rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

O książce "Czarcia Dolina” Haliny Kowalczuk słyszałam wiele dobrego i nie mogłam się oprzeć, gdyż połączenie historii romantycznej, z takim ludowym mistycyzmem wydawał mi się bardzo kuszący. Książka zdecydowanie nadaje się na wakacje, jest lekka, czyta się ją szybko, a fabuła nie jest zbyt skomplikowana.

Na plus odebrałam główną bohaterkę, która nie wpisuje się w typowy obraz bohaterki romansu, to kobieta po przejściach, która dba o dobro najbliższych, czasem zapominając o sobie. Kolejnym atutem na pewno jest element fantastyczny - historia klątwy, generalnie bardzo mi się on podobał. Całkiem realnie również wypada mała wioska w tym wypadku realizm na prawdę był miłym dodatkiem i elementem, który przypominał wakacje na wsi.

Nie jest to jednak książka bez wad, brakowało mi w niej większego skupienia się na opisach mistycznego miasteczka, przyrody - myślę, że zdecydowanie poprawiłoby to odbiór książki jako coś więcej niż romans (na to liczyłam), niestety autorka zdecydowała inaczej. Dość blado według mnie wypadł obiekt westchnień, mimo przyjaźni z główną bohaterką jakoś nie zdobył mojego serca. Ostatnia rzecz jaka mi przeszkadzała, ale niekoniecznie inni mogą to odbierać jako wadę, było to, że w zasadzie wytłumaczenie wszystkich fantastycznych wydarzeń otrzymujemy natychmiast, prosto w twarz, co odziera całą historię z mistyczności i moim zdaniem książka przez to traci.

Nie mniej jednak nie żałuję, ani chwili na lekturę, to była ciekawa historia w której bardzo miło było mi uczestniczyć. Na pewno sięgnę po kolejne książki autorki.

O książce "Czarcia Dolina” Haliny Kowalczuk słyszałam wiele dobrego i nie mogłam się oprzeć, gdyż połączenie historii romantycznej, z takim ludowym mistycyzmem wydawał mi się bardzo kuszący. Książka zdecydowanie nadaje się na wakacje, jest lekka, czyta się ją szybko, a fabuła nie jest zbyt skomplikowana.

Na plus odebrałam główną bohaterkę, która nie wpisuje się w typowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Paranormalne. Egzorcyzmy. Prawdziwe historie opętań to kolejna książka Michała Stonawskiego, po Paranormalne. Prawdziwe historie nawiedzeń, który zostało wydane przez wydawnictwo Znak.

Tym razem wkraczamy w niebezpieczny rejon bezpośredniego wpływu złych mocy na człowieka, nie skupiając się jak w poprzednim tomie tylko na nawiedzonych miejscach.

Co odróżnia tę pozycje od innych dostępnych na rynku i poruszających podobny temat?
Na pewno podejście do zagadnienia.
Autor i jego rozmówcy nie skupiają się tylko na katolickim aspekcie opetania i nawiedzeń.

Mamy tu przedstawiony punkt widzenia medium i jego definicji tego, czym jest ingerencja złych duchów i jak sobie z nią poradzić - i według tego egzorcyzmy odprawiane przez duchownych mogą trwać dłużej i przynieść więcej złego niż "rozmowa" z bytem, zrozumienie go i pomoc.

Jest także wyjaśnienie opetania ( albo wręcz jego negacja) z punktu widzenia satanizmu.
Możemy prześledzić historie Kościoła Szatana i jego doktryny, niesławnych organizacji okultystycznych czy wpływu satanizmu na muzykę metalową i jej twórców.

Jest I punkt widzenia czarownic, jest i głos nauki odnośnie zjawisk paranormalnych tego typu.
A jeśli lubicie oglądać na YouTube kanały "łowców duchów" to będzie i coś dla Was.

Słowem podsumowania, na pewno szerokie spojrzenie na zagadnienie opetania jest duża zaletą tej książki, a historie bohaterów mogą nie raz przyprawić nas o dreszcz.
Najstraszniejsze jest to, że to historie prawdziwe.
@bookanka

Paranormalne. Egzorcyzmy. Prawdziwe historie opętań to kolejna książka Michała Stonawskiego, po Paranormalne. Prawdziwe historie nawiedzeń, który zostało wydane przez wydawnictwo Znak.

Tym razem wkraczamy w niebezpieczny rejon bezpośredniego wpływu złych mocy na człowieka, nie skupiając się jak w poprzednim tomie tylko na nawiedzonych miejscach.

Co odróżnia tę pozycje od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Cienie między nimi" to według mnie książka bardzo słaba i po raz kolejny jestem zdziwiona ilością pozytywnych recenzji oraz maksymalnie oceniami. Historia opowiada o Alessandrze, która jest drugą córką lorda i z możliwością za mąż pójścia musi poczekać, aż tą pierwsza się zaręczy. W tym czasie nie traci jednak czasu i najpierw zakochuje się, aby następnie zostać odrzuconą (jedyny plus tej książki to dość mocny początek, który na prawdę łapie czytelnika za twarz). Ma to duży wpływ na bohaterkę, gdyż potem w ramionach mężczyzn szuka tylko zaspokojenia cielesnego i prezentów. Już w trakcie początku możemy zauważyć jak bardzo płaska jest ta historia i budowanie świata przez autorkę. Bo z jednej strony prawo zabrania kobietą stosunków poza małżeńskich, grozi za nie śmierć, a nasza bohaterka nic sobie z tego nie robi i jeszcze przyznaje się do tego królowi, a potem oczywiście opowiada o tym wszystkim na dworze i nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Nie jest to jedyna z rzeczy, która nie trzyma się kupy, ale o tym za chwilę. Kreacja głównych bohaterów jest bardzo słaba, postacie są bardzo kartonowe. Alessandra jest egoistyczna, zakochana w sobie, łatwo wpadająca w gniew, smarkulą, która uważa, że wszystkie rozumy pozjadała. Król miał być tajemniczy, ale przy niemalże obcej dziewczynie dzieli się wszystkimi swoimi sekretami, a do tego jest zupełnie bez wyrazu. Zresztą ich relacja jest mało dynamiczna, właściwie ciągnie się jak kluchy w oleju. Postacie drugoplanowe, których jest bardzo dużo to jakaś pomyłka, zdecydowanie większości mogłoby w ogóle nie być. Oczywiście niemal większość mężczyzn zakochuje się do szaleństwa w naszej głównej bohaterce, tą jednak przez wzgląd na wydarzenia z początku książki wszystkich odrzuca i nie traktuje poważnie. Relacja Alessandry z rodziną to też jakieś nieporozumienie, ponieważ niemal bezzasadnie bohaterka wszystkich nienawidzi, a siostra pojawia się tylko na moment, by następnie zniknąć na długi czas. Nie zrozumcie mnie źle, ojciec, który handluje córkami, aby naprawić swoje kłopoty finansowe jest godny potępienia, jednak autorka sama wybrała takie realia swojej historii, gdzie niby wiele kobiet spotyka taki los, a dodatkowo ojciec nie raz pokazuje, że troszczy się o przyszłość córki i szuka jej zamożnych mężów, aby miała godne życie. Same dialogi i książka jest bardzo słabo napisana, przypomina bardziej wattpada, niż książkę, ale dużo złego słyszałam o tłumaczeniach tego wydawnictwa, więc może to na tej płaszczyźnie został popełniony błąd.
Osobiście może nie jestem targetem tej książki, ale po głębszym zastanowieniu wydaje mi się, że nie chciałabym, aby w przyszłości moja nastoletnia córka czytała coś takiego, bo "Cienie między nami" to lektura, która może bardzo źle wpływać na młodego czytelnika i bardzo ciężko znaleźć tu jaki kolwiek plus.
Pozytywnie patrzę na dość mocny początek, nieco naciągane, ale ciekawe zakończenie. Szkoda, że brakuje tu dobrze zbudowanego świata, jakiegokolwiek klimatu i ciekawych wielowymiarowych postaci.
Osobiście nie polecam

"Cienie między nimi" to według mnie książka bardzo słaba i po raz kolejny jestem zdziwiona ilością pozytywnych recenzji oraz maksymalnie oceniami. Historia opowiada o Alessandrze, która jest drugą córką lorda i z możliwością za mąż pójścia musi poczekać, aż tą pierwsza się zaręczy. W tym czasie nie traci jednak czasu i najpierw zakochuje się, aby następnie zostać odrzuconą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo się cieszę, że mam w swoim ręku połączenie postapokalipsy, horroru, science fiction, westernu i fantasy napisane przez Wojciecha Chmielarza. Zrobiłam mały research i okazało się, że ta książka została napisana w 2014, a teraz mamy jej kolejne wydanie. Muszę przyznać, że to czuć w lekturze, szczególnie jak porównuje to do "Prostej Sprawy", nie mniej jednak pisarz ma niesamowity dar do wciągania czytelnika w swoje historie, tak jest i tym razem. Na samym początku nie wiemy za wiele, ale powoli otrzymujemy wszystkie potrzebne nam informacje, odkrywając ten jakże intrygujący świat. Głównym bohaterem jest młody Holender Bram Huygens, który trafia do tego miejsca z tylko sobie znaną misją, jednak akcje książki będziemy poznawać również z perspektywy innych bohaterów, co ułatwia zrozumienie tego świata i poznanie wszystkich wydarzeń. Zdecydowanie jest to postapokaliptyczny western, z elementami fantasy oraz horroru. Tego ostatniego jest najmniej, więc jeśli myślicie, że będzie strasznie, czy brutalnie to spokojnie, bo w zasadzie to może jest jeden taki moment grozy. Bohaterzy nie są czarno-biali, odkrywamy ich powoli, wydają się niemal żywi. Cała historia mocno mnie wciągnęła i zakończyła się ciekawie, chociaż miałam mały niedosyt. "Królową głodu" czyta się szybko, nie zauważyłam żadnych błędów chociaż nie zwracam na nie aż tak dużej uwagi. Książka jest pięknie wydana, graficznie przypomina inne tytuły autora w tym wydawnictwie.

To pełna rozrywki lektura, z którą miło spędziłam kilka dni. Polecam jeśli lubicie takie połączenia lub szukacie czegoś innego.

Za możliwość recenzji dziękuję wydawnictwu Marginesy.

Bardzo się cieszę, że mam w swoim ręku połączenie postapokalipsy, horroru, science fiction, westernu i fantasy napisane przez Wojciecha Chmielarza. Zrobiłam mały research i okazało się, że ta książka została napisana w 2014, a teraz mamy jej kolejne wydanie. Muszę przyznać, że to czuć w lekturze, szczególnie jak porównuje to do "Prostej Sprawy", nie mniej jednak pisarz ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nigdy nie byłam ogromną fanką historii, może dlatego, że często na lekcji bardziej skupiano się na zapamiętywaniu nazwisk i dat, co nigdy nie było moją mocną stroną. Teraz zdarza mi się sięgnąć po powieści historyczne i muszę przyznać, że stanowią one swojego rodzaju motywację do pogłębienia wiedzy na tematy, które wcześniej, aż tak mnie nie interesowały. "Tron we krwi. Zdrada." zaczyna się w momencie, gdy Władysław Herman siedzi na tronie i ma dwóch synów, którzy powoli zaczynają upominać się o władzę. Jest to powieść historyczna, ale posiada elementy fantastyczne (pogańska wiara, która powoli zostaje wyparta przez katolicyzm). Wydarzenia poznajemy z punktu widzenia kilku bohaterów, dzięki czemu możemy poznać kilka punktów widzenia. Fabuła książki obfituje w wiele wydarzeń, część z nich jest brutalna, ale takie były te czasy. Mamy sporo zwrotów akcji, a szala zwycięstwa chwieje się kilka razy, za sprawą intryg i zdrad. Bohaterzy są ludźmi z krwi i kości, składają się z zalet i wad, mają blizny, a przeżycia z przeszłości mają wpływ na ich przyszłość. Wydaje mi się, że autorka po mistrzowsku wykreowała ten świat i bohaterów, a język zawierający słowa znane z tamtych lat tylko dodają wszystkiemu realizmu. Moje skojarzenia jeśli chodzi o tą książkę idą trochę w kierunku "Gry o Tron" i zdaje sobie sprawę, że te porównanie było nadużywane wiele razy. Książka została na prawdę ładnie wydana i posiada twardą oprawe.

Polecam powieść historyczną "Tron we krwi. Zdrada". Po jej kontynuację zdecydowanie będę chciała sięgnąć i dowiedzieć się jak dalej potoczyły się losy bohaterów.

Za możliwość recenzji dziękuję wydawnictwu (współpraca).
@bookanka

Nigdy nie byłam ogromną fanką historii, może dlatego, że często na lekcji bardziej skupiano się na zapamiętywaniu nazwisk i dat, co nigdy nie było moją mocną stroną. Teraz zdarza mi się sięgnąć po powieści historyczne i muszę przyznać, że stanowią one swojego rodzaju motywację do pogłębienia wiedzy na tematy, które wcześniej, aż tak mnie nie interesowały. "Tron we...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Generalnie z racji 33 lat sięgam po dojrzalsze książki, ale czasem muszę przeczytać jakąś młodzieżówkę i wrócić do czasów, gdy sama miałam naście lat. "Ktoś jedyny na świecie" to opowieść o pierwszej miłości, wakacjach i tego, że dorosłe życie może uderzyć w nas z zaskoczenia. Julia przyjeżdża do mamy na wakacje, jest dziewczyną z Mazur i trochę nie odnajduje się w stolicy. Jednak w tym roku wszystko jest inaczej za sprawą Gosi, córki nowego partnera mamy. Historia jest dość prosta, ale jak tego typu pozycje towarzyszy jej sporo emocji, dzięki czemu książkę czyta się z wypiekami na policzkach. Julia to sympatyczna dziewczyna, chociaż troszkę irytowała mnie tym, że momentami zachowywała się jakby urodziła się nie 18 lat temu, a 40. Co dziwne w innych sytuacjach w moich oczach miała te naście lat (ciekawa jestem, czy ktoś inny miał takie odczucia). Ogromny podziw mam dla relacji tata - córka, autorka podbiła tym moje serce, co prawda nie czytam za wiele książek tego typu, ale nie raz ma się wrażenie, że rodzice są gdzieś obok nastolatka, a tu tata dawał ogromne wsparcie córce. Zakończenie zdecydowanie jest słodko-gorzkie, czego się nie spodziewałam. Bohaterów polubiłam, a język książki zdecydowanie wpasowywał się w gatunek. Czytało mi się ją dobrze, nie nudziła, nie irytowała błędami.

Bardzo polecam tą książkę, w szczególności młodzieży 16+, młodym dorosłym oraz wszystkim tym, którzy potrzebują klimatu wakacji i pierwszej miłości.

Za możliwość recenzji bardzo mocno dziękuję wydawnictwu Skaczemy.

Generalnie z racji 33 lat sięgam po dojrzalsze książki, ale czasem muszę przeczytać jakąś młodzieżówkę i wrócić do czasów, gdy sama miałam naście lat. "Ktoś jedyny na świecie" to opowieść o pierwszej miłości, wakacjach i tego, że dorosłe życie może uderzyć w nas z zaskoczenia. Julia przyjeżdża do mamy na wakacje, jest dziewczyną z Mazur i trochę nie odnajduje się w stolicy....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przyznam szczerze, że dawno romans nie przypadł mi do gustu tak jak "Diabeł ubiera się na czarno" i czuję, że to zasługa głównej bohaterki Maddie, z którą bardzo łatwo mi się utożsamiało. Jeśli więc po tym wstępie, macie ochotę na recenzję to zapraszam, a jeśli nie to książkę polecam, to na prawdę bardzo fajny romans.

Maddie to niepoprawna romantyczka od dziecka marzy o ślubie jak z bajki, do tego potrzebny jej idealny chłopak pediatra, mieszkanie urządzone w romantycznym stylu i praca w branży modowej. Kiedy jej były chłopak Chase Black przychodzi do niej z propozycją, wie, że będą z tego kłopoty, a idealnie budowane życie jest zagrożone. Nie będę Wam zdradzać więcej, bo szkodaby było tak ciekawej lektury. Fabuła wciąga od pierwszych stron, a dzieje się sporo. Bohaterowie są ciekawi, autorka zadbała, aby wyróżniali się i poza zaletami posiadali też wady, co dodaje im realizmu. Postacie drugoplanowe generalnie przypominają bardziej tło z nielicznymi wyjątkami, jednak to romans i jak najbardziej jest to do przyjęcia. Emocji i miłości w tej książce znajdziecie sporo, są też pikantne sceny, ale jest zachwiany dla nich balans. Zresztą między parą naszych głównych bohaterów iskrzy , aż miło. Styl autorki bardzo mi się podobał, był bardzo obrazowy, ale bez zbędnych szczegółów. Książkę czyta się szybko. Polecam!
@bookanka

Przyznam szczerze, że dawno romans nie przypadł mi do gustu tak jak "Diabeł ubiera się na czarno" i czuję, że to zasługa głównej bohaterki Maddie, z którą bardzo łatwo mi się utożsamiało. Jeśli więc po tym wstępie, macie ochotę na recenzję to zapraszam, a jeśli nie to książkę polecam, to na prawdę bardzo fajny romans.

Maddie to niepoprawna romantyczka od dziecka marzy o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubicie romanse historyczne lub książki osadzone w takim bardziej bajkowym wydaniu? Ja bardzo i jeśli mam być szczera to względem tego typu literatury nie mam zbyt wielkich wymagań, byleby się dobrze czytało, była miłość i wciągająca historia, a jak wzbudzi nieco więcej emocji to już w ogóle! Dlatego zachęcona zapowiedziami na bookstagramie sięgnęłam po "Królewskie serce" i właśnie po to powstał mój bookstagram, aby uprzejmie Wam donieść, że książka według mnie jest bardzo mizerna. Zrobiłam mały research i okazało się, że jest to opowiadanie pisane na Wattpad i jako takie składa się z wielu rozdziałów, gdzie wiele się dzieje, a zakończenie każdej części jest często cliffhangerem, aby utrzymać jak najwięcej czytelników. Niestety w książce mi to zupełnie nie grało, a wręcz irytowało, zresztą sama fabuła składa się ze zbitka wielu oklepanych pomysłów, część wątków nawet nie jest ciągnięta dalej, ma się dziać, nie ważne że nie ma w tym sensu. (Spoiler, chociaż taki z opisu książki, ale jednak: Otóż Madeline ma wyjść za mąż za króla, jednak dowiadujemy się, że jej podoba się generał. Chociaż wydaje się, że nasza bohaterka i mężczyzna prawie się nie znają, to nagle wyznają sobie miłość, tak z nienacka, bez niczego dwoje obcych ludzi stwierdza, że co im tam. By następnie generał nie do końca pozostał wierny swojej gorącej miłości, a Madeline generalnie stwierdza, że generał to w sumie takie zauroczenie, a prawdziwą miłością... - Moi drodzy to dopiero jakieś 80 stron!). Generalnie najbardziej boli mnie to, że fabuła jest rwana, wątki wrzucane po kilka i w zasadzie nie wiadomo co się dzieje, nic z niczego nie wynika.

Co do bohaterów to nie polubiłam żadnego z nich, a najgorsza w tym wszystkim jest Madeline, która jest fałszywa, manipuluje, bardzo egoistycznie patrzy na świat i życie, zachowuje się jakby nie miała za grosz empatii. Król ma zaburzenia osobowości, raz jest miły, za chwilę wścieka się o coś, żeby ponownie być miłym i przepraszać. Wracając na chwilę do głównej bohaterki, to oczywiście jak trzeba to 16 letnia dziewczynka poród odbierze, uleczy śmiertelne rany, a i królestwem porządzi - oczywiście o tych zaletach jej osoby czytelnik dowiaduje się na parę sekund przed wydarzeniem, bo wcześniej nic takiego ją nie interesuje. Jeśli liczycie na intrygi, zdrady, wojny to ugaszę wasze nadzieje. Wszystko na poziomie dzieci w szkole podstawowej, czyli nudne pyskówki i proste intrygi, które nic nie wnoszą. No, ale to jest romans, wszystko to tło liczy się miłość! Tu też Was nie pocieszę, scen erotycznych jest kilka, są bardzo ubogie, co najmniej jedna wydała mi się obrzydliwa. Wątek miłosny jeszcze słabszy. Linia czasowa pozostawia wiele do życzenia, miałam wrażenie, że niemal śmiertelnie ranni bohaterowie wracają do zdrowia w przeciągu paru dni i podobnie kobiety rodzą dzieci. Zakończenie dla mnie było rozczarowaniem. Jedną gwiazdkę daję za to, że po 80 stronach, gdzie przeważnie rzuciłbym w kąt podobną historię, czytałam dalej, bo byłam ciekawa co tu się jeszcze może zdarzyć. Książkę czyta się szybko, jednak styl pisarki dla mnie osobiście bardzo prosty, przypominający ten z opowiadań pisanych przez nastolatków. Jakiś błędów się nie dopatrzyłam, ale też nie zwracam często na nie uwagi.
"Królewskie serce" dostaje ode mnie jedną gwiazdkę. Nie polecam, ale każdy może się sam przekonać np. Na Legimi. Książka może się spodobać fanom internetowych opowiadopowubicie romanse historyczne lub książki osadzone w takim bardziej bajkowym wydaniu? Ja bardzo i jeśli mam być szczera to względem tego typu literatury nie mam zbyt wielkich wymagań, byleby się dobrze czytało, była miłość i wciągająca historia, a jak wzbudzi nieco więcej emocji to już w ogóle! Dlatego zachęcona zapowiedziami na bookstagramie sięgnęłam po "Królewskie serce" i właśnie po to powstał mój bookstagram, aby uprzejmie Wam donieść, że książka według mnie jest bardzo mizerna. Zrobiłam mały research i okazało się, że jest to opowiadanie pisane na Wattpad i jako takie składa się z wielu rozdziałów, gdzie wiele się dzieje, a zakończenie każdej części jest często cliffhangerem, aby utrzymać jak najwięcej czytelników. Niestety w książce mi to zupełnie nie grało, a wręcz irytowało, zresztą sama fabuła składa się ze zbitka wielu oklepanych pomysłów, część wątków nawet nie jest ciągnięta dalej, ma się dziać, nie ważne że nie ma w tym sensu. (Spoiler, chociaż taki z opisu książki, ale jednak: Otóż Madeline ma wyjść za mąż za króla, jednak dowiadujemy się, że jej podoba się generał. Chociaż wydaje się, że nasza bohaterka i mężczyzna prawie się nie znają, to nagle wyznają sobie miłość, tak z nienacka, bez niczego dwoje obcych ludzi stwierdza, że co im tam. By następnie generał nie do końca pozostał wierny swojej gorącej miłości, a Madeline generalnie stwierdza, że generał to w sumie takie zauroczenie, a prawdziwą miłością... - Moi drodzy to dopiero jakieś 80 stron!). Generalnie najbardziej boli mnie to, że fabuła jest rwana, wątki wrzucane po kilka i w zasadzie nie wiadomo co się dzieje, nic z niczego nie wynika.

Co do bohaterów to nie polubiłam żadnego z nich, a najgorsza w tym wszystkim jest Madeline, która jest fałszywa, manipuluje, bardzo egoistycznie patrzy na świat i życie, zachowuje się jakby nie miała za grosz empatii. Król ma zaburzenia osobowości, raz jest miły, za chwilę wścieka się o coś, żeby ponownie być miłym i przepraszać. Wracając na chwilę do głównej bohaterki, to oczywiście jak trzeba to 16 letnia dziewczynka poród odbierze, uleczy śmiertelne rany, a i królestwem porządzi - oczywiście o tych zaletach jej osoby czytelnik dowiaduje się na parę sekund przed wydarzeniem, bo wcześniej nic takiego ją nie interesuje. Jeśli liczycie na intrygi, zdrady, wojny to ugaszę wasze nadzieje. Wszystko na poziomie dzieci w szkole podstawowej, czyli nudne pyskówki i proste intrygi, które nic nie wnoszą. No, ale to jest romans, wszystko to tło liczy się miłość! Tu też Was nie pocieszę, scen erotycznych jest kilka, są bardzo ubogie, co najmniej jedna wydała mi się obrzydliwa. Wątek miłosny jeszcze słabszy. Linia czasowa pozostawia wiele do życzenia, miałam wrażenie, że niemal śmiertelnie ranni bohaterowie wracają do zdrowia w przeciągu paru dni i podobnie kobiety rodzą dzieci. Zakończenie dla mnie było rozczarowaniem. Jedną gwiazdkę daję za to, że po 80 stronach, gdzie przeważnie rzuciłbym w kąt podobną historię, czytałam dalej, bo byłam ciekawa co tu się jeszcze może zdarzyć. Książkę czyta się szybko, jednak styl pisarki dla mnie osobiście bardzo prosty, przypominający ten z opowiadań pisanych przez nastolatków. Jakiś błędów się nie dopatrzyłam, ale też nie zwracam często na nie uwagi.
"Królewskie serce" dostaje ode mnie dwie gwiazdki. Nie polecam, ale każdy może się sam przekonać np. Na Legimi. Książka może się spodobać fanom internetowych opowiadań.
@bookanka

Lubicie romanse historyczne lub książki osadzone w takim bardziej bajkowym wydaniu? Ja bardzo i jeśli mam być szczera to względem tego typu literatury nie mam zbyt wielkich wymagań, byleby się dobrze czytało, była miłość i wciągająca historia, a jak wzbudzi nieco więcej emocji to już w ogóle! Dlatego zachęcona zapowiedziami na bookstagramie sięgnęłam po "Królewskie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To moja druga książka fantasy przeczytania w styczniu, planuję co najmniej jeszcze jedną. Poczynania autorki Agnieszki Mieli obserwuję chyba od kilku lat, miałam w planach jej książkę, ale zawsze jakoś się nie składło. Do czasu Booktour ze "Śmiechem diabła" u samej autorki. Zgłosiłam się niemal od razu i nie żałuję, bo okazało się, że to najlepszy, w którym brałam udział. Wróćmy jednak do recenzji. Aine i Bertram to główni bohaterowie tej historii i jej narratorzy, dosłownie kilka razy zastępuje ich w tym jakaś inna postać. Historia bardziej skupia się na Aine, która jest córką władcy starego rodu, dziewczyna bardzo chce zyskać aprobatę ojca, więc zaczyna uczyć się walczyć (z pomocą Bertrama), aby upodobnić się do braci, którzy są chlubą tatusia. Szybko jednak okazuje się, że ma porzuć wymachiwanie mieczem i zostać żoną o wiele starszego od niej mężczyzy w zamian za zapewnienie bezpieczeństwa reszcie jej rodziny. W dziewczynie rodzi się bunt na to wszystko. Bertram jej przyszywany brat, czuję się odpowiedzialny za dziewczynę, ale przeszłość nie daje mu o sobie zapomnieć. Tak zaczyna się ta historia, która wciągnęła mnie niemal od razu. Co wieczór z chęcią wracałam do świata wykreowanego przez autorkę. "Śmiech diabła" to także charakterystycznego i intrygujące postacie, zarówno te pierwszoplanowe, jak i inne. "Śmiech diabła" jest debiutem autorki i niestety nie jest on wolny od wad. Czytając recenzje innych osób dało się dostrzec, że narzekano na skoki w czasie, owszem te występują w książce, jak i w wielu innych, jednak nie one wydają mi się problemem, a to, że w zasadzie za każdym takim skokiem nie ma żadnej informacji o tym co w tym czasie się działo lub ewentualnie okres 4 lat jest opisany jedynym zdaniem. Zdecydowanie najbardziej brakowało mi skupieniu się na relacjach między postaciami, często bohaterzy wspominają, że czują się jak rodzeństwo, ale niewiele mamy opisanych sytuacji, czy gestów na potwierdzenie tego. To chyba najbardziej utrudniało mi całą lekturę. Kolejnym małym minusem był rozwój Aine jako bohaterki, oczywiście jest młodziutka ma prawo robić głupie rzeczy, ma prawo uczyć się na błędach, ale mam wrażenie, że dziewczyna wiele razy robiła głupie rzeczy i uchodziło jej to na sucho. Traumatyczne wydarzenia spływały po niej jak po kaczce, takie jak śmierć kogoś bliskiego, kto oddał życie, aby ona mogła żyć. Mam wrażenie, że to zupełnie nie zrobiło na niej wrażenia i było bardzo nienaturalne. W przypadku tej postaci na niekorzyści wypadają te skoki czasowe, z młodej "księżniczki" wychowanej w dobrobycie, nagle staje się osobą, która przetrwa w dziczy choćby sama - jak? Fajnie, że chciałabyć niezależna i decydować o sobie, ale w tym wszystkim momentami zachowywała się jak rozpieszczony przedszkolak, a nie jak doświadczoną przez życie kobieta.
Brutalność oceniam na plus i mogłoby jej być choćby i więcej. Uważam, że Agnieszka Miela ma talent, który powinna doskonalić, pisząc kolejne książki, czekam na zapowiadaną część drugą, którą na pewno przeczytam.

To moja druga książka fantasy przeczytania w styczniu, planuję co najmniej jeszcze jedną. Poczynania autorki Agnieszki Mieli obserwuję chyba od kilku lat, miałam w planach jej książkę, ale zawsze jakoś się nie składło. Do czasu Booktour ze "Śmiechem diabła" u samej autorki. Zgłosiłam się niemal od razu i nie żałuję, bo okazało się, że to najlepszy, w którym brałam udział....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Debiut Anny Górnej wzięłam trochę w ciemno, czy przypadł mi do gustu dowiecie się w dalszej części recenzji. Książka opowiada historię Piotra Sauera, który ze względu na jakieś problemy przenosi się wraz z rodziną do Szwajcarii, gdzie zaczyna pracę w korporacji jako szef działu ochrony. Jednak zbiegiem okoliczności zostaje wciągnięty w śledztwo zagubionej dziewczyny. Pierwsze co mnie urzekło w "Krainie złotych kłamstw" to kreacja bohaterów, wydawali mi się prawdziwymi ludźmi pełnymi zalet, wad i sprzecznych emocji. Piotr jest głównym bohaterem tej historii, jest odważny, bohaterski, potrafi wiele zaryzykować, ale gdzieś w międzyczasie boi się, nie mówi prawdy. Bohaterzy różnią się między sobą, na prawdę bardzo szybko poznałam ich wszystkich i nie miałam problemu z rozróżnieniem. Historia wciąga, trzyma w napięciu i zaskakuje zwrotami akcji, a dodatkowo nie jest ona krótka. Książka posiada ok. 600 stron, ale w wypadku tego tytułu to zdecydowanie zaleta i nie czuje się tego. Zakończenie zdecydowanie mnie satysfakcjonujonuje - otrzymujemy odpowiedzi na wiele pytań, ale jest też miejsce na refleksję. Całość na prawdę każe mi kwestionować, czy aby na pewno mam do czynienia z debiutem.
Kolejnym plusem jest też miejsce akcji, które autorka zna i dzieli się swoim spojrzeniem o Zurychu i ludziach w nim mieszkających. Pióro Anny Górnej jest proste i przyjemne. Czy książka ma jakieś wady? W mojej subiektywnej ocenie nie i pokuszę się o stwierdzenie, że jest to jedna z lepszych książek jakie czytałam w ostatnim czasie. Jestem na prawdę szczęśliwa, że mogę Wam jako jedyna z pierwszych osób przedstawić "Krainę złotych kłamstw". Polecam!

Za możliwość recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

Debiut Anny Górnej wzięłam trochę w ciemno, czy przypadł mi do gustu dowiecie się w dalszej części recenzji. Książka opowiada historię Piotra Sauera, który ze względu na jakieś problemy przenosi się wraz z rodziną do Szwajcarii, gdzie zaczyna pracę w korporacji jako szef działu ochrony. Jednak zbiegiem okoliczności zostaje wciągnięty w śledztwo zagubionej dziewczyny....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

RECENZJA PREMIEROWA
50/2021
"Straż graniczna" Anna Gorczyca
Wydawnictwo Muza

Opis książki w komentarzu.

Muszę przyznać, że o pracy straży granicznej nie wiedziałam zbyt wiele, jakoś czasy mody na "Watahe" mnie ominęły, bardzo się więc ucieszyłam, że mogę to nadrobić za sprawą książki Pani Anny Gorczycy. Dodatkową motywacją do lektury jest obecna sytuacja na naszej granicy, chciałabym wiedzieć więcej i zrozumieć każdą ze stron.

Książka w zasadzie składa się z wielu ciekawych historii, często kilka jest połączonych jakimś wątkiem np. zwierzętami na służbie, czy niebezpiecznymi przestępcami, te historie często poprzedzają ciekawe informacje odnośnie pracy strażników. Dzięki temu zabiegowi książkę czyta się bardzo dobrze, nie nudzi suchymi faktami, ale też daje konkretne informacje, dla tych, którzy ich potrzebują. Podoba mi się to wydarzenie. Język jakim napisana jej książka na pewno nie utrudnia czytania, nie ma też niezrozumiałego słownictwa.

Bardzo podoba mi się ta książka i cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Trochę bardziej rozumiem sytuację na granicy, ale Też dowiedziałam się, że praca strażnika granicznego jest wymagająca i nie ogranicza się do siedzenia za biurkiem. Gorąco polecam!

Za możliwość recenzji dziękuję wydawnictwu Muza.
@bookanka

RECENZJA PREMIEROWA
50/2021
"Straż graniczna" Anna Gorczyca
Wydawnictwo Muza

Opis książki w komentarzu.

Muszę przyznać, że o pracy straży granicznej nie wiedziałam zbyt wiele, jakoś czasy mody na "Watahe" mnie ominęły, bardzo się więc ucieszyłam, że mogę to nadrobić za sprawą książki Pani Anny Gorczycy. Dodatkową motywacją do lektury jest obecna sytuacja na naszej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Muszę przyznać, że jest to bardzo sympatyczna historia, która na pewno zostanie w mojej głowie. Trochę się obawiałam, bo nie do końca jestem przekonana do tego typu książek, ale skończyłam ją i jestem zachwycona. Wam również polecam, jeśli lubicie obyczajówki pełne emocji.

Muszę przyznać, że jest to bardzo sympatyczna historia, która na pewno zostanie w mojej głowie. Trochę się obawiałam, bo nie do końca jestem przekonana do tego typu książek, ale skończyłam ją i jestem zachwycona. Wam również polecam, jeśli lubicie obyczajówki pełne emocji.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka "Tajne przez magiczne" to kolejna magiczna książka wydana tej jesieni i tytuł, który ogromnie mnie zainteresował, bo akcja miała mieć miejsce w przedszkolu, co jest zdecydowanie nowe. Książkę na pewno czyta się szybko, akcja jest wartka i momentami tylko zwalnia.

Główną bohaterką jest Agata, która była redaktorką i nagle postanowiła przyjąć posadę woźnej w przedszkolu - to chyba główny minus tej książki, brak pomysłu na bohaterkę, już sam fakt, aż takiej zmiany zawodowej, jakby był prorokiem tego co się będzie dalej działo. Bo Agata jest, ale na tle innych o wiele ciekawszych bohaterów niknie, jej decyzje i zachowania bardziej wynikają z tego, że akcja książki musi iść dalej, niż z jej charakteru. Muszę przyznać, że dziewczyny nie polubiłam.

Na szczęście "Tajne przez magiczne" ratują inne postacie, ciekawe wydarzenia i niebanalne rozwiązania. Jest w niej też spora dawka humoru. Napisana jest lekko, nie zauważyłam niczego, co by mnie drażniło w stylu pisarskim.

@bookanka

Książka "Tajne przez magiczne" to kolejna magiczna książka wydana tej jesieni i tytuł, który ogromnie mnie zainteresował, bo akcja miała mieć miejsce w przedszkolu, co jest zdecydowanie nowe. Książkę na pewno czyta się szybko, akcja jest wartka i momentami tylko zwalnia.

Główną bohaterką jest Agata, która była redaktorką i nagle postanowiła przyjąć posadę woźnej w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznam szczerze, że "Prosta sprawa" zrobiła na mnie ogromne wrażenie, więc pewnie nie zdziwi Was fakt, że po drugą część sięgnęłam jak tylko nadarzyła się okazja. Bo cykl z Bezimiennym to dla mnie sztos!

Od pierwszego tomu mamy do czynienia z bohaterem, którego poznajemy po jego czynach, nie zaś po powierzchowności, bardzo podoba mi się ten zabieg, ta nuta tajemniczości. Tym razem nasz bohater musi spłacić dług zaciągnięty u gangstera Czarnego, a mianowicie musi dowiedzieć się, kto na prawdę jest odpowiedzialny za śmierć dziewczyny w wiosce Wilki. Bardzo podoba mi się klimat tej części oraz zwroty akcji, szczerze mówiąc zaskoczyło mnie zakończenie i sama fabuła. Na plus są też fajne relacje między postaciami. Książkę czyta się bardzo dobrze i szybko.

Mam nadzieję, że wydane zostaną kolejne tomy, bo na pewno je przeczytam. Polecam wszystkim fanom powieści sensacyjnej, ale i takim co chcieli by jakiejś odmiany, a lubią jak się w książce dzieje. Zapomniałam dodać, że w zasadzie tą część można przeczytać oddzielenie, bo jest to odrębna historia od "Prostej Sprawny".

Przyznam szczerze, że "Prosta sprawa" zrobiła na mnie ogromne wrażenie, więc pewnie nie zdziwi Was fakt, że po drugą część sięgnęłam jak tylko nadarzyła się okazja. Bo cykl z Bezimiennym to dla mnie sztos!

Od pierwszego tomu mamy do czynienia z bohaterem, którego poznajemy po jego czynach, nie zaś po powierzchowności, bardzo podoba mi się ten zabieg, ta nuta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Gdy zobaczyłam pierwsze zapowiedzi oraz przeczytałam opis "Północnego sabatu" to wiedziałam, że chce tą książkę przeczytać. Zielarstwo, Klubokawiarnia, Magią, Sabat to dla mnie słowa kluczowe, a przy okazji nastawiałam się na klimat, nie wiem czemu, ale oczekiwałam czegoś co poczuję. Tymczasem nie poczułam nic. Na prawdę, męczyłam tą książkę, z nadzieją, że może gdzieś pod koniec coś poczuję. Niestety. Nie zrozumcie mnie źle ta książka jest bardzo dobrze napisana, nie było błędów logicznych, postacie też nie były najgorsze, chociaż żadna nie skradła mojego serca, a główna bohaterka według mnie była nijaka i nie przekonał mnie jej rozwój w trakcie całej historii. Również zakończenie zawiodło. Myślę, że jednym z powodów jest to, że czułam się wrzucona w ten świat bez wyjaśnienia, miałam wrażenie, że wszyscy coś wiedzą, o czym nie wiem ja. Jest jakaś magia, ale w zasadzie nie wiadomo dokładnie jak działa, są jakieś specyfiki, ale tak w sumie to nie wiadomo z czego i jak się je przygotowuje.

Z racji, że jest to debiut to nie skreślam autorki, ale na pewno dam czas na rozwój talentu, bo on jest niezaprzeczalnie. Wam polecam wyrobić sobie samemu zdanie z racji, że w większości pojawiają się przychylne opinie i może po prostu historia nie trafiła w mój gust.

Pozdrawiam
@bookanka

Gdy zobaczyłam pierwsze zapowiedzi oraz przeczytałam opis "Północnego sabatu" to wiedziałam, że chce tą książkę przeczytać. Zielarstwo, Klubokawiarnia, Magią, Sabat to dla mnie słowa kluczowe, a przy okazji nastawiałam się na klimat, nie wiem czemu, ale oczekiwałam czegoś co poczuję. Tymczasem nie poczułam nic. Na prawdę, męczyłam tą książkę, z nadzieją, że może gdzieś pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Renata Czarnecka jest królową polskiej powieści historycznej i aż wstyd się przyznać, ale to moja pierwsza jej książka. Generalnie bardzo rzadko sięgam po książki związane z historią, ponieważ nigdy nie przepadałam za tym przedmiotem, ale są pewne wydarzenia historyczne, które lubię sobie przybliżyć właśnie w postaci powieści, bo wtedy łatwiej zapadają mi w pamięci. No i pierwsze co zwróciło moją uwagę na tą książkę jest okładka, dwie królowe, ornamenty roślinne, ciekawa kolorystyka. Potem przeczytałam opis i już wiedziałam, że chciałabym dowiedzieć się więcej o Elżbiecie Łokietkównej. Na samym początku otrzymujemy komentarz autorki, która nieco przybliża nam kontekst historyczny wydarzeń przedstawianych w powieści. Historię tą poznajemy z perspektywy dwóch kobiet Elżbiety Łokietkówny oraz Joanny, która jest córką władcy Neapolu. Akcja rozkręca się powoli, ale jest trochę jak sieć pająka i niepostrzeżenie nie można się od książki oderwać, gdyż wydarzenia i intrygi pochłaniają nas bez reszty. Politycznie ta książka przypominała mi nieco Grę o Tron (mam nadzieję, że nikt mnie tu nie skarci za to porównanie), a ja Twórczość George R. R. Martina kocham całym sercem. Więc już wiedziałam, że i ta historia w mym sercu zostanie. Główne bohaterki zostały świetnie przedstawione, a poboczni bohaterzy na łamach stron pokazują swoje charaktery.

Z racji, że mam wersję papierową dodam, że druk jest dość mały, a wiem, że dla niektórych czytelników ma to znaczenie.

Jeśli chodzi o moją ocenę to 5/5, bo książka spełniła moje oczekiwania, a nawet mnie miło zaskoczyła. Jeśli lubicie powieści historyczne zdecydowanie powinniście po nią sięgnąć, wydaje mi się, że to też niezły smaczek dla fanów serialu "Korona królów", gdyż mówi o siostrze króla Karola Wielkiego.
@bookanka

Renata Czarnecka jest królową polskiej powieści historycznej i aż wstyd się przyznać, ale to moja pierwsza jej książka. Generalnie bardzo rzadko sięgam po książki związane z historią, ponieważ nigdy nie przepadałam za tym przedmiotem, ale są pewne wydarzenia historyczne, które lubię sobie przybliżyć właśnie w postaci powieści, bo wtedy łatwiej zapadają mi w pamięci. No i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Nadchodził czas nowych idoli. Czekało całe pokolenie, dzieciaki spragnione nowej muzyki, zmęczone konsumpcjonizmem lat osiemdziesiątych i jego ścieżką dźwiękową."

Do "Ekstazy..." podchodziłam z dozą ostrożności, gdyż nie jestem ogromną fanką reportaży o popkulturze, jednak lata 90 są mi bliskie, bo w nich działo się moje dzieciństwo i w tych wspomnieniach są mocno wyidealizowane. Mało tego to co wydarzyło się na początku lat dziewięćdziesiątych rezonowało w mojej przyszłości.
Skupmy się jednak na książce, opowiada ona nam o początku lat 90 i delikatnie zapowiada kolejną część (części?). Jest to mniej więcej chronologicznie poukładana opowieść o wydarzeniach tamtych lat od powstania Grunge'u przez karierę takich zespołów jak Nirvana, Alice in Chains, Soundgarden, Peryl Jam, przez rozwój i zmianę U2, Bon Jovi, kreowania się takich osobistości jak Madonna, Mariah Carey, Cortney Love, czy powiew świeżości jaki dokonywał się w świecie mody. Najlepsze, że cała książka snuje się jak opowieść, to nie są suche fakty, reporterski bełkot, to jest historia, która nabiera koloru i życia przed naszymi oczami. Nie mogłam jej odłożyć, była cudowna i to zakończenie, dla mnie Mistrzostwo! Są zarzuty, że książka właściwie nie wnosi nic nowego w historię. Osobiście, szczerze wątpię, czy o tych czasach można coś więcej, jeśli o samym zespole Nirvana znajdzie się kilka książek, w tym o teoriach spiskowych śmierci Kurta Cobaina. Iż autorka traktuje czytelnika jak idiotów, bo przedstawia, kim dokładnie był Kurt Cobain, chociaż według mnie nie zwiększało to znacznie objętości książki, a wiem, że lepiej tak, niż frustrować się, że się nie wie o co chodzi.

Czy książka jest idealna? Dla mnie tak, ale mam wiele żalu, że ani autorka, ani wydawnictwo nie wpadło na pomysł dodania np. QR kodów do materiałów o których jest mowa (wywiadów, teledysków i innych). Trochę to rozpraszające, gdy czytamy o czymś, przerywamy, wpisujemy do YouTube i oglądamy. Następna wracamy do lektury, a historia za kilka chwil się powtarza. Wiem, że powstała mała playlista na Spotify, ale według mnie to nie pokrywa potrzeb, YouTube byłby słuszniejszą drogą, tym bardziej że w zasadzie wszystko tam jest i otrzymujemy również obraz, który jest ważny.

Samo wydanie książki jest cudowne, czerwona okładka z białą lilią, która jest symbolem pewnego wydarzenia z tej książki, ponoć czcionka też została wybrana nieprzypadkowo, ale tu specjalistą nie jestem. W środku znajdziemy trochę zdjęć odnoszących się do czytanego tekstu.

Osobiście uważam, że na tą chwilę to najlepsza książka jaką czytałam w tym roku i bardzo możliwe, że tak zostanie. Moja ocena to 5+/5. Polecam z całego serca i tym co w tych czasach żyli oraz chyba przede wszystkim tym, których nie było na świece.

"Nadchodził czas nowych idoli. Czekało całe pokolenie, dzieciaki spragnione nowej muzyki, zmęczone konsumpcjonizmem lat osiemdziesiątych i jego ścieżką dźwiękową."

Do "Ekstazy..." podchodziłam z dozą ostrożności, gdyż nie jestem ogromną fanką reportaży o popkulturze, jednak lata 90 są mi bliskie, bo w nich działo się moje dzieciństwo i w tych wspomnieniach są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to moja pierwsza styczność z twórczością Klaudii Bianek i muszę przyznać, że zdecydowanie nie ostatnia. Spodziewałam się książki o złamanym człowieku, ratowanym przez silną kobietę, jednak dostałam zupełnie coś innego, coś więcej.

To mocno emocjonalna pozycja o ludziach tak różnych, a jednak tak podobnych. Książka porusza do głębi, ale nie w jakiś przerysowany sposób. Autorka zadbała o umiar, dzięki czemu wszystko wydaje się o wiele prawdziwsze.

Polecam gorąco książkę i ubolewam, że to dopiero część pierwsza, a na drugą muszę czekać.

Jest to moja pierwsza styczność z twórczością Klaudii Bianek i muszę przyznać, że zdecydowanie nie ostatnia. Spodziewałam się książki o złamanym człowieku, ratowanym przez silną kobietę, jednak dostałam zupełnie coś innego, coś więcej.

To mocno emocjonalna pozycja o ludziach tak różnych, a jednak tak podobnych. Książka porusza do głębi, ale nie w jakiś przerysowany sposób....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Tą książkę wypatrzyłam na booksragramie. Nie zauważyłam, aby "Królowa nocy" Izabela Zawis miała jakaś wielką promocję tutaj. Jednak opis tej książki mnie zachęcił do lektury.

Ile zaryzykujesz, by poznać smak prawdziwej miłości?

Oliwii, studentce trzeciego roku farmacji, kończą się pieniądze na studia. Musi szybko znaleźć dobrze płatną pracę, inaczej będzie musiała zrezygnować z dalszej nauki. Kiedy dowiaduje się, że jeden z ekskluzywnych klubów w Gliwicach poszukuje kelnerek, postanawia zadzwonić i umówić się na rozmowę kwalifikacyjną. Spotkanie z właścicielem klubu natychmiast rozwiewa jej wątpliwości co do charakteru oferowanego zajęcia: bynajmniej nie chodzi o podawanie gościom drinków… Dziewczyna nie ma zamiaru pracować jako striptizerka, a jednak nie może przestać myśleć o mężczyźnie, który zaoferował jej pracę. Co się wydarzy, gdy zdecyduje się podjąć ryzyko i postawić wszystko na jedną kartę?

Co może pójść nie tak? Jeśli Wam powiem, że niemal wszystko to chyba nie uwierzycie. Jedynym plusem jest to, że akcja się dzieje w naszym kraju, to coś odświeżającego, po tych wyprawach do Ameryki - szczególnie jak autor nie ma o niej zielonego pojęcia. Co do minusów to absurd goni absurd!
!!!UWAGA SPOJLERY!!!
• Główna bohaterka od razu po poznaniu właściciela (nazwijmy rzeczy po imieniu) domu publicznego od razu mu się w nim oddaje 🤯. Dla mnie już w tym momencie było pozamiatane.
• On proponuje jej seks tylko z nim, daje jej ekskluzywne auto, mimo iż ona się nie zgadza na taką "pracę".
• W między czasie dowiadujemy się, że poza farmacją lubi taniec, żeby w dalszej części dowiedzieć się, że ma mistrzostwa Polski w Pole Dance
•Te mistrzostwa to po to, aby uczyć pracujące w klubie Q striptizerki tańca na rurze. Bo taki to klub, że żadna nie umie.
• Treningi ma niby przed otwarciem klubu, ale za te swoje układy dostaje pieniądze 🤯 .
To tylko wierzchołek góry lodowej. Styl autorki jest okropny, czytając te kulawe dialogi, męczyłam się. Dlaczego takie książki oglądają światło dzienne, a nie zostają na blogach, czy innych platformach z opowiadaniami? Moja ocena to 0,5/5 - bo pomysł i miejsce akcji były ciekawe

Tą książkę wypatrzyłam na booksragramie. Nie zauważyłam, aby "Królowa nocy" Izabela Zawis miała jakaś wielką promocję tutaj. Jednak opis tej książki mnie zachęcił do lektury.

Ile zaryzykujesz, by poznać smak prawdziwej miłości?

Oliwii, studentce trzeciego roku farmacji, kończą się pieniądze na studia. Musi szybko znaleźć dobrze płatną pracę, inaczej będzie musiała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ostatnio dość często trafiałam na słabe książki i szukałam czegoś co odmieni tą passę. Dodatkowo widziałam zapowiedzi „Rozgrywka z sąsiadem” - R.L. Mathewson, więc jak tylko książka pojawiła się na Legimi musiałam ją przeczytać.

Okazało się, że książka bardzo przypadła mi do gustu, bohaterzy są cudowni, a i fabuła całkiem ciekawa. Dla mnie to była nowość, chociaż podejrzewam, że na rynku zagranicznymi może to już nie wydawać się takie świeże (żeby nie było nie śledzę tamtejszego rynku ;) ).

Osobiście polecam, książka idealna do połknięcia w jeden dzień. Mi się bardzo podobała.

@bookanka

Ostatnio dość często trafiałam na słabe książki i szukałam czegoś co odmieni tą passę. Dodatkowo widziałam zapowiedzi „Rozgrywka z sąsiadem” - R.L. Mathewson, więc jak tylko książka pojawiła się na Legimi musiałam ją przeczytać.

Okazało się, że książka bardzo przypadła mi do gustu, bohaterzy są cudowni, a i fabuła całkiem ciekawa. Dla mnie to była nowość, chociaż...

więcej Pokaż mimo to