spojrzymy, mechanizm był ten sam. Były to czasy, kiedy dla potomków władcy tron był wszystkim, a życie bez niego wydawało się niczym. Stąd zażarta walka o ten chyba mało wygodny, niemniej jednak bardzo prestiżowy mebel. Cena nie grała roli. W powszechnym użyciu były trucizna, zamachy, zamykanie w klasztorze, „wypadki” na polowaniach itp. I w zasadzie przez wieki nic się nie zmieniło. Tron, czyli władza, był tym najważniejszym celem, celem samym w sobie, bo nie o dobro kraju czy ludu chodziło. Mam takie wrażenie, że do dziś niewiele się zmieniło. W walce o władzę wszystkie chwyty są dozwolone – zdrady, kłamstwa czy krzywoprzysięstwo. Ponoć władza daje największą rozkosz, większą niż orgazm. A jakim ktoś jest człowiekiem, można się dopiero przekonać, kiedy da mu się do ręki władzę.

W „Zdradzie” ciekawie określona jest sfera polityki i relacji międzyludzkich. Faktyczną władzę sprawował palatyn Sieciech z rodu Starżów – Toporczyków. A to nie mogło podobać się możnym rodom, a także synom Władysława Hermana. Ani jedni, ani drudzy nie mieli zamiaru czekać z założonymi rękami, aż Sieciech wygubi Piastów i sam zasiądzie na tronie. Zależało pani, aby możliwie w najlepszy sposób określić niuanse spisków i intryg? Ukazać wieloaspektowość historii?    

Przede wszystkim chciałam pokazać, do czego jest zdolny człowiek ogarnięty żądzą władzy. A to dotyczyło nie tylko Sieciecha czy Judyty, lecz także obydwu synów Hermana oraz możnych, którzy nie mieli zamiaru pogodzić się z utratą swojej części uprawnień. Dziś również możemy obserwować działania ludzi, dla których władza jest tak silnym narkotykiem, że gotowi są na wszystko, nawet na rozpętanie wojny, jeśli zawiodą spiski i intrygi. Daleko nie musimy szukać – za naszą granicą właśnie toczy się wojna, którą rozpoczął chory na władzę Putin. Z drugiej strony chciałam pokazać mechanizm tej naszej polskiej gry o tron, zdając sobie sprawę, że w podręcznikach do historii tych niuansów nie znajdziemy z wiadomych względów – nauka w szkole nie może koncentrować się na historii. Jednak chcąc zrozumieć otaczający nas świat, musimy poznać naszą przeszłość. Inaczej historia się powtórzy.

Na czele buntu w „Zdradzie” stanął Zbigniew, starszy syn Władysława, uznany za pochodzącego z nieprawego łoża. Wspiera go Bolesław – następca tronu. Bracia podejmą drastyczne kroki, by zyskać to, na czym im zależy. Zwrócą się nawet przeciwko własnemu ojcu. Zastanawiam się, czy w tym świecie pasji i namiętności, walki i szukania prawdy, odnajduje pani charakter, z którym odczuwa jakąś bliskość i więź? I to też pytanie o sposób kreacji. Czy autor narrator musi rozumieć poczynania wszystkich swoich bohaterów?

Jako autorka powieści mam osobisty stosunek do bohaterów stworzonych przez moją wyobraźnię. W tym wypadku są to Sambor, Radomir i Nadar, a także postacie bohaterek, czyli Borka, Oksana i Mojmira. Wyposażam ich w cechy pozytywne i negatywne, jak to w życiu bywa. Nie ma ludzi wyłącznie złych i wyłącznie dobrych. Świat ma wiele barw. Jednak postacie i fakty historyczne trzymają moją wyobraźnię w ryzach. Skoro Bolesław Krzywousty oślepił swojego brata, w wyniku czego ten zmarł, to ja muszę się do tego dostosować. I mam dwa wyjścia. Albo zrobię z naszego Bolka całkowitego potwora, albo w jakimś stopniu usprawiedliwię jego działania. Ja wybrałam to drugie, pozwalając Krzywoustemu nie tylko dorosnąć, ale także na kartach powieści dojrzeć w sensie ludzkim i politycznym. Pod koniec drugiego tomu to już nie jest ten sam człowiek, którego spotykamy jako chłopaczka w tomie pierwszym. Kiedy już leży na łożu śmierci, zaczynamy go rozumieć, a nawet akceptować. Ze Zbigniewem miałam pewien kłopot, gdyż jako ten krzywdzony przez ojca i macochę, zdradzany przez sojuszników, a przy tym mający zadatki na dobrego władcę, chyba lepszego niż popędliwy Krzywousty, mówiąc kolokwialnie, „brał mnie na litość”. Może chciałam też pokazać jego dobre strony, na przekór kronikarzom, którzy na Zbigniewie, idąc za Gallem Anonimem, nie zostawili suchej nitki. Podobnie rzecz się ma z żoną Władysława Wygnańca – Agnes Babenberg, z której znany z niechęci do kobiet Wincenty Kadłubek uczynił potwora. Ja, jako historyk, a także inni historycy dostrzegliśmy w jej postępowaniu troskę o dobro państwa, dążenie do wzmocnienia władzy centralnej, lęk przed rozbiciem kraju na dzielnice; a te myśli były obce przyrodnim braciom Władysława Wygnańca. Tworząc zatem postać, czy to historyczną, czy fikcyjną, muszę rozumieć poczynania swoich bohaterów, a nawet tak je przedstawić, żeby rozumiał je czytelnik. I nie ma znaczenia, czy te poczynania są akceptowane, czy nie. Muszą być zrozumiałe i wynikać z logicznego ciągu działań. 

„Kłamstwo”, czyli kontynuacja „Zdrady”, to nowy rozdział wielkiej historii. Oto po śmierci Zbigniewa Bolesław Krzywousty przejmuje pełnię władzy. Szybko przekonuje się, że rządzenie krajem nie jest takie proste, jak sądził. Kościół grozi klątwą, sąsiedzi ingerują w wewnętrzne sprawy Polski, wojna goni wojnę… Co stanowi właściwie motyw przewodni kontynuacji? Bo pisze pani znów o namiętnościach w bardzo przekonujący sposób, a jednocześnie o grzechach z przeszłości, odpowiedzialności za przyszłość narodu.

W pierwszym tomie skoncentrowałam się na walce o tron. Jednak zdobycie władzy to jedno, a jej utrzymanie to drugie. Historia zna przypadki władców, których rządy trwały dzień lub dwa, bo rywal wydarł im tron spod tyłka lub doszło do zamachu, jak w przypadku prezydenta Narutowicza. Zatem tom drugi to starania Krzywoustego o zachowanie władzy nad młodym, jak by nie patrzeć, państwem. Choć nie ma konkurenta do tronu, to zagrożona jest niezależność kraju. Krzywousty musi zatem zrewidować swoje dotychczasowe metody działania i trzymać nerwy na wodzy, żeby nie skończyć jak jego stryj Bolesław Szczodry. Już wie, że z Kościołem nie wygra, ale wie, jak przeciągnąć go na swoją stronę. Dojrzewa jako polityk i jako mężczyzna. Ale czy uda mu się sięgnąć po koronę, która wydaje się na wyciągnięcie ręki, czy jednak klątwa biskupa Radzima Gaudentego stanie na przeszkodzie? W tym czasie dojrzewa też Sambor Włoszewic, główny bohater powieści, i to on w „Kłamstwie” gra pierwsze skrzypce. Śledzimy jego karierę i jesteśmy świadkami, jak drogi trójki przyjaciół za sprawą kłamstw się rozchodzą. Bo nie jest prawdą, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Prawdziwych przyjaciół poznajemy, gdy osiągamy sukces. Tylko prawdziwy przyjaciel będzie szczerze cieszył się razem z nami. Pozostałych z zazdrości trafi szlag i wcześniej lub później żółć się z nich wyleje.  

Na kartach „Kłamstwa” kreuje pani ścierających się bohaterów, którzy są wrażliwi na bardzo różne aspekty historii. Wyróżnia się w tym wszystkim nowa wybranka Bolesława: Salomea. Jak dowiadujemy się z charakterystyki postaci, nikt i nic nie powstrzyma jej przed osiągnięciem celu, jakim jest zapewnienie tronu swoim synom, nawet kosztem pasierba. Na domiar złego tajemnica skrywana przez Górę Milczenia po raz kolejny kładzie się cieniem na życiu Sambora. W powszechnej historii często przemilcza się rolę kobiet. Przynajmniej tak było do tej pory. Dlaczego? W jaki sposób mogłaby pani określić Salomeę?

Najpierw muszę wyjaśnić, dlaczego historia tak po macoszemu traktuje kobiety. Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że nasza cywilizacja opierała się i w zasadzie wciąż opiera się na patriarchacie. A więc do niedawna kobiety odgrywały rolę milczących córek czy sióstr, które wydawało się za mąż w celu scementowania sojuszu lub odsyłało do klasztoru, gdy zawadzały na drodze do osiągnięcia celu. Jako małżonki miały jeden cel – wydać na świat liczne potomstwo. Nie dziwi zatem, że średniowieczni kronikarze poświęcali im niewiele miejsca, a więc i wiedza historyczna o życiu kobiet, a zwłaszcza o ich roli, jest dość skąpa. Nieliczne wyjątki zostawmy na boku. Musimy mieć świadomość, że owi kronikarze to zakonnicy, na ogół niechętni kobietom. Więc albo pomijali ich działania milczeniem, albo przedstawiali zgodnie z biblijną wizją Ewy, która dopuściła się grzechu i przez nią cierpi ludzki ród. Na przykład Gall Anonim, nadworny kronikarz Krzywoustego, nie raczył nawet wymienić z imienia pierwszej żony swego chlebodawcy. Wiemy o niej niewiele, gdyż zmarła bardzo młodo, nie zostawiwszy po sobie większych śladów poza synem pierworodnym, Władysławem zwanym później Wygnańcem. A to dało mi, jako autorce, duże pole do popisu, bo skoro nic nie wiemy, to możemy domniemywać. Z Salomeą sprawa przedstawia się inaczej. Nie dość, że urodziła Krzywoustemu 13 dzieci, co u Piastów nie było takie częste, to jeszcze zostawiła po sobie wiele śladów, głównie jako propagatorka umacniania chrześcijaństwa na ziemiach polskich. Jawi się nam zatem jako osoba wielce bogobojna i tym tropem musiałam pójść, tworząc jej osobowość. Jednak i ona nie jest wolna od żądzy władzy, jeśli nie dla siebie, to dla swoich synów. Od tego grzechu nie była wolna nawet wspomniana wcześniej pierwsza żona Krzywoustego, Borka. Salomea w mojej powieści to typowa hipokrytka, posłuszna żona, która umiejętnie manipuluje mężem, nie waha się kłamać, aby tylko osiągnąć cel, mistrzyni knucia i spiskowania. Jednak jako kobieta innych możliwości walki o swoje w tamtych czasach nie miała.   

Proszę powiedzieć, komu przede wszystkim mogłaby pani dedykować swój nowy cykl?

„Tron we krwi” to powieść dla miłośników historii, lecz nie tylko. Napisana językiem współczesnym opowiada nam o wydarzeniach, które choć rozegrały się 800 lat temu, równie dobrze mogłyby wydarzyć się dzisiaj. Niesie na swoich kartach przestrogę. Powieść kończy się cytatem z kroniki Wincentego Kadłubka, który bardzo dobrze charakteryzuje nas, ludzi: „Są bowiem cztery córy namiętności: zachłanność bogactwa, żądza zaszczytów, ubieganie się o czczą sławę, łaskotliwa lubieżność. Wśród takiego zbrodniczego plemienia pyszni się żądza władzy”.

Porywająca powieść o żądzy władzy, namiętnościach i zdradzie. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Barbara Wysoczańska

Czy mogłaby pani zdradzić plany dotyczące kolejnych książek i projektów, nad którymi pani pracuje?

Czytelnicy mnie proszę o dalszy ciąg dziejów rodziny Kaledinów. Zawsze się wykręcałam, że tytuł „Wojna i miłość” mnie ogranicza, bo od czasu stanu wojennego w Polsce mieliśmy względny spokój, brak było tytułowej wojny za miedzą. Teraz jednak za naszą granicą toczy się wojna, która nas bardzo dotyka. Więc kto wie? Nie wykluczam, że dopiszę czwarty tom „Tronu we krwi”. Co prawda główny bohater Sambor Włoszewic w III tomie kończy już swój długi żywot, to jednak los jego przybranego syna oraz rodzonej córki jeszcze nie do końca się wypełnił. Noszę też w pamięci pewną historię skarbową sięgającą czasów I wojny światowej, rozgrywającą się zarówno w Polsce, jak i w bardzo odległym i egzotycznym kraju. Ale szczegółów zdradzić nie mogę.

Dziękuję za rozmowę.

Tron we krwi

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Tron we krwi. Zdrada.” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
milkaperska 06.08.2022 20:18
Czytelniczka

dlaczego 2 pierwsze tomy  Tronu we krwi są w kategorii  "powieść historyczna', a 3 tom jest zakwalifikowany jako fantasy? Czy ktoś nad tym panuje ?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paweł85x2 27.05.2022 21:43
Czytelnik

O, dzięki za ten artykuł. Uwielbiam wszystko co związane ze starożytnością i średniowieczem, a jeśli na dodatek to się łączy z historią Polski to już w ogóle wypas. W zeszłym roku zapoznałem się z "Hardą Królową" Elżbiety Cherezińskiej i zaraz potem łyknąłem cykle "Odrodzone Królestwo" oraz "Północna Droga" i powieść "Gra w kości" tej samej autorki. Po ich skończeniu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Marcin Waincetel 27.05.2022 14:00
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post