rozwiń zwiń
Bartosz

Profil użytkownika: Bartosz

Wrocław Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 6 godzin temu
894
Przeczytanych
książek
897
Książek
w biblioteczce
165
Opinii
7 269
Polubień
opinii
Wrocław Mężczyzna
Lekarz kardiolog, czytacz przewlekły nieuleczalny.

Opinie


Na półkach: ,

Na tytułowej okładce najnowszej powieści Roberta Michniewicza widnieje blurb, głoszący iż Wreszcie mamy autora na miarę Ludluma czy Folletta! Nasuwa mi się natychmiast powiedzenie - Swego nie znacie, cudze chwalicie. Bo po pierwsze mamy w Polsce co najmniej jednego wybitnego autora powieści szpiegowskich - Vincenta Severskiego, po drugie Michniewicz pokazuje w Dolinie szpiegów niepowtarzalny talent i styl, który daje pewność, że obaj wspomniani klasycy nie byliby w stanie oderwać się od lektury tej książki. Podobnie zresztą jak ja nie byłem w stanie. 

Moda zapanowała wśród polskich emerytowanych szpiegów na pisanie książek. Trudno powiedzieć skąd się ona bierze, może jednak szpieg na emeryturze nudzi się zbytnio, a że ma o czym opowiadać, to zasiada do komputera i pisze. Jednym wychodzi to znakomicie - przywołany Vincent Severski jest znakomitym przykładem, innym ciut gorzej i tu pozwolę sobie używanie danych personalnych pominąć, ci, którzy śledzą moje recenzje, wiedzą kogo mam na myśli. Michniewicz już drugą książką (nie znam tej pierwszej - Partnerzy. Początek, więc się nie wypowiadam) awansował na mój absolutny top autorów książek nie tylko sensacyjnych, ale ogólnie tych, na których kolejne powieści czekam z utęsknieniem i niemal zegarkiem w ręku. Bo doprawdy miałem kłopot z odkładaniem jej na półkę w zasadzie od pierwszych stron, a drugą połowę, nie tak przecież małą (książka ma 650 stron, jak przystało na solidną szpiegowską literaturę) przeczytałem w jeden wieczór, kończąc głęboką nocą, zdecydowanie poza granicami rozsądku w kontekście kilkunastu godzin pracy zawodowej kolejnego dnia. No ale nie dało się oderwać. Nie dało. 

I nie chodzi nawet o to, że książka ma jakieś zawrotne tempo. Na początku rzeczy dzieją się dość spokojnie, jeśli nie leniwie wręcz, są chwilowe przyspieszenia, ale wszystko toczy się swoim torem, adekwatnym zresztą do czasów, w których są osadzone. Wszak nawet u schyłku wojny telefonów komórkowych nie było, internetów też, nie mówiąc o ponaddźwiękowych samolotach. Początkowo obserwujemy też wydarzenia w kilku miejscach, gdzie działania wywiadów wrogich armii miały swoje siedziby - przede wszystkim w Londynie, Berlinie, ale też we Francji, Włoszech czy okupowanej Polsce. Wszystko nabiera zawrotnego tempa, gdy wszyscy bohaterowie znajdują się w jednym miejscu i w jednym czasie. Zawrotnego, ale wciąż realnego w tamtych czasach. Nie ma żadnych mrozyzmów i bondyzmów, jeśli wiecie o co chodzi. Można powiedzieć, że Dolina szpiegów w tej konstrukcji jest klasykiem literatury szpiegowskiej, z wielkim finałem rozciągniętym na około sto stron. No palce lizać!

Nie stroni jednak Michniewicz od tematów trudnych, kontrowersyjnych. Najważniejsze wydarzenia powieści rozgrywają się na Podhalu, w Zakopanem głównie. Pojawia się zatem temat kolaboracji części górali z faszystami, członkowie Goralenvolk pojawiają się na kartach książki, choć raczej marginalnie, a nie na pierwszym planie. A jednak są, jest to prawda historyczna, o której niektórzy chcieliby zapomnieć, ale przecież się nie da. Jednak najbardziej parszywą postacią jest osoba spoza tej organizacji, która zdradza wyłącznie dla dudków. To też może górali zaboleć, niemniej trzeba jasno powiedzieć, że przytłaczająca większość mieszkańców Podhala to u Michniewicza autentyczni polscy patrioci, gotowi ponieść najwyższą cenę w imię wolności ojczyzny. Nie jestem historykiem, ale wydaje mi się, że te obrazy, te proporcje mogą być bliskie rzeczywistości tamtych czasów. Autor delikatnie zaczepia też Francuzów, którzy również nie wszyscy w czasie wojny byli święci i czyści. Zresztą jaki naród mógł wtedy być nieskalany? Idzie też Michniewicz i w drugą stronę, bo nie wszyscy Niemcy są u niego uosobieniem zła. Niektórzy pracownicy wywiadu, ale i nie tylko, są całkiem przyzwoitymi ludźmi, mającymi zasady i szanującymi rywali wewnętrznych i zewnętrznych. Dzięki temu książka nie jest skrajnie czarno-biała, jakkolwiek właściwe proporcje, odpowiadające historycznej prawdzie, jak mi się wydaje, zachowuje. 

Dla osób, które Zakopane i okolice znają i lubią, książka może też być ciekawą wycieczką po wojennym Podhalu. Wiele ulic i miejsc współczesnego Zakopanego wciąż nosi te same nazwy, a znający topografię miasta bez trudu domyślą się, które niemieckie nazwy używane w książce odpowiadają współczesnym lokalizacjom. Są i oczywiście Tatry, oglądane jednak głównie przez okna, choć i na dość długi spacer po dolinach i szczytach czytelnik z bohaterami będzie się miał okazję wybrać. Dla wielu zaskoczeniem może być, że wiele rzeczy dziś wygląda tak samo, jak przed osiemdziesięcioma laty. Z jednej strony na przykład Wielka Krokiew i Droga pod reglami, a z drugiej nieustające kłopoty komunikacyjne na trasie Zakopane - Nowy Targ. Miałem czasami wrażenie, że w czasie wojny nie jechało się tej trasy wiele dłużej niż obecnie - zwłaszcza w tak zwanym wysokim sezonie. 

Trudno aż uwierzyć, że to dopiero druga książka Michniewicza, bo warsztatowo też jest niemal perfekcyjna. Narracja taka, jaką lubię najbardziej - trzecioosbowa, liniowa, ułożona chronologicznie. Rozdziały są na ogół krótkie, treściwe, co dodaje książce dynamiki. Stylistycznie i językowo też trudno coś autorowi zarzucić, książkę czyta się łatwo i przyjemnie nie tylko dla niebywale wciągającej szpiegowskiej intrygi, ale i dla naturalności dialogów, stylistycznej gładkości i językowej czystości. No i jest ta książka odpowiednio gruba. Nie ma się wrażenia nadmiernej kompaktowości, nie ma też poczucia rozwlekłości, przestojów i dłużyzn.

Książki szpiegowskie lubię od dawna, nawet bardziej chyba niż kryminały czy thrillery. Sporo ich przeczytałem i muszę przyznać, że Dolina szpiegów znalazła się w moim osobistym top 3. Nie potrafię powiedzieć czy na miejscu pierwszym, ale w najściślejszej czołówce bez wątpienia. Myślę, że warto się wybrać do księgarni jeszcze przed świętami, trochę wolnego nas czeka, a książka porywa tak mocno, że czas i otaczający świat przestają istnieć. Choć z drugiej strony jest warta tych piekących z niewyspania oczu nawet w normalnym pracowitym czasie.

Szanowny panie Vincencie Severski. Ma pan godnego rywala w walce o czytelnicze szpiegowskie serca. Mam tylko nadzieję, że ta wojna przyniesie tylko i wyłącznie korzyści. Dla pana, Roberta Michniewicza, a przede wszystkim Waszych fanów. 

Na tytułowej okładce najnowszej powieści Roberta Michniewicza widnieje blurb, głoszący iż Wreszcie mamy autora na miarę Ludluma czy Folletta! Nasuwa mi się natychmiast powiedzenie - Swego nie znacie, cudze chwalicie. Bo po pierwsze mamy w Polsce co najmniej jednego wybitnego autora powieści szpiegowskich - Vincenta Severskiego, po drugie Michniewicz pokazuje w Dolinie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Diabelska góra Lincoln Child, Douglas Preston
Ocena 7,4
Diabelska góra Lincoln Child, Doug...

Na półkach: ,

Swoją przygodę z duetem Douglas Preston i Lincoln Child zacząłem całkiem niedawno, od Starych kości, pierwszej części cyklu z archeolożką Norą Kelly, choć wcześniej wiele słyszałem o serii z Pendergastem. Bardzo mi się ta powieść spodobała, ale w jakiś przedziwny sposób ominęła mnie druga część z Kelly. Na szczęście nie zapomniało o mnie wydawnictwo Agora, która przesłała mi do recenzji część trzecią - Diabelską górę. Połknąłem ją ekspresowo i zamówiłem natychmiast tę środkową, zastanawiając się jednocześnie, jak znaleźć czas na lekturę kilkunastu tomów Pendergasta...

Mam taki zwyczaj, staram się co do zasady serie czytać chronologicznie, od pierwszej do ostatniej części, kiedy mnie zainteresuje jakaś powieść, będąca którąś tam z kolei w cyklu odkładam ją na półkę i wracam dopiero wtedy, kiedy przeczytam części poprzednie. Jednakże obowiązki recenzenta nie zawsze na takie działanie pozwalają, wszak opinia wystawiona więcej niż dwa tygodnie po premierze jest trochę jak przysłowiowa musztarda po obiedzie, czy też popularna niegdyś zalewajka (nie wiecie - jedna porcja kawy zalewana po raz drugi wrzątkiem - tak się robiło w czasach słusznie minionych). Chcąc nie chcąc zabrałem się za Diabelską górę, spoglądając jednak często na leżący obok Ogon skorpiona. Uspokajam jednak, oczywiście zalecam czytanie serii z Norą Kelly od początku, ale można zacząć i od części, która premierę miała nieco ponad tydzień temu. Oczywiście nawiązania do poprzednich historii odnajdziecie, ale są one na tyle rzadkie i mało istotne, że nie utrudniają lektury.

A książka jest świetna. Trzyma w napięciu w zasadzie od pierwszej strony, jej akcja rozwija się bardzo dynamicznie, wciągając czytelnika bez reszty. Tempo jest naprawdę wysokie, ale nie aż tak, by uznać je za nieprawdopodobne w realnym świecie. No dobrze, może chwilami, choć w Stanach Zjednoczonych, gdzie osadzona jest akcja, nawet takie rzeczy mogą się zapewne zdarzyć. W każdym razie Remigiusz Mróz i Katarzyna Bonda uznaliby tę książkę za nudną, co dla niektórych może być najlepszą jej reklamą. Tematyka jest też bardzo ciekawa, wszak nie ma chyba na świecie takiej osoby, która nie zastanawia się czasami, czy poza ziemią istnieją jakieś cywilizacje, jak bardzo są zaawansowane i jak skończyłoby się nasze z nią spotkanie - przyjacielskimi pogawędkami czy też regularną wojną. Proszę się jednak nie obawiać, Preston i Child nie zafundowali nam jakiejś baśniowej fantastyki, lecz rasowy, mocny thriller, dla którego te rozważania o zielonych ludzikach są jedynie tłem i pretekstem. Thriller archeologiczny, nie zdradzę więc wielkiej tajemnicy, jeśli napiszę, że nasza główna bohaterka tym razem próbuje odkopać pojazd obcych. Uwierzcie, Indiana Jones się chowa.

To co dla mnie ważne Diabelska góra napisana jest klasycznie - w trzecioosobowej, liniowej narracji, bez retrospekcji i innych tak popularnych w dzisiejszej prozie, ozdobników i fajerwerków, które tylko lekturę utrudniają, a nie wzbogacają czytelnicze doznania. Mówić cokolwiek o warsztacie tak doświadczonych i uznanych autorów aż wstyd, w każdym razie książkę czyta się szybko, gładko i z przyjemnością, nie tylko dzięki oryginalnej treści, ale też dopieszczonej formie. Tradycyjne w tym miejscu ukłony dla tłumacza, Jana Kraśko, który książkę przetłumaczył, a nie przepisał po polsku, co też nie jest złotym standardem naszych czasów. Objętościowo Diabelska góra też spełnia oczekiwania - nie jest przegadana, ale też nie nazbyt kompaktowa. Czterysta stron dobrej sensacji - jak znalazł na cztery wieczory zapracowanego człowieka.

Po raz kolejny znalazłem się w kropce. Drugą część cyklu z Norą Kelly przeczytam na pewno, ale bardzo bym chciał poczytać i Pendergasta. Jak jednak znaleźć na to czas, skoro obok komputera leży już kolejna powieść do recenzji, zdaje się, że równie smakowita, a półka z etykietą do przeczytania w jakiś przedziwny sposób zdaje się robić coraz mniejsza i węższa... Ciężkie jest życie lubiących czytać, oj ciężkie. Niemniej Diabelską górę polecam i to mocno.

Swoją przygodę z duetem Douglas Preston i Lincoln Child zacząłem całkiem niedawno, od Starych kości, pierwszej części cyklu z archeolożką Norą Kelly, choć wcześniej wiele słyszałem o serii z Pendergastem. Bardzo mi się ta powieść spodobała, ale w jakiś przedziwny sposób ominęła mnie druga część z Kelly. Na szczęście nie zapomniało o mnie wydawnictwo Agora, która przesłała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiam literaturę szpiegowską, dobrą literaturę szpiegowską, dlatego z dużymi oczekiwaniami zasiadłem do lektury Ostatniego azylu Marcina Falińskiego. Od autora będącego byłym oficerem polskiego wywiadu oczekiwałem wciągającej, intrygującej powieści, która odsłoni wiele tajemnic działania służb specjalnych, zaoferuje fascynującą intrygę. Szczerze muszę jednak przyznać, że po lekturze mam spory niedosyt, spodziewałem się czegoś więcej.

Przy tej książce nie da się żadną miarą uciec od porównań do Vincenta Severskiego i jego książek. Przecież to on jest ojcem i na dziś niepodzielnym królem polskiej literatury szpiegowskiej, pisanej niejako od wewnątrz, przez byłych pracowników wywiadu. Na książki Severeskiego czeka się z niecierpliwością, biegnie do księgarni w dniu premiery, a potem zarywa noce. Czy tak samo będę miał z Falińskim? Nie sądzę. Jak zapewne wiecie Ostatni azyl to nie pierwsza jego książka, ale pierwsza, która wpadła w moje ręce. Być może ma to pewien wpływ na mój odbiór, bo choć to jest niezależna historia, nie stanowi części jakiegoś cyklu, to jest w niej sporo nawiązań do poprzednich historii, dla osoby nie znającej poprzednich książek autora czasami trudnych do zrozumienia. Częściowo pokrywają się też bohaterowie, może więc jednak warto czytać Falińskiego od początku, od pierwszej do ostatniej premiery.

Niemniej i tak mam wrażenie, że akcja powieści jest mocno chaotyczna. Zagmatwanie, mylne wątki i podobne zabiegi dla literatury szpiegowskiej są dość charakterystyczne, ale u Falińskiego intryga nie jest jakoś bardzo skomplikowana - chodzi o walkę różnych wywiadów o cenne dokumenty i precjoza. Przenosi się ona oczywiście z miejsca na miejsce, jednak czasami te zmiany większego fabularnego sensu nie mają. Niepotrzebne w mojej opinii są też początkowe flesze z przeszłości dalszej i bliższej. Nie do końca rozumiem też brak ciągłości wydarzeń współczesnych. Autor daje swoim bohaterom kilka lat przerwy w poszukiwaniach - w jakim celu doprawdy nie wiem, nie jest to do końca wyjaśnione. Zresztą przez większość książki fabuła toczy się leniwie, żeby nie powiedzieć mozolnie. Tak naprawdę dopiero w finale akcja nabiera tempa, dzieje się sporo, następstwa wydarzeń są logiczne i zrozumiałe.

Szpiegiem nie jestem, nie byłem i już raczej nie będę, na pewno Faliński na życiu pracowników wywiadu zna się wiele lepiej, z autopsji choćby, ale jednak wiele scen z książki wydaje mi się mało prawdopodobnych. Spotkania szpiegów i głośne rozmowy dotyczące prowadzonych operacji w powszechnie dostępnych lokalach gastronomicznych, których kilka wraz z bohaterami odwiedzamy? Serio, tak to się odbywa? Dwudziestominutowe sprawdzanie w czasie gorącej i dynamicznej rozgrywki na obcym terenie? Zabieranie niezwiązanej z wywiadem małżonki na tak naprawdę służbowy wyjazd? Jakoś to wszystko mi do świata szpiegów, który znam oczywiście tylko z książek, średnio pasuje.

Jest ta książka jak dla mnie za krótka, historia wymyślona przez Falińskiego ma potencjał na zdecydowanie więcej, mam wrażenie, że autor poddaje się modzie na książki kompaktowe, nie przekraczające nadto 300 stron. Ja po powieści szpiegowskiej spodziewam się opasłego tomiszcza, a tu w sumie dostaję książeczkę. Siłą rzeczy wiele wątków, wiele wydarzeń opisanych jest skrótowo, w fabule mamy wiele dziur. Na przykład główny bohater znika na kilka dni i dopiero z jego opowieści po finale dowiadujemy się, że w tym czasie dokonał on przełomowego dla całej akcji odkrycia. Hym... No szkoda, że autor spieszył się z zakończeniem, a może wydawnictwo go poganiało...

Warsztat Faliński ma przyzwoity, stylistycznie pisze gładko, choć czasami, ale na szczęście tylko czasami, dialogi brzmią trochę sztucznie, nienaturalnie. Narracja jest liniowa, trzecioosobowa, czyli taka jaką lubię najbardziej, szkoda tylko tych niezrozumiałych przeskoków czasowych. Jak napisałem w tytule recenzji czuję spory niedosyt po lekturze Ostatniego azylu. Liczyłem, że i na kolejne książki Marcina Falińskiego będę czekał z wielką niecierpliwością, ale... No nie, chyba nie będę czekał, choć może przeczytam.

Uwielbiam literaturę szpiegowską, dobrą literaturę szpiegowską, dlatego z dużymi oczekiwaniami zasiadłem do lektury Ostatniego azylu Marcina Falińskiego. Od autora będącego byłym oficerem polskiego wywiadu oczekiwałem wciągającej, intrygującej powieści, która odsłoni wiele tajemnic działania służb specjalnych, zaoferuje fascynującą intrygę. Szczerze muszę jednak przyznać,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Bartosz Szafran

z ostatnich 3 m-cy

Właśnie się zastanawiałem z okazji Dnia Książki, kiedy ostatnie zdarzył mi się dzień, kiedy nie przeczytałem choć kilku stron jakiejś książki. I co? Nie ma takiej opcji, nie ma takiego dnia chyba od kiedy nauczyłem się czytać, a minęło od tego czasu ponad 45 lat. A czytać nauczyłem się... na cmentar...

więcej więcej
Bartosz Szafran
2024-04-22 16:00:13
Bartosz Szafran dodał książkę Wołanie kukułki na półkę Teraz czytam, Audiobooki
2024-04-22 16:00:13
Bartosz Szafran dodał książkę Wołanie kukułki na półkę Teraz czytam, Audiobooki
Wołanie kukułki Robert Galbraith
Cykl: Cormoran Strike (tom 1)
Średnia ocena:
7.1 / 10
10301 ocen
Bartosz Szafran
2024-04-22 15:59:04
Bartosz Szafran ocenił książkę Sekret na
6 / 10
2024-04-22 15:59:04
Bartosz Szafran ocenił książkę Sekret na
6 / 10
Sekret Andrew ChildLee Child
Cykl: Jack Reacher (tom 28)
Średnia ocena:
6.6 / 10
140 ocen
Bartosz Szafran
2024-04-19 23:53:17
2024-04-19 23:53:17
Kuchnia książek Kim Jee Hye
Średnia ocena:
7.7 / 10
11 ocen
Bartosz Szafran
2024-04-19 23:52:24
Bartosz Szafran ocenił książkę Ostatnia droga na
6 / 10
2024-04-19 23:52:24
Bartosz Szafran ocenił książkę Ostatnia droga na
6 / 10
Ostatnia droga Ryszard Ćwirlej
Cykl: Aneta Nowak (tom 5)
Średnia ocena:
7.4 / 10
206 ocen
Bartosz Szafran
2024-04-17 23:00:08
Bartosz Szafran dodał książkę Szafarz na półkę Teraz czytam
2024-04-17 23:00:08
Bartosz Szafran dodał książkę Szafarz na półkę Teraz czytam
Szafarz Grzegorz Brudnik
Średnia ocena:
7.6 / 10
152 ocen
Bartosz Szafran
2024-04-17 22:59:57
Bartosz Szafran ocenił książkę Źródło na
7 / 10
2024-04-17 22:59:57
Bartosz Szafran ocenił książkę Źródło na
7 / 10
Źródło Jędrzej Pasierski
Cykl: Nina Warwiłow (tom 7)
Średnia ocena:
7.1 / 10
207 ocen
Bartosz Szafran
2024-04-07 20:17:03
Bartosz Szafran ocenił książkę Świat bez końca na
7 / 10
2024-04-07 20:17:03
Bartosz Szafran ocenił książkę Świat bez końca na
7 / 10
Świat bez końca Ken Follett
Cykl: Kingsbridge (tom 2)
Średnia ocena:
8.1 / 10
3697 ocen
Bartosz Szafran
2024-04-07 09:02:16
Bartosz Szafran ocenił książkę Kiedy byłyśmy ptakami na
8 / 10
2024-04-07 09:02:16
Bartosz Szafran ocenił książkę Kiedy byłyśmy ptakami na
8 / 10
Kiedy byłyśmy ptakami Ayanna Lloyd Banwo
Średnia ocena:
7.7 / 10
34 ocen
Bartosz Szafran
2024-04-06 04:10:50
Bartosz Szafran i Jagaa są teraz znajomymi
2024-04-06 04:10:50
Bartosz Szafran i Jagaa są teraz znajomymi

ulubieni autorzy [12]

Eva García Sáenz de Urturi
Ocena książek:
7,0 / 10
9 książek
2 cykle
144 fanów
Jo Nesbø
Ocena książek:
7,3 / 10
29 książek
3 cykle
4525 fanów
Bernard Minier
Ocena książek:
7,1 / 10
13 książek
3 cykle
565 fanów

Ulubione

Olga Tokarczuk Empuzjon Zobacz więcej
Marta Kucharska Tarnina Zobacz więcej
Bartosz Szafran Pułapki EKG, które niełatwo ominąć część I Zobacz więcej
Elżbieta Lipska Zalzala Ziemia drży Zobacz więcej
Haruki Murakami Zniknięcie słonia Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Olga Tokarczuk Empuzjon Zobacz więcej
Marta Kucharska Tarnina Zobacz więcej
Bartosz Szafran Pułapki EKG, które niełatwo ominąć część I Zobacz więcej
Elżbieta Lipska Zalzala Ziemia drży Zobacz więcej
Haruki Murakami Zniknięcie słonia Zobacz więcej
Elżbieta Lipska Zalzala Ziemia drży Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
894
książki
Średnio w roku
przeczytane
53
książki
Opinie były
pomocne
7 269
razy
W sumie
wystawione
752
oceny ze średnią 7,6

Spędzone
na czytaniu
6 030
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
1
minuta
W sumie
dodane
6
cytatów
W sumie
dodane
5
książek [+ Dodaj]