rozwiń zwiń

„Tekst to wehikuł całych epok, wielkich uczuć, złożonych opowieści i postaci“

Ewa Cieślik Ewa Cieślik
17.08.2020

Paulina Wilk, założycielka wraz z Anną Król Big Book Festival, w rozmowie z Ewą Cieślik opowiada o tworzeniu festiwalu literatury, emocjonującym spotkaniu ze Swietłaną Aleksijewicz i o wpływie pandemii na ich codzienną działalność w Big Book Cafe. A także o tym, że literatura to doskonały plaster na czas niemiłości.

„Tekst to wehikuł całych epok, wielkich uczuć, złożonych opowieści i postaci“

Ósmy międzynarodowy Big Book Festival potrwa od 28 do 30 sierpnia. W programie premiery książkowe, rozmowy inspirowane literaturą i spektakle na żywo. Serwis lubimyczytać.pl objął patronat medialny nad tym wydarzeniem. Wśród tegorocznych gości festiwalowych są prawdziwe gwiazdy polskiej i światowej literatury, z Davidem Grosmanem, Rebeccą Makkai i Auður Ava Ólafsdóttir na czele.

Na żywo z organizatorkami Big Book Festival porozmawialiśmy w środę 26.08. o godzinie 14.00. Anna Król i Paulina Wilk opowiadały Ewie Cieślik z lubimyczytać.pl o najnowszej edycji wydarzenia, największych gwiazdach literackich oraz punktów programu, których nie można przegapić.

Ewa Cieślik: Trudno jest w Polsce działać w kulturze, szczególnie promując książki i czytanie?

Paulina Wilk, dyrektor programowa Big Book Festival i współzałożycielka Big Book Cafe: Praca w kulturze na pewno nie jest wyłącznie przyjemnością – to sympatyczny mit, realia są bardziej skomplikowane. Ta praca wymaga wytrwałości, szczególnie z pozyskiwaniu pieniędzy, budowaniu relacji z instytucjami i grantodawcami. Poza tworzeniem wydarzeń ze wspaniałymi artystami i pisarzami, poza wielką przyjemnością dawania ludziom wzruszeń, trzeba jeszcze nosić krzesła, przyklejać plakaty, wypełniać tabelki i pisać wnioski.

Ta praca jest też sporą odpowiedzialnością. Organizacje pozarządowe, takie jak nasza fundacja specjalizująca się w nowatorskim zachęcaniu do czytania, realnie wpływają na kształt polskiej kultury. Właśnie tak nieduże byty jak nasz sprawiają, że coś w kulturze buzuje i bulgocze, poszerzają przestrzeń wolności i eksperymentu. To ostatnie – eksperymentowanie, wyważanie drzwi i parcie ku nowościom daje nam najwięcej przyjemności. Więc bez względu na ogromny wysiłek i niemałą dawkę prozy, kochamy to, co robimy. Bo żyjemy czytaniem.

Już niedługo, pod koniec sierpnia, odbędzie się kolejna edycja organizowanego przez Was Big Book Festival. Wróćmy do jego początków. Co było iskrą, która rozpaliła w Was pragnienie organizowania takiego wydarzenia?

Brak. Nieobecność odważnego, ekscytującego i robionego na światowym poziomie festiwalu czytania i myślenia. Zachodziłyśmy w głowę: jak to możliwe, że Warszawa nigdy w swojej historii takiego wydarzenia nie miała? Żyjemy w stolicy, znamy ją – czułyśmy, że jest tu przestrzeń i potrzeba głębokiego i innowacyjnego doświadczania literatury. I już przy pierwszej edycji odczułyśmy, że to strzał w dziesiątkę. Energia i wsparcie, jakiego natychmiast zaczęłyśmy doświadczać, powiedziała: to jest to. Wiedziałyśmy, że nie chcemy festiwalu koturnowego, oficjalnego. Warszawa jest miastem polityki, biznesu, ambicji – czyli dość spiętym. Ale też miastem głodnym refleksji, świeżości i zmian. Nasz festiwal od początku miał być duży, otwarty, zaskakujący i przesuwający granice tego, co jeszcze wczoraj mieściło się w wyobrażeniach kontaktu z książką i tekstem.

Jaki jest big bookowy sposób przeżywania literatury? Na jaki model kontaktu z książką stawiacie? Innymi słowy – czym Wasz festiwal wyróżnia się na tle innych wydarzeń literackich, szczególnie wakacyjnych?

My po prostu uważamy, że książki służą nie tylko do czytania. Tekst to wehikuł całych epok, wielkich uczuć, złożonych opowieści i postaci. Tekst jest też zawsze podstawą dzieł innych dziedzin – teatru, filmu albo memu. Dlatego tak zależy nam na odsłanianiu jego mocy, stawianiu go w centrum. Big Book Festival jest jedynym, nie tylko w Polsce, ale i Europie, literackim wydarzeniem, które regularnie prezentuje własne i unikalne produkcje artystyczne inspirowane literaturą. Co roku czytelnicy biorą udział w naszych spektaklach multimedialnych, performansach, słuchowiskach i koncertach czytanych, happeningach. To wydarzenia pokazywane tylko raz, żadne z nich nie jest twardo reżyserowane, dopuszczamy improwizację i interakcję z widzami. Idziemy na żywioł, choć zawodowo przygotowany. Wyprowadzamy literaturę na dworce, ulice place, do fabryk, hoteli albo do pustostanów. Dajemy czytelnikom szansę zanurzenia się w tekście granym, interpretowanym, udźwiękowionym, ilustrowanym – budujemy wielowymiarowe opowieści, które poruszają zmysły, budzą silne emocje. Wiemy, że pod tym względem Big Book Festival jest absolutnym rodzynkiem. Nawet znakomity brytyjski Hay Festival nie porywa się na takie szaleństwa. A my chcemy być wydarzeniem aktualnym, takim, które pobudza, wzrusza i uszczęśliwia.   

Spektakl otwarcia Big Book Festival 2015_W poszukiwaniu Jerzego Pilcha

Tegorocznej edycji przyświeca hasło „czysta miłość # pure love”. Mamy niedobór miłości, ciepłych uczuć?

I nadmiar nieufności pomieszanej z agresją. To wymaga pilnej interwencji i łagodzącego okładu, a literatura świetnie leczy zranienia. Kochamy czytać – kochają to i dzieci, i staruszkowie. Dlaczego? Bo sama literatura jest miłością, aktem zaufania między pisarzem i czytelnikiem, aktem nadziei na bliskość, zachwyt, zrozumienie. Po to się pisze i po to czyta: aby czuć się połączonym, być w kontakcie, przekraczać obcość i samotność. Polityka i pandemia znacznie utrudniają kochanie innych, ale opowieści w książkach to doskonały plaster na czas niemiłości. Tam, na kartkach książek, są ludzie, którzy nas fascynują, zdarzenia warte czasu, wysiłku, uwagi. Światy, w których chcemy być. Literatura otwiera oczy, pozwala zrozumieć motywacje i wybory innych. A więc jest najwyższym i dla każdego otwartym uniwersytetem akceptacji. Chcecie bardziej lubić ludzi? Chcecie im ufać? Czytajcie. Nawet nowe badania dowodzą, że ci, którzy czytają, mają więcej relacji, większą wiedzę, mniej się stresują, żyją zdrowiej i dłużej. 

Zadie Smith, Swietłana Aleksijewicz, Simon Beckett, Karl Ove Knausgård, Władimir Sorokin, Elif Şafak, Ayobami Adebayo… Duży Festiwal odwiedziło wiele gwiazd światowej literatury. A która rozmowa zapadła Wam najbardziej w pamięć, wywołała silne emocje i poruszyła czułe struny?

Jedną z najbardziej poruszających chwil w tych ośmiu latach spotkań była rozmowa ze Swietłaną Aleksijewicz. Był upał, w pofabrycznej sali trzysta osób, w podwórzu pod oknami ci, którzy się nie zmieścili. Ona spokojna, z łagodnością Mahatmy Gandhiego odpowiadała na pytania. Jedno z nich zadał młody chłopak, Białorusin. Pytał, jak ma dalej żyć bez wiary, że przyszłość będzie lepsza, że jego kraj kiedykolwiek zaoferuje mu wolność. Aleksijewicz, która wybrała życie na Białorusi, choć chętnie gościłyby ją uniwersytety amerykańskie czy europejskie, odpowiedziała mu, że pragnie, by w jej ojczyźnie krawcowe pozostały krawcowymi, a dentyści mogli leczyć zęby. Żeby nikt nie musiał walczyć, wychodzić na barykady ani ryzykować życia. Temu młodemu chłopakowi życzyła, żeby ocalił swoją najcenniejszą substancję – wrażliwość, miłość, życie prywatne. Tę przestrzeń wolności, która może pozostać niezagrożona. To był poruszający moment, wielka cisza, przełykane łzy. A teraz, cztery lata później, jej słowa zyskują nowy wyraz.
Jestem pewna, że każdy uczestnik Big Booka ma w pamięci taką chwilę, takie zdanie, które nosi ze sobą jak amulet.

Nie tylko organizujecie coroczny festiwal, lecz także prowadzicie centrum literackie Big Book Cafe. Jak kryzys wywołany epidemią wpłynął na Waszą codzienną działalność?

Wpłynął tak, że nasze i na co dzień rozpędzone turbiny przyspieszyły jeszcze bardziej. Wskoczyliśmy w obszar nowych pomysłów i ról. Drzwi naszej księgarni pozostały przez cały ten pandemiczny czas otwarte, w czasie twardej izolacji dostarczaliśmy czytelnikom książki do domów. Zaangażowaliśmy dziesiątki artystów w akcję „Książka na wynos”, rekomendowaliśmy dobre tytuły na stres, deficyt przyszłości i brak podróży. Budowaliśmy pozytywną atmosferę i dobre relacje z naszymi bywalcami, na przekór rozdzieleniu.

Szybko nauczyliśmy się atrakcyjnego transmitowania wydarzeń tak, żeby nawet w internecie nasze rozmowy i słuchowiska wyglądały pięknie. Otworzyliśmy księgarnię internetową. Szybko wznowiliśmy też program wydarzeń literackich, zrealizowaliśmy kolejne spektakle i performanse. Oczywiście możemy teraz gościć mniej osób, ale kameralność ma wiele zalet. Przez cały ten czas byliśmy bardzo zapracowani i zaczytani.

Big Book Festival

Nie odbywają się targi, spotkań autorskich jest mniej – częściej rozmawiamy online niż twarzą w twarz. Czy w tych zmianach widzicie szansę na znalezienie nowych sposobów na promocję książek, czy raczej zagrożenie dla promocji czytelnictwa?

Patrzymy na rzeczywistość jak na pasmo wyzwań i szans. Gdy pędzi byk, trzeba go chwycić za rogi. Możliwość wyjścia, spotkania się, to teraz rzadkość i święto. Staramy się więc dawać dobre powody do przychodzenia do Big Book Cafe i na festiwal: niepowtarzalne, świetne artystycznie i bezpiecznie zorganizowane wydarzenia. Zauważamy, że wzrosła intymność kontaktu ze słowem przy mniej licznych spotkaniach, to jeden z dobrych efektów. A zainteresowanie spotkaniami w realu wcale nie spadło, zdarzają się nam nadkomplety i konieczność odsyłania widzów. Czytelnicy dużo chętniej teraz niż wcześniej oglądają transmisje, żywo dyskutują w sieci, dają się oczarować. Nie ma więc powodów do pesymizmu. Zresztą, wstępne badania i wyniki sprzedaży w różnych krajach pokazują, że pandemia akurat czytaniu służy. My do tego nowego basenu wskoczyliśmy na główkę: przebudowaliśmy stronę www Big Book Festival tak, by była namiastką literackiego Netflixa – będzie można wygodnie przebierać w transmisjach, a potem oglądać filmy z wydarzeń. No i uruchamiamy Studio Big Book Festival nadające wideo na żywo – przez trzy dni będziemy łączyć się z kulis festiwalu i odsłaniać przed widzami trzewia tej szalonej imprezy, to wszystko będzie do zobaczenia na Facebooku.

A czy Wam podczas okresu kwarantanny udało się częściej sięgać po książki? Jakie były Wasze ostatnie odkrycia literackie, które mogłybyście polecić użytkownikom lubimyczytać.pl?

Anna Król, dyrektorka Big Book Festival, lubi wyprawy w przeszłość. Różne perły, klasyki i retro skarby. Doskonale też relaksuje się czytając nałogowo kryminały. Ja natomiast szukam oparcia w tytułach non-fiction, chcę rozumieć, co się dzieje, potrzebuję dobrych wizji przyszłości i lubię w nią wybiegać. Pożerałam więc książki jeszcze w Polsce niewydane, na przykład „Humankind. A Hopeful History” Rutgera Bregmana, który przedstawia pozytywną interpretację rozwoju naszego gatunku. Przeciwnie do Yuvala Noah Harariero i tez z jego hiperpopularnej trylogii, Bregman patrzy na ludzi optymistycznie. Pokazuje, że w czasach kryzysów i na co dzień naszą największą siłą jest zdolność współpracy, chęć niesienia pomocy. Udowadnia, że większość z nas jest całkiem przyzwoita. Tylko media i elity władzy są dla tej dominującej prawdy niereprezentatywne, a dobro jest codziennością, więc je przeoczamy.

Ale poza nowymi ideami szukałam też w pandemii schronienia i tę najlepiej zapewniali mi wielcy pisarze: Tołstoj, Myśliwski. A kiedy padam ze zmęczenia, staram się czytać choć jeden wiersz – chętnie Julii Fiedorczuk albo Tomasza Różyckiego. Poezja wspaniale sprawdza się w erze niedoczasu, jest jak skondensowany zastrzyk piękna i mądrości.

Anna Król i Paulina Wilk w Big Book Cafe

Fotografia otwierająca: z archiwum Big Book Cafe & Festival


komentarze [6]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Bosy_Antek 26.08.2020 15:31
Autor

A jak tam prawa autorskie Marcina Świetlickiego?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
matrox 17.08.2020 17:23
Czytelnik

A może by tak zaprosić PAD`a na festiwal.
Z pałacu ma niedaleko.
Mógłby nawet rowerem dojechać.
Wielu chętnie dowiedziałoby się jakimi to lekturami syci się PAD.
Motto festiwalu to "miłość, uczucia..." to byłaby znakomita okazja by PAD, po ostatnich wypowiedziach, zdołał to jakoś wszystko wytłumaczyć, odkręcić, powiedzieć że został źle zrozumiany itp...
A może nawet...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Meszuge 17.08.2020 16:31
Czytelnik

Big Book Festival , Big Book Cafe... naród zakompleksionych udawaczy. Jedni tu udają obcokrajowców, inni udają, że im wierzą. Żałosne to, tak w ogóle.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Damiano 17.08.2020 17:30
Czytelnik

Hmmm, a Meszuge to wzór polskości. I komentarz godny nicka.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas 17.08.2020 14:40
Czytelnik

Ja nie zmieniłem gustów literackich.Na pandemię.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ewa Cieślik 17.08.2020 09:48
Bibliotekarz | Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post