rozwiń zwiń

Zaczęłam pisać książki, by mieć odskocznię od codzienności – mówi K.A. Figaro, autorka „Dwóch dróg”

LubimyCzytać LubimyCzytać
28.07.2020

„Może niektórym czytelniczkom znudziły się słodkie i nierealne romanse?”, zastanawia się K.A. Figaro, mówiąc o swoim sukcesie. Choć od wydania debiutu minął tylko rok, autorka ma na koncie już kilka tomów cyklu „Prosty układ”. Przy okazji premiery czwartej części zatytułowanej „Dwie drogi” mówi o początkach swojej kariery pisarskiej i specyfice relacji łączącej Łucję i Dymitra.

Zaczęłam pisać książki, by mieć odskocznię od codzienności – mówi K.A. Figaro, autorka „Dwóch dróg”

[opis wydawcy] Drogi bohaterów bestsellerowej serii „Rozchwiani” rozdzieliły się i prowadzą w różnych kierunkach...

Łucja odnajduje spokój i bezpieczeństwo w silnych ramionach Alexa. Trudne doświadczenia z przeszłości umacniają ich więź. Niestety, pewnego dnia otrzymują informację, która wywraca ich życie do góry nogami… Czy bohaterka nabierze odwagi i zdecyduje się na diametralną zmianę z własnej woli? A może ktoś uknuł tak sprytny plan, że będzie musiała przekroczyć granicę, którą sama sobie wyznaczyła?

Demony targające duszą Dymitra sprawiają, że jego ból staje się nie do wytrzymania. Mężczyzna coraz bardziej zatraca się w autodestrukcji. Czy wreszcie otworzy oczy i zaakceptuje prawdę?

Marcin Olgierd: Trudno uwierzyć, że od wydania twojej pierwszej książki minął rok!

K. A. Figaro: Tak, to prawda – czyste szaleństwo! Myślę, że żaden debiutant nie wybiega daleko w przyszłość, tj. skupia się na drugiej, trzeciej czy dziesiątej książce… Głównym celem jest wydanie pierwszej „przemowy” do czytelników i wyczekiwanie na reakcje, komentarze, recenzje… Mimo wielkiej radości, stąpam mocno po ziemi, chcę trzymać poziom, by nie zawieść czytelników. Czuję się ogromnie zmotywowana, by znów ich zaskakiwać, trochę zwodzić, podsycać ciekawość. Śmiało mogę powiedzieć – kochani, to jeszcze nie koniec.

„Prosty układ” okazał się tak wielkim sukcesem, że kolejne trzy tomy pojawiły się na rynku w oka mgnieniu. Wkrótce premierę będzie miała piąta część serii. Jaka była twoja droga do stania się bestsellerową autorką?

Sama kiedyś zaczytywałam się w książkach gatunku, którego dziś jestem przedstawicielką. Cztery lata temu walczyłam o zdrowie dziecka. Bezsilność, wyczekiwanie, ale także codzienna walka o córkę dawały mi nieźle w kość. Próbowałam znaleźć miejsce dla siebie, w którym choć na moment mogłabym zapomnieć o codziennych trudach. Jedni kochają hodować rośliny, inni uprawiają sporty ekstremalne, a ja przyjemność odnajdywałam w pisaniu, kreowaniu postaci, wplataniu ich w różne rzeczywistości. Dołączyłam do wattpad.com – serwisu który umożliwia autorom z całego świata na publikację tekstów. Najpierw czytałam, co piszą inni autorzy-amatorzy, a potem zaczęłam publikować więcej, więcej… Aż w końcu, za namową przyjaciółki, wysłałam skrypt do wydawnictwa, a potem lawina zdarzeń ruszyła w stronę, o której zawsze marzyłam. Pragnęłam, żeby historię Łucji i Dymitra pokochało wielu czytelników. Zrealizowałam swoje marzenia, choć do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Z perspektywy czasu wiem, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. Wszystko jest po coś, ja w pisaniu odnalazłam spokój w sobie, a córka odzyskała zdrowie.

ZASADA NUMER JEDEN. Pokazać się z jak najlepszej strony – złamana.

ZASADA NUMER DWA. Pocałunki rozpocząć przy trzeciej randce – złamana.

ZASADA NUMER TRZY. Żaden facet nie może ci się spodobać bardziej niż ty jemu – złamana.

ZASADA NUMER CZTERY. Myśl głową, a nie pragnieniem – złamana. Niech to szlag. Było mi tak dobrze. - „Prosty układ”

Perypetie Łucji i Dymitra śledzą dziesiątki tysięcy czytelniczek. Spodziewałaś się, że stworzeni przez ciebie bohaterowie spotkają się z taką sympatią?

Dokładnie pamiętam moment, gdy napisałam pierwszy rozdział, drugi, trzeci, i poczułam, że to jest to co mnie odpręża i odcina… Nie spodziewałam się aż tak ogromnego zainteresowania, ale gdzieś w środku marzyłam o popularności moich bohaterów. Największą radość sprawia mi widok czytelników z moją książką. Widzę ich na przystankach autobusowych i w pociągach – to najlepsza nagroda po nieprzespanych nocach..

Czy pisząc kolejne tomy wiedziałaś, co spotka ten duet, miałaś plan, czy pozwalałaś się ponieść wyobraźni?

Przeważnie nie wiedziałam, co spotka bohaterów za zakrętem, choć zdarzały się sytuacje, że miałam konkretny plan na kolejny rozdział. Pomysły na wątki pojawiały się jeden po drugim. Uwielbiam, gdy do głowy wpadają jak błyskawice, a ja wychwytuje je, przeglądam, dodaje im blasku, albo celowo odrobinę przyćmiewam, ciskam nimi w klawiaturę komputera i przelewam na papier. Ku rozpaczy mojej agentki nie lubię pracować na konspektach, uciskają jak niewygodny gorset. Wolę, gdy bohaterowie rządzą się własnymi prawami, a ja jestem ich instrumentem. Nie mówię konspektom „nie” – być może przy kolejnych książkach będę z nich korzystała.

Jak w ogóle narodził się pomysł, że zaczniesz pisać?

Myślę, że moje pisanie było etapem nastoletniego, dziewczęcego buntu. Wówczas każda rówieśniczka marzyła by spotkać Gilberta z książek Lucy Montgomery, kochała się w muzycznych idolach, albo w co drugim chłopaku, który grał na gitarze. Pisałam wtedy krótkie opowiadania, ale szybko je porzucałam albo wywalałam prosto do śmietnika. W moim życiu przeszłam też etap pisania wierszy, które kreśliłam w zeszytach, notesach i przypadkowych kartkach. Te uchowały się przed destrukcją. Przechowuję je na lepsze lata, kiedy poezja znów wróci do łask. Może kiedyś odważę się je pokazać. Tak naprawdę o tym, co daje mi radość, przypomniała mi Wiktoria, moja córka. Mam nadzieję, że ona też kiedyś połknie bakcyla i zacznie pisać. Dzisiaj jest na etapie słuchania, bo czytam jej codziennie – ulubione „Dzieci z Bullerbyn” może już recytować. (śmiech)

– Mówiłem ci już, że jesteś piękna?Serce waliło mi niespokojnie. Tak samo jak za pierwszym razem, kiedy znalazł się blisko mnie. Jak to możliwe, że uczucie, którym go darzyłam, w ogóle nie osłabło? Pocałował mnie w drugie ramię, a palcami przejechał wzdłuż kręgosłupa. Momentalnie zrobiło mi się gorąco, choć jeszcze nic nie zrobił. - „Zranione uczucia”.

Czy Łucja i Dymitr mają swoje odpowiedniki w rzeczywistości ?

Nieznacznie. Na początku wzorowałam się na pewnych osobach, ale potem cały zarys zniknął i tchnęłam w nich nowe życie i zostali po prostu Łucją i Dymitrem bez dodatkowych kalek z rzeczywistości. Tylko oni, albo aż oni.

Jak myślisz, dlaczego tak trudna historia miłosna cieszy się aż taką popularnością?

Może dlatego, że niektórym czytelniczkom znudziły się słodkie i nierealne romanse? Albo tak jak ja kiedyś, potrzebują skupienia się na problemach bohatera, a nie na własnych? A może po prostu chcą się odprężyć czytając erotyk? Może nieskromnie to zabrzmi, ale właśnie to wszystko daję moim czytelnikom: fabułę, ogrom emocji, akcję, sceny erotyczne, trudne problemy, ciekawe osobowości. Życie nie jest łatwe, każdy z nas musi podejmować pewne decyzje i na końcu ponieść konsekwencje swoich czynów. Tego też w mojej serii nie brakuje. Wiele czytelniczek kibicuje Dymitrowi, ale gdyby spotkały go w realnym życiu, nie dałyby mu nawet cienia szansy. Na szczęście w fikcji literackiej wszystko może się zmienić. Prawda? Myślę, że jest wiele kobiet, które podobnie jak Łucja pragną zmienić zagubionego mężczyznę, ale prawda jest taka, że póki on sam nie zechce się zmienić, to mamy związane ręce i zawsze zwieńczy to porażka. To w nim samym musi dojść do zmiany… a do tego potrzebuje czasu i autorefleksji, by dotarło do niego, co czuje, potem wystarczy to zaakceptować albo walczyć.

Czy nie boisz się poruszać ciężkich tematów – jak alkoholizm czy znęcanie się nad dziećmi?

Oczywiście, że czuję pewnego rodzaju strach i lęk, bo wiem, że tematy jak alkoholizm czy przemoc są znane wielu kobietom. Niestety to nadal tematy tabu. Jestem osobą szczerą i odważną, nie chcę i nie będę chować głowy w piasek. Owszem, bardzo bałam się, że scena molestowania jednego z bohaterów będzie źle odebrana, liczyłam się nawet z utratą części czytelników, ale okazało się, że trafiłam przede wszystkim na dojrzałe i mądre kobiety, które właściwie podeszły do tematu. O wielkich i trudnych problemach w Polsce mówi się wciąż za mało, zamiata się je pod dywan, bo są wstydliwe i niewygodne. Dlatego o nich piszę, wskazuję je palcem, bo wiem, że ucieczka czy wyparcie problemu nie jest jego rozwiązaniem. Ważne, by nie zamykać się w sobie, nie stać się dla samego siebie wrogiem – wiadomo, że to zrobić jest najłatwiej, najszybciej… Jeśli historia moich bohaterów pomoże choć jednej kobiecie, to dowód na to, że warto pisać.

Zaciągnęłam się jego zapachem. Tego mi było trzeba. Nie mogłam uwierzyć, że tak wiele dla niego znaczyłam.

– Moja mała – wyszeptał i złączył swoje usta z moimi w namiętnym pocałunku.

Zawirowało mi w głowie. „Och, Alex!” – krzyczałam w środku. Byłam wulkanem emocji, których nie potrafiłam sama zdefiniować. - „Dwie drogi”.

Ile jest w Łucji Kopciuszka, a ile kobiety twardo stąpającej po ziemi?

Myślę, że pół na pół. W pierwszych dwóch tomach Łucja jest przedstawiona jako osoba zagubiona, żyjąca w swoim świecie wyobraźni i złudzeń. Pragnęła miłości i szczęścia, żyła nadzieją, że zmieni niegrzecznego i zadufanego w sobie Dymitra, że przebije się przed jego ścianę, choć nie wie, że mierzy się nie z kruchą ścianą, a górą lodową. Mocno dostaje po tyłku i to ją otrzeźwia. W trzecim tomie stoi już mocniej na nogach, choć jest pokaleczona i nie bardzo potrafi zaufać kolejnej osobie, która pragnie uleczyć i zdobyć jej serce. Jej postać dojrzewa z każdym tomem. Czy stanie się kobietą, która będzie wiedziała czego chce i oczekuje od życia? Żeby się o tym przekonać, trzeba to przeczytać.

Na ile słuchasz czytelniczek, które kibicują parze Łucja – Dymitr?

Jestem uważna, czytam i wsłuchuję się w każdy komentarz. To dla mnie bardzo cenne przekazy, ważny jest przede wszystkim stały kontakt z czytelnikami. Uwielbiam rozważania dziewczyn, przewidywania co jeszcze się wydarzy – choć wszystkie są inspirujące, nie realizuję ich pomysłów, bo historia Łucji i Dymitra jest bardzo specyficzna i toczy się torem, który wyznacza K.A. Figaro.

[kk]


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Patriseria 29.07.2020 19:02
Czytelniczka

Te książki są bardzo złe. Uwłaczający język, ogólna bardzo słaba jakość tekstu. Brak budowy bohatera, dialogi sztuczne i infantylne.
Foksal wydał kupę pieniędzy na reklamę i przykro się robi jak takie 'autorki'są promowane.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Kasia Wojdat 30.07.2020 11:03
Czytelnik

Do tego ten brak planów na to, jak potoczy się historia bohaterów był bardzo widoczny w pierwszej części. Więcej nie czytałam, bo nie zachęciło mnie - więcej irytacji było niż to warte.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 28.07.2020 10:18
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post