rozwiń zwiń

Ustawa o ochronie rynku książki. Petycja czytelników i rozmowa z Sonią Dragą

Iza Sadowska Iza Sadowska
21.09.2021

Wraca temat ustawy o książce. Wydawnictwa, księgarze, autorzy, a także inne podmioty działające na rynku książki, mają wkrótce zdecydować, czy należy w Polsce wprowadzić „ustawę o ochronie rynku książki”. 28 września Polska Izba Książki organizuje konsultacje branżowe, dotyczące nowego kształtu ustawy. Tymczasem w sieci czytelnicy podpisują petycję „Nie dla ustawy”, a my przysłuchujemy się uważnie każdej ze stron i pytamy Sonię Dragę, wydawczynię, prezeskę PIK-u i zwolenniczkę ustawy, o możliwe przyczyny różnego postrzegania propozycji w niej zawartych. Wkrótce zaprezentujemy rozmowę z przeciwnikami takiej regulacji.

Ustawa o ochronie rynku książki. Petycja czytelników i rozmowa z Sonią Dragą

Na spotkanie, które odbędzie się w hybrydowej formie – offline oraz online, zaproszeni są wszyscy, którzy zawodowo zajmują się książkami. Konsultacje branży są otwarte. Jak można było przeczytać w rozesłanym przez PIK zaproszeniu:

Na spotkaniu 28.09. przedstawimy szczegółowo nową propozycję w kontekście obecnych warunków funkcjonowania rynku książki w Polsce i działań, jakie powinniśmy wspólnie podjąć. Zapraszamy do udziału w spotkaniu i dyskusji, której celem jest wypracowanie decyzji o dalszym procedowaniu projektu.

Nowa propozycja ustawy, obejmująca również pliki elektroniczne, dostępna jest pod tym linkiem, a uzasadnienie do niej – tutaj

Temat wprowadzenia ustawy wracał na przestrzeni ostatnich lat kilka razy. Najpierw projekt nazywał się „ustawą o jednolitej cenie książki”, później „ustawą o książce", teraz mamy wersję „ustawa o ochronie rynku książki”. Abstrahując od nazwy, która towarzyszy kolejnym próbom wprowadzenia ustawy, nie zmienia się jej jeden główny punkt: cena książki powinna być stała przez dany okres (w obecnej propozycji to 6 miesięcy). Czyli obojętnie gdzie i w jakim formacie książkę kupimy (z niewielkimi wyjątkami, np. stacjonarne targi książki), kupimy ją bez rabatu.

I teraz czas na najważniejsze pytanie, które zadamy każdej ze stron: Dlaczego niektórzy wydawcy, pisarze i księgarze uważają, że ustawa to remedium na obecne bolączki rynku książki, a inni twierdzą, że nie powinna być wprowadzona i to w żadnym kształcie, bo rynek książki funkcjonuje dobrze i ewentualne zmiany mogłyby to zmienić? O co więc chodzi? Wiemy, jaką odpowiedź na to pytanie daje przysłowie, ale wydaje się, że każdej ze stron zależy na jak najlepszej kondycji rynku książki i największej sprzedaży książek. 

O ten dualizm i różnice w wizjach „co jest najlepsze dla książki” tym razem zapytałam Sonię Dragę, wydawczynię i prezeskę Polskiej Izby Książki.  

Iza Sadowska: Nie wszyscy czytelnicy wiedzą, że ustawa o ochronie rynku książki" nie jest pomysłem obecnego rządu. Jej kształt został opracowany przez Polską Izbę Książki, która skupia różne podmioty z rynku książki. Ustawę popierają niektórzy wydawcy, pisarze, księgarze, inni natomiast się jej sprzeciwiają. Branża książki jest podzielona. Dlaczego Remigiusz Mróz podpisuje petycję przeciw ustawie, a Zygmunt Miłoszewski wypowiada się za jej wprowadzeniem? Przecież wszyscy działający na rynku książki chcieliby, aby czytelnicy więcej czytali i kupowali więcej książek? Skąd ten podział?

Sonia Draga: „Ustawa o ochronie rynku książki” to nie jest pomysł ani obecnego, ani poprzedniego rządu – to projekt branżowy, wynikający z wieloletnich zabiegów o regulację, mającą na celu zatrzymanie degradacji rynku książki. Cieszy mnie, że popiera ją wielu wydawców, pisarzy i księgarzy, choć nie będę ukrywać, pojawiają się czasem z branży głosy sprzeciwu. Mam nieodparte wrażenie, że te osoby albo nie zapoznały się ze wszystkimi zapisami naszego projektu ustawy, albo nie rozumieją zasad ekonomicznych rządzących rynkiem. Ciężko mi skomentować fakt, że Remigiusz Mróz jest przeciwny ustawie – może łatwiej mi odnieść się do postawy Zygmunta Miłoszewskiego: to autor, który postrzega rynek trochę w szerszym wymiarze i dostrzega bolączki autorów ambitnej oferty oraz księgarń walczących o przetrwanie. Jest nie tylko znakomitym, bestsellerowym pisarzem, ale też działaczem społecznym i widzi problemy rynku nie tylko przez pryzmat doraźnej sprzedaży swoich książek. Zwolennicy ustawy, naszym zdaniem, patrzą dalej w przyszłość i wzorem naszych kolegów z Niemiec, Francji, Hiszpanii czy Włoch chcą zapewnić w naszym kraju działanie indywidualnych księgarń nie tylko w dużych miastach.

Biorąc pod uwagę „okres ochronny", czyli te 6 miesięcy stałej ceny, czy nie wpłynie ona na spadek sprzedaży książek? Czy książki będą droższe? 

Książki drożeją z wielu powodów: galopująca inflacja, nieustanne podwyżki papieru, kosztów energii, tym samym produkcji. Dodatkowym czynnikiem podnoszącym ceny książek są coraz większe rabaty oferowane w sieci na nowe tytuły, co zmusza wydawców  do podnoszenia sugerowanych cen detalicznych.

Jeśli wydawca ustala cenę sugerowaną (w większości wypadków drukowaną na okładce), to zawiera ona wszelkie niezbędne koszty, honoraria i marże niezbędne do wytworzenia książki i dostarczenia jej do ostatecznego konsumenta.

Po wprowadzeniu ustawy książki nie będą zatem droższe, co najwyżej ceny staną się urealnione – jeśli wydawca ustala cenę sugerowaną (w większości wypadków drukowaną na okładce), to zawiera ona wszelkie niezbędne koszty, honoraria i marże niezbędne do wytworzenia książki i dostarczenia jej do ostatecznego konsumenta. Jeśli w tej kalkulacji przewidziane jest około 50% na część dystrybucyjną, to dlatego, że obszar detaliczny to marża 30-35%, a hurt to 15-20%. W tych procentach zawierają się także koszty logistyki, które również od kilku lat rosną z uwagi na wzrost kosztów paliwa. Nawet sklepy internetowe mają swoje koszty magazynowe, osobowe, informatyczne – choć logistyka często jest przerzucana na konsumenta ostatecznego (darmowe wysyłki pojawiają się dopiero od spełnienia wymogu limitu koszyka), nie mogą zatem długo utrzymywać się na sprzedaży z rabatami 35 czy 40%. To, że w ogóle stosują obecnie takie rabaty, to skutek nadmiernie wysokich marż udzielonych im przez dostawców – jako sprzedawcy detaliczni powinni otrzymywać maksymalnie ok 35% rabatu, tymczasem wykorzystują rabaty hurtowe do prowadzenia ostrej i bezpardonowej walki z resztą rynku. 6 miesięcy ochrony ceny detalicznej to nie jest długo – większość tego typu regulacji w innych państwach zakłada okres 18, względnie 24 miesięcy. 6 miesięcy to efekt pewnego kompromisu i wyjścia naprzeciw obawom, iż po okresie pierwotnie planowanym – 12 miesięcy – nowości dla nikogo nie byłyby już atrakcyjne. Tak krótki okres ochronny nigdzie nie funkcjonuje, ale ważne, by przynajmniej tyle udało się wprowadzić – w przeciwnym razie będziemy świadkami kolejnych upadłości wśród księgarń (w zeszłym roku zamknęło się 259, w tym roku już 116 księgarń).

Podkreślam – dla utrzymania szerokiej oferty wydawniczej potrzebne są wszystkie rodzaje sprzedaży detalicznej, w odpowiednich proporcjach: księgarnie niezależne, księgarnie sieciowe, sklepy internetowe (w tym firmy: Allegro, Amazon czy bonito.pl albo taniaksiazka.pl), dyskonty, hipermarkety i inne. Każdy z tych podmiotów ma swój profil działalności, który odpowiednio przekłada się na skuteczność sprzedaży określonych gatunków literackich czy innych edycji książkowych (przykładowo: dyskonty byłyby idealne do sprzedaży taniej książki pocketowej, której oferta jest obecnie ograniczona z uwagi na rozchwianą sprzedaż zdominowaną wojnami cenowymi). W krajach, w których takie przepisy działają (w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii i innych) ceny książek rosną znacznie wolniej niż ceny innych towarów konsumpcyjnych. Nie ma żadnych przesłanek, by sądzić, że w Polsce będzie inaczej. 

Dlaczego nazwa ustawy brzmi „ustawa o ochronie rynku książki"? Przed czym ma ochronić rynek? 

Ustawa ma chronić rynek przed monopolizacją bądź zdominowaniem przez dwa, góra trzy podmioty. A skutki monopolizacji to: a) dyktat cenowy  (bo nie ma konkurencji), b) ograniczona liczba nowości, c) koncentracja na bestsellerach oraz d) brak nowych debiutów i wydawnictw. Jeśli więc słyszę głosy sprzeciwu, które mówią, że polscy autorzy, a zwłaszcza debiutanci, teraz mają takie świetne warunki do wydawania, a po wprowadzeniu ustawy zostaną wyrugowani z rynku, to nie wiem, dlaczego sądzą, że za te parę lat przykładowo firma Amazon będzie chciała ryzykować sprzedażą książek nieznanego szerzej autora, zamiast skupić się na sprawdzonych na rynku brytyjskim czy amerykańskim bestsellerach.

Czy ustawa dotyczy e-booków, audiobooków oraz sprzedaży abonamentowej, czy tylko książek papierowych? Jeżeli są wyjątki, to dlaczego?

Tak, obecny kształt projektu obejmuje też edycje elektroniczne i audiobooki. Wyjątek stanowić ma tylko sprzedaż subskrypcyjna książki fachowej i akademickiej – subskrypcja to główny kanał sprzedaży tego typu literatury, z kolei nowości beletrystyczne nie powinny być sprzedawane w systemach subskrypcyjnych, bo ten kanał sprzedaży mógłby być wówczas nadużywany.

Jak dalej będzie wyglądała praca nad ustawą? Czy planujecie jakieś głosowanie wśród podmiotów z rynku książki, aby działać zgodnie z wolą większości? Ten plan działań wydaje się istotny, bo wśród członków Polskiej Izby Książki są podmioty opowiadające się za oraz przeciw ustawie. 

Jakiś czas temu Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poprosiło o pisemne opinie, głosów za ustawą było wówczas wielokrotnie więcej niż przeciw (ponad 100 opinii za samych księgarzy). Wpisy w Internecie i podpisywane petycje w dzisiejszych czasach nie odzwierciedlają  poglądów opartych na rzeczowych argumentach. Zresztą wielu przepisów nie wprowadza się na podstawie głosów szerokiej publiczności, ale na podstawie słuszności i potrzeb społecznych. Apelujemy przy okazji teraz do wszystkich, którzy rozumieją problemy rynku, by poparli nasze działania.

Wiem, że zbierane są głosy i komentarze na różnych forach, ale osoby komentujące bardzo często nie znają poszczególnych zapisów ustawy, przekazuje się im tylko krótką informację, że po wprowadzeniu ustawy nie będzie rabatów.

Wiem, że zbierane są głosy i komentarze na różnych forach, ale osoby komentujące bardzo często nie znają poszczególnych zapisów ustawy, przekazuje się im tylko krótką informację, że po wprowadzeniu ustawy nie będzie rabatów. Nie dziwię się, że są przeciwni takim pomysłom – naturalną reakcją każdego konsumenta jest kupowanie tam, gdzie jest taniej. Miłośnicy książek muszą jednak zrozumieć, że to nie jest absolutnie normalne, że nowa książka pojawia się na rynku od razu z kilkudziesięcioprocentowym rabatem – która branża wprowadza nowości od razu z takim rabatem? Owszem, pojawią się obniżki rzędu 10 czy kilkunastu procent, ale nikt nie udziela wyższych rabatów.

Nowości produktowe muszą sfinansować działalność, pokryć najważniejsze koszty. Przeceny mogą dotyczyć starszych tytułów! Obecna sytuacja na rynku książki sprawia, że nikt nie dostaje właściwej zapłaty za swoją pracę – autorzy, zwłaszcza polscy, otrzymują zbyt niskie honoraria, zwłaszcza gdy są liczone od realnych wpływów z rynku, księgarzom rzadko kiedy udaje się pokryć koszty bieżącej działalności (i to tylko wtedy, gdy księgarnię prowadzi właściciel, najlepiej z członkami rodziny, a pracownicy zatrudniani są za najniższe krajowe pensje), wydawcy ograniczają ofertę ryzykownych tytułów. Utrzymują się jedynie niektóre sklepy internetowe – ale czy dadzą radę długo się utrzymać, gdy Amazon uruchomi wreszcie swoje możliwości?

Na łamach lubimyczytać.pl opublikowany został list otwarty przeciwko ustawie, który podpisało przeszło 100 osób działających na rynku książki. Czy istnieje lista podmiotów z branży książki, które popierają wprowadzenie ustawy? Czy jako PIK posiadacie takie statystyki i czy możemy je przytoczyć?

Znamy poglądy naszych członków, ale tworzenie z tego jakichś list rozbija branżę. To, że istnieją różnice poglądów, nawet w takiej sprawie jak ustawa, nie zmienia sytuacji, że wszyscy: autorzy, wydawcy, hurtownicy, detaliści i czytelnicy, mamy te same długofalowe interesy związane z kulturą i nauką.

Bloger ze Strefy Czytacza, Daniel Muniowski, opublikował czytelniczą petycję, w której punktuje jego zdaniem słabe strony ustawy. Są to: brak rabatów na książki przez 6 miesięcy, przez to wyższe ceny książek; mniejsza liczba wydawanych debiutów, ponieważ dla wydawcy zacznie się to wiązać z większym ryzykiem. Wydawcy, zdaniem Daniela Muniowskiego, nie będą też skłonni eksperymentować z nowymi formami czy gatunkami – będą stawiać na trendy, co przełoży się na mniej zróżnicowaną ofertę wydawniczą. Pojawi się więcej niedokończonych serii i cykli, a po wprowadzeniu ustawy to zjawisko pogłębi się i znacznie więcej tytułów nie doczeka się kontynuacji. Dodatkowo bloger prognozuje, że ustawa nie służy autorom i wydawcom oraz księgarniom internetowym, bo spadnie sprzedaż książek.

Wiele z tych argumentów omówiłam wcześniej, ale podkreślę: książki nie będą droższe w księgarniach, które nie mogą sobie pozwolić na rabaty większe niż kilka procent. Czy pan Muniowski jest zatem zdania, że księgarnie powinny przestać egzystować? Czy zdaje sobie sprawę z roli, jaką styczność z książką w codziennym życiu ma dla rozwoju czytelnictwa w Polsce? Wspominałam o podwyżkach cen spowodowanych rosnącymi kosztami i inflacją, ale istotne jest też to, że wydawcy podwyższają ceny dodatkowo o rosnące rabaty – pojawi się więc szansa obniżenia cen o te zakładane obecnie większe rabaty. Nie po wdrożeniu ustawy, lecz obecnie wydaje się mniej debiutów i książek ambitniejszych, bo wydawcom ograniczyła się możliwość dystrybucji takich książek – one nie obronią się samą obecnością w Internecie. Przeanalizowano, że w sieci sprzedają się znani autorzy, oczekiwane książki, tzw. „bestsellery”. Do promowania debiutów, ambitnej twórczości potrzebujemy księgarń niezależnych, gdzie pracują pasjonaci książek, którzy potrafią odpowiednio doradzić czytelnikowi. Tak się dzieje obecnie – te księgarnie, które jakoś sobie jeszcze radzą na rynku, specjalizują się właśnie w  ambitniejszej ofercie, innej od tzw. mainstreamu sprzedawanego w Internecie. 

Gdy dojdzie do sytuacji, w której na rynku zostaje tylko parę podmiotów prowadzących sprzedaż detaliczną, to właśnie one nie będą chciały podejmować się nowych form czy gatunków – duże podmioty, jak to zwykle duże korporacje, muszą realizować zyski, kierować się pewnymi założeniami, ograniczać ofertę do sprawdzonych założeń. To samo z kontynuacjami czy cyklami. Warto podkreślić, że po okresie 6 miesięcy ceny będą mogły być poddawane tym samym systemom rabatowym – wszyscy szukający okazji zawsze je znajdą.

Jak ma się zachować czytelnik, który raz słyszy od ulubionego wydawcy lub pisarza, że należy wprowadzić ustawę, a innym razem od innego ulubionego wydawcy lub pisarza, że ustawa jest zła. Czym powinien się kierować przed decyzją, czy podpisać zaproponowaną petycję, czy też nie?

Jak ma się zachować czytelnik? Zastanowić się, czy za parę lat chce mieć dostęp do różnorodnej oferty wydawniczej, czy też tej okrojonej do tzw. bestsellerów (tych pewnych i tych potencjalnych), czy chce mieć gdzie udać się na spotkania z autorami – poza bibliotekami. Czy chce mieć swoją ulubioną księgarnię, gdzie będzie mógł obejrzeć książkę, porozmawiać z księgarzem, zabrać ją od razu ze sobą do domu? Ponad 7000 opinii o lokalnych, stacjonarnych księgarniach przesłanych w ramach dwóch edycji konkursu Ulubiona Księgarnia Warszawy wskazuje jednoznacznie, jak ważne i potrzebne są te instytucje. Czy oponenci ustawy mają świadomość tego, że nasz projekt zawiera paragraf o uldze podatkowej na zakup książek? Naszym zamiarem jest, by klienci ostatecznie na wprowadzeniu ustawy nie stracili, ale znacznie zyskali! Czytelnik powinien spojrzeć na projekt z perspektywy kilku lat naprzód i zdawać sobie sprawę, że w ponad połowie Europy oraz kilku państw na świecie takie przepisy doskonale się sprawdziły.

Dziękuję za rozmowę.

----------------

I gdzie w tym wszystkim jest czytelnik? Czytelnik słucha i czyta, czuje się momentami skonfundowany, bo musi zdecydować, czy podpisać petycję „Nie dla ustawy”, zaproponowaną przez Daniela Muniowskiego ze Strefy Czytacza. Słucha też, jak Zygmunt Miłoszewski przekonuje (m.in. w rozmowie „Co nam przyniesie jednakowa cena książki” z 24 maja), że ustawa jest dobrym rozwiązaniem dla pisarzy. Czyta opublikowany na lubimyczytać.pl list otwarty przeciw ustawie, podpisany przez przeszło 100 znawców branży: wydawców, pisarzy, księgarzy. Następnie patrzy, że Remigiusz Mróz podpisuje sprzeciw z komentarzem: „Podpisane. Będziemy walczyć”. 

Widzi list przeciw ustawie wydawnictwa Znak, a następnie analizuje powyższą rozmowę z wydawczynią Sonią Dragą, która przekonuje, że ustawa uratuje niezależne księgarnie. A czytelnik lubi zaglądać do małych księgarń, ale przecież w większości i tak robi zakupy w internecie. 

Przypominam, że w roku 2017 czytelnicy wyrazili swoje zdanie w ankiecie przeprowadzonej na łamach lubimyczytac.pl. Przed podjęciem decyzji warto poznać argumenty każdej ze stron, do czego zachęcam. Powyżej przedstawiliśmy stanowisko Soni Dragi, wkrótce zaprezentujemy komentarz przeciwników ustawy. Na bieżąco na tej podstronie relacjonujemy też wszystkie prace, dyskusje i rozmawiamy z przeciwnikami oraz zwolennikami tego wzbudzającego kontrowersje rozwiązania.


komentarze [184]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ixina 05.10.2021 15:21
Czytelnik

Regulowanie cen książek? Czemu tak skromnie? Nie lepiej od razu wprowadzić kartki na książki? W końcu równy dostęp do kultury musi być! 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Weronika 01.10.2021 18:40
Czytelniczka

Czy wyższa cena książki oznacza większe honorarium dla np. osoby odpowiedzialnej za korektę czy autora? Nie! Dodatkowo mieszkam za miastem i tak, miejscem spotkań z autorem są targi i biblioteka miejska. Nie wiem nawet jaka mini księgarnia znajduje się w miejscowości i jaki ma asortyment. Niestety pandemia tylko umocniła pozycję zakupów internetowych i żadna ustawa nic nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
yarroo 29.09.2021 21:09
Czytelnik

Chciałbym wiedzieć, które książki wydawnictwa Sonia Draga są książkami ambitnymi. 
Kolejna rzecz "potrzebujemy księgarń niezależnych, gdzie pracują pasjonaci książek, którzy potrafią odpowiednio doradzić czytelnikowi."   - gdzie pracują w księgarniach pasjonaci. Może faktycznie np. w "Big Book Cafe" czy we "Wrzeniu Świata", ale  to Warszawa.
W małych miejscowościach raczej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Amelia 29.09.2021 22:14
Czytelniczka

Chciałabym, żeby któreś wydawnictwo się odważyło i zwracało pieniądze za książkę, jeśli czytelnik znajdzie x błędów. Nawet nie musi chodzić o stylistyczne, czasem można znaleźć ortograficzne... Kilka takich tytułów i sporo "korektorów" zniknie z rynku, do którego się kompletnie nie nadają. Również purystką nie jestem, ale czasem aż zęby bolą od zgrzytania. Jeśli jakość...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Gonzales Ruchomy 28.09.2021 20:56
Bibliotekarz

Już teraz jest problem z piractwem ebooków, a są cały czas jakieś obniżki cen, promocje, rabaty, kupony zniżkowe na ebooki. Jak ta ustawa to wszystko zlikwiduje i trzeba będzie czekać aż pół roku, żeby jakiegoś ebooka kupić po niższej cenie, to nie chcę być czarnowidzem, ale piractwo raczej nie zmaleje, a wręcz przeciwnie, wystrzeli do góry. No i dobrze. Jest akcja, będzie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Gwiazdor 28.09.2021 17:04
Czytelnik

Bełkot i tyle w temacie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lyssa 28.09.2021 14:58
Czytelniczka

"(...) czy chce mieć gdzie udać się na spotkania z autorami – poza bibliotekami." - z tego co mi wiadomo to sieć Empików dość często organizuje spotkania autorskie ;) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
joly_fh 27.09.2021 14:03
Bibliotekarka

Ja już nie mam siły na te argumenty za tym, żeby "ratować polski rynek książki". Czemu w Polsce zawsze coś trzeba ratować i zawsze płaci za to szary człowiek, a nigdy bogaci, czy rządzący? I te argumenty Pani Dragi, które możnaby podsumować tak: jak ktoś jest "przeciw" to znaczy, że nie zrozumiał. Tak, nie rozumiem dlaczego ja, jako konsument mam odpowiadać za to, żeby...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Armand_Duval 27.09.2021 17:48
Czytelnik

Na ratowanie biznesów i rynków to był czas po roku 89.  Można było to całkiem sensownie rozegrać zamiast sprzedawania wszystkiego jak leciało w ręce obcego kapitału. Życie jest przewrotne i dzisiaj ci, którzy najgłośniej krzyczą o ratowaniu ww. wysyłają ludzi odpowiedzialnych za ruinę tych rynków do Parlamentu Europejskiego i naszego swojskiego grajdoła na Wiejskiej.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Gonzales Ruchomy 28.09.2021 21:06
Bibliotekarz

No właśnie. Zawsze to my podatnicy musimy kogoś ratować. Jak nie bezużytecznych tak zwanych artystów, to teraz rynek książki. Prąd niedługo idzie w górę, a książki i ebooki mają być w stałej cenie, zaś wypłaty pewnie zostaną na tym samym poziomie. A potem jest krzyk, bo ludzie ściągają nielegalnie z sieci. Jak promocji nie będzie na i tak już drogie ebooki, to piractwo...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
AgaGaga 27.09.2021 11:14
Czytelniczka

Na pewno patologie w branży są duże: zarabia wydawca i pośrednicy, a korektorzy, redaktorzy i czasem autorzy dostają grosze. Bo na kulturze w Polsce generalnie się nie zarabia. Dla mnie obecne ceny książek (beletrystyki, bo fachowe są droższe) czyli 40-45 zł są wysokie. Mogłabym kupować w cenie okładkowej, ale po co, skoro mogę taniej w dyskoncie? Naturalne jest, że szuka...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Amelia 27.09.2021 17:55
Czytelniczka

Wojna cenowa będzie, tylko po okresie sztywnej ceny. Sklepy będą robiły wyścigi na jak największe rabaty od dnia uwolnienia ceny. Wbrew pozorom klient może na tym nawet lepiej wyjść, jeśli nie będzie chciał kupić wcześniej. Czy to uratuje księgarnie stacjonarne? Czy to da więcej pieniędzy autorom?  Sprawi, że wydanych zostanie więcej ambitnych projektów? Czy to ma sens w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
howie 26.09.2021 23:36
Czytelnik

Jestem ciekaw, jak to się ma do komiksów, które są przecież często książkami bardzo drogimi (również po rabacie). 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
26.09.2021 11:50
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Marzena 26.09.2021 12:16
Czytelniczka

A może są za a nawet przeciw. Na zasadzie panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Amelia 26.09.2021 17:10
Czytelniczka

Portal ma nam dostarczyć informacje, stanowisko zająć może, ale nie musi. Zresztą zajmowanie stanowiska chyba niezbyt leży w ich interesie, nie ma co się czarować.  Gdyby przepytać pracowników, to ich opinie mogą się rozkładać 50/50, w końcu to tylko ludzie, którzy mają prywatne poglądy.
Tańsza książka - więcej opinii.
Droższa książka - więcej odbiorców opinii.
Ruch będzie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej