Zrecenzowana

Profil użytkownika: Zrecenzowana

Warszawa Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 lata temu
375
Przeczytanych
książek
503
Książek
w biblioteczce
114
Opinii
900
Polubień
opinii
Warszawa Kobieta
Dodane| 21 cytatów
Nieidealne metr pięćdziesiąt w kapeluszu, które samo nie wie, dlaczego zaczęło pisać o sobie w trzeciej osobie. Obecnie stara się doszczętnie nie zwariować, czasami odreagowując przy nałogowym czytaniu książek.

Opinie


Na półkach: , ,

Może za młoda i za głupia na to jestem, ale fanką tego opowiadania na pewno nie jestem.

Może za młoda i za głupia na to jestem, ale fanką tego opowiadania na pewno nie jestem.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiecie co, wydaje mi się, że już kiedyś coś takiego czytałam. Tamta książka była o jakiejś dziewczynie z dystryktu 12, która miała ich reprezentować. Nawet nie pamiętam jej imienia. Katnip…?

Jeśli ktoś po opisie i po moim wstępie obawiał się, że Endgame będzie łudząco podobne do Igrzysk Śmierci: można odetchnąć spokojnie. Teraz, po przeczytaniu książki, już widzę, że to dwie zupełnie różne opowieści. Wspólny pozostaje tylko element 12 rywalizujących ludów, reszta , czyli gatunek, miejsce akcji, sposób prowadzenia narracji – to wszystko charakterystyczne jest tylko i wyłącznie dla tej jednej książki. Zasadniczą różnicą jest to, że w Endgame śledzimy losy wszystkich bohaterów. Każdy z nich ma swoje rozdziały, co na początku może trochę mieszać w głowie, ale wraz z upływem czasu i kolejnymi martwymi Graczami… Powiedzmy, że jest coraz łatwiej, nawet pomimo ogromnej ilości wątków i zagadek do rozwiązania.

Jak już wspomniałam, głównych bohaterów mamy dokładnie 12. To dosyć duże pole do popisu jeśli chodzi o inwencję twórczą w kwestii kreacji charakterów. Każdy z Graczy jest inny, kieruje się innymi motywami i zostawił za sobą inną przeszłość. Dla jednych Gra to marzenie, do którego przygotowywali się przez całe życie. Inni odliczali dni do momentu, kiedy zostaną zwolnieni z obowiązku reprezentowania swojego ludu. Łączy ich jednak jedno: wszyscy to urodzeni zabójcy. Niektórymi po prostu kierują inne motywy. Na przestrzeni książki pojawiają się zarówno ludzie, których nienawidzimy, ale w przypadku innych pojawia się nawet trochę sympatii.

Okładka obiecuje, że podczas czytanie zatrze się granica pomiędzy fikcją i rzeczywistością. Nie kłamali! Trochę tutaj masakry, lejącej się krwi i tego typu spraw, a bohaterowie potrafią przeżyć skok na kilkadziesiąt metrów w dół, ale umiejscowienie akcji w miejscach, które znamy (a przynajmniej poznać możemy, thanks to Google Maps). Akcja wciąga do tego stopnia, że cegiełkę liczącą ponad 500 stron można przeczytać w jeden dzień.

Jeśli kogoś nie przyciągnęła sama złota okładka wyróżniająca się w księgarni, to z pewnością zrobiła to już nagroda 500 tysięcy dolarów. Fajnie byłoby wygrać, prawda? Taka kasa piechotą nie chodzi. Pokusiłam się nawet o rozwiązywanie zagadek, jednakże albo jestem po prostu mało inteligentna, albo rzeczywiście są trudne. Duma nie pozwala mi na odpowiedź inną niż ta druga, więc pozostaje mi tylko życzyć wszystkim innym powodzenia. A nawet jeśli, tak jak ja, będziecie chcieli przeczytać Endgame tylko dla rozrywki, na pewno się nie zawiedziecie.

Wiecie co, wydaje mi się, że już kiedyś coś takiego czytałam. Tamta książka była o jakiejś dziewczynie z dystryktu 12, która miała ich reprezentować. Nawet nie pamiętam jej imienia. Katnip…?

Jeśli ktoś po opisie i po moim wstępie obawiał się, że Endgame będzie łudząco podobne do Igrzysk Śmierci: można odetchnąć spokojnie. Teraz, po przeczytaniu książki, już widzę, że to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Akcja książki dzieje się w Nowojorskiej Akademii Baletowej, czyli, jakby nie patrzeć, najlepszej szkoły tego typu w kraju. Co czyni jeszcze bardziej dziwnym to, że tancerze znikają tam od dwudziestu lat, a wygląda na to, że nikogo to nie obchodzi. A także nikt nie próbuje postawić się choreografowi, który wyżywa się na wszystkich za niewykonanie poprawnie kroków, chociaż „dawno powinni byli to umieć”. W międzyczasie znikają kolejne osoby, ale jakoś nikt nie wpada na pomysł, żeby połączyć kropki i zauważyć, ze w NAB dzieje się coś dziwnego. Seems legit.

Dalej mamy sposób wprowadzania nowych elementów do powieści. Właśnie: wprowadzania. Nie ma czegoś takiego jak rozwój wydarzeń, wszystko dzieje się w tempie zaparzania instacoffe. Przykład? Wraz z przekroczeniem progu szkoły główna bohaterka od razu znajduje obok siebie wianuszek przyjaciół, którzy mają być przeciwwagą dla grupki rodem z Mean Girls. Wiecie, te chorobliwie chude, co wszystkie wyglądają tak samo. Wszystko oczywiście z prędkością światła. Co mnie też trochę zdziwiło, kiedy jedna z koleżanek Vanessy znika, reszta wianuszka bez zająknięcia się stwierdza, że „ona by czegoś takiego nie zrobiła”. Wydaje mi się, że umiejętność przewidywania zachowań przyjaciół nabywa się stopniowo. I na pewno nie objawia się ona po dwóch tygodniach znajomości. Ale to szczegół.

Nie ma czegoś takiego jak książka YA bez wątku romantycznego. Autorka o tym wie. Zdaje się, że jednak nie wie, jak taki wątek wprowadzić i rozwijać. Związek Vanessy i Zeppelina (nagroda za najgłupsze imię dla bohatera, fanfary) opiera się na jednym, pojedynczym spojrzeniu. I wystarczyło. Widzicie dzieci, miłość jest jednak prosta. Autorce też chyba wydawało się, ze to za proste, bo postanowiła ubarwić wątek wprowadzając kolejnego męskiego bohatera. Jeśli ktoś jest dla nas niemiły, to przecież jasne, że na nas leci. Co też jest całkowicie w porządku i nikt nie ma z tym problemu. Vanessie nie przeszkadza też, że Justin krąży wokół niej i sugeruje, że powinna opuścić akademię. Oczywiście nic sobie z tego nie robi, bo przecież jedynym powodem, dla którego przybyła do NAB jest chęć poszukiwania siostry. Bardzo mnie to bawi, zwłaszcza, kiedy policzę sobie, ile czasu zajęło Vanessie faktyczne zajmowanie się poszukiwaniem siostry i odkrywaniem prawdy.

Jeśli ktoś mnie dobrze zna, to wie, że mam świra na punkcie tańca. To jednak nie wystarczyło, żebym „Taniec cieni” zaklasyfikowała wyżej. Wiedza, co to jest pas de bourrée czy grand jete niestety nie stworzy dobrej fabularnie powieści. Drodzy czytelnicy, bilet do Opery Narodowej będzie lepszą inwestycją.

Akcja książki dzieje się w Nowojorskiej Akademii Baletowej, czyli, jakby nie patrzeć, najlepszej szkoły tego typu w kraju. Co czyni jeszcze bardziej dziwnym to, że tancerze znikają tam od dwudziestu lat, a wygląda na to, że nikogo to nie obchodzi. A także nikt nie próbuje postawić się choreografowi, który wyżywa się na wszystkich za niewykonanie poprawnie kroków, chociaż...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Zrecenzowana Karolina

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [9]

Kerstin Gier
Ocena książek:
7,4 / 10
21 książek
6 cykli
1228 fanów
Gail Carriger
Ocena książek:
7,1 / 10
17 książek
6 cykli
Pisze książki z:
163 fanów
Carrie Jones
Ocena książek:
7,4 / 10
5 książek
1 cykl
69 fanów

Ulubione

Cassandra Clare Miasto Kości Zobacz więcej
Suzanne Collins Kosogłos Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto Kości Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto Kości Zobacz więcej
Suzanne Collins Kosogłos Zobacz więcej
Suzanne Collins Kosogłos Zobacz więcej
Suzanne Collins Kosogłos Zobacz więcej
Terry Pratchett Czarodzicielstwo Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto Kości Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Suzanne Collins Kosogłos Zobacz więcej
Kerstin Gier Błękit szafiru Zobacz więcej
Maggie Stiefvater Drżenie Zobacz więcej
Maggie Stiefvater Drżenie Zobacz więcej
Maggie Stiefvater Drżenie Zobacz więcej
Julie Kagawa Żelazny król Zobacz więcej
Kerstin Gier Błękit szafiru Zobacz więcej
Bettina Belitz Pożeracz snów Zobacz więcej
Carrie Ryan Las Zębów i Rąk Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
375
książek
Średnio w roku
przeczytane
25
książek
Opinie były
pomocne
900
razy
W sumie
wystawione
362
oceny ze średnią 7,6

Spędzone
na czytaniu
2 233
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
27
minut
W sumie
dodane
21
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]