Katerina

Profil użytkownika: Katerina

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 5 lata temu
6
Przeczytanych
książek
6
Książek
w biblioteczce
5
Opinii
43
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Złap równowagę. Jak dobrze żyć z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym? Piotr Bucki, Wojciech Pączek
Ocena 5,9
Złap równowagę... Piotr Bucki, Wojcie...

Na półkach: ,

Szlag mnie jednak trafia widząc, jak sztucznie buduje się zupełnie nieprawdziy obraz tej choroby i "popularyzuje" ją przypisując co drugiemu zmarłemu celebrycie. A obrzydliwe wręcz wydaje mi się, że jakiś spec od komunikacji wydaje książkę, w której opisuje swoje gorsze i lepsze nastroje jako CHAD i którą to chorobę szanowni państwo, udało mu się całkowicie wyleczyć!!! I to nie lekami, ale samą psychoterapią i pracą nad sobą. Teraz jest zupełnie zdrowy, i promuje się w mediach jako autorytet od CHAD. Dla mnie to skandalicznie nieuczciwe wobec ludzi naprawdę chorych i ich rodzin. To tak jakby ktoś kto przeszedł przeziębienie, na tej podstawie dawał rady gruźlikom! Chad to choroba nieuleczalna. Możesz brać leki i być ustabilizowany na poziomie stanu tuż nad depresją, odczuwać skutki uboczne w postaci problemów z pamięcią, koncentracją, równowagą lub nie brać leków i przeżywać coraz to głębsze manie i depresje wyniszczające bezpowrotnie twój mózg, i mieć problemy z pamięcią, koncentracją i równowagą, nie zawsze zdając sobie z nich sprawę. Takie dwie alternatywy stoją przed chadowcami, trudny wybór, bo jedna wspanialsza od drugiej. Oczywiscie jakość czy nawet możliwość życia z chad zależy też od sytuacji rodzinnej i zawodowej chorego. Jeśli ma świadomą i wspierającą rodzinę i do tego pracę na etat, w której uda mu się prześlizgnąć w trudniejszych momentach, to mimo choroby ma szansę utrzymać się na powierzchni. Jeśli jest uznanym artystą, ma za sobą sztab specjalistów, którzy podtrzymują go żeby za nisko nie upadł (bo w końcu jego geniusz jest także ich źródłem dochodu) też ma szansę przetrwania. Najgorzej jest, jeśli chory jest (był) selfmade manem, biznesmenem, sportowcem, który wyłącznie sam pracował na swój sukces i żeby się utrzymać w czołówce musi nadal, z tą samą siłą działać. Wtedy jest dramat. Można to porównać tylko do gwałtownego wypadku, któremu ulega świetny zawodnik, pnący się po kolejne sukcesy. Przychodzi choroba, wózek inwalidzki, brak pieniędzy, przyjaciół, wywiadów, szczęścia, nie ma nic z tamtego świata. Jest koniec wszystkiego. Z pełną świadomością używam tego porównania. Nie, nie ma tu żadnej przesady. Chad to wyrok. Choroba psychiczna o takiej sile rażenia jak chad, jest w pełni porównywalna do nagłego kalectwa. Przy rozwiniętej chorobie, nie ma okresów lepszych i gorszych - czyli że np. w depresji się mało pracuje, ale potem przychodzi "górka" i można to nadrobić. W depresji się nie pracuje, bo jest wszechogarniający lęk, otumanienie, wręcz objawy demencji, a "górka" to mania, w czasie której nie myśli się logicznie czy racjonalnie. Żeby dojść z A do B, chory wybierze trasę przez Z, ale już w połowie drogi zapomni gdzie miał iść i po co. Nie napisze raportu, bo nie potrafi usiedzieć i skoncentrować się przez 5 minut. W drodze do pracy zatrzyma się na kawę, pojedzie na myjnię, do sklepu z alkoholem, spotka znajomego i zaplanuje z nim nowy, wspaniały biznes, do pracy nie dotrze. Do tego dochodzą psychozy, agresja, teorie spiskowe i cała masa naciągaczy, którzy w mig przyplączą się jak hieny cmentarne. Tak wygląda codzienne życie chadowca i jego rodziny. Nie wierzcie w płytkie historie speców od komunikacji i filmowe historie gwiazd Hollywood. Chad to kalectwo, a w kalectwie nie ma nic odlotowego.

Szlag mnie jednak trafia widząc, jak sztucznie buduje się zupełnie nieprawdziy obraz tej choroby i "popularyzuje" ją przypisując co drugiemu zmarłemu celebrycie. A obrzydliwe wręcz wydaje mi się, że jakiś spec od komunikacji wydaje książkę, w której opisuje swoje gorsze i lepsze nastroje jako CHAD i którą to chorobę szanowni państwo, udało mu się całkowicie wyleczyć!!! I to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor opisuje największą kompromitację brytyjskiego wywiadu w historii. Kim Philby zajmując wysokie stanowiska w brytyjskich służbach wywiadowczych, przez kilkadziesiąt lat szpiegował dla Sowietów. Mimo swoich młodzieńczych przygód z komunizmem, mętnych przyjaciół, kłopotów z alkoholem, a przede wszystkim kilku prób zdekonspirowania go przez zbiegów z ZSRR, nikt w MI6 go nie podejrzewa. Co więcej, koledzy z pracy regularnie chodzą z Kimem na drinka i wymieniają się między sobą najbardziej tajnymi informacjami wywiadu. Brzmi to zupełnie nieprawdopodobnie, a jednak przynależność do odpowiedniej sfery, ukończenie Cambridge i odpowiednie znajomości, pozwoliły Philbiemu przez lata cieszyć się zaufaniem zwierzchników. Autor świetnie opisuje relacje Philbiego z podobnymi do niego, młodymi dżentelmenami, dla których wszystkie drzwi w Wielkiej Brytanii stoją otworem. Nie jest to bynajmniej środowisko mdłe i bez charakteru, w książce opisane są częste w tym gronie problemy z alkoholem, seksualne wybryki czy nietypowe relacje rodzinne. Mam jednak wrażenie, że w oparach cygar, które wypalają jakże ciekawi bohaterowie tej książki, rozpływają się przyziemne, ale tragiczne w skutkach fakty. Zdrady Kima Philbiego kosztowały życie tysiące osób, Rosjan, Gruzinów, Albańczyków, także Polaków. Śmierć na Łubiance, nie była szybka i bezbolesna. Brytyjski wywiad, pozwalając Philbiemu uciec, zamiast rozliczyć go z jego zbrodniczej działalności, skompromitował się ostatecznie. Nie w pełni porywa mnie więc ciepła opowieść o kilku przyjaciołach, którzy jak u Dickensa, siedzą w klubach, popijają dżin z tonikiem i z typowym angielskim humorem dyskutują o mniej i bardziej istotnych sprawach. Zabrakło mi też w tej książce próby odpowiedzi na pytanie, co kierowało Kimem Philbim, że przez tyle lat nie nabrał wątpliwości, czy aby na pewno pracuje w słusznej sprawie. Nie były to pieniądze, nie był szantaż, po 17 września 1939 roku nie były też poglądy antyfaszystowskie. Próba pokuszenia się o głębszą analizę psychologiczną człowieka, który zdradził swój kraj, przyjaciół i skazał na pewną śmierć setki czy nawet tysiące niewinnych ludzi, byłaby tu bardzo cenna.

Autor opisuje największą kompromitację brytyjskiego wywiadu w historii. Kim Philby zajmując wysokie stanowiska w brytyjskich służbach wywiadowczych, przez kilkadziesiąt lat szpiegował dla Sowietów. Mimo swoich młodzieńczych przygód z komunizmem, mętnych przyjaciół, kłopotów z alkoholem, a przede wszystkim kilku prób zdekonspirowania go przez zbiegów z ZSRR, nikt w MI6 go...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zastanawiam się ostatnio, czemu zachodnia elita jest tak naiwna w swoich relacjach z putinowską Rosją. Czemu znani dziennikarze z NYT czy Foreign Policy, zakładają że można w stosunku do Rosji stosować zachodnie standardy, zawierać porozumienia które będą dotrzymywane, wierzyć w obraz Rosji przedstawiany w angielskojęzycznej telewizji RT. Gdyby przeczytali Politkowską, wiedzieliby przecież, że to nie jest kraj, w którym stosuje się demokratyczne standardy. Dlaczego więc książka Politkowskiej nie stała się lekturą obowiązkową amerykańskich speców od polityki międzynarodowej, czy medialnych autorytetów promowanych przez CNN. Moim zdaniem dlatego, że opowiadania Politkowskiej są przesiąknięte słowiańską duszą i tylko czytelnik obdarzony taką wrażliwością, może jej dziennikarstwo docenić. Nie zgadzam się z tym, że jest to książka o Putinie. Uważam też, że to nie wymiar polityczny jest kluczowy dla tej książki. Jest to poruszająca analiza rosyjskiego społeczeństwa, rządzonego i deprawowanego przez złą władzę. Czytając niektóre z opowiadań, można mieć odnieść wrażenie, że to nie współczesna Rosja, a czasy carskie,a opisywani bohaterowie zostali opisani przez Czechowa. U Politkowskiej są przecież ludzie mali, którzy lawirując w bezdusznym, nieprzychylnym systemie realizują swoje niskie cele, krzywdząc przy tym słabszych. Są też do cna uczciwi, oddani sprawie patrioci, którzy z godnością znoszą swój trudny los. Jest też bieda, nie mniejsza niż za caratu. Jest Rosja prawdziwa, bez blichtru Moskwy i Petersburga.
Jaką więc trzeba mieć odwagę, by znając tak dobrze realia rządzące współczesną Rosją pisać o tym wprost, bez upiększeń, bez przemilczeń, bez wątpliwości. Czy warto umierać za prawdę o Rosji? Pytanie to musiała zadawać sobie nie tylko Politkowska, ale też B. Niemcow, A. Litwinienko, a pewnie i dziś z taką myślą kładzie się spać wielu opozycjonistów w putinowskiej Rosji.

Zastanawiam się ostatnio, czemu zachodnia elita jest tak naiwna w swoich relacjach z putinowską Rosją. Czemu znani dziennikarze z NYT czy Foreign Policy, zakładają że można w stosunku do Rosji stosować zachodnie standardy, zawierać porozumienia które będą dotrzymywane, wierzyć w obraz Rosji przedstawiany w angielskojęzycznej telewizji RT. Gdyby przeczytali Politkowską,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Katerina Pietrowna

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [2]

Doris Lessing
Ocena książek:
6,4 / 10
36 książek
3 cykle
209 fanów
Saki
Ocena książek:
7,2 / 10
17 książek
0 cykli
Pisze książki z:
6 fanów
Konrad Szołajski Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
6
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
43
razy
W sumie
wystawione
6
ocen ze średnią 6,7

Spędzone
na czytaniu
43
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]