Czytamy w weekend

LubimyCzytać LubimyCzytać
09.08.2019

Czy wakacje sprzyjają lekturze? Zdania są podzielone. Mateusz i Kinga zdają się nie mieć problemu ze znalezieniem czasu na czytanie, ale Justyna ma nadzieję, że na urlopie w końcu nadrobi czytelnicze zaległości. A wy, drodzy użytkownicy, weekend spędzicie z książką czy na wakacyjnym szlaku?

Czytamy w weekend

W moim przypadku lato nie sprzyja czytaniu. Próbuję oddać się lekturze, ale kiepsko mi to wychodzi. Może w końcu na urlopie nadrobię zaległości, których ciągle mam masę. Gdzie się nie obejrzę, leżą książki – moje małe wyrzuty sumienia. Ciągle walczą o moją uwagę. Widzę je na półkach w domu, w księgarniach, na nocnym stoliku czy w rękach pasażerów komunikacji miejskiej. Kto doświadczył tego stanu, zrozumie to kiepskie uczucie i myśl: i tak ich wszystkich nie przeczytam. No, ale przecież niektóre z nich powinnam…

Dlatego w ten weekend mam zamiar nadrobić zaczęty i porzucony przeze mnie w połowie „Rozwód w Budzie” Sándora Máraiego. To będzie kolejna po „Żarze” i „Pierwszej miłości” książka tego doskonałego węgierskiego autora. I nie chodzi tu o mój wybór, bo autor znany i doceniany, lecz o mnie i o to słońce nad głową świecące. Nic mi więc innego nie pozostaje, jak przełamanie złej passy i powrót do czytania.

„Dwie drogi w żółtym lesie szły w dwie różne strony:
Żałując, że się nie da jechać dwiema naraz
I być jednym podróżnym, stałem, zapatrzony
W głąb pierwszej z dróg, aż po jej zakręt oddalony,
Gdzie widok niknął w gęstych krzakach i konarach…”

Kilka lat temu pewien mój znajomy zadebiutował literacko powieścią o Camino de Santiago. Musiałem po nią sięgnąć, nie znam wszak zbyt wielu pisarzy. Na szczęście wolna była od obcej mi duchowości, dlatego z przyjemnością mogłem odwiedzać z jej bohaterami kolejne przystanki na trasie – Logroño, Burgos, León. Po co jednak iść pieszo kilkaset kilometrów do grobu św. Jakuba, jeśli nie z pobudek religijnych? Czy sensem pielgrzymki jest jej cel, czy droga sama w sobie? Tułaczka bez celu, a więc pozbawiona momentu choćby symbolicznego jej końca, uznawana jest za karę, której kres położy dopiero Sąd Ostateczny. Przewrotnie zaproponuję więc trzecią opcję. Może istotą podążania jakąś ścieżką jest jej nieistniejąca alternatywa? Nieosiągalny świat równoległy, w którym idziemy szlakiem, na który się w rzeczywistości nie zdecydowaliśmy. Utracona szansa. Wszystko to, co nam się nie przytrafiło.

„Potem ruszyłem drugą z nich, nie mniej ciekawą,
Może wartą wyboru z tej jednej przyczyny,
Że, rzadziej używana, zarastała trawą;
A jednak mogłem skręcić tak w lewo, jak w prawo:
Tu i tam takie same były koleiny…”

Czy takie rozważania mają sens? Czy nie jest to jedynie beznadziejne zadręczanie się tęsknotą za niemożliwym? Przecież każdy krok na szlaku, którym idziemy, dodaje całą nieskończoność niezaistniałych wariantów. Jakbyśmy zawsze szli pomiędzy dwoma lustrami. Być może. Nie zmienia to faktu, że mimo iż jestem zadowolony z moich życiowych wyborów i miejsca, w którym się znajduję, to wciąż żałuję decyzji niepodjętych i widoków, na które nie padł mój wzrok. Od bazyliki św. Jana na Lateranie do pałacu Chanów Krymskich w Bakczysaraju.

„Pełne liści, na których w tej porannej porze
Nie znaczyły się jeszcze śladów czarne smugi.
Och, wiedziałem: choć pierwszą na później odłożę,
Drogi nas w inne drogi prowadzą – i może
Nie zjawię się w tym samym miejscu po raz drugi.”

Cees Nooteboom w swojej książce „Drogi do Santiago” próbuje dokonać niemożliwego. Obiera sobie cel, nie jest wszak potępiony – jest nim Santiago de Compostela. Jednak jego wędrówkę trudno nazwać pielgrzymką. Zajęła mu kilkadziesiąt lat wypełnionych miłością do Hiszpanii, z wszystkimi jej zaletami i wadami. Symboliczną „drogą” z tytułu jest cały kraj, podzielony lokalnymi antagonizmami, w którym ślad odcisnęły lata panowania Maurów, wieki rekonkwisty, katolicyzm i pielgrzymi. Kluczy przy tym, szuka bocznych dróg. Jak w dychotomii Zenona z Elei, kolejny krok wcale nie przybliża go do celu. Nie chce nic przeoczyć, jakby rzeczy istniały dopiero wtedy, kiedy można je zobaczyć i opisać. W dużej mierze mu się to udaje. A eseje, które składają się na ten tom, są jak wyciągnięta w zapraszającym geście do czytelnika ręka. Kto bowiem powiedział, że trzeba wędrować w pojedynkę? W weekend ruszam w podróż.

„Po wielu latach, z twarzą przez zmarszczki zoraną,
Opowiem to, z westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi; pojechałem tą mniej uczęszczaną –
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem.”*

* Robert Frost —„Droga nie wybrana” (tłum. St. Barańczak)

Gdy jeszcze studiowałam psychologię, zawsze widziałam siebie w jednym miejscu – w gabinecie psychologa sądowego. Na moich półkach królowały kryminały, a w telewizji oglądałam seriale true crime. To był mój konik, czym trochę przerażałam rodziców. W końcu nie każda matka chce mieć w domu osobę, która woli czytać o seryjnych mordercach zamiast pielić ogródek. I chociaż studia porzuciłam, to nie potrafię sobie odmówić takiej lektury. Pierwszą książkę Paula Brittona przeczytałam chwilę po premierze i jeśli mam być szczera, to nie zwariowałam na jej punkcie, choć w głębi duszy właśnie tego oczekiwałam. W tym przypadku daję autorowi kolejną szansę.

Paul Britton to najsłynniejszy brytyjski profiler, a druga jego książka „Mordercza układanka” ma się skupiać na konfrontacji ze złem, która odbywa się właśnie w gabinecie psychologa sądowego. Jak zareagować, gdy ktoś wyznaje, że ma w piwnicy własnoręcznie zbudowane krzesło elektryczne? Co zrobić, gdy twój pacjent jest bandziorem, który łamał ludziom nogi, ale jego największym problemem jest to, co sądzi jego mama? Czy psycholog zamknięty w jednym pomieszczeniu z człowiekiem, którego wysłał do więzienia, może czuć się bezpiecznie?

Całe szczęście uzupełniłam już zapasy herbaty, więc ze spokojem mogę usiąść na szerokim parapecie w salonie i zanurzyć się w lekturze.


komentarze [184]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytający 11.08.2019 23:18
Bibliotekarz

Czyżby to jeszcze był weekend? Zdążyłem:) Więc kończę
Jądro ciemności
i zaczynam
Sezon w piekle. Iluminacje

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Jądro ciemności  Sezon w piekle. Iluminacje
Łędina 11.08.2019 22:14
Czytelniczka

Może nie skończę ich w weekend, bo ten sam dobiega już końca, ale do następnego na pewno mi się uda.

Pierwsza z nich to "Wilkołak: Krwiożercza bestia", autorstwa Steve'a Feasey'a. Długo szukałam tej książki, aż w końcu udało mi się ją znaleźć. Miłe spotkanie z dawnymi przyjaciółmi po latach.

Krwiożercza bestia Cień i kość

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Krwiożercza bestia  Cień i kość  Ja inkwizytor. Przeklęte krainy
Marcin Fryncko 11.08.2019 21:24
Czytelnik

Jak najbardziej. Ja czytam "Zasadzkę w Palermo" Forbesa

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Alberta 11.08.2019 19:03
Czytelnik

A ja może w końcu skończę ..

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
11.08.2019 09:55
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Voldemort 11.08.2019 07:26
Bibliotekarz

Jestem W drodze. Kerouac po raz pierwszy i zapewne nie ostatni. A potem dla przeciwwagi coś z poezji. Sprzeczna jaskrawość najnowszy autorski wybór wierszy Jacka Podsiadły.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 W drodze  Sprzeczna jaskrawość
Jowi 11.08.2019 01:14
Czytelniczka

Kończę Portret rodzinny oraz Aminata. Siła miłości

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Portret rodzinny  Aminata. Siła miłości
Anna 10.08.2019 21:47
Czytelniczka

Manson. CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Manson. CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood
chybarecenzent 10.08.2019 20:07
Oficjalny recenzent

Purpurowe rzeki
oraz
Punisher Max- Tom 6

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Purpurowe rzeki  Punisher Max- Tom 6
Jolanta 10.08.2019 19:54
Czytelniczka

Druga strona nocy

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Druga strona nocy