Milandra

Profil użytkownika: Milandra

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
2
Przeczytanych
książek
2
Książek
w biblioteczce
2
Opinii
13
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

"Opowieści starej bajarki, czyli Złoty wąż Zuzy Malinowskiej"
Na Złotego węża Zuzy Malinowskiej oczekiwałam z pewnym niepokojem. Druga część Drzewa opowieści, a zarazem druga powieść w dorobku autorki, miała opowiedzieć dalsze losy bohaterów, fantastycznego, pełnego magii świata na granicy światów, przeplatających się ze sobą historii życia-nie życia kobiet. Otrzymałam jednak coś zupełnie
innego.
Jednak, aby móc pisać o Złotym wężu warto wspomnieć o pierwszej jego części, o pierwszej powieści nieznanej nikomu autorki, o Drzewie opowieści. Czytając pierwszą powieść Zuzy Malinowskiej byłam pełna zadziwienia. Ktoś jeszcze tak pisze? A jednak, historia, którą zaproponowała autorka pochłonęła mnie bez reszty.
Drzewo opowieści to na pozór trywialna historyjka. Babcia opowiada swojej osieroconej wnuczce bajki. Mieszkają gdzieś w górach, w niemal mitycznym miejscu poza światem – w Łostówce. Bajki, które rządzą życiem dorastającej dziewczynki przeplatają się niepostrzeżenie z tym czego doświadcza na co dzień. Izi zanurza się w świecie baśni swojej
babci Klary i próbuje dowiedzieć się, czy te historie mają jakiś związek z jej babcią. Czy Klara jest tak naprawdę wcieleniem Lasany-Suliki, która porzuca wszystko aby udać się do Muszloświata, królestwa zmarłych tragicznie ludzi-ptaków, gdzie spotyka swojego brata i
ukochanego księcia Bazyliusa? Czy to Klara musi uciekać przed złym czarnoksiężnikiem Lado?
W pierwszej części nie uzyskujemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Sięgając więc po Złotego węża miałam nadzieję, na rozwiązanie pewnych wątków, które tak mnie intrygowały po zakończeniu lektury Drzewa. Niestety, nie doczekałam się. Złoty wąż, chociaż jest historią opowiadającą dalsze losy życia Izi, w tej chwili ponad czterdziestoletniej Izabelli, traktuje zupełnie o czymś innym. O ile Drzewo opowieści było książką przepływającą lekko pomiędzy rzeczywistością a onirycznymi majakami wyobraźni, o tyle Złoty wąż to, bazująca na starych jak świat symbolach, opowieść o najsilniejszej namiętności rządzącej życiem człowieka. Miłość potrafi kreować światy, a zarazem te światy niszczyć. Izabella, po śmierci babci Klary, po nieudanym pierwszym małżeństwie, zamyka się w świecie Łostówki. Tam mieszka, samotna, jej dzieci są już dorosłe. Zupełnym przypadkiem
– ale przecież światem nie żądzą przypadki – poznaje Adama. Młodszego od niej, nie rzucającego się w oczy mężczyznę sprowadzają do Łostówki wspomnienia. Ma zamiar odwiedzić wuja, u którego spędził kiedyś wakacje. Zamiast przeszłości Adam spotyka przyszłość. Już wkrótce zamieszkują ze sobą i biorą ślub. Można by pomyśleć, że życie
Izabelli zaczyna się na nowo. Jednak babcia Klara nie daje o sobie zapomnieć. W domu można odnaleźć zeszyty z jej opowiadaniami. Adam, porządkując piwnicę, znalazł najważniejsze z jej opowiadań, to, które będzie rządzić dalszymi losami bohaterów. Odnajduje opowieść o Złotym wężu. Historia, jak wszystkie opowieści babci Klary łączy się
nierozerwalnie z innymi jej historiami, a także z prawdziwym życiem Izabelli, a teraz także Adama. Zeszyt z opowiadaniem o złotym wężu Oronie towarzyszy bohaterom we wszystkich chwilach ich wspólnego życia.
Jednakże Idylla nie istnieje – nawet w powieściach. W wyniku nieszczęśliwego wypadku Adam trafia do szpitala, gdzie zapada w śpiączkę, a lekarze nie dają mu szans na wybudzenie. Tam Izabella poznaje Iwa, niespełna trzydziestoletniego pianistę cierpiącego na
kardiomiopatię. Młody człowiek czeka na dawcę. Bez nowego serca będzie żył tylko kilka miesięcy. Izabella codziennie czyta Adamowi fragment historii o złotym wężu, mając nadzieję, że pomoże mu to się wybudzić ze śpiączki. Ale jednocześnie, między nią i Iwem rodzi się nić zażyłości.
Dalszej historii tego miłosnego trójkąta opowiedzieć się nie da. Związana jest ona zbyt silnie ze światami, po których podróżuje Oron, z poznawanymi przez czytelnika innymi historiami o wielkiej miłości, jak historia miłości pomiędzy człowiekiem, księciem Lugiem, a
księżniczką rasy nagów, Amirą. Miłości, która jest silniejsza niż śmierć.
Ze wszystkich historii które pojawiają się w Złotym wężu najważniejsza jest bez wątpienia historia miłości Orona do Wei, żony Amada i matki Luga, Pierwszej, która przyniosła nasiono Drzewa Opowieści z Ogrodu Nede. Zjedzenie owocu z Drzewa Poznania miało znacznie większe konsekwencje niż przypuszczała Wea. To ona rozdzieliła światy, jej
grzech stał się przyczyną rozłamu. Teraz każdy ze światów posiada swoje Drzewo Opowieści. Jeśli Drzewo uschnie, a nie będzie nasiona, z którego wyrośnie kolejne, cały świat może się zapaść, tak jak stało się to z Muszloświatem. Yaru, kraina w której królestwo Muszloświata
zostało zbudowane trwa nadal, jednak pozostało pustynią. Grzech Wei niesie ze sobą jeszcze jedną konsekwencję. Aby Drzewo Opowieści wyrosło i było silne potrzebna jest mu opowieść-most. Opowieść tę może przekazać mu tylko strażniczka drzewa. Tylko kobiety mogą strzec drzew, bo to przez kobietę Drzewa Opowieści powstały.
Złoty wąż jest więc książką, która przekształca Biblijny mit o Adamie i Ewie. Jednak Kobieta i Wąż nie są tu antagonistami. To nie wąż kusi Ewę aby złamała Boży zakaz. Wąż nie ma z nim nic wspólnego. Wąż staje się za to pomocnikiem kobiety w trudach utrzymania światów na właściwych im miejscach. Podróżuje z nią, a także zostaje ojcem jej dziecka.
Dziecka, które jest kobietą. Kobietą, którą Wea i Oron zjedli na początku ich wspólnej drogi.
Symbol węża zmierza w tej powieści bardziej w stronę dawnych mitologii, oraz w stronę współczesnej duchowości New Age. Wąż staje się symbolem odrodzenia, wielkich zmian, podczas których człowiek ulega transformacji, nieśmiertelności. Ważny jest tu także
Uroboros – wąż połykający własny ogon. To wieczny powrót, zjednoczenie przeciwieństw. Gryzący własny ogon wąż wskazuje, że koniec w procesie wiecznego powtarzania odpowiada początkowi. Mamy tu do czynienia z symboliką cyklicznego powtarzania – obiegu czasu,
odnawiania się świata i światów, śmierci i odrodzenia. Uroboros jest tak naprawdę najkrótszym opisem tej powieści. Kulminacyjny moment
pokazuje wyraźnie, że wybory, jakie podejmujemy w każdej chwili naszego życia, mogą diametralnie zmienić naszą historię. I nigdy nie możemy mieć pewności, że nasza własna opowieść nie zawróci, nie znajdziemy się nagle w tym samym miejscu, z którego tak usilnie chcieliśmy się wydostać. Tak właśnie było z historią Izabelli, Adama i Iwa. Każda z wersji ich historii, jaka pojawia się w powieści, zazębia się z pozostałymi. W pierwszej Adam, zanim jeszcze uległ wypadkowi i zanim w ogóle dowiedział się o Iwie, znalazł w rowie zeszyt z napisaną przez Iwa partyturą, utworem dla jego pierwszej miłości. W innej zaś, Izabella znajduje ów zeszyt w swojej torebce. Nigdy nie poznała Iwa, nigdy tego zeszytu nie widziała. Skąd się wziął? Nie ma to dla niej znaczenia, więc wyrzuca go przez okno samochodu, do
rowu. Dowiadujemy się, że Iwo nie żyje, więc nie jest to powrót do przeszłości. Ta chwila to punkt, w którym równoległe światy jej życia się zetknęły. Zapewne w tym innym czasie Adam właśnie podnosi zeszyt z rowu.
Więc czym tak naprawdę jest Złoty wąż? Historią miłosnego trójkąta, trywialną historyjką o niedojrzałej emocjonalnie kobiecie, której życiem rządzą opowiastki tworzone przez nieżyjącą już babcię? A może barwnie opisanym mitem nieprzystającym do współczesnego świata?
Jedno jest dla mnie pewne. Złoty wąż to fascynująca, pełna ciepła historia o dokonywaniu wyborów, czasem łatwych, czasem tak trudnych, jak to tylko możliwe. To książka, która, tak jak stare baśnie, wzrusza, bawi, ale przede wszystkim uczy. Uczy prawdy o altruizmie, o samotności. O powodach powstawania zła. Ale, przede wszystkim, uczy prawdy o miłości, jej pięknie, niedoskonałości i jej niszczącej sile.

"Opowieści starej bajarki, czyli Złoty wąż Zuzy Malinowskiej"
Na Złotego węża Zuzy Malinowskiej oczekiwałam z pewnym niepokojem. Druga część Drzewa opowieści, a zarazem druga powieść w dorobku autorki, miała opowiedzieć dalsze losy bohaterów, fantastycznego, pełnego magii świata na granicy światów, przeplatających się ze sobą historii życia-nie życia kobiet. Otrzymałam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze słowa, przychodzące mi na myśl, gdy słyszę tytuł "Drzewo opowieści" to: opowieść o opowieściach. To książka, którą przeczytałam jednym tchem i która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Książka, która porusza się pomiędzy sennymi majakami, lekko przepływa pomiędzy jawą a oniryczną mgłą wyobraźni. "Drzewo opowieści" jest przykładem książki wyjątkowej, nie dającej o sobie zapomnieć, magicznej.

Dzieło Zuzy Malinowskiej zapowiada się banalnie. Babcia opowiada osieroconej wnuczce bajki. Tylko tyle. I aż tyle. Bo opowieści te zaczynają dla bohaterki żyć prawdziwie. Są realniejsze niż to, co ją spotyka na co dzień. Osamotniona dziewczynka zamyka się w świecie baśni. Marzy o nich i śni. Czy to tylko zwykłe opowieści? Zwykłe bajki układane z nudów przez starą kobietę? Okazuje się, że niekoniecznie. Bajki układane przez Klarę stapiają się z jej historią. Kobieta wychowana w sierocińcu, osierocona podobnie jak jej wnuczka, opowiada o Lwowie początku XX wieku, gdzie wychowała się w sierocińcu, ale także o magicznym miejscu, Muszloświecie, do którego zmierza Lasana-Sulika, aby poznać prawdę o sobie i swoim przeznaczeniu.

Czas dorastania Izi, to czas, w którym opowieść babci Klary rozwija się. Droga życia staje się drogą do poznania. Poznania kolejnych etapów historii. Kim jest Lasana? Kim jest Sulika? A babcia Klara? Co wiąże historie tych kobiet? Czy można powiedzieć, że to historia jednej osoby?

Świat "Drzewa opowieści" nie jest jednorodny. Mamy w nim nasz świat codzienny, szary i zwykły, znany z codzienności. Mamy tajemniczy Muszloświat, miejsce przebywania dusz zmarłych tragicznie ludzi-ptaków (można tu zauważyć nawiązanie do średniowiecznych przedstawień – choćby do "Boskiej komedii" Dantego), oraz księcia Bazyliusa. Z biegiem opowieści dowiadujemy się, że nie są to jedyne światy, kolejnym z nich jest Ulian, miejsce, do którego udali się rodzice Suliki i Bazyliusa. Czy możliwe jest, żeby ktoś mógł przemieszczać się pomiędzy tymi światami w ramach kolejnych wcieleń? Książka odpowie nam na to, chociaż nie tak, jak byśmy tego oczekiwali.

Język powieści jest barwny, wartki i potoczysty (jeśli mogę tak go nazwać). Pojawiają się tu postaci-symbole, których imiona są jednocześnie imionami znanymi czytelnikowi, jednak przebudowanymi w formie anagramu. Zabieg ten, nie wiem, na ile świadomy, pozwala doszukiwać się kolejnych sensów w nazwach miejsc, postaci i światów. W moim odczuciu symbolika nazw jest bardzo ważnym elementem tego utworu, daje większe możliwości interpretacyjne.

Znacie powieści drogi? Są takie, których nie trzeba przedstawiać nikomu. Chociażby sławny "Władca Pierścieni". "Drzewo opowieści" także należy do tego gatunku. Bohaterka (a może bohaterki?) przemieszcza się nieustannie, droga do upragnionego celu jest głównym wątkiem tej historii. Podczas podróży, zmieniają się, zarówno ona, jak i osoby jej towarzyszące. Przy okazji mamy tu do czynienia z powieścią szkatułkową, z jednej historii wynikają kolejne, a z nich jeszcze inne. Oniryzm w tej książce jest silnie rozbudowany, tak na prawdę nigdy nie możemy mieć pewności gdzie zaczyna się i kończy świat snu, jego granica jest niezwykle płynna. Dla mnie jest to największy walor tej historii.

Chciałabym jeszcze dodać, że zakończenie "Drzewa opowieści" totalnie zbiło mnie z nóg. Jest niezwykłe, niepoddające się jednoznacznej interpretacji. Zamiast rozwiązania wątków otrzymujemy informację, która każe nam po raz kolejny zweryfikować wszystko, czego dowiedzieliśmy się w książce. Dla mnie zakończenie to majsterszytk, proste, ale jednocześnie tak zbijające z tropu, że przez tydzień pytałam się samą siebie: "Ale o co tak na prawdę chodzi"?

Jest to wspaniała, porywająca historia kobiet, napisana przez kobietę. Sądzę, że mężczyzna czytający "Drzewo opowieści" może odczuwać pewien dyskomfort – to historia widziana z punktu widzenia kobiety. Opowieść opowiadająca o sile sprawczej wszystkich historii świata – tych rzeczywistych i tych z pogranicza snu i jawy. Ale które z nich są prawdziwsze?

"Drzewo opowieści".

Oto opowieść o opowieściach.

Pierwsze słowa, przychodzące mi na myśl, gdy słyszę tytuł "Drzewo opowieści" to: opowieść o opowieściach. To książka, którą przeczytałam jednym tchem i która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Książka, która porusza się pomiędzy sennymi majakami, lekko przepływa pomiędzy jawą a oniryczną mgłą wyobraźni. "Drzewo opowieści" jest przykładem książki wyjątkowej, nie dającej o...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Milandra

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
2
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
13
razy
W sumie
wystawione
2
oceny ze średnią 10,0

Spędzone
na czytaniu
9
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]