rozwiń zwiń
Mateusz

Profil użytkownika: Mateusz

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
2
Przeczytanych
książek
2
Książek
w biblioteczce
2
Opinii
4
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 2 książki
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Leksykon dzikich kobiet Anna Lewicka, Klaudia Migacz
Ocena 7,1
Leksykon dziki... Anna Lewicka, Klaud...

Na półkach:

Kobiety stosunkowo niedawno wywalczyły sobie przestrzeń w życiu publicznym. Dzięki wytężonej pracy historyczek i historyków rewizjonistów z zacięciem feministycznym możemy poznać ich przemilczane bądź lekceważone przez wieki role w kulturze czy wielkiej polityce. Miejscem, w którym widoczne i ważne były zawsze są natomiast podania ludowe i mity, wypełniające obraz działającego o różnym zasięgu folkloru.
Co ciekawe, ze względu na miejsce pochodzenia opowieści, z czterdziestu uwzględnionych żeńskich postaci ze wszystkich niemal stron świata, wyłania się taki ich wizerunek:
- w Europie przedstawiane były głównie jako ofiary szeroko rozumianej przemocy (zemsty - Kallisto, gwałtu – Koronis, porachunków rodzinnych – Gwenaby, czy molestowania seksualnego – Sadhbh i Niedźwiedzia skórka), bądź obiekt kary (za pychę – Alkione i Arachne, za zakazaną miłość – Polifonte, zdradę małżeńską – Blodeuwedd, czy oszustwa finansowe – polski akcent w postaci Karczmarki z Nakomiad).
- w Azji natomiast przewijały się głównie jako neutralne stworzenia, w postaci zwierząt (pająk, lis – Japonia, krokodyl – Malezja) bądź stworzeń fantastycznych (w przypadku Filipin mamy wyjątkowo przykłady dwóch krwiożerczych kreatur).
O ile większość historii ma charakter oryginalny, to jest nie dzieli wielu elementów wspólnych z resztą, o tyle jedna historia przewija się aż w trzech różnych miejscach: Francji, Egipcie i Sudanie. Jest to swego rodzaju „gra o tron”, w której trzech synów na polecenie ojca walczy o jego pozycję, przy czym zawsze wygrywa najmłodszy (czy to z pomocą Białej kotki, Małpki czy Żółwicy, które ostatecznie zmieniają się w obowiązkowo „olśniewająco piękne kobiety”). To co wspólne dla wszystkich czterdziestu to motyw metamorfozy albo w jedną albo w drugą stronę, czyli kobiety w zwierzę (stworzenie) bądź odwrotnie. Nie można też nie wspomnieć o ich wpływie na kulturę wysoką i popularną. Historia Łabędziej Panny zainspirowała Jezioro Łabędzie, Etain była inspiracją dla opery, Żabia Księżniczka dla filmu Disneya a uszy i ogon Bakenego to najpewniej źródło kociego fetyszu japońskich twórców anime. Wspomnę jeszcze tylko o japońskiej wariacji na temat Kopciuszka, która akcent przenosi z pasierbicy na macochę.
Wszystkie opowieści wypełniające „Leksykon…” składają się z encyklopedycznej notki oraz odautorskiej interpretacji. Monochromatyczne ilustracje poprzedzają te opisy, co sugeruje nam główne zadanie całej książki – obudzić naszą wyobraźnię jeszcze zanim poznamy przedstawioną kobietę. Ułożenie postaci jest alfabetyczne – chronologiczne nie miało by sensu i byłoby niewykonalne, regionalne też nie ułożyłoby się w jakąś całość – przegląd motywów jest zróżnicowany nawet na tym samym obszarze. Książka jest pięknie wydana. Sieje zainteresowanie i pobudza wyobraźnię. Udany „pierwszy raz” z tą tematyką. Dla znawców folkloru i spragnionych większej wiedzy o postaciach zostaje bibliografia.

Kobiety stosunkowo niedawno wywalczyły sobie przestrzeń w życiu publicznym. Dzięki wytężonej pracy historyczek i historyków rewizjonistów z zacięciem feministycznym możemy poznać ich przemilczane bądź lekceważone przez wieki role w kulturze czy wielkiej polityce. Miejscem, w którym widoczne i ważne były zawsze są natomiast podania ludowe i mity, wypełniające obraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W książce „Adam i Ewa po pigułce” autorka stawia tezę, że wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej, będącej tutaj elementem rewolucji seksualnej, było otwarciem puszki Pandory, po którym upadek obyczajów zyskał turbodoładowanie. Główne zarzuty, które jej stawia są takie, że dała zezwolenie na wszystko, tj. na cudzołóstwo, romanse, seks przedmałżeński i pozamałżeński (kobiety uwolniły się od płodności a mężczyźni od odpowiedzialności). Samą rewolucję biczuje za to za rozwody, samotne rodzicielstwo, aborcję, konkubinat, wszechobecną pornografię i aktywny homoseksualizm. Do słuszności swoich poglądów przekonuje nas trzema poważnymi porównaniami. W pierwszym zestawia wiarę w „dobrodziejstwo pigułki” z wiarą w komunizm, który mówiąc skrótowo, miał przynieść sprawiedliwość i równość (w przypadku pigułki w aspekcie seksualnym) a okazał się trudnym do wyplenienia i pogłębiającym nierówności zniewoleniem umysłu. W drugim uwypukla zamianę stosunku do jedzenia i do seksu pokolenia dzisiejszych młodych kobiet i ich babć, przeżywających swoją młodość w okolicach lat 50tych, w których nikt nie przejmował się szczególnie tym co je, za to bardzo z kim sypia. Teraz ma być na odwrót: w dobie dobrobytu i konsumpcji, kiedy ludzie mogliby się objeść na śmierć (jak w filmie „Wielkie żarcie”) nagle liczę kalorie i „wyznają” diety a seks uprawiają z kim popadnie nie przejmując się konsekwencjami (których zresztą miało nie być po wynalezieniu pigułki). W trzecim natomiast przeprowadza analizę stosunku do palenia i pornografii, według której kiedyś nikt nie dbał o skutki palenia zasłaniając się prawami jednostki, podczas gdy pornografia (a właściwie jej przejawy) podlegały ścisłej kontroli społecznej. I w tym przypadku rolę się odwróciły: nikt nie myśli o skutkach wszechobecnej pornografii w imię wolności, podczas gdy palenie stało się nowym kulturowym tabu. O ile drugie i trzecie jest poprowadzone ciekawie czy się z nim zgadzamy czy nie, to pierwsze skomponowane jest na wyrost, zwłaszcza biorąc pod uwagę choćby różnicę skali. Innym ciekawym poruszonym zagadnieniem jest analiza tego jak skandale pedofilskie w Kościele katolickim przyczyniły się do zmiany postrzegania pedofilii jako takiej. A nie muszę chyba pisać, co było przyczyną tych skandali (tak, rewolucja seksualna).
Oprócz winnych mamy też współwinnych, a wśród nich ulubiona piniata tradycjonalistów, czyli feministki, którym według autorki wyczekiwana swoboda i niezależność odbijają się czkawką oraz, ku mojemu zaskoczeniu, Kościół protestancki, który chcąc zatrzymać wiernych co rusz luzował lejce zakazów i stopniowo to, co było niedopuszczalne stawało się dopuszczalne w szczególnych sytuacjach, potem stawało się normą i tak dalej. Mamy diagnozę, mamy winnych. Recepta?
Powrót do rygoryzmu moralnego. Dlaczego? Żeby wymienić kilka:
- „można znaleźć dowody” (to cytat), że kobiety utrzymywane przez swoich mężów są szczęśliwsze a żonaci lepiej zarabiają
- wczesne zawieranie małżeństw jest gwarantem wzajemnego szacunku partnerów (oczywiście przeciwnej płci)
- rozwód to strata dla kobiet i dzieci.
Te z kolei w wielu sferach życia cierpią bardziej bez ojca (chociaż w pewnym momencie dostaje się także im, bo przez kontrolę urodzeń jest ich mniej i zgarniają więcej majątku).
Książka zasadza się na krytyce antykoncepcji, która miała być „absolutnym dobrodziejstwem” dla ludzkości a nie dość, że nim nie jest, to jeszcze przyniosła szkody. Jest to jednak taktyka, którą można by oskarżyć inne szlachetne idee, z demokracją i kapitalizmem w pierwszej kolejności. Poszanowanie mniejszości w demokracji pozostawia przecież wiele do życzenia, a chyba mało kto już kojarzy kapitalizm z uczciwą konkurencją. Nie jest to strategia niewłaściwa. Jej problem polega jednak na tym, że rozlicza ideę z najgorszych efektów jej wcielenia w życie z punktu widzenia jej wczesnoteoretycznych założeń, które z oczywistych względów ni mogły przewidzieć wszystkich potencjalnie negatywnych skutków. Kolejną kwestią jest to, że pigułka antykoncepcyjna nie jest i nie miała być ani pigułką mądrości ani szczęścia. Miała pomóc zapanować nad kwestią, co tu dużo mówić, rozmnażania, które od teraz miało być świadome. I takie z pewnością się stało w rękach osób, które korzystają z niej mądrze. Swoją drogą ramię w ramię z antykoncepcją musi iść edukacja seksualna (o której w książce nie poczytamy), podobnie jak z kupnem broni musi iść instruktaż użytkowania, inaczej i w jednym i w drugim przypadku możemy, by tak rzec, straci głowę. W świetle tych faktów twierdzenie, że rodzina jako jednostka społeczna jest lekiem na całe zło a pigułka (jako symbol antykoncepcji w ogóle) jest tego zła źródłem jest rażącym uproszczeniem sąsiadującym ze stanowiskiem, że to co jest dobre dla gorliwego katolika, jest dobre dla każdego. Autorka w pewnym momencie sama stawia swoje myśli w nawias zaznaczając, że „te rozdziały są jedynie rozważaniami; to nie manifesty, elaboraty, ani plany działania dla aktywistów”. Czyżby bała się, że sama zostanie rozliczona ze swoich ideałów? Oprócz treści książki nie mogę nie wspomnieć o wstępie do niej. Na wypadek, gdyby jej treść właściwa wydała się któremuś czytelnikowi zbyt „letnia” autor wstępu, ksiądz Robert Skrzypczak, stawia sprawę jasno: seksualność i prokreacja muszą iść w parze, antykoncepcja to właściwie aborcja, która osłabia więzi małżeńskie na rzecz orgazmów a Kościoły protestanckie idąc na ustępstwa same podpisały na siebie wyrok. Na koniec cytuje słowa Pawła VI: „Odpowiedzialne rodzicielstwo to rodzina gotowa przyjąć a nie unikać przyjęcia swego potomstwa”. Czy ktoś tego jednak zabrania?
Nie podpisałbym się pod twierdzeniem, że pigułka antykoncepcyjna jest szczytem osiągnięć na drodze do ludzkiego szczęścia. Nie jest nim jednak również rygoryzm moralny, bo jeśli był takim rewelacyjnym rozwiązaniem to dlaczego skończył się rewolucją seksualną?

W książce „Adam i Ewa po pigułce” autorka stawia tezę, że wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej, będącej tutaj elementem rewolucji seksualnej, było otwarciem puszki Pandory, po którym upadek obyczajów zyskał turbodoładowanie. Główne zarzuty, które jej stawia są takie, że dała zezwolenie na wszystko, tj. na cudzołóstwo, romanse, seks przedmałżeński i pozamałżeński (kobiety...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Mateusz

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
2
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
4
razy
W sumie
wystawione
2
oceny ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
3
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]