rozwiń zwiń

Kurs pisania #13 - przesądy i pisarskie gusła

Remigiusz Mróz Remigiusz Mróz
22.03.2015

Jedni twierdzą, że przesądy przy pisaniu są równie przydatne, jak pałeczki waribashi w McDonaldzie. Inni stoją na stanowisku, że pisarskie zabobony pozwalają wpaść w pewien rytm i ukształtować pożyteczny zwyczaj, który ułatwi pracę. Jak jest naprawdę? Nikt nie wie – co nie przeszkodzi nam w przeanalizowaniu obrzędów, które wyzwalają w pisarzach pokłady wcześniej nieznanych mocy.

Kurs pisania #13 - przesądy i pisarskie gusła

Najsłynniejszy jest przykład Stephena Kinga. Oczywiste wydaje się, że człowiek, który od czterdziestu dwóch lat wydaje horrory, musi mieć choć trochę nierówno „Pod kopułą”. Sam nie ukrywa, że nie tylko podczas pisania towarzyszą mu przesądy i zabobony. W pewnym talk-show ujawnił niegdyś, że katastrofie samolotów zapobiega tylko kolektywny strach pasażerów przed tragedią. Jeśli na pokładzie nie ma nikogo, kto panicznie boi się latać, katastrofa jest wysoce prawdopodobna. Nie potrafił tego wyjaśnić, podkreślał, że nie powinno to działać, ale dodał, że każdy, kto ma choć pół mózgu, zdaje sobie sprawę z tej prawidłowości.

Mając na uwadze brak wiary w siłę nośną skrzydeł i silnika, można mniemać, że King podobnie podchodzi do pisania – co trochę kłóci się z jego „rzemieślniczym”, czy nawet „nienatchnionym” podejściem. Płynie z tego wniosek, że nawet ci, którzy uważają muzę za twór wyimaginowany, potrafią odwoływać się do przesądów. Ale jak to konkretnie jest u Kinga, gdy chodzi o proces twórczy? Niebagatelna jest liczba 13 – i to nie tylko dlatego, że właśnie taki numer ma ta lekcja pisania.

Przypadek? Nie sądzę.

King jest jednym z tych, którzy cierpią na triskaidekafobię – co ma swoje plusy i minusy. Plus jest taki, że dzięki temu dowiadujemy się właściwie o istnieniu tej fobii. Minusów zapewne jest więcej. Sam autor opisał swój lęk w wywiadzie dla Herald-Journal w 1982 roku. Twierdził wówczas, że nigdy nie przerywa pisania na stronie 13, a nawet 113, 213, 313, i tak dalej. Innymi ofiarami tego zabobonu są strony, których numery sumują się do trzynastu. W tym samym wywiadzie King podkreślił, że wraz z rosnącą popularnością swoich książek, stawał się bardziej przesądny. Z czego to wynika? Zapewne z irracjonalnego przekonania, że nie trzeba wiele, by wszystko, na co się pracowało, w jednej chwili zawaliło się jak domek z kart. I że do tej katastrofy może doprowadzić ślepy los, niezależny od samego pisarza.

Stephen King nie jest zresztą jedynym, który w numerach stron upatruje istotnej symboliki. Niejeden autor nie skończy pisać, jeśli numer strony jest parzysty. Inni zaś zrobią wszystko – nawet pisząc kompletny nonsens – by nie padło na numer nieparzysty. Ma to potencjalną zaletę, bo przy odpowiednim zaangażowaniu w kultywowaniu przesądu, może sprawić, że napiszemy tę jedną stronę więcej i może przy okazji rozkręcimy się na dobre. W końcu każdy sposób jest dobry, by po prostu pisać dalej.

Numery stron to jednak pikuś w porównaniu z tym, do czego zdolni byli inni giganci literatury. James Joyce kładł się na brzuchu w swojej słynnej białej marynarce i pisał niczym innym, jak kredkami. W ten sposób na początku dwudziestego wieku stworzył niemal cały „Finneganów tren” – zmorę tłumaczy, którą udało się przełożyć na polski dopiero w 2012 roku. Nie do końca wiadomo, czy taki sposób pracy był zabobonem, czy może chodziło o względy natury pragmatycznej. Joyce był krótkowidzem, więc dzięki kredkom widział wyraźniej pisany tekst – białe ubranie miało zaś odbijać światło i dodatkowo oświetlać kartki papieru.

Po drugiej stronie barykady literalnie stał Ernest Hemingway. Podobno napisał całego „Starego człowieka i morze” stojąc przy maszynie do pisania. Kończył w południe, a już godzinę czy dwie później był pijany – co poniekąd składa się na dość ciekawy przesąd, że alkohol w trakcie pisania niespecjalnie pomaga.

Karol Dickens był przekonany, że nie napisze nic dobrego, jeśli ozdoby na jego biurku nie będą stały w określonym porządku. Rozumiem go doskonale, bo sam mam podobnie, gdy ktoś poprzekłada mi jakiś element w stosach książek. Jeden grzbiet w niewłaściwym miejscu potrafi nie tylko dekoncentrować, ale też przynieść pecha.

Friedrich Schiller pisał swoje sztuki tylko w określonych warunkach – otoczenie nie miało większego znaczenia, ale w pomieszczeniu musiał unosić się pewien aromat. Bez niego praca po prostu nie posuwała się naprzód. A o jakiej woni mowa? Starczy powiedzieć, że Schiller w szufladzie biurka gromadził zgniłe jabłka. Aleksander Dumas był mniej ekscentryczny i postawił na różnorodność barw – poezję pisał na żółtych kartkach, literaturę faktu na różowych, a pozycje takie jak „Trzech muszkieterów” na niebieskich. Pewien amerykański poeta, Joaquin Miller, kazał co jakiś czas spryskiwać swój dom wodą, ponieważ nie mógł tworzyć bez dźwięku kropel deszczu uderzających miarowo o dach. Jako osoba pisząca zazwyczaj na poddaszu, potwierdzam, że to rzeczywiście przydatny akompaniament. W dodatku teraz mamy większe możliwości, niż Miller – wystarczy włączyć YouTube i wpisać „raindrops 10 hours”.

Materiałów do analizy jest sporo, bo w amatorskim badaniu przeprowadzonym przez blogerkę Cat Woods, ujawniła się pewna prawidłowość. Po przepytaniu czterdziestu pięciu pisarzy, odkryła, że trzydziestu siedmiu otwarcie przyznaje się do praktykowania pisarskich guseł. Oprócz tych, które już się w tekście pojawiły, warto wspomnieć jeszcze kilka. Otóż okazuje się, że bohaterowie w książce nie mogą mieć tych samych inicjałów, co nasi znajomi – jeśli tak się stanie, owi znajomi niechybnie będą mieć problemy. Czasem warto też zastanowić się nad tym, czy zmiana narzędzia pracy nie przyniesie pecha – wszak Cormac McCarthy napisał wszystkie swoje książki na tej samej maszynie marki Olivetti. Ubiór jest nie mniej ważny! Niektórzy zarzekają się, że pisać mogą tylko w piżamach. Inni, jak John Cheever, zakładają marynarkę i krawat, by poczuć, że naprawdę pracują, a nie tylko pozorują prawdziwą robotę. Cheever przykładał do tego tak dużą wagę, że każdego dnia kilkakrotnie jeździł z biznesmenami windą w tę i nazad, a dopiero potem zasiadał do pisania.

A początkujący pisarze? Oni mają najwięcej zabobonów. Jednym z dominujących jest przekonanie, że jeśli wyślą tekst do wydawcy, pomysł na książkę zostanie skradziony. Sam kilka lat temu też praktykowałem też przesąd. Empirycznie sprawdziłem jednak, że nic takiego się nie dzieje. A gdyby się stało, autor powinien się tylko cieszyć – jego praca została doceniona! W dodatku najprawdopodobniej będzie sławny, bo proces o naruszenie praw autorskich z pewnością przyciągnie uwagę całego wydawniczego świata. Gdy książka w końcu się ukaże, będzie murowanym bestsellerem. Ale poważnie mówiąc – ten przesąd jest równie sensowny, jak ten z kolektywnym strachem Kinga. Obawy przed wysłaniem swojego tekstu są zupełnie irracjonalne, wszak jeśli będzie dobry, nikt go nie ukradnie, a będzie chciał wydać. W dodatku oficyna zapewne będzie miała nadzieję, że utrzymamy wysoki poziom w kolejnych publikacjach.

Moim absolutnym faworytem w całym tym zestawieniu jest przykład Edith Sitwell. Brytyjka wiedziała doskonale, czym jest pisarski fach, ponieważ pochodziła z literackiej rodziny – dwóch jej braci zostało poczytnymi autorami. Ona sama także zapisała się w historii literatury, tworząc między innymi wiersze i eseje. Wspierała młodych pisarzy, a nawet udostępniała im swoje mieszkanie, by mogli spotykać się i dyskutować o swojej pracy. Wraz z braćmi pozostaje jedną z najbardziej cenionych brytyjskich poetek, ale nas interesuje głównie to, w jaki sposób co ranek przygotowywała do pisania. Otóż Edith Sitwell miała swoje ulubione miejsce w domu, gdzie zbierała siły intelektualne na cały dzień. Miejscem tym była otwarta trumna, w której kładła się poetka. Zamykała oczy, a potem kontemplowała. Dopiero, gdy opuściła trumnę, była gotowa do pracy.

A jak wygląda to u mnie? Codziennie odprawiam swoje własne gusła, jak każdy inny pisarz. Niektórzy zaczynają dzień od przeczytania tego, co napisali wcześniej, sprawdzenia list bestsellerów, czy zweryfikowania planu powieści. Każdy z nas ma swoją rutynę, którą powtarza na tyle często, że staje się ona obrzędem. W moim przypadku sprowadza się do tego, że rano robię przegląd recenzji i opinii czytelników, załatwiam sprawy promocyjne i urzędowe, a potem przechodzę w osobisty tryb offline i piszę do popołudnia. Nie dopuszczam możliwości, że skończę, zanim nie napiszę dziesięciu stron. Zaburzenie harmonogramu wizytą specjalisty od kanalizacji potrafi być katastrofalne w skutkach.

Ostatecznie traktuję wszelkie przesądy jako rzecz pozytywną. Owszem, mogą spowodować trochę problemów, gdy los uporczywie „wyrzuca” nam trzynastą stronę w trakcie pisania, ale wydaje mi się, że w ogólnym rozrachunku przynoszą więcej korzyści, niż kłopotów. Pozwalają zamknąć proces twórczy w pewnych sztywnych ramach – i jakkolwiek irracjonalne by nie były, mogą na co dzień pomóc odnaleźć się w natłoku myśli.

Ale właściwie dlaczego te wszystkie gusła są wśród pisarzy tak popularne? Być może dlatego, że każdy z nas w większym lub mniejszym stopniu żyje w wyimaginowanym świecie, gdzie wszystko jest możliwe. A przynajmniej takie tłumaczenie wydaje się dla nas korzystniejsze.


komentarze [22]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
HarleyQuinn 24.05.2015 12:53
Czytelnik

Jeśli chodzi o przesądy to sama mogę pochwalić się jednym. Nie dotyczy on jednak pisania, a czytania. Kiedy chcę przerwać lekturę, muszę koniecznie zakończyć na stronie, której ostatnie zdanie jest oznajmujące. Nienawidzę, gdy przychodzi czas oderwania się od książki, a ja pozostaję na nieskończonym zdaniu.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
44edcvredcv 03.04.2015 19:08
Czytelnik

Jeśli o mnie chodzi, to nie mam tak ekscentrycznych wymagań jak spanie w trumnie. Lubię siedzieć przy moim ogromnym, drewnianym stole i mieć zamknięte drzwi do salonu. Wyłączam dostęp do Internetu i radio. Przeglądam to, co napisałem i piszę. Niebawem pierwsza z moich książek trafi do wydawnictwa i znając życie nie spodoba się.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Logon 30.03.2015 14:28
Czytelnik

Jakoś nie zauważyłem u siebie przesądów i zabobonów, pewnie dlatego, że nie wierzę w takie rzeczy. Czekam na kolejny tekst, powiedziałbym, że lepszy :p Bo ten oprócz ciekawostek nie wniósł nic pożytecznego dla mnie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mateusz Cioch 23.03.2015 21:33
Czytelnik

Nie mam i nigdy nie miałem żadnych pisarskich przesądów. Po przeczytaniu tego artykułu poczułem się bardzo nudnym człowiekiem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Yumeka 25.03.2015 20:15
Czytelniczka

Tym bym się akurat nie przejmowała. ;)

"Dobrzy artyści istnieją tylko w tym, co tworzą, sami przez się są zgoła niezajmujący. Wielki poeta, prawdziwie wielki poeta, jest najmniej estetyczną istotą na świecie. Ale kiepscy poeci są wprost fascynujący. Im gorsze są ich rymy, tym bardziej malowniczo wyglądają oni sami."
Oscar Wilde, Portret Doriana Graya

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Yumeka 23.03.2015 13:09
Czytelniczka

Tak czytam dyskusję i dochodzę do wniosku, że każde nietypowe przyzwyczajenie można podciągnąć pod "gusło". Najlepiej się pisze po lekkim śniadanku, w garniturze, po kontemplacja w trumnie, z cienkopisowych notatek, w skarpetkach nie do pary... Pisarze nagle robią się jacyś tacy sympatyczni, gdy przychodzi do opowiadania dziwactw pobudzających moc twórczą!
Widać zwykłe...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Karmelka 23.03.2015 09:41
Czytelniczka

Z natury jestem osobą, która wszystko musi mieć zaplanowane i poukładane. Tyczy się to też książek na moich półkach. Wszystkie ułożone są kolorami, natomiast te nowe, które czekają w kolejce do przeczytania, obowiązkowo muszą leżeć poziomo i to na stoliku blisko łóżka, co rano i wieczór muszę do nich zaglądać czytać blurb i wtedy "nakręcam" się jeszcze bardziej na ich...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Hipis 22.03.2015 16:32
Czytelniczka

Heh, nie mogę się uznawać za pisarza, bo tylko czasami coś tam skrobnę albo wyślę na konkurs szkolny, by nie wkurzać polonistki... Ale jak już piszę, to muszę chodzić. Mam jedną, ustaloną trasę po domu, i potrafie kilka godzin chodzić i myśleć, zanim stworzę podwaliny tego, co chcę napisać, i zanim nie zacznę wstukiwać tego do laptopa. Najlepiej pisze mi się nocami (no i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Voudini 22.03.2015 12:41
Czytelnik

I nikt ze słynnych nie pisuje w negliżu?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Remigiusz Mróz 22.03.2015 13:24
Autor/Redaktor

Hmm... może E.L. James w ten sposób szuka inspiracji? ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mateusz Cioch 23.03.2015 21:49
Czytelnik

Wydaje mi się, że czytałem kiedyś o jakimś pisarzu, który tworzył w ten sposób, ale nie jestem w stanie sobie przypomnieć o kogo chodziło.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Inna_odInnych 22.03.2015 12:21
Czytelniczka

Rytuały ma się w wielu dziedzinach życia, nie tylko w pisaniu :) To tak, jak zawsze zaczynam dzień od śniadania, jeśli go nie zjem, to jest dla mnie jakaś tragedia :) W ogóle mój poranny rytuał ma określony plan, co robię po kolei i jak coś mi go zaburza, to wszystko się sypie.
Hmm... aż zaczęłam się zastanawiać, jakie ja mam rytuały... po pierwsze to zawsze sprawdzam, na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Między sklejonymi 22.03.2015 11:18
Bibliotekarka

Cóż, po krótkim namyśle zdałam sobie sprawę, że również posiadam taki przesąd. Równie często piszę na komputerze, co w jednym z moich rozlicznych zeszytów. Ale w zeszytach potrafię pisać tylko miękkimi (nie mogą się zacinać!) cienkopisami, których zawsze mam na pęczki. Niczym innym po prostu to nie idzie!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Remigiusz Mróz 22.03.2015 13:25
Autor/Redaktor

O, to, to! Też jestem fanatykiem miękkich cienkopisów. ;) Mam notatnik z luźnymi myślami, w którym nie piszę niczym innym.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Między sklejonymi 22.03.2015 14:29
Bibliotekarka

Chyba chodzi o "gładkie przelewanie myśli na papier" :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się