Świąteczna opowieść dla polskich i ukraińskich dzieci – rozmowa z Joanną Jagiełło

Anna Sierant Anna Sierant
28.11.2022

„Podwójne święta” to opublikowana nakładem Wydawnictwa Świetlik świąteczna książeczka dla najmłodszych. Co ciekawe, napisana jest w dwóch językach – polskim i ukraińskim. Z autorką publikacji, Joanną Jagiełło, rozmawiamy m.in. o samym pomyśle na książkę, sile międzykulturowej przyjaźni, a także o polskich i ukraińskich tradycjach świątecznych.

Świąteczna opowieść dla polskich i ukraińskich dzieci – rozmowa z Joanną Jagiełło Materiały wydawnictwa

[Opis – Wydawnictwo Świetlik] Ciepła i rodzinna opowieść o świętach napisana w języku polskim i ukraińskim.

Na osiedlu Mai i Wojtka pojawiają się nowi sąsiedzi - pochodząca z Ukrainy rodzina z dwójką dzieci i babcią. Kiedy rodzeństwo obserwuje z okna pierwszy śnieg, Wojtek zauważa, że nie tylko on z siostrą podziwiają wirujące śnieżynki. Chłopiec postanawia, że zaprosi ukraińskich sąsiadów na wspólne pieczenie pierników. Podczas spotkania, dzieci opowiadają o swoich ulubionych świątecznych tradycjach a babcie wspominają Boże Narodzenie z czasów ich młodości. Wyjątkowa opowieść, która udowodni, że mimo dzielących nas różnic kulturowych, dużo więcej nas łączy.

Wywiad z Joanną Jagiełło

Anna Sierant: „Podwójne święta” to i podwójna radość dla dzieci – bo i tych polskich, i ukraińskich. Czy pomysł na napisanie tej pełnej ciepła i życzliwości książki pojawił się w pani głowie po tragicznym wydarzeniu, jakim był atak Rosji na ojczyznę naszych wschodnich sąsiadów? A może myślała już pani o tym wcześniej – czytałam, że jedna z pani książek, „Kawa z kardamonem”, nie tylko została przetłumaczona na język ukraiński, ale jest również lekturą w Ukrainie. Już przed wydarzeniami z 24 lutego miała więc pani niemałe powiązania z tym krajem.

Joanna Jagiełło: Przed wybuchem wojny wielokrotnie jeździłam do Ukrainy, mam tam wydawców i przyjaciół. Siedem moich książek zostało przetłumaczonych na ukraiński i wydanych przez wydawnictwo Urbino. „Kawa z kardamonem” rzeczywiście jest tam lekturą szkolną, a na targach we Lwowie i Kijowie stały do mnie nawet kolejki czytelników po autografy, co w Polsce właściwie mi się nie zdarza. Myślę jednak, że nawet gdyby nie to, i tak jako pisarka chciałabym coś zrobić, pomóc ukraińskim i polskim dzieciom odnaleźć się w tej trudnej sytuacji. Kiedy wybuchła wojna, rozdałam wszystkie egzemplarze ukraińskich wydań, które miałam podwójne, cieszyłam się, że ukraińskie wydania były też zamawiane do bibliotek, wzięłam udział w projekcie charytatywnej książki „Świat jest piękny. Książka przeciw wojnie” Fundacji Powszechnego Czytania. Myślę, że książka jest ważna. W ciągu roku mam wiele spotkań autorskich i warsztatów z dziećmi w całej Polsce. Nawet przed wojną zdarzało się, że w klasie było jedno czy dwoje ukraińskich dzieci, w tym roku oczywiście poznałam ich znacznie więcej. Myślę, że to nie jest łatwa sytuacja dla nich, ale i polskie dzieci potrzebują wsparcia, może jakiegoś pomysłu, jak się zaprzyjaźnić z nowymi kolegami i koleżankami. Święta to czas radości. Czemu nie cieszyć się nimi wspólnie, nawet jeśli, o czym ze zdziwieniem dowiadują się bohaterowie „Podwójnych świąt”, związane są nie tylko z innymi zwyczajami, ale nawet odbywają się w innym czasie?

Bohaterami i bohaterkami „Podwójnych świąt” są Maja, Wojtek i ich babcia Marysia oraz Igor, Sofia i ich babcia Alenka. Choć z tej szóstki tylko babcia Alenka zna oba języki bardzo dobrze, kiedy naprawdę chcemy się dogadać, zwłaszcza w świątecznej atmosferze i z kimś, kto również porozumiewa się językiem słowiańskim, te kwestie językowe wcale nie stają się najważniejsze i nie stanowią tak wielkiej przeszkody, jak mogłoby się wydawać?

Igor i Sofia mówią po polsku. Może nie aż tak dobrze, jak ich babcia, ale nauczyła ich polskiego na tyle, żeby potrafiły się porozumieć. Stworzyłam takich bohaterów, żeby mogli dość swobodnie rozmawiać o zwyczajach świątecznych, choć oczywiście w prawdziwym świecie są w Polsce i dzieci z Ukrainy, które mają problem z językiem polskim. Myślę jednak, że mamy to szczęście, że nasze języki są dość podobne. Kiedy jestem w Ukrainie i rozmawiam z czytelnikami, wydawcami czy ilustratorami, mówię po polsku, a oni po ukraińsku, nawet wtedy gdy moglibyśmy przejść na język angielski. Mimo wszystko jakoś udaje się dogadać. A tu mamy dzieci. Dla dzieci komunikacja jest zawsze łatwiejsza, bo komunikują się poprzez zabawę, mowę ciała i emocje.

W „Podwójnych świętach” opisuje pani polskie i ukraińskie świąteczne zwyczaje i tradycje: kulinarne, związane z tym, kto wręcza prezenty czy ze strojeniem choinki. Czy przed pisaniem musiała pani przeprowadzić taki „tradycyjno-zwyczajowy” research, czy raczej większość z opisanych świątecznych aktywności była pani znana?

Nie, nie znałam tych zwyczajów, musiałam sporo o nich poczytać, ale też rozmawiać ze znajomymi z Ukrainy. Sporo powiedziała mi pani Ola, która od wielu lat pomaga mi i mojej rodzinie uporać się z domowym chaosem. Zresztą to też było zabawne, bo każdy mówił mi trochę co innego. Przypuszczam, że to tak, jakby Polaka zapytać o zwyczaje świąteczne – w każdym domu święta obchodzi się przecież trochę inaczej. Wiedziałam, że książka będzie tłumaczona i że gdyby znalazł się tam jakiś „zonk”, tłumaczka to wyłapie. A przynajmniej miałam taką nadzieję.

Przy tej okazji zapytam też, które z ukraińskich świątecznych tradycji „przeszczepiłaby” pani do Polski?

Wiem, że tego poglądu nie podzieliłyby moje dzieci, ale podoba mi się to, że nie ma prezentów pod choinką w Wigilię. Szczerze mówiąc, męczy mnie to wybieranie, kupowanie, pakowanie, wolałabym skupić się na czymś innym. Na bliskości, miłości, wspólnym spędzaniu czasu. Choćby gotowaniu przysmaków. Chętnie spróbowałabym kutii albo pierniczków z czerwonym lukrem.

Czy mogłaby pani zdradzić, jak przebiegała praca nad dwujęzyczną książką? Czy pani kontakt z autorką przekładu na język ukraiński, z korektorkami tekstów napisanych w obu językach był bardziej intensywny niż w przypadku pracy nad przekładem książki najpierw napisanej w całości w języku polskim?

Polska wersja była pierwsza, a potem została przełożona na język ukraiński. Nie miałam żadnych próśb o zmiany w polskim tekście. Tak naprawdę to odbyło się gładko i bez żadnych zawirowań. Natomiast dla mnie ciekawa w tej książce była praca nad ilustracjami, bo od razu planowałam, co będzie na stronie polskiej i ukraińskiej, ta podwójność kazała myśleć o dwóch ilustracjach jako kontrastowych lub dopełniających się.

No właśnie. „Podwójne święta” to książka (w teorii) przeznaczona dla najmłodszych czytelników, a w ich przypadku niemałą rolę odgrywają również ilustracje. Czy te stworzone przez Katarzynę Urbaniak odpowiadają temu, co widziała pani oczyma wyobraźni, pisząc książkę?

O tak, to takie ciepłe ilustracje! Tak jak mówiłam wcześniej, miałam swoją wizję przy pisaniu książki i zamieszczałam opisy ilustracji, a nawet wyszperane zdjęcia, które miały pomóc, takie jak choćby zdjęcia pajączków na choince czy diducha, choć przypuszczam, że ilustratorka mogłaby poradzić sobie sama. Dla mnie jednak ta współpraca jest zawsze bardzo ważna. Podoba mi się, że ilustracje są realistyczne i nieprzekombinowane, bo mają tu głównie pomóc w zrozumieniu, jak wyglądają pewne rzeczy, choćby prosfora czy diduch właśnie.

W swoich książkach nierzadko porusza pani trudne tematy, pisze pani o depresji, samobójstwach, rozwodach czy alkoholizmie. W „Podwójnych świętach”, choć ukraińska rodzina, jak możemy się domyślać, trafiła do Polski z powodu wojny, to ta ostatnia jest wspomniana tylko raz. Czy to celowy zabieg? W końcu w święta staramy się cieszyć, spędzać czas razem, mimo wszystko.

Właściwie chyba to słowo nawet się nie pojawia. Igor mówi tylko, że „teraz ludzie boją się wybuchów”, gdy dzieci rozmawiają o fajerwerkach. To celowy zabieg. Tak naprawdę gdyby nie to jedno zdanie, sytuacja, o której opowiada książka, mogłaby wydarzyć się przed wojną. Chodziło mi nie o to, żeby uciekać od tematu, tylko o to, żeby skupić się na tym, co dobre i piękne. Przecież tak naprawdę zupełnie nie o wojnę tu chodzi, tylko o to, że współistniejemy z osobami innej narodowości i o nieco innej kulturze. O zwyczajach, które powinniśmy poznać. Jednym słowem chciałam odejść od dyskursu: „och, to są takie biedne dzieci, uciekły od wojny, to straszne”, i pójść w trochę inny, bardziej taki: „to są dzieci z innego kraju, który jest bardzo ciekawy, i warto żebyśmy poznali ich kulturę”. Wydaje mi się, że dla dzieci byłoby zdrowiej, gdyby uczono je patrzeć również w taki sposób. Bardzo bym chciała, żeby tak pracowano z tą książką, bo nie ukrywam, że widzę ją jako coś w rodzaju pomocy – również dla nauczycieli i pedagogów.

Wbrew niekiedy więc powtarzanemu stereotypowi literatura dla dzieci i młodzieży wcale nie musi być „niepoważna”, wręcz przeciwnie: może mówić o rzeczach ważnych, ale niekoniecznie w (zbyt) poważny sposób?

Wydaje mi się, że w ogóle najlepsza literatura dla dzieci to taka, która mówi o rzeczach ważnych w sposób niepoważny, a może lepiej byłoby powiedzieć: zabawny czy po prostu lekki. Nawet w moich książkach dla młodzieży są zabawne sceny, bo takie przecież jest życie, w którym wszystko przeplata się, tworząc barwny kobierzec różnych emocji. Przy tej książce bardzo się bałam, żeby nie stała się zbyt edukacyjna, bo tego nie znoszę. Jak opowiedzieć o dwóch kulturach w taki sposób, żeby nie była to po prostu ilustrowana lista podobieństw i różnic? I jak jednocześnie przemycić wielką wartość wielokulturowości i po prostu przyjaźni? Mam nadzieję, że to się udało, choć to niełatwa dla mnie książka, bo nie ma w niej tak naprawdę dużo akcji. Jest przede wszystkim rozmowa.

Na swojej stronie internetowej pisze pani między innymi, że najlepszym prezentem pod choinkę jest książka. Myślę, że wszyscy użytkownicy lubimyczytać.pl zgodziliby się z tym stwierdzeniem. Co czyta pani najchętniej w okresie okołoświątecznym?

Cóż, mam dwie sterty książek, które kupiłam, i bardzo chciałabym mieć czas, żeby je przeczytać. Felietony Margaret Atwood, rozmowy Justyny Dąbrowskiej, nową książkę Adama Wajraka i kilka dobrych kryminałów. Jednym słowem – uczta. Tylko trzeba mieć chwilę, a ja ostatnio bardzo cierpię na brak czasu i nie sądzę, żeby akurat w grudniu to się zmieniło, bo bardzo dużo piszę. Myślę, że może w lutym. Nie mogę się doczekać.

Na koniec chciałabym zapytać, czego życzyłaby pani z okazji nadchodzących świąt najmłodszym czytelnikom swojej książki? I tym polskim, i ukraińskim.

Chyba bardziej spokojnego świata. Żeby ten koszmar się skończył. A poza tym – żeby znaleźli czas i chęć na pieczenie pierniczków, zabawę i rozmowy. Na to, żeby być z bliskimi i przyjaciółmi.

O autorce

Joanna Jagiełło – wielokrotnie nagradzana polska pisarka, autorka wierszy, książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych a także poetka. Książka jej autorstwa „Kawa z kardamonem” jest obecnie lekturą w Ukrainie.

Książka „Podwójne święta” jest dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
NoLifeIsPower 30.11.2022 01:57
Czytelnik

Propaganda o jedynej słusznej narracji wchodzi na poziom świąteczny... 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
twujstary8 30.11.2022 08:56
Czytelnik

Co to za narracja?
 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
pistolero10 29.11.2022 06:53
Czytelnik

Ludzie trzymajcie mnie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mylengrave 28.11.2022 13:11
Czytelniczka

😍 piękna inicjatywa 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna Sierant 28.11.2022 09:30
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post