Marcel

Profil użytkownika: Marcel

Tarnowskie Góry Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 23 godziny temu
90
Przeczytanych
książek
92
Książek
w biblioteczce
82
Opinii
625
Polubień
opinii
Tarnowskie Góry Mężczyzna
Dodane| 2 książki
Wychowano mnie w duchu swoistego kultu książki. Odkąd pamiętam lubiłem czytać. Spektrum moich zainteresowań jest bardzo szerokie - czytam dosłownie wszystko, co wpadnie mi w ręce, w myśl zasady, że człowiek powinien jak najbardziej poszerzać swoje horyzonty. Sam też zacząłem pisać, jak na razie tylko dla własnej satysfakcji, lecz kiedyś - być może - stanie się tak, że coś co wyszło spod mojego pióra, znajdzie się na tym portalu.

Opinie


Na półkach:

Rzadko czytam kryminały, ale czasem jakiś wpadnie mi w ręce. Ostatnio trafił w nie debiut, "Szantażystka", Marty Ryczko. Wcześniej czytałem Chandlera, którego ogólnie uwielbiam, poza tym że przedstawia swoje bohaterki kobiece jak istoty, z którymi trzeba toczyć boje egzystencjalne. W porównaniu z nim książka Marty Ryczko ma zupełnie inny klimat, choć też jest pełnokrwistym kryminałem. To fascynujące jak różnorodne teksty może prezentować jeden gatunek.

Historia zaczyna się od zaginięcia matki i żony (z rozmysłem tak ją określam) Izaury Chemielewskiej - tak, Izaury, jak w tym serialu, "Niewolnica Izaura". Śledztwo prowadzi naznaczony osobistą tragedią podkomisarz Konrad Lis. Chcąc nie chcąc, wchodzi z butami w sam środek rodzinnych niesnasek i choć nie jest mu łatwo w nich lawirować, musi odkryć, w jaki sposób tajemnice Chemielewskich były powiązane z zaginięciem. Napotyka przy tym przeszkody, do których prawdopodobnie nie był przygotowany - np to, jak właściwie ma przesłuchać męża zaginionej, kiedy ten musi jednocześnie zajmować się dwoma małymi córkami?

Równocześnie z wątkiem Lisa, Autorka zapoznaje nas z drugą główną postacią, którą jest Anna Kaczmarek, młoda dziennikarka, niegdyś żyjąca ideami dziennikarstwa śledczego, a obecnie zarabiająca na życie pisząc artykuły dla portalu plotkarskiego o celebrytach. Dlaczego? Na jej karierze położyła się cieniem tragedia, która postawiła przed młodą Anią w znaku zapytania to, czy w ogóle jest odpowiednią osobą do takiej pracy. Ale teraz przypadkiem trafia na trop tajemnicy jednej z aktorek i postanawia stawić czoło wielu demonom, spośród których tylko część stanowią te w ludzkiej skórze, ale drugą część, być może straszniejszą, skrywa właśnie przeszłość.

W jaki sposób obie sprawy są powiązane? Zdaje się, że zaginiona Izaura Chmielewska szantażowała aktorkę wyjawieniem jej sekretu. Ale czy naprawdę go znała? I czy to aktorka odpowiada za uciszenie Chmielewskiej? Co właściwie stało się z Chmielewską? A może winnych (czego w zasadzie?) należy szukać w najbliższym otoczeniu zaginionej? Takie pytania stawia sobie czytelnik zwłaszcza w pierwszej połowie książki. To mi się bardzo spodobało, jak stopniowo Autorka ujawniała szczegóły związane ze sprawą i umiejętnie trzymała czytelnika w niepewności co do szczegółów różnych wątków. W ten sposób historia może i traci na sensacyjności, ale za to zyskuje życiową wiarygodność.

W istocie bowiem jest to opowieść o osobie wyalienowanej, nierozumianej, która sama skrywa (czy naprawdę wstydliwy?) sekret. Jest to opowieść o osobie, o której inni uważają, że już realizowanie się w rolach żony i matki jest jej wielkim osiągnięciem. Nie twierdzę, że nie jest to wielkie osiągnięcie - dla każdego człowieka - ale prawdziwy dramat zaginionej polega na tym, że ze względu na własne ograniczenia zostaje sprowadzona przez społeczeństwo do jednostki, która powinna trzymać się na uboczu i cieszyć tym, co ma. Izaura może więc tylko marzyć, przyglądać się życiu innych ludzi, zamknięta w swoim małym świecie ograniczającym się do domu i spacerów po okolicznych lesie. Nierozumiana, pewnie wzbudzająca lęk, zostaje wyalienowana przez miejscową społeczność, która tak naprawdę w ogóle jej nie zna, redukując wyłącznie do pełnionych przez nią ról.

Książka, o której piszę, nie jest bowiem tylko kryminałem. Owszem, ma wszystkie jego cechy, na takiej półce można ją postawić. Ale kryje się tu też głębsza, bardzo mądra i czuła opowieść. Wcale nierzadko literatura gatunkowa staje się pretekstem do powiedzenia czegoś wartościowego na tematy ważnych społecznie spraw. I tak jest w tym przypadku. Życzyłbym sobie, żeby było więcej takich książek, które odkłamują powszechne mity, a zwłaszcza te - co mówię już z niemal zawodowym skrzywieniem - dotyczące zdrowia psychicznego. Życzyłbym sobie więcej bohaterów, którzy zmagają się z chorobą i traumą, i niekoniecznie są sprawcami przerażających przestępstw. Bo to nie są jakieś potwory, których perspektywy nie potrafimy zrozumieć. To są ludzie tacy jak my, którzy po prostu zmagają się z problemami, których wielu z nas oszczędzono. Ale też zasługują na zrozumienie. Nieznane budzi lęk, ale czasami lęk jest drogowskazem, który pokazuje nam, niekoniecznie to, przed czym powinniśmy uciekać, ale czasem to, co boimy się poznać i co być może uczyni nas dojrzalszymi ludźmi.

Dlatego właśnie bardzo dobrze oceniam ten debiut, który nie żeruje na czystej sensacji i nie sprowadza się do odhaczenia wszystkich punktów z listy gatunkowych klisz, ale chce powiedzieć też coś mądrego. Poza tym po prostu świetnie się go czyta, Autorka potrafi kreować przekonujące wizualnie sceny, różnorodnych, pogłębionych bohaterów i dialogi, które nie brzmią papierowo.

Rzadko czytam kryminały, ale czasem jakiś wpadnie mi w ręce. Ostatnio trafił w nie debiut, "Szantażystka", Marty Ryczko. Wcześniej czytałem Chandlera, którego ogólnie uwielbiam, poza tym że przedstawia swoje bohaterki kobiece jak istoty, z którymi trzeba toczyć boje egzystencjalne. W porównaniu z nim książka Marty Ryczko ma zupełnie inny klimat, choć też jest pełnokrwistym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

WOJCIECH CHMIELARZ CZYLI DĄŻENIE DO DOSKONAŁOŚCI

Jakoś niełatwo jest mi pisać o Wojciechu Chmielarzu. Może dlatego będzie to pierwsza recenzja jego powieści, choć "Rana" nie jest pierwszą, którą przeczytałem. Bynajmniej nie wydaje mi się, by wynikało to tylko z ciężaru gatunkowego tematów, których się podejmuje. A przecież zachwycam się nim. Niech więc będzie: Chmielarz ma w sobie coś nieuchwytnego.

Według mnie widać wyraźnie, że Chmielarz to pisarz z misją. Jak to zresztą powiedział w opublikowanym tu niedawno wywiadzie, według niego dobra powieść jest o tym, co pisarz kocha, albo co go, mówiąc eufemistycznie, wyprowadza z równowagi. "W pisaniu chodzi o szczerość" - mówi. Myślę, że nietrudno się domyśleć, która z tych dwóch opcji jest mu tutaj bliższa.

W tym samym wywiadzie przeczytałem bodajże, że wielu ludzi wysyłało mu swoje, często, nie trudno się domyślić, dramatyczne historie. I w tej powieści jest właśnie chęć ich ukazania. A że Chmielarz "wychował się" na kryminale, robi to wychodząc ze znanego sobie gruntu. I dlatego zapewne wielu znawcom i miłośnikom kryminałów powieść ta może się nie podobać. Ponieważ w gruncie rzeczy nie chodzi tu o zagadkę kryminalną, choć to ona głównie napędza akcję.

Ja sam nie jestem ani znawcą ani jakimś szczególnym miłośnikiem kryminału i pewnie dlatego wciąż za każdym razem ich autorom udaje się mnie zaskakiwać (nawet Piotr Borlik mnie chyba trochę zaskoczył). W każdym razie moim zdaniem Chmielarz bardzo zręcznie prowadzi ten wątek. Myślę sobie np w pewnym momencie: to pewnie on zabił. A Chmielarz zaraz po chwili w perfidny sposób rehabilituje podejrzewanego przeze mnie bohatera. Jednak dawałem się wodzić za nos bez irytacji.

Tyle o wątku kryminalnym, który moim zdaniem jest absolutnie poprawny (choć pod sam koniec nieco... jakby to ująć?... nie do przejścia na dłuższą metę). Sama powieść jest skonstruowana z fragmentów ukazanych z perspektyw niemal wszystkich bardziej znaczących bohaterów. Każdy z nich nosi w sobie jakiś dramat, który nieuchronnie warunkuje jego obecne zachowanie, przez co boleśnie rani zarówno siebie, jak i swych bliskich. Chmielarz nieustannie to pokazuje, więc wyolbrzymia (czy ponad miarę... czasami... może).

Absolutnie jednak moim zdaniem należy mu się uznanie za próbę odczarowania tego fałszywego dualizmu, opierającego się na przeciwieństwach ja-dobry Inny-zły. Przeczytałem, że o bohaterach "Żmijowiska" powiedział, że nie ma żadnego, którego można by polubić, co ktoś zastosował i do "Rany". Moim jednak zdaniem wszystkie te postaci, choćby najbardziej odstręczające, za sprawą swoich ludzkich słabości są nam bliskie. I, przynajmniej niektóre, właśnie za te słabości możemy polubić. Ktoś mi zarzuci, że nikt zasługujący na miano sympatycznego nie mógłby zrobić nic, co robią wszyscy ci bohaterowie. I owszem. Lecz czy my wszyscy nie mamy swoich słabości, może nie aż tak skrajnie ukazanych jak przez Chmielarza, ale jednak?

Wiem, że dla Wojciecha Chmielarza bardzo ważny jest realizm psychologiczny postaci. I do tego właśnie dąży, ukazując nam choćby przerażające sny, głównej bohaterki Klementyny. Jego wielkość natomiast tkwi w tym, że tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy, dlaczego one są przerażające. Franz Kafka powiedział, że powinniśmy czytać tylko takie książki, które działają na nas jak siekiera, która rozrąbie nasze zamarznięte serca. Uważam, że ta myśl jest bliska intencjom Chmielarza. W istocie, nie zdziwiłbym się, gdyby Pan Chmielarz ewoluował nadal w przyszłości, odchodząc coraz bardziej od kryminału i usiłując sięgać jeszcze głębiej. Taką tendencję widzę w kolejnych jego powieściach.

To co mi się podoba szczególnie w pisarstwie Chmielarza, to umiejętność tworzenia scen, w których w wyjątkowo frapujący sposób stawia obok siebie różnych bohaterów i ukazuje ich relacje. Nie zabrakło tego i w "Ranie", choć na początku może nie wychodziło mu tak dobrze, jak to potrafi robić. Zapewne nie ma tu tak gęstej, ciężkiej konsystencji opowieści, jak choćby w cyklu o komisarzu Mortce (swoją drogą przyszło mi na myśl, czy on w końcu nie znienawidzi tych ciągłych porównań...), co być może wynika z owego poszatkowania fabuły. Trochę mi też brakowało jeszcze głębszego zanurzenia się w te niejednoznaczne umysły. Ale to nie wada, to tylko alternatywna możliwość. Tak naprawdę większość z bohaterów została ukazana wraz ze swym wyrazistym rysem charakterologicznym. Choć więc wszyscy zostali postawieni w sytuacjach skrajnych, w gruncie rzeczy każdy z nich jest inny. Nie zabrakło także jakże smacznych, naszych polskich smaczków. Że choćby wymienię warszawską aferę reprywatyzacyjną w tle.

Myślę, że Wojciech Chmielarz wciąż poszukuje, wciąż dąży do doskonałości. Doskonałości jednak nie można osiągnąć - można do niej tylko dążyć.

WOJCIECH CHMIELARZ CZYLI DĄŻENIE DO DOSKONAŁOŚCI

Jakoś niełatwo jest mi pisać o Wojciechu Chmielarzu. Może dlatego będzie to pierwsza recenzja jego powieści, choć "Rana" nie jest pierwszą, którą przeczytałem. Bynajmniej nie wydaje mi się, by wynikało to tylko z ciężaru gatunkowego tematów, których się podejmuje. A przecież zachwycam się nim. Niech więc będzie: Chmielarz ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czym jest nauka? Można rzec, iż najogólniej nauka to dążenie do zdobywania wiedzy. Czym zaś jest wiedza? Jeszcze jako student biologii, poznałem pewnego charyzmatycznego doktora, który zwykł mawiać, co za nim powtórzę: wiedza to znajomość przyczyn.

Problem w tym, by tę znajomość przyczyn nabywać w sposób jak najbardziej obiektywny i pozbawiony uprzedzeń. Jednym z głównych celów Ruperta Sheldrake'a jest, jak się wydaje, pragnienie pokazania, że to co według większości uznanych autorytetów jest oczywistą prawdą, w dużym stopniu może okazać się wypływającymi z historycznych dyskursów uprzedzeniami. Najważniejszym natomiast, do czego wydaje się on przekonywać swego czytelnika, jest chęć nieskrępowanego zadawania pytań i samodzielnego dociekania, co wszak stanowi o istocie nauki.

Jedną z głównych zalet pracy Sheldreka'a jest jej przeglądowy charakter. W większości rozdziałów prezentuje on historyczny przekrój poglądów wybitnych osobistości naukowych na dany temat, z niemal idealną bezstronnością (nie licząc pewnej dozy ironii względem tych, z którymi się nie zgadza) streszczając ich stanowiska, czy wręcz cytując. W ten sposób pokazuje, skąd mogły wynikać pewne przekonania, a także co tak naprawdę wiemy, a czego nie. Nie wikłając się zanadto w te spory, sam często prezentuje swoje własne hipotezy.

Skoro już o tym mowa, myślę, że warto pokrótce streścić jego najważniejszą - hipotezę rezonansu morficznego. Otóż według Sheldrake'a wszystkie samoorganizujące się byty (do których zalicza atomy, kryształy, organizmy żywe, planety, galaktyki, itd.) w przeciwieństwie do tych, które powstały na skutek jakiejś zewnętrznej działalności (gdzie wymienia np skały i komputery) posiadają swego rodzaju pole (nie postulując jednoznacznie o naturze tego pola), które wzmacniają swoim istnieniem i które rezonuje z innymi podobnymi bytami. W ten sposób - argumentuje Sheldrake - może być osiągnięty, nawet na znaczną odległość, stan swoistego "porozumienia" (na kształt kwantowego splątania), dzięki czemu może odbywać się formowanie embrionów, ułatwienie nauki (Sheldrake postuluje, że jeśli np jakiś szczur nauczy się gdzieś jakiejś sztuczki, innym szczurom na całym świecie będzie już łatwiej się jej nauczyć), czy nawet kształtowanie się kryształów.

Wszystko to brzmi jak fantastyka naukowa, również dla mnie samego tak na początku brzmiało. Sęk w tym, że Sheldrake prezentuje wiele przekonujących dowodów, które popierałyby jego hipotezę. I nawet jeśli fakty, które przytacza, dałoby się wytłumaczyć w inny sposób, ona sama w kontekście ich różnorodności i wielu wątpliwości współczesnej nauki (które często są przemilczane, co Sheldrake jasno naświetla) warta jest choćby rozważenia.

Konieczność renesansu prawdziwej postawy naukowej uderza szczególnie wtedy, gdy przytacza historie swoich dyskusji ze sceptykami tzw. zjawisk "psi", którzy nieświadomi ogromu badań i potencjalnych dowodów, jakie prezentuje on i inni naukowcy, z założenia, kierując się tylko przekonaniem, że takie fenomeny nie istnieją, twierdzą, że nie ma na nie "żadnych dowodów". Warto zwrócić uwagę na fakt, że sam Sheldrake na początku swej kariery naukowej należał do sceptyków, kiedy jednak zapoznał się z dowodami, zmienił podejście. Trudno jednak o to, gdy naukowcy z góry odrzucają nawet możliwość istnienia takich zjawisk, ponieważ nie zgadzają się one z ich światopoglądem.

Pozycja ta ma dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ w sposób niebanalny, głęboki i przekonujący proponuje swoistą unifikację dwóch, dotychczas trudnych do pogodzenia sfer, gdzieś w samym swoim fundamencie - nauki i religii. Przedstawiając swoje zdumiewające hipotezy daje pośrednio czytelnikowi coś, czego wciąż nie może mu wręczyć współczesna fizyka: prawdziwą teorię wszystkiego. Choć może na początek to zbyt dużo powiedziane, najważniejsze jest to, że Rupert Sheldrake proponuje nam świeże spojrzenie, autentyczny entuzjazm, który bije z niego samego, w stawianiu fundamentalnych pytań i poszukiwaniu na nie odpowiedzi. Na własną rękę. Samodzielnie. Sprzeciwiając się zdecydowanie filozofii, że o tym, czym jest prawda, może decydować "kilku, może nawet jeden ekspert".

Czym jest nauka? Można rzec, iż najogólniej nauka to dążenie do zdobywania wiedzy. Czym zaś jest wiedza? Jeszcze jako student biologii, poznałem pewnego charyzmatycznego doktora, który zwykł mawiać, co za nim powtórzę: wiedza to znajomość przyczyn.

Problem w tym, by tę znajomość przyczyn nabywać w sposób jak najbardziej obiektywny i pozbawiony uprzedzeń. Jednym z głównych...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Marcel Baron

z ostatnich 3 m-cy
2024-02-25 19:00:10
Marcel Baron Zagłosował w plebiscycie "Książka Roku 2023"
2024-02-25 19:00:10
Marcel Baron Zagłosował w plebiscycie "Książka Roku 2023"
Marcel Baron
2024-02-25 18:37:48
Marcel Baron ocenił książkę Szantażystka na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-02-25 18:37:48
Marcel Baron ocenił książkę Szantażystka na
8 / 10
i dodał opinię:

Rzadko czytam kryminały, ale czasem jakiś wpadnie mi w ręce. Ostatnio trafił w nie debiut, "Szantażystka", Marty Ryczko. Wcześniej czytałem Chandlera, którego ogólnie uwielbiam, poza tym że przedstawia swoje bohaterki kobiece jak istoty, z którymi trzeba toczyć boje egzystencjaln...

Rozwiń Rozwiń
Szantażystka Marta Ryczko
Średnia ocena:
6.8 / 10
127 ocen

statystyki

W sumie
przeczytano
90
książek
Średnio w roku
przeczytane
10
książek
Opinie były
pomocne
625
razy
W sumie
wystawione
87
ocen ze średnią 7,8

Spędzone
na czytaniu
593
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
12
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]