rozwiń zwiń
Czajnik

Profil użytkownika: Czajnik

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
523
Przeczytanych
książek
841
Książek
w biblioteczce
35
Opinii
172
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Skalp: Tom pierwszy Jason Aaron, Giulia Brusco, R. M. Guéra, Lee Loughridge
Ocena 7,6
Skalp: Tom pie... Jason Aaron, Giulia...

Na półkach: , ,

Jason Aaron ma ostatnio w naszym kraju świetną passę. W krótkim odstępie czasu na rynku pojawiły się jego „Bękarty z Południa”, „X-Men: Rozłam” (w WKKM), „Wolverine i X-Men”, „Gwiezdne Wojny”, a lada moment także „Thor: God of Thunder”. Każda z wymienionych pozycji jest godna polecenia, jednak moim zdecydowanym faworytem wśród komiksów sygnowanych nazwiskiem Aarona jest „Skalp”.

„Skalp” przenosi nas do miejsca, które polskiemu czytelnikowi jest zapewne obce – do współczesnego rezerwatu Indian. Choć fikcyjny, widać, że Aaron poznał temat dogłębnie i ukazuje nam problemy tego środowiska w sposób niezwykle realistyczny. Bieda, najwyższy w kraju wskaźnik alkoholizmu, gangsterskie porachunki, przemoc oraz kwitnący hazard – wszystko to rysuje obraz, który wódz Czerwony Kruk opisał jako „naród trzeciego świata w samym sercu Ameryki”. Jest to też idealne tło dla opowiedzenia kryminalnej historii. Wraz kolejnymi zeszytami poznajemy zarówno wydarzenia z lat 70. (Aaron inspirował się prawdziwymi zdarzeniami z tego okresu), jak i współczesne. Zarówno sposobem narracji jak i klimatem przypomina mi to znakomity serial HBO: „True Detective”. Skojarzeń z telewizyjnymi dramatami jest tutaj zresztą więcej; o ile w „Bękartach z Południa” wyraźnie czułem wpływ Quentina Tarantino, „Skalp” przywodzi mi na myśl inną produkcję: „Synów Anarchii”. Tutaj także mamy do czynienia ze współczesną Ameryką pokazującą nam brudne oblicze: wojny gangów, produkcja narkotyków, korupcja, bezradność, konflikt z FBI. Aaron, podobnie jak Kurt Sutter w serialu, porusza także kwestię dziedzictwa – nieustanną walkę pomiędzy chęcią ucieczki od tradycji i historii, a próbą zmiany zastanego stanu rzeczy.

Większość akcji ukazano z perspektywy Dashiela Złego Konia. Główny bohater jest młodym, wkurwionym facetem, którym bezustannie targają wewnętrzne konflikty. Z jednej strony okazuje pogardę matce, z drugiej widać, że pragnie jej zaimponować. Nie szanuje plemiennych rytuałów, ale na swój sposób jest dumny z pochodzenia. W podobny sposób odnosi się do prawa czy byłej dziewczyny – żeby wpadł w furię nie potrzeba mu przeciwnika, wystarczą same targające nim wewnętrzne sprzeczności. W ich okiełznaniu na pewno nie pomaga także wyznaczone mu zadanie. Dashiel nie potrafi się odnaleźć i miota się po rezerwacie Prairie Rose niczym wściekły pies. Tak też traktują go wszyscy wokół, próbując wykorzystać jego nieokiełznaną furię. Aaron w niezwykle umiejętny sposób przedstawia nam wszystkich bohaterów dramatu – nikogo nie można tu ocenić jednoznacznie, ciężko odróżnić kto jest bohaterem, a kto złoczyńcą. Każdy kto nie znajduje się na szczycie łańcucha pokarmowego, jest jedynie narzędziem, a na wyrwanie się z piekła jakim jest Prairie Rose nie ma nadziei. Ta bezradność bohaterów uderza w czytelnika od samego początku, a możliwość obserwowania w jaki sposób kolejne osoby sobie z nią (nie)radzą, jest niesamowita.

Ton opowieści tworzony jest nie tylko przez znakomite, żywe dialogi, ale także ilustracje. Rysunki R.M. Guery są niewyraźne, miejscami chaotyczne, trudno doszukać się w nich piękna. Wszystko tu jest brzydkie, nawet świeżo otwarte kasyno wydaje się nam miejscem obrzydliwym. Kolory, za które odpowiadają Lee Loughridge i Giulia Brusco, są wyblakłe i brudne. Wszystkie elementy tej brutalnej opowieści tworzą znakomitą synergię – rzadko kiedy spotyka się dzieło kilku artystów, którego każda warstwa tak dobrze ze sobą współgra. Tłumacz Krzysztof Uliszewski stanął na wysokości zadania i nie próbował złagodzić języka. Dialogi zachowały brutalny, rwany rytm oryginału i w wyniku przekładu nie straciły na jakości, za co należą się ogromne brawa! Szkoda jednak, że w polskim wydaniu nie otrzymaliśmy żadnych dodatków.

Aaron nie stosuje wobec czytelników taryfy ulgowej. Jego opowieść jest brudna, brutalna, pełna niesprawiedliwości i ludzkiej krzywdy, a sposób w jaki przedstawił jej głównych bohaterów znamionuje klasę światową. Wybranie na miejsce akcji lokacji tak oryginalnej, jak rezerwat Indian sprawia, że nawet zastosowane tu pewne fabularne klisze nie rzucają się w oczy. Kontrast pomiędzy wizją USA jaką ma czytelnik, a tym co zaprezentowano nam w „Skalpie” dodaje tej historii dodatkową warstwę. To jeden z najlepszych komiksów jakie ukazały się w ostatnim czasie na naszym rynku i pozycja, którą każdy fan powieści graficznych powinien mieć na półce.

PS Nie czytajcie blurba, pozbawi was frajdy ze zwrotu fabuły, który następuje pod koniec pierwszego zeszytu.

Więcej recenzji na kawerna.pl i funtastyka.blogspot.com

Jason Aaron ma ostatnio w naszym kraju świetną passę. W krótkim odstępie czasu na rynku pojawiły się jego „Bękarty z Południa”, „X-Men: Rozłam” (w WKKM), „Wolverine i X-Men”, „Gwiezdne Wojny”, a lada moment także „Thor: God of Thunder”. Każda z wymienionych pozycji jest godna polecenia, jednak moim zdecydowanym faworytem wśród komiksów sygnowanych nazwiskiem Aarona jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ale że nie było nic o Zgierzu...

Ale że nie było nic o Zgierzu...

Pokaż mimo to

Okładka książki Wonder Woman: Krew Tony Akins, Brian Azzarello, Cliff Chiang
Ocena 6,8
Wonder Woman: ... Tony Akins, Brian A...

Na półkach: , ,

Choć Wonder Woman jest najpopularniejszą superbohaterką na świecie, polski czytelnik jak dotąd nie miał wielu okazji do zapoznania się z waleczną Amazonką. Jeśli jednak wraz z kampanią promocyjną (nieszczęsnego) „Batman v Superman. Świt Sprawiedliwości” zainteresowaliście się postacią Diany, na rynku dostępna jest idealna pozycja od której można rozpocząć przygodę z Wonder Woman.

„Wonder Woman: Krew” to pierwszy tom przygód Amazonki, który ukazał się w ramach New 52, czyli restartu świata DC. Dzięki temu nowy czytelnik nie musi obawiać się tego, że nieznajomość uniwersum stanie na przeszkodzie czerpania radości z lektury. Zdecydowanie ważniejsza jest tutaj wiedza na temat greckiej mitologii, ponieważ Brian Azzarello opowiada nam historię, która w znacznie większym stopniu nawiązuje do antycznych korzeni bohaterki, niż tych komiksowych. Dzięki temu zabiegowi opowieść ta zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych dostępnych na rynku serii; „Wonder Woman” Azzarello znacznie bliżej do tego, co możemy przeczytać chociażby w serii „The Wicked + The Divine” z Image Comics niż do przygód Supermana i Batmana.

Historia przedstawiona w serii toczy się wokół dwóch wątków: zniknięcia Zeusa i przejęcia schedy po nim oraz losów jego najmłodszego bękarta. Walka o tron, zazdrosna żona, młoda i krnąbrna matka, zdrady oraz knowania – wszystko to składa się na opowieść, w której nie brakuje zwrotów akcji (poznajemy między innymi nowy origin Wonder Woman), a czytelnik nie ma okazji żeby się nudzić. Scenarzyście nie wszystko jednak udało się idealnie; jedną z rzeczy których w komiksach nie lubię i przez którą moim zdaniem wiele historii źle zniosło próbę czasu, jest nadmierna ekspozycja. Azzarello zdaje się uważać podobnie, jednak zarówno w tym, jak i kolejnych tomach zdarza mu się przedobrzyć i pozostawić czytelnika w zbyt dużej niepewności co do przedstawionych wydarzeń – konia z rzędem temu, kto od razu zrozumiał o co chodziło chociażby w zakończeniu pierwszego tomu.

Świetną pracę wykonali panowie Cliff Chiang (zeszyty 1-4) i Tony Ankins (zeszyty 5-6). Ich Wonder Woman jest potężną wojowniczką i ani przez moment w to nie wątpimy. Często widzimy ją na tle zwykłej ziemskiej dziewczyny jaką jest Zola, co daje nam dobrą perspektywę: Diana zdecydowanie góruje zarówno nad nią, jak i większością śmiertelników. Chiangowi i Ankinsowi (szczególnie temu drugiemu) udało się także w znakomity sposób pokazać fizyczność Amazonki: jest niezwykle atrakcyjną, pełną wdzięku kobietą, ale kiedy zmuszona jest do wysiłku (na przykład unosząc samochód) wyraźnie zarysowują się u niej mięśnie, których pozazdrościć mógłby niejeden bywalec siłowni. Wonder Woman cały czas emanuje siłą (zarówno fizyczną, jak i charakteru), przy czym nie traci (a może nawet zyskuje?) nic z seksapilu, za co rysownikom należą się ogromne brawa. Bardzo ciekawie prezentują się także pozostałe postaci: Niezgoda, Apollo, Wojna czy Hades. Chiang bawi się ich mitologicznymi wizerunkami i przerabia je w niezwykle interesujący sposób. Zastrzeżenia mam jedynie do Posejdona, przy którym moim zdaniem artysta chyba nieco zbyt mocno „odpłynął”. Wszystko to rysowane jest przez Chianga (Ankins od tego odchodzi) niezwykle grubą kreską, która podkreśla posągowość bohaterów, od razu nasuwając skojarzenie z antycznymi rzeźbami. Całości dopełniają znakomite kolory autorstwa Matthew Wilsona, odpowiednio akcentujące nie tylko postaci, ale także scenerię, oświetlenie, pogodę czy porę dnia: wszystko to jesteśmy w stanie określić już po pierwszym rzucie oka na stronę, dzięki czemu od razu wiemy jaki nastrój panuje w danej scenie.

„Wonder Woman: Krew” to początek znakomitej serii, która powinna przypaść do gustu wielu grupom czytelników: niski poziom wejścia, silna bohaterka, unikalny klimat, znakomite ilustracje oraz duża ilość akcji to mieszanka potężna niczym spartańska armia. Jeśli, podobnie jak ja, zaczytywaliście się w „Mitologii” Jana Parandowskiego, będziecie „Wonder Woman: Krew” zachwyceni!

Choć Wonder Woman jest najpopularniejszą superbohaterką na świecie, polski czytelnik jak dotąd nie miał wielu okazji do zapoznania się z waleczną Amazonką. Jeśli jednak wraz z kampanią promocyjną (nieszczęsnego) „Batman v Superman. Świt Sprawiedliwości” zainteresowaliście się postacią Diany, na rynku dostępna jest idealna pozycja od której można rozpocząć przygodę z Wonder...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Czajnik

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [10]

Terry Pratchett
Ocena książek:
7,3 / 10
137 książek
8 cykli
Pisze książki z:
5287 fanów
Jarosław Grzędowicz
Ocena książek:
6,9 / 10
29 książek
2 cykle
Pisze książki z:
2314 fanów
Marta Kisiel
Ocena książek:
7,1 / 10
39 książek
5 cykli
833 fanów
Marta Kisiel Nomen omen Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
523
książki
Średnio w roku
przeczytane
40
książek
Opinie były
pomocne
172
razy
W sumie
wystawione
522
oceny ze średnią 7,0

Spędzone
na czytaniu
2 922
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
39
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]