-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant28
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Biblioteczka
"Przyznaje, że sama też nie odkryłabym tej książki. Zostałam nią obdarowana i zaintrygowana szybko zasiadłam do lektury.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to jej grubość, a raczej nie grubość. Liczy ona bowiem zaledwie 116 stron. Drugą rzeczą są zabawne ilustracje. Jakby je stamtąd usunąć, myślę, że objętość książki zmniejszyła by się gwałtownie. Jest idealna na jeden wolny wieczór.
Ale dlaczego Terry zdecydował się na taką tematykę? Jak sami się już z pewnością domyśliliście, posiada on kota. Ale nie dlatego, że lubi koty. Wręcz przeciwnie. Powód był prosty. Gdy masz kota, inne zwierzaki tego gatunku nie przychodzą do ciebie. A ponieważ jego ogródek był terenem pięciu innych bezpańskich kotów, stwierdził, że od pięciu lepszy jest jeden. I to tyle osobistego kociego wprowadzenia. Bo kot jest nieważny. Ważny jest Kot Prawdziwy."
Fragment recenzji z bloga: http://agatonistka.blogspot.com
"Przyznaje, że sama też nie odkryłabym tej książki. Zostałam nią obdarowana i zaintrygowana szybko zasiadłam do lektury.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to jej grubość, a raczej nie grubość. Liczy ona bowiem zaledwie 116 stron. Drugą rzeczą są zabawne ilustracje. Jakby je stamtąd usunąć, myślę, że objętość książki zmniejszyła by się gwałtownie. Jest idealna na jeden wolny...
"Na początku, przez pierwsze dwa listy, średnio podobał mi się styl autora. Miałam wrażenie, że wszystko napisane jest chaotycznie. Ale gdy tylko, po tych kilku stronach, wczułam się w fabułę, całkowicie przestało mi to przeszkadzać. W końcu mają to być listy od nastolatka, a nie wykształconego literata.
Charlie nie wyróżnia się szczególnie na tle innych nastolatków. Ot, zwykły chłopak, pochodzący ze zwykłej amerykańskiej rodziny, mający zwykłych znajomych. Więc co w tej książce jest takiego wciągającego? Myślę, że właśnie to. Przyjemnie było wrócić myślami do czasu, gdy samemu miało się piętnaście lat. Przypomnieć sobie nastoletnie rozterki, miłostki. Wahania nastrojów, od euforii po stany depresyjne. Charlie przeżywa to wszystko z typowym dla tego okresu przeświadczeniem, że jest się w centrum świata, zna się już życie i świadomie się nim kieruje. Opisuje swoje pierwsze zauroczenia, imprezy, papierosy, narkotyki. Nagłe zmiany nastrojów są u niego tak gwałtowne, że zaczyna uczęszczać do psychiatry. Doktor nie jest zainteresowany tym, co dzieje się u Charliego teraz, ciągle bada jego dzieciństwo, co trochę drażni głównego bohatera. Nie może bowiem pojąć celu, w jakim lekarz zagląda do jego przeszłości."
Fragment recenzji z bloga: http://agatonistka.blogspot.com
"Na początku, przez pierwsze dwa listy, średnio podobał mi się styl autora. Miałam wrażenie, że wszystko napisane jest chaotycznie. Ale gdy tylko, po tych kilku stronach, wczułam się w fabułę, całkowicie przestało mi to przeszkadzać. W końcu mają to być listy od nastolatka, a nie wykształconego literata.
więcej Pokaż mimo toCharlie nie wyróżnia się szczególnie na tle innych nastolatków. Ot,...