rozwiń zwiń
włóczykijka

Profil użytkownika: włóczykijka

Katowice Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 18 tygodni temu
206
Przeczytanych
książek
509
Książek
w biblioteczce
73
Opinii
483
Polubień
opinii
Katowice Kobieta
Dodane| Nie dodano
Za literaturą wprost przepada. Ba, wręcz ją ubóstwia! W każdej postaci. Czyta kiedy tylko może, chociaż - przyzna szczerze - wymaga to sprzyjających warunków. Bo przez wrodzone roztrzepanie skupić jej się ciężko. Czyta od kiedy sięga pamięcią. Czytaj - od dawno, dawno temu. Wszystko co się nawinie. Wiele książek zaczyna, ale już nie wszystkie kończy. W szeroko pojętej przyszłości chciałaby...pisać! Lubi twórczość Tolkiena, literaturę piękną z Anglii, powieści historyczne i Jeżycjadę. Nie lubi rodu Freyów, e-booków, Karoliny Bingley i szmatławców o wampirach i Greyach, na które nie warto tracić cennego czasu. W dzieciństwie chciała być ruda, jak jej ówczesne autorytety - Pippi Pończoszanka i Ania Shirley. Lecz z dbałości o włosy woli ich nie farbować. Marzy o domowej bibliotece od podłogi do sufitu! Uwielbia wąchać książki i kartkować je podczas czytania.

Opinie


Na półkach:

Mężczyzna po śmierci matki porządkuje jej mieszkanie. Stopniowo przegląda jej ukochany księgozbiór, rzeczy codziennego użytku czy inne bibeloty. Niemal każdy przedmiot wiąże się z niezliczoną ilością wspomnień. Ze wspomnień tych wyłania się portret wyjątkowej kobiety, która była za swojego życia zmarła kobieta. Syn poznaje historię matki, historię swoich rodziców, na którą wcześniej nie potrafił się otworzyć.
Jakie wnioski wyciągnąć możemy z jego „sentymentalnej”, jednak w rzeczywistości pozbawionej sentymentów, szczerej podróży?

Książka Marcina Wichy już dawno przykuła moją uwagę, ze względu na bardzo ciekawy, bo niespotykanie minimalistyczny design okładki. Ostatnio, na fali zainteresowania książkami nominowanymi do Literackiej Nagrody Nike w końcu po nią sięgnęłam. Mimo niepozornego rozmiaru książka silnie nacechowana jest emocjonalnie. Sposób kształtowania narracji jest raczej „slow”, jednak książkę czyta się bardzo szybko.
Próba odkrycia drugiej, skrywanej przed ludźmi strony matki, której podjął się autor to bardzo ciekawy przykład oswojenia się ze stratą. Stratą, która była do przewidzenia, ale jednak zaskoczyła. Stratą, która już pozornie oswojona jeszcze przez długi czas jest wypierana. Stratą, która zawsze uświadamia jak wiele słów pozostało niewypowiedzianych...

Pisarstwo Marcina Wichy jest dosyć oszczędne w środkach, podobnie chyba jak jego projekty. Mimo tej oszczędności wiele można jednak wyczytać między słowami. Książka nie jest najłatwiejsza w odbiorze, ze względu na swoją tematykę, która do najlżejszych nie należy. Użyte przez autora środki stylistyczne też bardzo często są bezpośrednie, pozbawione zbędnych sentymentów. Myślę, że podczas tworzenia książki mogła przyświecać mu maksyma „minimum słów, maksimum treści”. I bardzo dobrze mu się to udało!

„Rzeczy, których nie wyrzuciłem” to opowieść o radzeniu sobie ze stratą, bez utraty tego, co było najpiękniejsze w relacji z osobą, której już zabrakło. To ciekawa propozycja, jednak nie dla każdego, bo wymaga odpowiedniego nastroju. To świadectwo tego, że nie zawsze pozostawiamy po sobie to, co faktycznie chcielibyśmy by po nas pozostało...

Mężczyzna po śmierci matki porządkuje jej mieszkanie. Stopniowo przegląda jej ukochany księgozbiór, rzeczy codziennego użytku czy inne bibeloty. Niemal każdy przedmiot wiąże się z niezliczoną ilością wspomnień. Ze wspomnień tych wyłania się portret wyjątkowej kobiety, która była za swojego życia zmarła kobieta. Syn poznaje historię matki, historię swoich rodziców, na którą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szum
monachopsis to inaczej subtelne, ale uporczywe poczucie, że ustawicznie jesteśmy nie na swoim miejscu.
Takie właśnie uczucie towarzyszy narratorce tej opowieści. Dziewczynka dorasta, a potem staje się kobietą w środowisku, które cały czas wmawia jej, że do niego nie pasuje. Nie w sposób bezpośredni, ale dosyć oczywisty. Jako córka obcokrajowca i zmagającej się z wojenną traumą matki, w Polsce II połowy XX wieku bohaterka powieści skazana jest na ostracyzm społeczny. Ma problemy z nauką i nie potrafi wstać rano do szkoły, a na dodatek zmyśla jak z nut! Wszystkie te drobne fakty przelewają jednak falę goryczy. Wszyscy wokół, nawet siostra matki i jej syn, definiują dziewczynkę, nie próbując nawet jej zrozumieć. Dziewczynka jest inteligentna i wiele rozumie, jednak nie potrafi znaleźć mechanizmu, który chociaż w małym stopniu zmieniłby jej położenie…
Czy Lis i Esesman pomogą bohaterce uwolnić się z ramy, do której została wsadzona? Czy dziewczynka zrozumie, że przyczyny tego, jak się czuje powinna szukać nie w teraźniejszości, a w przeszłości?

Książka Magdaleny Tulli, mimo że niezbyt duża objętościowo, to piekielnie trudna w odbiorze lektura. Piękna i boleśnie prawdziwa, ale wymagająca sporej uwagi i skupienia. Emocje i uczucia dziewczynki i jej bliskich nigdy nie są do końca zdefiniowane, pozostawiają margines niedopowiedzenia. Dzięki temu zabiegowi książka skłania czytelnika do refleksji, czy przypadkiem on także nie doświadczył w życiu podobnej sytuacji? A jeżeli tak, to czy jej rozwiązanie aby zawsze jest dla każdego tak samo oczywiste?
Doświadczenie wojny, cierpienia, często w obozach koncentracyjnych to trauma, której nie odczuwa jedynie osoba, która jej doświadczyła, chociaż wiadomym jest, że ona doświadcza jej w największym stopniu. Taka trauma to kwestia wielopokoleniowa! Trauma, która niszczy życie nie tylko jednej osoby, ale wszystkich jej najbliższych. Mechanizm, który sprawia, że skrzywdzony, nawet bezwiednie, także krzywdzi...
Czy człowiek jest wstanie wyrwać się z pętli traumatycznego przeznaczenia? Czy w szumie codzienności może odnaleźć chwilę ciszy, by dotrzeć do swojego wnętrza i powiedzieć sobie co powinien robić…?

Stylistyczna i językowa warstwa książki jest prawdziwie zapierające dech. Pióro Magdaleny Tulli jest niesamowicie subtelne, wyważone. Każde słowo wydaje się być na swoim miejscu i niesie adekwatny ładunek emocjonalny. Kompozycja książki również jest bardzo intuicyjna. Jak wyżej wspomniałam wrażliwszej osobie ładunek emocjonalny jej treści może sprawić pewną trudność, jednak całościowo ciężko byłoby książce coś zarzucić.

„Szum” to opowieść o przebaczeniu. Przebaczeniu nie tylko innym, ale także, a może przede wszystkim, sobie. Bo często bardzo ciężko jest wybaczyć sobie samemu, że pozwolono się skrzywdzić. To książka o tym, jak bardzo przeszłość wpływa na teraźniejszość, a ta może być odczuwalna jeszcze w dalekiej przyszłości. Bo żadne z naszych przeżyć nie dzieje się tylko na naszej płaszczyźnie, tak samo jak szum, który zdajemy się słyszeć, nie dochodzi tylko z naszego świata...

Szum
monachopsis to inaczej subtelne, ale uporczywe poczucie, że ustawicznie jesteśmy nie na swoim miejscu.
Takie właśnie uczucie towarzyszy narratorce tej opowieści. Dziewczynka dorasta, a potem staje się kobietą w środowisku, które cały czas wmawia jej, że do niego nie pasuje. Nie w sposób bezpośredni, ale dosyć oczywisty. Jako córka obcokrajowca i zmagającej się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wkraczająca w dorosłość Wika wraz ze swoim chłopakiem wyrusza na zachód Europy by podjąć wakacyjną pracę, która pozwoli zarobić na utrzymanie na studiach i planowane wesele. Para zatrzymuje się w szwajcarskim miasteczku niedaleko Jeziora Genewskiego, gdzie Wika zaczyna pracę u dwóch kobiet – przejawiającej objawy demencji Shirley i skrajnie różnej od niej córki, Robin. Tam sprząta bibliotekę po zmarłym ojcu i mężu kobiet, jeździ na zakupy i obserwuje życie takim, jakie jest, a nie takim, jakim zawsze chciała je widzieć.
Dziewczyna nie wie jeszcze, że niepozorne zajęcie, którego się podjęła, stanie się dla niej szkołą życia, ale też umierania i że przewartościuje jej dotychczasowe postrzeganie rzeczywistości. Jednak czy Wika będzie potrafiła docenić to, co zafundował jej los?

Ostatnimi czasy wyjątkowo „podchodzi mi” współczesna literatura polska, zwłaszcza dzieła z list nominowanych do Nagrody Literackiej Nike z ostatnich lat, które staram się sukcesywnie nadrabiać. Książki te są do siebie pozornie bardzo podobne, skłaniające do refleksji i dosyć melancholijne, jednak każda z nich porusza przeróżne problemy z całkowicie innego punktu widzenia. Wnioskując po opisie, „Serce” można by uznać za ciekawą propozycję na wakacyjną lekturę. Nic bardziej mylnego!
„Serce” nie zachwyciło mnie może od razu, ale z czasem na pewno. Historia Wiki, jej relacje, życiowe wybory czy wspomnienia to arcyciekawa lekcja dla czytelnika. Lekcja pokory, otwartości na drugiego człowieka i stawania w prawdzie o tym co jest, było i będzie naszym udziałem. O przyjmowaniu do wiadomości tego, czego nie chcemy zobaczyć, mając to tuż przed oczami. To także książka o dojrzewaniu, odkrywaniu swoich granic i odkrywaniu ludzkiej cielesności – nie tylko tej zmysłowej, ale także tej do cna fizjologicznej, w której nie ma miejsca na wstyd, jak ciało umierającego człowieka.


Radka Franczak i jej proza są w istocie bardzo filmowe, czego -nie ukrywajmy - można się było spodziewać po autorce i jej profesji. Reżyserka i absolwentka łódzkiej Filmówki kreśli swoją ręką opowieść, która w pewnych momentach przypomina film dokumentalny. Wcale jednak nie nudny, nie pozbawiony polotu. Do języka wprawdzie mogłabym się niekiedy przyczepić, gdyż jego stylizowana prostota w niektórych miejscach drażniła, jednak jest to odczucie mocno subiektywne, a opisany zabieg w rzeczywistości idealnie wpasowuje się w stylistykę całego dzieła. Lektura książki jest więc bardzo pozytywnym doświadczeniem, które skłania do pogłębionej autorefleksji.

„Serce” to opowieść o dopuszczaniu serca do głosu. O akceptacji tych, które to serce nam wybiera, z całym bagażem ich doświadczeń. To wzruszające świadectwo tego, że zawsze warto być „dla drugiego człowieka”, nawet jeżeli głos w głowie podpowiada nam, że on już nas nie potrzebuje. Książka Radki Franczak to także poruszająca historia wybaczania sobie swoich własnych błędów, nawet jeżeli zakorzenione były one w przyszłości, a nie „tu i teraz”...

Wkraczająca w dorosłość Wika wraz ze swoim chłopakiem wyrusza na zachód Europy by podjąć wakacyjną pracę, która pozwoli zarobić na utrzymanie na studiach i planowane wesele. Para zatrzymuje się w szwajcarskim miasteczku niedaleko Jeziora Genewskiego, gdzie Wika zaczyna pracę u dwóch kobiet – przejawiającej objawy demencji Shirley i skrajnie różnej od niej córki, Robin. Tam...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika włóczykijka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [8]

Lucy Maud Montgomery
Ocena książek:
7,4 / 10
74 książki
11 cykli
2393 fanów
Éric-Emmanuel Schmitt
Ocena książek:
7,2 / 10
45 książek
1 cykl
3327 fanów
Jodi Picoult
Ocena książek:
7,1 / 10
36 książek
2 cykle
2885 fanów

Ulubione

Jonathan Carroll - Zobacz więcej
Andrzej Sapkowski Krew elfów Zobacz więcej
Wisława Szymborska - Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata Zobacz więcej
Markus Zusak Złodziejka książek Zobacz więcej
Markus Zusak Złodziejka książek Zobacz więcej
Markus Zusak Złodziejka książek Zobacz więcej
Markus Zusak Złodziejka książek Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
206
książek
Średnio w roku
przeczytane
21
książek
Opinie były
pomocne
483
razy
W sumie
wystawione
72
oceny ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
1 138
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
20
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]