Dobrze wyjść z pisarzem: Allen Ginsberg i Johnny Depp

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
06.04.2016

Unieście rąbki sukien, drogie panie, wkraczamy do piekieł. Ale w fantastycznym towarzystwie: jest dziś z nami Allen Ginsberg, który prowadzi za rękę Johnny’ego Deppa. A Johnny – Johnny odwraca twarz do nas i idąc, trochę tyłem, trochę bokiem, opowiada o tym, jak Ginsberg nieustannie z nim flirtował.

Dobrze wyjść z pisarzem: Allen Ginsberg i Johnny Depp

Życie to jakby przejście od jednych drzwi do drugich w ciemność. Jedne i drugie są takie same i naprawdę wieczne, i może da się powiedzieć, że spotykamy się w ciemności – Allen Ginsberg

W wywiadzie udzielonym dla magazynu Interview, przeprowadzonym przez Iggy’ego Popa, Johnny Depp zwierza się, że poznał Allena Ginsberga i zaprzyjaźnił się z nim w latach 90. Słynny bitnik przy każdej okazji flirtował z Deppem, a Depp uważał, że to urocze.

Lata ich przyjaźni przypadły na czasy, gdy Depp zbliżał się do trzydziestki, a Ginsberg przekroczył sześćdziesiątkę.

Był kimś, kto stale odchodził, nie miało znaczenia dokąd; był kimś, kto mnie zaniepokoił, nie przypuszczałem bowiem, że kiedykolwiek dojrzeje – Allen Ginsberg

Johnny Depp:

Poznałem Ginsberga, gdy robiliśmy w 1995 roku dokument Zjednoczone Stany Poezji – czytałem w tym filmie wiersze Kerouaca. Po tym, jak skończyliśmy tego dnia kręcić zdjęcia, zaproponowałem Allenowi, że odwiozę go do domu… Całą drogę flirtował bez umiaru i ani trochę nie odpuszczał. Za każdym razem, gdy go widziałem, chciał trzymać się za ręce. To było urocze. Myślę, że potrzebował czułości, w każdej możliwej postaci.

Po śmierci Ginsberga w 1997 roku Depp napisał esej, w którym wspominał przyjaciela. Opisuje w nim, jak pewnego razu odwiedził Allena w jego mieszkaniu:

Kokietował mnie non stop, niespeszony, nic nie zbijało go z tropu. Był tak miły wobec mnie, że pozwolił mi zapalić pod warunkiem, że będę siedział przy kuchennym oknie i będę wypuszczał dym na zewnątrz. Podpisał dla mnie książkę, dał mi kilka autografów (w tym jeden dla mojego brata) i wróciłem do swojego hotelu. Ledwo tam dotarłem, już dzwonił do mnie, by zaprosić mnie do siebie pod byle pretekstem.

Opowiada też, jak jechali razem na tylnym siedzeniu samochodu przez Kalifornię:

Sięgnął po moją rękę i trzymał mnie za nią, bo ja wiem, przez półtorej godziny? – jechaliśmy przed siebie, gadając itd. – i on po prostu chciał trzymać mnie za rękę, wiesz, tak dla komfortu, no nie wiem, chciał potrzymać kogoś za rękę, jak przyjaciela. To był niezwykle piękny gest. Każdej innej osobie w takiej sytuacji powiedziałbyś: „Hej, hej, spokojnie”. W jego przypadku w ogóle tak nie było, on… on po prostu chciał się trzymać za ręce. Czuł się wtedy spokojny, bezpieczny, chciał czuć bliskość innej osoby, jej puls, cokolwiek. To było niesamowite.

Ich przyjaźń trwała do końca życia bitnika. W kilka lat po śmierci Ginsberga Depp wspominał ich ostatnią rozmowę przez telefon:

Rozmawialiśmy ze sobą często, a ostatni raz na trzy dni przed jego śmiercią. Zadzwonił do mnie, by powiedzieć mi, że umiera i że byłoby miło jeszcze raz mnie zobaczyć, zanim się wymelduje z tego świata. Był tak spokojny i pełen ukojenia, że spytałem, jak on się czuje w tej sytuacji. Powiedział, że to uczucie przypomina niewielką falę na spokojnym morzu. Potem przez chwilę płakał, ja też. A potem powiedział, że mnie kocha, ja też mu to powiedziałem. Powiedziałem mu, że przyjadę do Nowego Jorku tak szybko, jak to będzie możliwe, i ku…, zrobiłbym to – ale w parę dni później dowiedziałem się, że zmarł.

spogląda na wylot i wokół widzi okropności, którymi dzieli się w najintymniejszych szczegółach swojego poematu. Niczego nie ukrywa, wszystkiego doświadcza do samego dna. Pochłania to. Przekonuje, że to jest jego własne - i, jak się wydaje, śmieje się i znajduje czas i bezczelność, by kochać kogoś, kogo wybrał – Allen Ginsberg

Posłuchajcie, jak Ginsberg czyta swój najsłynniejszy wiersz „Skowyt” – jaka w jego głosie brzmi siła i ekspresja, wcale mnie nie dziwi, że Johnny pozwalał mu się trzymać za rękę:


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Aphrodite-A-Raven 06.04.2016 16:51
Czytelnik

To nie piekło, lecz raj. Utopia. Gdyby więcej ludzi potrafiło tworzyć takie przyjaźnie, czy zaledwie nie piętnować ich, świat byłby znacznie spokojniejszym i przyjemniejszym miejscem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Joanna Janowicz 06.04.2016 13:01
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post