Dobrze wyjść z pisarzem: Henry James i Edith Wharton

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
24.02.2016

Henry James i Edith Wharton zaczęli pisać do siebie w 1900 roku. Między wierszami ich listów wyczuwa się, jak wielka łączyła ich przyjaźń. Korespondencję zainicjował James: napisał do Wharton, gdy krytycy literaccy jednogłośnie uznali ich style pisania za podobne.

Dobrze wyjść z pisarzem: Henry James i Edith Wharton

W listach Henry’ego Jamesa i Edith Wharton przewija się, a jakże by inaczej, temat literatury i książek. Pisarze wymieniają też komentarze dotyczące swojej twórczości. Ale ich znajomość nie ogranicza się jedynie do wzajemnej profesjonalnej sympatii. Łączy ich również to, że przeprowadzili się z rodzimych Stanów do Europy i byli „Amerykanami na wygnaniu”, co wywoływało w nich różne emocje. Również o tym pisali do siebie w listach.

Od czasu do czasu lubili też wybrać się razem na  wycieczkę. Jedną z nich – amerykańską - utrwaliła Wharton w swojej autobiografii „A Backward Glance”. W podróż wybrali się we trójkę: Edith Wharton, jej mąż i Henry James. Ten ostatni namówił przyjaciół, by wybrali się do miejscowości Malvern w Pensylwanii, gdzie już kiedyś był i bardzo mu się tam podobało. Był przekonany, że z łatwością trafi później z powrotem do ich hotelu. Zgodzili się na tę propozycję i pojechali.

Przez godzinę krążyliśmy po tym rozległym mieście, podczas gdy James na próżno próbował sobie przypomnieć, w którą konkretnie ulicę powinniśmy skręcić, by dojechać do naszego hotelu. Na każdym rogu (literalnie) zatrzymywał się i wyłączał silnik samochodu. Słyszeliśmy, jak mruczy do kierowcy, najpierw z wielkim przekonaniem, a później udręczony. „Tu, tu, mój drogi panie Cook, tak… to z pewnością jest ten róg. Ale nie; czekaj! Jeszcze chwileczkę – w tym świetle tak trudno stwierdzieć… wszystko wygląda inaczej… To może być… tak! To musi być ten zakręt… podjedźmy jeszcze kawałek… jedźmy powoli, bardzo powoli…” A na następnym rogu powtarzał się ten sam monolog, do momentu aż Cook, nasz kierowca, najłagodniejszy z ludzi, nie przerwał mu i nie powiedział: „Myślę, że każda ulica zaprowadzi nas do centrum miasta, panie James, a tam mogę spytać o drogę”. I w końcu, głodni i zmęczeni, dotarliśmy na miejsce. James wciąż był przekonany, że kolejna ulica to byłaby ta właściwa, tylko nie okazaliśmy dość cierpliwości.

Innym razem James i Wharton wybrali się w nocy do Windsoru. Nie wiedzieli, jak dotrzeć do King’s Road – ich kierowca również nie wiedział. Na szczęście, James namierzył na ulicy przechodnia: mężczyznę, który wykazał się tak niespotykaną dzisiaj, zamierzchłą ciekawością, że zatrzymał się pomimo trwającej ulewy na chodniku, by gapić się na nas. James postanowił zapytać go o drogę. Wharton relacjonuje:

Dobry człowieku, gdybyś był tak miły i podszedł tu do nas; jeszcze bliżej… Mój przyjacielu, ujmując rzecz w dwóch słowach, ta pani i ja właśnie przyjechaliśmy ze Slough, a właściwie, by być bardziej dokładnym, niedawno przejechaliśmy przez Slough, jadąc tutaj, a kierując się do Windsoru, gdzie chcemy dotrzeć; zmrok zapadł jednak zbyt szybko, będziemy więc bardzo zobowiązani, jeśli powiesz nam, gdzie teraz jesteśmy, a gdzie jest High Street, która to ulica, jak na pewno wiesz, prowadzi do Zamku, gdy minie się po lewej stronie ulicę prowadzącą do dworca kolejowego.

Zagadnięty mężczyzna, starszy człowiek, oczywiście nie miał pojęcia, o czym James mówił lub jak ujęła to Wharton: Nie byłam zaskoczona, gdy po tej przemowie zapadło milczenie, a wyraz totalnego zdumienia pojawił się na starej pomarszczonej twarzy za oknem samochodu. James podjął kolejną próbę, a Wharton o niej opowiedziała:

„W skrócie, dobry człowieku, to, o co chciałem zapytać, to, zakładając, że już minęliśmy (a mam prawo wierzyć, że tak było) zjazd prowadzący na dworzec kolejowy (który, w takim przypadku, nie byłby po lewej stronie, lecz po prawej), gdzie teraz jesteśmy w odniesieniu do…”

„Och, proszę cię” – nie wytrzymałam, nie zniosłabym kolejnej uwagi dodanej w nawiasie – „spytaj go, gdzie jest King’s Road”.

„A, King’s Road? No tak! Całkiem słusznie! Mógłbyś, dobry człowieku, powiedzieć nam, gdzie dokładnie w odniesieniu do tego, gdzie jesteśmy teraz, znajduje się King’s Road?”

„Jesteście na King’s Road”, odpowiedziała stara twarz za oknem.

Podróżowanie z Henrym Jamesem musiało być niezłą zabawą.


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Grot 25.02.2016 07:09
Czytelnik

Oby dwoje też łączy pisarstwo opowiadań ghost - stories. Biblioteka Grozy wydała "Duchy i ludzie" Edith Wharton. Liczę, że w przyszłości także opowieści grozy Jamesa w serii się ukażą.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Joanna Janowicz 24.02.2016 12:18
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post