rozwiń zwiń
Boo

Profil użytkownika: Boo

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 9 lata temu
37
Przeczytanych
książek
39
Książek
w biblioteczce
14
Opinii
119
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Strony www:
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Gillian Flynn swój Mroczny zakątek wydała w 2009 roku, jako drugą książkę w jej dorobku literackim. W Polsce książka ukazała się dopiero teraz. I z czystym sumieniem już na wstępie mogę powiedzieć, że dla nas jest to bardzo dobra wiadomość. To autorka, z której twórczością warto się zapoznać. Gillian Flynn wnosi świeżość w świat kryminałów, dzięki nietuzinkowości i wyjściu poza schemat typowych śledztw.

Gillian Flynn - kim właściwie jest?

Gillian Flynn jest amerykańską pisarką, gdyż miastem jej narodzin jest Kansas City. Zawodowo jest publicystką telewizyjną. Swoje książki pisze już niespełna od 10 lat. Debiutowała w 2006 Ostrymi przedmiotami, by następnie, w 2009 wydać Mroczny zakątek, a póki co jej ostatnią książką jest Zaginiona dziewczyna, wydana w 2012 roku. Jak widać jej dorobek literacki nie jest może imponujący, ale to co do tej pory Gillian Flynn napisała zyskało już miano bestsellerów, czego przykładem jest książka numer trzy w jej dorobku, która sprzedała się w imponującej liczbie, już ponad 6 milionów egzemplarzy. Pozostałe książki nie odstają pod względem osiągnięć od Zaginionej dziewczyny, gdyż same są laureatkami kilku nagród literackich.

Mroczny zakątek, czyli o fabule słów kilka

Książka opowiada historię Libby Day, której zeznania, złożone w momencie gdy miała zaledwie kilka lat doprowadziły do skazania jej brata Bena na dożywocie. Wówczas to, miał on zabić ich matkę oraz dwie siostry, czyniąc z nich takie nie do końca sieroty (ich ojciec gdzieś tam w świecie żył i pił). Jednak Libby Day, mimo iż charakter ma zawzięty, ale nieco arogancki nie wniosła swojego życia na poziom ją zadowalający. Można powiedzieć, że żyła ze środków, jakie ludzie dobrego serca wpłacili na pomoc dla niej, po tym jak wieść o morderstwie jej rodziny obiegła cały kraj. Niestety... pieniądze kiedyś się kończą.

Wtedy pojawia się dla niej okazja. Klub Kryminalnych Ciekawostek, który jak sama nazwa wskazuje interesuje się nie do końca jasnymi sprawami kryminalnymi, nawiązuje kontakt z Libby Day, w celu upewnienia się lub rozwiania ewentualnych wątpliwości co do winy jej brata Bena. I pewnie dla Libby takie spotkanie byłoby kompletnie niepotrzebne, jednak tragiczna sytuacja finansowa zmusiła ją do spotkania się z członkami KKC. Na miejscu na jaw wychodzi, że przede wszystkim członkinie Klubu nie wierzą w winę Bena i przyciskają Libby, czy aby na pewno kilkuletnia dziewczynka jest niezbitym świadkiem zbrodni sprzed lat.

Brat oskarżony o satanizm, możliwość składania zeznań pod naciskiem śledczych, nie do końca jasne fragmenty tamtego feralnego wieczoru... U Libby pojawia się coraz więcej wątpliwości, a fakt, że sama potrzebuje pieniędzy zgadza się spotkać z osobami z przeszłości i zweryfikować swoją wiedzę z tym co wydarzyło się naprawdę...

Niemroczny Mroczny zakątek - Czy to oryginalna powieść kryminalna?

Rzadko do tej pory spotkałem się z sytuacją, w której za śledztwo bierze się osoba, która o działaniach śledczych nie ma bladego pojęcia. W przeważających przykładach z literatury to detektywi z krwi i kości, policjanci czy czasem dziennikarze śledczy starają się badać dogłębnie zbrodnie. Gillian Flynn stworzyła w Mrocznym zakątku, coś na wzór walki głównej bohaterki, nie tylko z otoczeniem, ale również z samą sobą. Libby Day to nie jest zwykła postać i napiszę dlaczego. Jak wcześniej wspomniałem jej charakter jest dziwny. nie da się jej zadeklarowanie lubić bądź też nie. Znajdą się w niej cechy, dzięki którym można poczuć nić sympatii do głównej bohaterki, ale będą też momenty, gdy śmiało można ją znienawidzić.

Czy w książce bohaterka przejdzie wewnętrzną metamorfozę? Wydawać by się mogło, że tak powinno być. Ciężkie chwile głównej bohaterki, trudna przeprawa przez sprawę i happy end... No właśnie należy wziąć pod uwagę, że Mroczny zakątek nie jest typową książką kryminalną i tutaj z tą przemianą może być różnie.

Fani Stiega Larssona - czy by na pewno książka jest dla Was?

Nie można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Pod względem fabuły książki różnią się całkowicie. Jedynym wspólnym elementem, który pojawia się zarówno w Trylogii Millenium jak i w Mrocznym zakątku jest obdarzona specyficznym charakterem bohaterka. Niekoniecznie dobrze funkcjonująca w społeczeństwie, sama wyznacza sobie swoją ścieżkę i po niej stara się dążyć. Jeżeli więc ktoś z Was upodobał sobie postać Lisbeth Salander to Libby Day też powinien polubić, ze względu przede wszystkim na charakter. No może panna Day jest nieco mniej zaradna od swojej poprzedniczki, ale niektóre szczegóły można wybaczyć.

Czy warto poświęcać czas na Mroczny zakątek?

Odpowiem w bardzo krótkiej formie - oczywiście, że tak. Poza tym, iż nie jest to zwyczajna książka, jakich wiele, różniąca się przede wszystkim fabułą (ciężko znaleźć drugą taką w dużym stopniu podobną) dodatkowo, nie wiem jak autorka to zrobiła, w pewnym stopniu obawiamy się czy, aby na pewno Libby Day da radę dotrzeć do prawdy.

Rozrysowuje się również delikatnie drażniący aspekt. Sprawę, która od dwudziestu ponad lat pozostaje nie tak do końca wyjaśniona, przez którą nie wiadomo czy słusznie osadzony jest więzień potrafi rozwikłać zwyczajna prosta dziewczyna, która nie ma specjalnej smykałki do zawodu detektywa. Po prostu jej sposób jest taki, na który sama mogłaby wpaść pięć, dziesięć czy piętnaście lat temu. Odrobina wysiłku, ochoty, ale nie znajdziemy tutaj jakiś inteligentnych zagrywek ze strony autorki. I do tego w sumie chciałbym się tylko przyczepić.

Książkę podsumowując oceniam wysoko i zdecydowanie polecam.

Gillian Flynn swój Mroczny zakątek wydała w 2009 roku, jako drugą książkę w jej dorobku literackim. W Polsce książka ukazała się dopiero teraz. I z czystym sumieniem już na wstępie mogę powiedzieć, że dla nas jest to bardzo dobra wiadomość. To autorka, z której twórczością warto się zapoznać. Gillian Flynn wnosi świeżość w świat kryminałów, dzięki nietuzinkowości i wyjściu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Są książki, których do tej pory nie przeczytałem, bo po prostu nie trafiły w moje ręce :) Na szczęście nie należy do nich Ostateczny cel. A jest tak tylko i wyłącznie dlatego – i tutaj ukłon w stronę Miqi – bo w jednym z ostatnich swoich Wyzwań, zdecydowała się tę właśnie pozycję mi udostępnić. Za co wielkie dzięki :) Czy dużo bym stracił, gdybym nie przeczytał? Myślę, że sporo, bo skoro Alex Kava jest tak poczytna to warto znać chociażby jej styl, sposób przedstawiania kryminałów oraz główną bohaterkę jej książkowej serii Maggie O’Dell. Co prawda nie wiedziałem czego się spodziewać, ale „suma sumarum” nie jestem rozczarowany.
Alex Kava – jedna z najpopularniejszych obecnie autorek bestsellererowych kryminałów. Jej dorobek literacki wynosi aktualnie piętnaście książek, więc aż wstyd się przyznać, że Ostateczny cel jest pierwszą jej książką jaką przeczytałem… w dodatku wydana jako piętnasta, ostatnia. Nie mam więc porównania do jej poprzednich dzieł, ale w trakcie czytania, wspomnieniami wróciłem do Beckett’a. Nie wiem, przypadek czy może podobne wątki porzuconych ciał i otoczenia przeprowadzanego śledztwa? Jeżeli czytaliście książki zarówno Kavy jak i Beckett’a sami sobie będziecie w stanie odpowiedzieć.
Poruszając wątek fabularny, bohaterka Maggie O’Dell i jej partner R. J. Tully podążają tropem seryjnego zabójcy, który swoje ofiary „wyłapuje” na przydrożnych parkingach, których w USA jest cała masa. Wiele wskazuje na to, że agentka O’Dell jest, nie wiedzieć z jakiego powodu, kierowana przez samego zabójcę do następnych miejsc pochówku ofiar. Wszystko przez mapę, podrzuconą do jej spalonego mieszkania tuż po pożarze. Powoli jasne staje się, że morderca ma swojego rodzaju obsesję na punkcie O’Dell i postanawia, że to właśnie ona będzie jego ostatnią ofiarą. Na pomoc śledczej zostaje wynajęty Ryder Creed – treser świetnie wyszkolonych psów, które specjalizują się w poszukiwaniu zaginionych zarówno żywych, jak i martwych ciał. I w takim oto składzie z psią pomocą przyjdzie agentce O’Dell zmierzyć się z mordercą. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko dobrze się skończyło :)
Cóż złego mogę napisać o książce? Nic. Jak już wcześniej przyznałem, Ostateczny cel w pełni spełnił moje oczekiwania i z lektury jestem jak najbardziej zadowolony. Książkę czyta się szybko, a to dzięki ciekawej fabule oraz szybko rozwijającej się akcji. Na całe szczęście Alex Kava nie zasypuje nas gromadą bohaterów, ale grupą postaci głównych, dzięki czemu nie pojawia się u czytelnika zakłopotanie w wielowątkowych historiach bohaterów. Bardzo ciekawym dodatkiem w książce są psy poszukiwawcze – znajdziemy kilka na pewno ciekawych faktów odnośnie ich pracy oraz tresury i mam nadzieję, że są to szczere i realne informacje, bo nie chciałbym wyjść na naiwnego, że dałem się nabrać autorce :D
Ostateczny cel można śmiało nazwać dziełem typowo bestsellerowym. Typowy schemat – główny bohater i jego/jej współpracownicy, poszukiwanie mordercy oraz wątek miłosny. W sumie żałuję, że nie mam na swoim koncie innych przeczytanych książek Kavy, przez co nie mogę się odnieść do poprzednich historii. Ale nie ma tego złego, bo jeśli wszystkie dzieła autorki są tak porywające jak Ostateczny cel, to chętnie będę do niej wracał, a co lepsze – to znaczy, że jeszcze kilkanaście (póki co) pozycji przede mną.
Zdecydowanie polecam wszystkim fanom kryminałów.

Są książki, których do tej pory nie przeczytałem, bo po prostu nie trafiły w moje ręce :) Na szczęście nie należy do nich Ostateczny cel. A jest tak tylko i wyłącznie dlatego – i tutaj ukłon w stronę Miqi – bo w jednym z ostatnich swoich Wyzwań, zdecydowała się tę właśnie pozycję mi udostępnić. Za co wielkie dzięki :) Czy dużo bym stracił, gdybym nie przeczytał? Myślę, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Martin ZeLenay – kim właściwie jest? Przeszukując czeluście internetu natknąłem się jedynie na krótką notkę biograficzną na stronie wydawnictwa Znak. Jak można się dowiedzieć ZeLenay jest Amerykaninem polskiego pochodzenia. ZeLenay to jednak nie jest jego prawdziwe nazwisko, bo takowe musi ukrywać. Powodem tego zabiegu jest wiedza jaką dysponuje – zapewne dotycząca służb wywiadowczych, bo o nich m.in. jest „U progu zagłady”. Ale stwierdzając fakty, ta tajemnicza otoczka wzbudza zainteresowanie zarówno wokół osoby samego autora jak i jego książki.
Ja tutaj widzę jednak „dwie strony medalu”. Jak człowiek może jedynie zmienić nazwisko i nie zostać odkrytym, jeżeli byłoby to zagrożeniem dla służb wywiadowczych? To kto niby miałby odkryć prawdziwą tożsamość ZeLenay’a jak nie one? No chyba, że wyjaśnieniem tego jest kunszt autora i na tyle zna ich działania, że jest w stanie skutecznie się ukrywać. A może jego wiedza nie jest wcale zagrożeniem? Chwila zastanowienia i tyle pytań mi się pojawiło odnośnie samego tylko autora. W tym jest również fenomen ZeLenay’a – aura tajemniczości, która daje nam pole do popisu i sprawia, że sami możemy układać zarówno historie z jego życiorysu jak i z fabuły książki.
A teraz może przejdę już do samej książki, bo to ona jest dzisiaj „gościem dnia”. „U progu zagłady” to thriller-polityczny, w którym ZeLenay zabiera czytelnika w świat służb specjalnych i komórek terrorystycznych z całego świata.
Bohaterem książki jest Frank Shepard, który jest członkiem jednej z komórek wywiadowczych Stanów Zjednoczonych. Swojej pracy oddaje się pełni co skutkuje pogarszającymi się stosunkami z żoną i córką. Kiedy jednak powoli udaje mu się odzyskać zaufanie żony oraz poprawia swoje relacje z córką postanawia po jednej z akcji wyjechać na urlop i za cel podróży obiera grecką Kretę. Z dala od zgiełku konfliktów ma nadzieję, że uda mu się wypocząć. Nie wie nawet, że poprzez zbieg okoliczności to między innymi na jego barkach będzie spoczywać ciężar zapobiegnięcia tragedii, ponieważ w stronę Watykanu zmierza ładunek nuklearny… czyli po urlopie…
Mocną stroną książki jest dla mnie niezaprzeczalnie umiejętność skomponowania fabuły, jaką dysponuje ZeLenay. Swoją książkę potrafił napisać, wykorzystując w niej bardzo ważne wydarzenia, które odbiły się echem na całym świecie. Mam tutaj na myśli wybór nowego papieża oraz … (za dużo zdradzić nie mogę – odpowiedź w książce). To potwierdza tylko tezę z jaką spotkałem się czytając jedną z opinii o autorze. Mam tutaj na myśli dar ZeLenay’a do stworzenia historii, która nie wiadomo, jak głęboko jest fikcją literacką, a na ile w tym wszystkim jest prawdopodobnych czy też realnych wydarzeń.
Ale to nie wszystko, bo to co można jeszcze powiedzieć o książce – uświadamia czytelnikowi w jakim świecie żyje. Co prawda mamy XXI wiek, niedługo pierwsi ludzie zaczną latać turystycznie w kosmos, to wydawać by się mogło, że aktualny ład świata pozwala spać spokojnie. Będąc złym prorokiem muszę jednak podważyć tę tezę, bo bezpieczeństwo jak się okazuje – w pewnym momencie może zostać jedynie dla wybranych. Czy ludzie zdają sobie sprawę z możliwości jakimi dysponują takie organizacje jak komórki terrorystyczne walczące w imię wyższych celów, nawet tych niematerialnych? Osoby głębiej zainteresowane z pewnością tak, ale co się stanie jeżeli swoje siły połączą z inną „ciemną stroną mocy” (np. z przywódca państwa komunistycznego, gdzie władzę sprawuje bezwzględny dyktator)? „U progu zagłady” jest właśnie najlepszym przykładem takiej sytuacji, bardzo zresztą realnej. ZeLenay zaangażował wiele komórek, poczynając od wywiadowczych, poprzez terrorystyczne, aż na instytucjach państwowych kończąc.
„U progu zagłady” to świetne źródło informacji chociażby tych podstawowych, aby uzyskać jakiekolwiek wyobrażenie sytuacji na świecie, może tej prawdziwszej, która odbywa się w „świecie podziemnym”, z dala od mediów lecz nadal stanowiąc realne zagrożenie dla ludzkości. Książkę polecam w szczególności zagorzałym fanom thrillerów jak i osobom, którym nieobca jest chęć zasięgnięcia świeższych informacji ze świata. Nawet tych odrobinę fikcyjnych.

Martin ZeLenay – kim właściwie jest? Przeszukując czeluście internetu natknąłem się jedynie na krótką notkę biograficzną na stronie wydawnictwa Znak. Jak można się dowiedzieć ZeLenay jest Amerykaninem polskiego pochodzenia. ZeLenay to jednak nie jest jego prawdziwe nazwisko, bo takowe musi ukrywać. Powodem tego zabiegu jest wiedza jaką dysponuje – zapewne dotycząca służb...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Boo

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
37
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
119
razy
W sumie
wystawione
37
ocen ze średnią 7,8

Spędzone
na czytaniu
224
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]