Rok z Hardą Hordą - Anna Nieznaj

cranberry cranberry
22.02.2018

Zaprosiliśmy do współpracy pisarki zrzeszone w towarzystwie Harda Horda. Raz w miesiącu będziemy publikować po jednym felietonie napisanym przez inną autorkę. Ich tematem będzie pisanie - teksty będą bardziej lub mniej osobiste, ale zawsze zakorzenione w tym, co daną pisarkę interesuje lub co zna z doświadczenia. Na pierwszy ogień Anna Nieznaj! 

Rok z Hardą Hordą - Anna Nieznaj

Czym jest Harda Horda wyjaśnia Aneta Jadowska.

Pisarze zawsze się zrzeszali. Czasami formalnie, czasami towarzysko. Zdarzało się, że łączył ich radykalny program literacki, wizja świata i roli literatury w nim, ale głównym łącznikiem mogło być na przykład to, że są młodymi Amerykanami osiedlonymi w Paryżu, spełniającymi swój sen o pisarstwie nierzadko z pustym żołądkiem. Oczywiście – nie tylko pisarze. Artyści też mają tendencję do gromadzenia się w galaktyki bliższych i dalszych centrum gwiazd. Poza tymi, dla których samotność jest wartością najwyższą lub smutną koniecznością.

Przeprowadzono na ten temat sporo badań literaturoznawczych. Analizowano chociażby efektywność i wpływy, które są jak prądy morskie w obrębie grupy. I wnioski są jednoznaczne – w grupie siła. Pisarze mający „środowisko” są bardziej płodni, kreatywni, lepiej zmotywowani. Pewnie dlatego, że często się wzajemnie motywują, rywalizują przyjacielsko, jak Hemingway i Fitzgerald, czytają nawzajem swoje teksty czy mają z kim o nich dyskutować, mają wokół siebie ludzi, dla których literatura jest równie ważna i lepiej niż inni, rozumieją przez co przechodzi drugi pisarz. I gdy brakuje siły i pojawia się pokusa, by jednak odłożyć tę pracę, znajdzie się ktoś, kto poklepie po ramieniu i powie „stary, dajesz, możesz, nie bądź łajzą, która się poddaje, miałem cię za lepszego pisarza”. Ta słodka mieszanina przyjaźni i szpileczki.

Wychowując się w małym mieście, zawsze się czułam jak te filmowe samotniki niepasujące do całej reszty. Miałam przyjaciół, ale kręciły ich zupełnie inne rzeczy niż mnie i nie było mowy, by móc z nimi porozmawiać o pisaniu, książkach, które mnie inspirują, czy zakończeniu opowiadania, które napisałam i zupełnie nie wiem, czemu, ale coś mi w nim nie gra. I zazdrościłam ludziom z większych miast, w których mogli znaleźć kluby czy innych ludzi podobnych do nich. Mało kto pewnie kojarzy teledysk zespołu Blind Melon do piosenki „No Rain” z 1993 roku. Gdy ta dziewczynka-pszczółka trafia nieoczekiwanie do krainy takich, jak ona. Wtedy miałam dwanaście lat, do dziś mi się oczy szklą, gdy widzę tę scenę.

Ale, przewijając do 2017, dziś nie trzeba mieszkać w okolicy, by znaleźć podobnych nam. Ludzi, którzy będą podzielać nasze pasje, i z którymi będzie nam łatwiej pogadać o tym, co dla nas istotne, a jednak w jakimś stopniu hermetyczne i nie całkiem zrozumiałe dla kogoś, kto tego samego nie doświadcza. Dziś mamy internet. Miejsce cudowne i przerażające, zależy, do którego pokoiku w tym zamku strachów trafisz.

Zaczęło się od tego, że spotykałyśmy się w komentarzach na naszych ścianach. Dziesięć pisarek fantastycznych. Niektóre z nas znały się w realu, inne nigdy się nie spotkały. Mieszkamy w Krakowie, Lublinie, Toruniu, Warszawie, pod Wrocławiem, w Gdańsku… W całej Polsce. Ale szybko złapałyśmy jakąś nić porozumienia. Założyłyśmy grupę – także dlatego, że część tematów, które miałyśmy ochotę poruszać wymagało pewnej dyskrecji. Rozmawiałyśmy o życiu, o pracy, o pisaniu, o wydawcach, o premierach, o marketingu. Wspierałyśmy się, pomagałyśmy sobie, ułatwiałyśmy obieg informacji, który moim zdaniem w tej branży kuleje i wymaga reformy. Mniej doświadczone pytały te bardziej doświadczone o kwestie formalne, jak choćby o to jakie zapisy w umowach z wydawnictwami nie mają prawa się znaleźć. Któraś zaoferowała się jako beta reader innej. Czasami dyskutowałyśmy o poczynaniach marketingowych wydawców wokół premiery książek. I znów, jedne z nas miały w tym temacie dużo więcej szczęścia i wiedziały, że się da, inne trafiały na najbardziej leniwych wydawców świata, których przy premierze powieści przerastało dodanie na FP wydawnictwa informacji o tym, choć byłaby to dosłownie jedyna forma reklamy, bo w inną nie zainwestował złotówki czy czasu. Zaczęłyśmy się zastanawiać, co możemy zrobić, by poprawić tę sytuację. Dla nas, ale też w szerszym kontekście – bo może trzeba mówić o pewnych sprawach, by coś się zmieniło?

Gdy wymyśliłyśmy katalog prezentujący nas jako pewną grupę polskich autorek, oczywistym stało się, że niejako czas się ujawnić i z tajnej grupy wyszłyśmy na światło dzienne jako Harda Horda. Och, wzburzyły się szklanki wody w niektórych kawałkach internetu i nie tylko. Bo jakże to tak dyskryminować mężczyzn? Grupa samych kobiet? Skandal! Nikt wcześniej nie wołał na grupy samych mężczyzn, że skandal, bo przecież panowie mają prawo wybierać sobie z kim chcą rozmawiać i pracować, prawda?

A ja i moje koleżanki co jakiś czas na panelach dyskusyjnych czy w wywiadach musiałyśmy odpowiadać na pytania równie błyskotliwe jak to, czy nienawidzimy mężczyzn.

Przy okazji – nie, nie nienawidzimy. Nie dążymy do eksterminacji połowy populacji.

Jesteśmy grupą towarzyską. Nie mamy programu, nie unifikujemy się w jakąś formę jednego głosu literackiego, przeciwnie, doceniamy swoją różnorodność i to, że właściwie nie ma dwóch na dwanaście (bo dziś jest nas dwanaście), które pisałyby choćby podobnie. Co nam daje grupa oprócz wsparcia i pogaduch? Dwanaście głosów czasem łatwiej usłyszeć niż pojedynczy, a już na pewno na poziomie marketingu.

O wielu z nas na pewno słyszeliście. O kilku być może nie, ale oto będzie okazja, by to się zmieniło. Czeka was bowiem rok z Hardą Hordą – co miesiąc jedna z nas napisze dla was felieton na temat związany z pisaniem, bardziej lub mniej osobisty, ale zawsze zakorzeniony w tym, co autorkę interesuje lub co zna z doświadczenia. Mam nadzieję, że razem ułoży się to w jakąś całość. A może wcale nie musi. To nie pływanie synchroniczne. Nie obowiązuje u nas dyscyplina partyjna i każda ma pełną swobodę myśli, słowa i uczynków.

Z mojej perspektywy – czeka was ciekawy rok. Bo to są świetne kobiety. Dobre autorki, interesujące osoby, o różnorodnych temperamentach i osobowościach. Książki wielu z nas czytaliście, po inne może będziecie mieli ochotę sięgnąć. Reprezentujemy prawie każdy rodzaj fantastyki i nie tylko, bo kilka z nas już buszuje po poletkach kryminałów, powieści obyczajowych, literatury dziecięcej.

Przed wami rok z Hardą Hordą, w skład której wchodzą: Ewa Białołęcka, Agnieszka Hałas, Anna Hrycyszyn, Aneta Jadowska, Aleksandra Janusz, Anna Kańtoch, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz, Anna Nieznaj, Martyna Raduchowska, Milena Wójtowicz, Aleksandra Zielińska.

Tekst Anny Nieznaj Surfowanie po lawinie w 17 łatwych krokach znajduje się na kolejnej stronie.

#####

Surfowanie po lawinie w 17 łatwych krokach

Kontrolowana katastrofa – jak nie zrobić sobie krzywdy, nikogo nie zabić, a jeszcze mieć z tego trochę frajdy. Czyli o (nie) pisaniu beletrystyki, jeżeli masz dzieci i pracujesz na etacie. Na przykład w branży IT.

1. Styl życia matki w IT sam w sobie jest dość zabawny, ponieważ w piaskownicy lądujesz na męskiej szychcie po godzinie siedemnastej, a w firmie słuchasz, jak faceci omawiają wysokość gorączki swoich dzieci. W pewnym momencie uświadamiasz sobie z niejaką zgrozą, że jedyną osobą, z którą możesz w pełnym porozumieniu rozmawiać o swoim macierzyństwie, jest twój kolega programista z innego miasta. Który jest również autorem science fiction. No właśnie – i tu dochodzimy do Problemu.

2. Skoro w tej sytuacji nadal piszesz – cokolwiek: fanfiki, opowiadania, publikowane powieści, ważne, że piszesz – to niechybny znak, że po prostu nie możesz przestać. Zaakceptuj to. Może ci to zająć kilka lat wewnętrznej szarpaniny, z której w dodatku głupio zwierzać się otoczeniu, bo to przecież: tylko fanfiki, tylko o smokach, tylko romanse, tylko o genetycznie modyfikowanych szpiegach. Ogólnie żenada.

3. Lepiej przyznaj się rodzinie. Może niekoniecznie ojciec (czy też matka) twoich dzieci zaraz zacznie cię czytać; może nawet nie każdy ma tyle szczęścia, żeby zarobić w oczach najbliższych punkty prestiżu, ale o ile wierzę (bo nie mam innego wyjścia), że mimo wszystko da się pisać w ten sposób, o tyle nie podejrzewam, by dało się – po kryjomu. Poza tym, jesteśmy dorośli, kurczę blade!

4. Pisarz pracuje emocjami, mówić o tym nie wypada, bo co przystoi nobliście, to na pewno nie nam. Ale takie są fakty. Dlatego będzie cię huśtać: treść tekstu (bohater cierpi lub wręcz przeciwnie), lęk przed wzięciem się do tekstu (wreszcie, w sobotę w godzinach 17-21, z zegarkiem w ręku, TERAZ START!! NO, PISZ!!), gorzka frustracja że nigdy nie skończysz. Z czasem nauczysz się cykli swoich huśtawek. Na przykład odkryjesz, że masz kryzys w połowie książki. Kiedy więc następnym razem dopadnie cię zawirowanie życiowe, a do tego książka utknęła (Na przykład na rok, a co! Albo na dwa!) akurat dokładnie w połowie – oddychaj. „Mam kryzys połowy książki” brzmi naprawdę dużo lepiej niż „Pisanie jest jak narkotyki, niszczy zdrowie, ryje psychikę, a nawet nie umiem tego rzucić w diabły i zająć się programowaniem w PHP, bo robię w dotNecie już trzecie stulecie (buuu, drama)”.

5. Jeżeli jako porządna Matka Polka sprzątasz, mimo że miałaś pisać, a w nagrodę słyszysz, że w takim razie nie dziwota, że kobiety nie zbudowały cywilizacji, nie zabijaj autora tej tezy natychmiast. Najpierw napisz chociaż jedną stronę.

6. Jeżeli twoje najmłodsze dziecko patrzy na ciebie z rezygnacją i mówi: „Ooo, mamo, w ten sposób to tej książki nigdy nie skończysz”, przemyśl swoją strategię organizacji pracy.

7. Jeżeli zmniejszasz wymiar swojej „oficjalnej” (i stanowiącej źródło dochodu) pracy zawodowej w imię pisania, nie pozwól, żeby ten czas rozpłynął się w obowiązkach rodzinnych i domowych. Może być to trudne, zwłaszcza że wszyscy wokół – od działu HR do twojej mamy – są przekonani, że to Ze Względu Na Dzieci. Być może to jest właśnie ten moment, kiedy trzeba zacząć werbalizować (przećwicz przed lustrem!): „Mniej pracuję, by mieć więcej czasu na pisanie”. Tak, wiem, że to jest problem pierwszego świata. Ale istnieje pewien rodzaj perfekcjonistek, które generują sobie z niczego morderczy kierat nawet, gdy w zasadzie mogłyby leżeć w puchu i ładnie pachnieć.

8. Zarywanie nocy działa na krótką metę. Zawsze trzeba wliczać ryzyko drugiej nocy zarwanej nad wymiotującym dzieckiem – i trzeciej z wymiotującą sobą. A pamiętasz przecież z oddziału położniczego z opieką nad noworodkami w systemie rooming-in: po trzeciej dobie bez snu zaczynają się halucynacje.

9. Praca przy komputerze w czasie wolnym od pracy przy komputerze jest absolutnie cudowna, jednakże twój kręgosłup, oczy, czy co tam ci jeszcze zostało, są innego zdania. Ruch na świeżym powietrzu jest dla nudnych prymusów. Czyli akurat dla ciebie, bo gdybyś nie był nudny, nie pracowałbyś w korpo i nie pisał jakichś głupot, czyż nie?

10. Jeżeli masz bajzel w domu, pomyśl – ciężkie jest życie bohemy. Od razu lepiej, prawda?

11. Jeżeli masz nieprzepartą wewnętrzną potrzebę porządku (a pewnie masz, skoro siedzisz w IT), rób sobie punkty restartu dla różnych dziedzin życia. Zapisz, w którym miejscu wydaje ci się, że jest błąd w procedurze, co dokładnie ma zrobić bohater po tym, jak właśnie wyskoczył przez okno (i leci ku ziemi), i że masz jutro kupić dziecku kapcie. Przecież wyłączasz komputer tylko na chwilę? Oh, sweet, summer child! Chwila to właśnie dokładnie tyle, żeby twoje drugie dziecko dostało 40 stopni gorączki. Błąd w SQL przekażesz koledze, pisząc mu smsami z przychodni, co zdążyłaś w tej sprawie wybadać, a bohater rąbnie w grunt dopiero za cztery miesiące, bo w międzyczasie wyjedziecie jeszcze na wakacje. No, a kapcie muszą być na pojutrze.

12. W chwilach stresu postaraj się zapomnieć, że piszesz, żeby to komuś pokazać. Dla tych, którzy pisanie traktują jako sposób komunikacji ze światem, może to być bardzo trudne. Ale spróbuj. Przypomnij sobie, jak pisałaś KIEDYŚ. Zanim zrobiłaś szumny coming out i oświadczyłaś, że teraz będziesz budować cywilizację. Bo samo ukończenie długiego tekstu w naszych warunkach pracy to jest dziki wyczyn – więc to musi tak okropnie długo trwać. Skup się na procesie. Nie na celu. Fajnie jest pisać – i w końcu napisać akapit. Na pewno dużo fajniej niż go nie pisać.

13. Pamiętasz, jak zjeść słonia? Po plasterku.

14. Patrz uważnie na sytuacje emocjonalne i mechanizmy relacji, w których jesteś. I tak pewnie odruchowo budujesz ich modele w tekstach – analityczne, bardziej samoświadome lub instynktowne, symboliczne. To okazja do ćwiczenia, jak w prawdziwym życiu zrobić krok w tył i spojrzeć na komplikacje z punktu widzenia narratora trzecioosobowego. Wyciągnij wnioski, jak postąpić. Jesteś zawodowcem od uważności – pisarzem, za to ci (nie) płacą.

15. Małe dzieci wymagają ciągłej uwagi, ale starsze są ciekawszymi rozmówcami. Czasu na pisanie będziesz mieć zawsze (co najwyżej) tyle, ile sobie sam pracowicie zaplanujesz. Każdy etap rozwoju dzieci trwa tylko tyle, ile trwa, a Ursula Le Guin i Goethe pisali do osiemdziesiątki. Jakkolwiek czasem wolno też odmówić swojej obecności.

16. Pewna socjolożka powiedziała w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”, że monotonia prac domowych może czynić z nich praktykę medytacyjną – i miała rację, ale dodam: pod jednym warunkiem. O ile się nie śpieszysz. I teraz – pośpiech i presja często są nieuniknione, ale czasem są tylko w twojej głowie, więc traktuj je jako lampkę alarmową: pod zastanowienie. Jak dla szpiega użycie broni oznacza, że akcja się sypie, tak stres dla ciebie ma być nie normą, lecz sygnałem, że coś jednak idzie nie tak.

17. W sieci krąży film z panem, któremu niestety nie jest dane surfowanie po falach, ponieważ na deskę w roli pasażera na gapę wlazła mu foka, na oko tak ze dwie stówy żywej wagi. Zmęczyło się biedactwo i musi ochłonąć. Czasem po prostu będziesz jak ta foka – odzipnij, dzień, tydzień, dwa lata. W końcu w surfowaniu chodzi przede wszystkim o fun.

---

Anna Nieznaj - Rocznik 1979. Absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Debiutowała w druku pod panieńskim nazwiskiem Borówko. Od 1996 r. publikowała opowiadania w prasie, internecie oraz antologiach. Laureatka konkursu Pigmalion Fantastyki 2010, finalistka Horyzontów Wyobraźni 2011.
Jej pierwsza książka Błąd warunkowania (2014) opowiada o grupie genetycznie modyfikowanych agentów europejskiego wywiadu wojskowego w drugiej połowie XXI wieku. Mimo że pracuje z nowoczesnymi technologiami, Anna Nieznaj interesuje się historią, co inspiruje jej wizje przyszłości. W swoich tekstach koncentruje się na psychologii postaci.
Kiedyś – selekcjonerka i redaktorka działu literackiego Esensji, teraz z braku czasu tylko sekretarzuje działowi; pisze też recenzje książek. Jako wielka fanka „Gwiezdnych wojen” opublikowała w Esensji serię fanfikowych opowiadań oraz niekanoniczną powieść rozgrywającą się w tym uniwersum. W fandomie znana jako Cranberry.


komentarze [9]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna Szozda 13.04.2018 16:33
Czytelniczka

Chyba Panią kocham ;))) Jestem właśnie jedną z Tych Matek, co to Dla Dobra Dzieci... Tego się trzymam. Zamiast pisać.
Bardzo mnie zainspirował Pani tekst. Trzeba się w końcu za siebie wziąć i zrobić coming-out. Tylko najpierw tu posprzątam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Andrzej Kononowicz 10.03.2018 07:31
Czytelnik

A ja z chęcią dołączyłbym do tej grupy i jestem facetem :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
cranberry 11.03.2018 20:10
Bibliotekarka

Dlatego felieton był miejscami pisany w rodzaju żeńskim, a miejscami w męskim :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Twidd 06.03.2018 09:31
Czytelniczka

Podziwiam! Sama dopiero kończę studia informatyczne, ale mam nadzieję, że też jakoś uda mi się połączyć pisanie z programowaniem i budowaniem rodziny :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
cranberry 07.03.2018 10:40
Bibliotekarka

Powodzenia!! Uważaj na siebie :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Zamzala 27.02.2018 17:01
Czytelnik

Bądź mi inspiracją i motywacją.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
cranberry 28.02.2018 09:33
Bibliotekarka

:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
mim_m 23.02.2018 14:06
Czytelnik

My story (poza IT)! :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
cranberry 22.02.2018 12:09
Bibliotekarka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post