-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Biblioteczka
2021-09-23
Już jakiś czas temu zastanawiałem się, co by było, gdyby Jo Nesbø zabrał się za opowiadania? Co by z tego wyszło? Miałem okazję się o tym przekonać, czytając najnowszą jego książkę – zbiór opowiadań pod tytułem „Zazdrość”. W książce jest siedem opowiadań. Są to historie kryminalne, których motywem przewodnim jest właśnie zazdrość.
Pierwsze opowiadanie, którego akcja rozgrywa się na pokładzie samolotu, opowiada o kobiecie chcącej popełnić samobójstwo. Wdaje się ona w rozmowę z zupełnie obcym mężczyzną i bardzo szybko rodzi się między nimi uczucie. To opowiadanie, przyznam, ciągle siedzi mi w głowie. Nie jest ono długie, ale Nesbø zdołał w nim bardzo dobrze uchwycić ludzkie emocje. A i element zaskoczenia również się znalazł.
Na kartach „Zazdrości” uczestniczymy też w śledztwie na greckiej wyspie Kalimnos, na którą przybywa śledczy z Aten, Nikos Balli. Ma za zadanie wyjaśnić sprawę zaginięcia pewnego wspinacza z Niemiec. Jest to historia, która w miarę rozwoju ujawnia mroczne oblicze. Opowieść o dawnych zranieniach, miłości i tym, do czego są w stanie posunąć się ludzie, by zdobyć to, czego pragną. Myślę, że dla żadnego fana Jo Nesbø nie jest tajemnicą, że lubi on wspinaczki. Z lektury można wynieść sporo wiedzy na jej temat i poznać nieco fachowego słownictwa. Element ten świetnie ubogaca całość, ponieważ stanowi swego rodzaju przełamanie dla tego mroku i tajemniczości tekstu, jednocześnie niczego mu nie odbierając.
Wszystkie opowiadania są opowiadaniami kryminalnymi. Jest w nich śmierć, są morderstwa, mniej lub bardziej oczywiste. I choć każde z tych opowiadań dotyczy zazdrości, to bohaterowie tych tekstów noszą w sobie mnóstwo innych emocji, które w połączeniu z zazdrością stanowią niebezpieczną kombinację. Te opowiadania pokazują różne oblicza zazdrości i to, że może ona mieć destrukcyjną siłę. Co warto jednak podkreślić, nie jest powiedziane, że zawsze jest to uczucie uzasadnione. Jo Nesbø zostawia czytelnikowi miejsce do samodzielnej interpretacji niektórych historii.
Bohaterowie są bardzo ludzcy, co jest typowe dla książek norweskiego mistrza kryminałów. Są to osoby jakich pełno w świecie realnym, z różnych warstw społecznych. Ludzi o podobnych charakterach i osobowościach z dużym prawdopodobieństwem możemy spotkać w swoim życiu. Jest detektyw z tajemnicą, kobieta sprzedająca w kiosku w metrze, użerająca się z aroganckim klientem. Do tego dokooptowany jest element rasizmu czy uprzedzeń. W opowiadaniu „Śmieć” na przykład spotykamy mężczyznę pracującego przy wywozie śmieci, który ma problemy z panowaniem nad agresją, a z kolei w opowiadaniu „Odd” - zamkniętego w sobie pisarza, uciekającego przed światem i życiem publicznym. W tym ostatnim przypadku zastanawiam się, czy może sam Nesbø nie ukrył siebie pod postacią Odda, by w ten sposób opowiedzieć czytelnikom o swoim podejściu do sławy, kariery. Opowiadania, poza tytułowym, nie są szczególnie długie, ale bohaterowie niektórych tekstów są na tyle interesujący, że wcale nie obraziłbym się na pełnoprawną powieść z udziałem któregoś z nich.
„Zazdrość” to bardzo dobry portret ludzkiej psychiki, wejście całkiem głęboko do wnętrza człowieka. Do jego emocji, uczuć, lęków i pragnień. Ten zbiór opowiadań pokazuje mroczne strony ludzkich osobowości, ale te teksty są zarazem próbą zrozumienia sytuacji, w jakich człowiek może się znaleźć. Jo zdaje się nie osądzać swoich postaci, a przynajmniej nie być dla nich zbyt surowy.
Norweg w jednym z wywiadów dotyczących najnowszej książki nazwał zazdrość „zielonym potworem”. Uważam, że są w życiu takie sytuacje, w których zazdrość może być czymś pozytywnym, na przykład gdy na kimś lub na czymś nam bardzo zależy. Wówczas może ona motywować nas do walki o daną osobę lub rzecz. Trzeba jednak uważać, by tej zazdrości nie było zbyt wiele, ponieważ ma ona także to potworne oblicze, które może prowadzić człowieka do popełnienia równie potwornych czynów, co jest bardzo dobrze widoczne na kartach tej książki.
Najnowsza książka Jo Nesbø jest bez wątpienia kryminalna. Nie wszędzie jednak jest bardzo krwawo, a czasem do wywołania efektu wow wystarczą proste sztuczki. Norweg umie opowiadać dobre, ludzkie historie i Harry Hole wcale nie jest mu niezbędny do stworzenia czegoś solidnego. Choć przecież jakże wielu z nas bardzo kocha tę postać i jesteśmy ciekawi, co u niego. Komisarz najwyraźniej dostał dłuższe wolne, a te opowiadania mogą być i mam nadzieję będą czymś, co umili oczekiwanie na jego powrót. Książkę oczywiście polecam i myślę, że nikogo specjalnie nie zaskoczę, jeśli powiem, że Jo Nesbø znowu mnie nie rozczarował.
Już jakiś czas temu zastanawiałem się, co by było, gdyby Jo Nesbø zabrał się za opowiadania? Co by z tego wyszło? Miałem okazję się o tym przekonać, czytając najnowszą jego książkę – zbiór opowiadań pod tytułem „Zazdrość”. W książce jest siedem opowiadań. Są to historie kryminalne, których motywem przewodnim jest właśnie zazdrość.
Pierwsze opowiadanie, którego akcja...
Drugi tom przygód dziennikarza śledczego, Pawła Wolskiego. Tym razem nasz bohater uda się do Małopolski, w okolice Nowego Sącza.
Wszystko zaczyna się w momencie, gdy Wolski dostaje tajemniczego maila. Nadawcą jest kobieta, która prosi Pawła o pomoc. Gdy dziennikarz dociera na miejsce, do wsi Rytro w powiecie nowosądeckim, okazuje się, że osoba, której nazwisko widnieje w wiadomości, od pewnego czasu nie żyje – została zamordowana. Wolski podejrzewa, że ktoś się podszył pod ofiarę. Dziennikarz rozpoczyna śledztwo z pomocą miejscowego policjanta. Szybko staje się jasne, że wieś i jej mieszkańcy skrywają wiele mrocznych tajemnic. Ponadto, ktoś bardzo nie chce, by Paweł grzebał w sprawie…
Przyznam, że debiutancka powieść Bartłomieja Kowalińskiego – „W zmowie z mordercą” bardzo mi się podobała, a wręcz byłem nią zachwycony. Zatem gdy tylko dowiedziałem się, że autor ten wydał kolejną książkę, z miejsca trafiła ona na moją listę do przeczytania. „Twarz bestii” to dzieło, w którym wątek kryminalny jest świetnie wymieszany z tym dotyczącym życia osobistego głównego bohatera. Intryga jest skomplikowana i nieoczywista, choć książka jest krótsza od poprzedniczki.
Akcja rozgrywa się głównie we wsi Rytro, choć Wolski a wraz z nim czytelnik przemieszcza się w kilka miejsc. Odwiedzamy m.in. Kraków oraz Warszawę. Tempo akcji określiłbym jako średnie – fabuła nie pędzi na złamanie karku, ale też nie wlecze się żółwim tempem. Powiedzieć też należy, że Kowaliński stara się unikać elementów niepotrzebnych, nic nie wnoszących do fabuły. Widać, że książka jest dobrze przemyślana. Klimat powieści jest mroczny i tajemniczy, jednak ten mrok jest przełamywany przez barwne opisy wsi. Całość jest zatem dobrze wyważona.
Życie Pawła Wolskiego uległo pewnym istotnym zmianom. Ożenił się z Pauliną, z którą mieszka w Krakowie. Nadal pracuje w warszawskiej redakcji, w której zajmuje się artykułami dotyczącymi spraw kryminalnych. Teraz jednak pracuje zdalnie. Jest bardzo cenionym pracownikiem, a jego teksty przyciągają czytelników jak magnes. W kwestii jego osobowości nic się nie zmieniło. Nadal jest to sympatyczny, budzący zaufanie człowiek o dużej inteligencji, pomysłowości. Jest przy tym nieustępliwy. Kiedy zamykają mu drzwi, próbuje oknem. Jedno jest pewne: Wolski łatwo nie odpuszcza.
Uwielbiam kryminały osadzone w małych społecznościach. Rytro jest wsią, w której każdy zna każdego, zatem grono bohaterów, jak również podejrzanych, jest dosyć wąskie. Każda z postaci jest jednak barwna i jak to zwykle bywa w kryminałach, ma coś do ukrycia. Na kartach powieści spotykamy chłopaka zamordowanej, jej przyjaciółkę, emerytowanego policjanta czy żołnierza uważanego przez mieszkańców za dziwaka. „Twarz bestii” to także powrót bohaterów znanych z tomu pierwszego. Tak więc znowu spotkamy się z dziadkami Pawła oraz komisarzem Czackim, z którym łączą Wolskiego relacje niemal jak ojca z synem.
Jednym z elementów, który zachwycał mnie w książce „W zmowie z mordercą” był bajecznie oddany krajobraz górski, który niesamowicie potęgował klimat i nastrój powieści. W drugim tomie odwiedzamy malowniczą wieś nad rzeką Poprad, w której życie zdaje się płynąć spokojnie i powoli. Można wręcz powiedzieć, że „Twarz bestii” mogłaby posłużyć za swego rodzaju mini przewodnik turystyczny. Choć sam nigdy nie byłem w tych okolicach, jestem przekonany, że autor musi dobrze znać te tereny. Niech Was jednak nie zwiedzie ta pozorna sielanka. Fabuła co i rusz przypomina nam, że w tym pięknym miejscu czai się zło...
Styl autora jest lekki i przyjemny. Powieść czyta się bardzo szybko, czytelnik jest bardzo skutecznie przyciągany do lektury.
Wypadałoby też odpowiedzieć na pytanie, czy znajomość pierwszej książki jest wymagana, by sięgnąć po najnowszą? Cóż, zawsze warto czytać od pierwszego tomu, gdyż dzięki temu czytelnik lepiej jest zorientowany w sytuacji. W przypadku cyklu z Pawłem Wolskim znajomość pierwszego tomu nie jest wymagana bezwzględnie, bo choć są nawiązania do wydarzeń z tamtej powieści, to autor unika ciężkich spoilerów. Niemniej ci, którzy do tej pory nie mieli okazji przeczytać powieści „W zmowie z mordercą”, niech nadrobią tę zaległość, gdy tylko nadarzy się okazja – zapewniam, że warto.
„Twarz bestii” to kolejny solidny kryminał spod pióra Bartłomieja Kowalińskiego. Dobrze pomyślana intryga, ciekawe śledztwo głównego bohatera w tak malowniczej, co niebezpiecznej i tajemniczej miejscowości. Do tego wszystkiego obraz życia rodzinnego głównego bohatera. Bartłomiej Kowaliński znowu mnie nie zawiódł. Książkę bardzo polecam i czekam na kolejne.
Drugi tom przygód dziennikarza śledczego, Pawła Wolskiego. Tym razem nasz bohater uda się do Małopolski, w okolice Nowego Sącza.
więcej Pokaż mimo toWszystko zaczyna się w momencie, gdy Wolski dostaje tajemniczego maila. Nadawcą jest kobieta, która prosi Pawła o pomoc. Gdy dziennikarz dociera na miejsce, do wsi Rytro w powiecie nowosądeckim, okazuje się, że osoba, której nazwisko widnieje w...