rozwiń zwiń

Szpiegowskie intrygi, polityka i brytyjski humor – wywiad z Mickiem Herronem

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
24.09.2021

Mick Herron to jeden ze współczesnych mistrzów powieści szpiegowskiej. W swoich książkach odnosi się do ważnych tematów społecznych i kulturowych, kreśląc świat nieoczywistych bohaterów – agentów-wykolejeńców, którzy otrzymują szanse na zawodową rehabilitację. Co stanowi credo Herrona? Czy „Kulawe konie” i „Martwe lwy” można porównać do „Suicide Squad” oraz Jamesa Bonda? O tym, choć nie tylko, rozmawiamy z bestsellerowym twórcą.

Szpiegowskie intrygi, polityka i brytyjski humor – wywiad z Mickiem Herronem

Martwe lwy Mick Herron[OPIS WYDAWCY] Doceniona przez krytyków, nagradzania brytyjska powieść szpiegowska o zdegradowanych agentach MI5, którzy niechcący odkrywają śmiercionośną spuściznę czasów zimnej wojny.

Kulawe konie, czyli niezadowoleni ze swojego losu agenci ze Slough House, królestwa Jacksona Lamba, zesłani na wieczne przekładanie papierów zamiast pracy w terenie, nieoczekiwanie dostają zadanie sprawowania pieczy nad odwiedzającym Londyn rosyjskim oligarchą. Tymczasem szpieg z czasów zimnej wojny zostaje znaleziony martwy w autobusie pod Oksfordem – zawał serca, który jest rzekomo powodem jego śmierci, nie daje spokoju Jacksonowi Lambowi. Irytujący wszystkich (na czele z własnymi pracownikami) Lamb zaczyna węszyć. Ile osób musi zginąć, żeby stare sekrety nie wyszły na jaw?

Marcin Waincetel: Jesteś twórcą, dla którego liczy się warsztat, faza realizacyjna, jak i koncepcyjna. Co jest dla ciebie jednak motywacją do kreowania intryg? W jednym z wywiadów wspomniałeś, że ważny był moment złożenia sobie pewnego przyrzeczenia…

Mick Herron: Pamiętam dosyć dobrze ten moment, bo właśnie wtedy złożyłem sobie obietnicę, że oto będę faktycznie realizować własne idee, a nie tylko o nich marzyć. Oczywiście marzenia na jawie pozostają dużą częścią pisania; musisz dać sobie czas na wyczarowanie postaci i sytuacji oraz rozważenie tematów, którymi chcesz się zająć. Ale tak naprawdę wstawanie z kanapy i siadanie przy laptopie, to najtrudniejszy krok do zrobienia. Jednak w pewnym sensie wystarczy, że zrobi się to tylko raz. Pisanie bardzo szybko staje się nawykiem, a nawet uzależnieniem. W tym momencie mojego życia – mając za sobą czternaście powieści – wątpię, czy mógłbym się poddać, nawet gdybym chciał.

Bohaterowie twoich książek mogą przywodzić na myśl Gang Olsena. A równocześnie przedstawicieli komiksowego Suicide Squad czy agentów współpracujących z Jamesem Bondem. Zgodzisz się z takimi porównaniami? Choć to oczywiście tylko część prawdy… bo w charakter twojej twórczości, historii bohaterów, wpisana jest zarówno tragedia, czarny humor, jak I emocjonalne tonacje.

Nie myślałem o gangu Olsena, dopóki o nich nie wspomniałeś! A jeśli chodzi o inne porównania… Istnieje długa tradycja, zarówno w filmie, jak i powieści, łączenia różnych postaci i sprawdzania, co się dzieje, gdy są zmuszani do współpracy. Jest w tym wszystkim ogromny potencjał komedii, a także emocji. Historie moich własnych bohaterów są zazwyczaj naznaczone tragedią, porażką, ponieważ to jest główna koncepcja serii: mianowicie to, że istnieje wydział tajnych służb, zwany „Kulawe konie”, gdzie ci, którzy coś sknocili, są wysyłani do karnej służby. I jest w tym wszystkim spora domieszka czarnego humoru, bo wydaje się zresztą, że to właściwe podejście, przynajmniej akurat do takich ludzi.

„Kulawe konie” to wyjątkowy mariaż, nieoczywiste odczytanie wzorów z gatunków. Co stanowiło główną ideę podczas pisania? Czy czujesz się emocjonalnie zżyty ze swoimi bohaterami?

Muszę przyznać, że nie była to świadoma decyzja, by kwestionować założenia gatunkowe; był to po prostu pewien koncept, który – jak sądziłem – może naprawdę fajnie złożyć się w czasie realizacji. Motywem przewodnim jest społeczne, lub w każdym razie zawodowe, wykluczenie bohaterów; bo spójrzmy, ich moralna dwuznaczność jest często przyczyną niepowodzenia, które postawiło ich w takim, a nie innym położeniu. Nadal mają silne pragnienie odniesienia sukcesu i bycia kimś więcej, stania się bohaterami, o których początkowo myśleli. I tak, jestem przywiązany do każdego z nich – łącznie z Barankiem!

Bohaterowie twoich książek potrafią przekraczać moralne oraz towarzyskie granice. Uzależnienie od narkotyków, alkoholizm, psychiczne perturbacje, a także brak zawodowego profesjonalizmu. Podejrzewam, że niełatwo jest pisać na takie tematy?

Pod wieloma względami jest to łatwiejsze niż pisanie o czymś przeciwstawnym. A to choćby dlatego, że smutek i porażka mogą być bardziej interesujące do pisania niż szczęście i sukces. Postacie ze skomplikowanymi problemami emocjonalnymi oferują więcej możliwości niż ci, którzy są dobrze wyważeni i zadowoleni. Gdybym pisał o ludziach dobrze przystosowanych, którzy wykonują swoją pracę kompetentnie, bez żadnego zarzutu, cóż, sądzę, że czytelnicy już dawno straciliby zainteresowanie.

Mick Herron

Życiowi wykolejeńcy, kłamcy, którzy szukają prawdy, choć przekraczają granicę… zastanawiam się, jak pisze się o takich charakterach? Czy masz wśród swoich bohaterów jakiegoś ulubieńca?

Tak naprawdę lubię chyba wszystkie wykreowane przez siebie postacie, zarówno tych dobrych, jak i złych. Myślę, że najprostszą odpowiedzią na to pytanie jest to, że moim ulubionym jest ten, o którym akurat piszę. (To nie do końca prawda – mam konkretnego faworyta – ale nie powiem, kto to jest. Mam tendencję do zabijania postaci i nie chcę, aby czytelnicy myśleli, że każdy z nich jest bezpieczny, bo są moimi ulubionymi…)

Dla wielu czytelników, w tym także dla mnie, jesteś prawdziwym erudytą, który odnosi się do tytanów i założeń gatunku. Często pojawia się nazwisko Johna le Carre. Jak reagujesz na takie porównania?

Bardzo podziwiam Johna le Carré i wątpię, czy kiedykolwiek poznam twórczość powieściopisarza szpiegowskiego, który jest mu równy. Nie jestem ani jego spadkobiercą, ani następcą, ale uważam to za ogromny komplement, gdy pojawiają się takie komentarze. Ale mam też równoczesną świadomość, że każdy powieściopisarz zajmujący się gatunkiem szpiegowskim prędzej czy później jest porównywany do le Carré. Jest najbardziej oczywistym porównaniem, do którego mogą sięgnąć krytycy.

Jakiś czas temu przyznałeś, że opowieści o zbrodniach stanowią prawdziwy fenomen i cieszą się niesłabnącą popularnością wśród czytelników. Ale dlaczego? Co sprawia, że chcemy przetwarzać tak dobrze znane – pozornie – schematy?

Ustalmy fakty. Kiedy to powiedziałem, miałem na myśli sprzedaż… Gatunek kryminalny wyprzedził wszystkie inne gatunki w Wielkiej Brytanii, jak sądzę, w 2019 roku. Wyobrażam sobie, że powód, dla którego to się stało, był całkiem prozaiczny: kiedy świat wydaje się bardzo niestabilny i chaotyczny, czytelnicy lubią zwracać się do gatunku, w którym rozwiązani są możliwe i gdzie można wszystko na nowo naprawić. Nie chodzi tu o zło, bezprawie i niesprawiedliwość; triumfuje nad tymi rzeczami. Coraz częściej wydaje się to możliwe tylko w fikcji.

Czy jest jakieś artystyczne credo, którego trzymasz się w trakcie pisania?

Nie jestem pewien, czy mam credo, ale gdybym miał je wymyślić, to zasada koncentrowałaby się na byciu wiernym postaciom, które stworzyłem. Co oznacza umożliwienie im bycia zabawnymi, smutnymi, zgorzkniałymi lub szczęśliwymi, w zależności od okoliczności.

„Martwe lwy” to swoiste, nowe otwarcie – ponowne rozdanie figur szachowych w politycznej rozgrywce. Zdradź, proszę, nieco kulis… co stanowi motyw wyjściowy książek?

Skusiła mnie idea długoterminowych agentów, którzy pozostają w uśpieniu; szpiedzy, którzy są osadzeni w strukturze społecznej innego narodu, czekając, aż osiągnąwszy znaczące pozycje, mogą zacząć wywierać wpływ. Czułem, że wielu takich agentów po prostu zaadaptuje się do sposobów i przekonań, do których udawali, że się trzymają, a to oferowało zarówno komiczne, jak i ekscytujące możliwości… Byłem w połowie pisania „Martwych Lwów”, kiedy odkryto uśpioną komórkę byłych sowieckich agentów w USA. Większość z nich, jak sądzę, po prostu przystosowała się do bycia obywatelami Stanów Zjednoczonych, w sposób podobny do tego, którego się spodziewałem…

Zarówno „Kulawe konie”, jak również „Martwe Lwy” odnoszą się do sfery rozrywki, szpiegowskich intryg, ale także stanowią komentarz do społeczno-kulturowych przemian, sfery polityki, relacji na różnych szczeblach władzy. W jaki sposób tworzysz tak interesującą oraz spójną mozaikę tematów?

Trudno będzie udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie. Nie mam do tego żadnego ustalonego podejścia. W większości przypadków piszę intuicyjnie i mam nadzieję, że różne aspekty powieści połączą się w jedną czytelną całość. Jestem pewien, że wielu czytelników wolałoby mieć tylko akcję, tylko fabułę, ale nie interesuje mnie pisanie powieści, która ignoruje współczesną rzeczywistość polityczną.

Co jest najprzyjemniejsze, a co najtrudniejsze w pisaniu powieści szpiegowskich?

Zarówno najtrudniejszym, jak i najbardziej satysfakcjonującym aspektem pisania powieści szpiegowskiej jest skonstruowanie wiarygodnej, zabawnej fabuły.

Prawda, rozrywka, nauka, poszerzanie zasobów… czego szukasz w literaturze? Zarówno, gdy mówisz o sobie jako o odbiorcy, ale również jako twórcy. I czy mógłbyś zdradzić coś niecoś na temat planów na przyszłość?

Jako czytelnik lubię wciągające i emocjonujące opowieści; autora, który potrafi stworzyć cały świat, dzięki czemu poczujesz się głęboko zaangażowany w życie bohaterów, o których czytasz. Obecnie pracuję nad sekwencją powieści Elizabeth Jane Howard o rodzinie zwanej Cazalet. Książki przenoszą czytelnika przez doświadczenie Cazaletów związane z II wojną światową i latami bezpośrednio po niej następującymi. To rodzaj narracji, która – kiedy ją poznajesz – wówczas staje się ważniejsza niż rzeczywistość… Moje własne plany na przyszłość to po prostu kontynuowanie pracy. Jeśli chodzi o wersję książek dla Apple+ TV, Slow Horses zostało ukończone; „Martwe lwy” są obecnie na planie. Jestem tylko nieznacznie zaangażowany – jestem konsultantem serialu. Nie piszę nic nowego od siebie, ale było to bardzo szczęśliwe doświadczenie. A to, co widziałem w fazie realizacyjnej, wygląda niesamowicie.

Przeczytaj fragment książki „Martwe lwy”

Martwe lwy

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Powieść „Martwe lwy” jest już dostępna w księgarniach internetowych.
W sprzedaży pozostaje również pierwszy tom serii – „Kulawe konie”

Materiał we współpracy z wydawnictwem Insignis


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
almos 25.09.2021 17:26
Bibliotekarz

Ciekawy wywiad, ponieważ autora reklamuje się jako następcę mojego ulubieńca Johna le Carré, więc z ciekawością zabieram się do czytania 'Kulawych koni'.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel 24.09.2021 17:01
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post