rozwiń zwiń
paquerette

Profil użytkownika: paquerette

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
46
Przeczytanych
książek
46
Książek
w biblioteczce
9
Opinii
34
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

„Jawa jest jednym wielkim powodem do picia”
Nie jest łatwo przyznać się, że mamy z czymś problem, że nasze życie nie działa prawidłowo. Najtrudniej jednak wyznać, że żyje się (bądź żyło) w nałogu, bo nałóg to oznaka słabości. Jerzy Pilch odważył się. Opisał swoją własną historię. Historię człowieka podnoszącego się z upadku. Żeby uwydatnić osobistą spowiedź autora, nazwał on bohatera swoim imieniem. Bohaterem i narratorem jest Jerzy, uwolniony w konsekwencji z nałogu alkoholik. „Mówić umieją wszyscy, natomiast zapisać swe mówienie mało kto potrafi”, jednak Jerzy Pilch należy do tych drugich. Pod Mocnym Aniołem czyta się jednym tchem. Utwór jest przejmujący, w końcu opowiada o czynie niezwykłym, nie każdy bowiem potrafi wyjść z alkoholizmu, wygrać walkę z samym sobą. Narrator często powtarza na kartach powieści ile razy znajdował się na oddziale deliryków (osiemnaście), zabieg ten ma na celu podkreślenie jak głęboko był on osadzony w nałogu. Opisuje swoje rutynowe kroki, ale niejednokrotnie posługuje się zwrotami przypuszczającymi np. „raczej”, co oznacza, że nie pamięta dokładnie swoich przeżyć. A frazą „opowiem o tym, gdy…” zapowiada czego możemy się spodziewać w dalszej części powieści. Pojawiają się liczne aluzje historyczne - Solidarność, Jan Paweł II, Lech Wałęsa, komunizm,mur berliński, a także literackie – Czarodziejska góra, Proces, a jak Alberta pyta Jurka dlaczego pije
to automatycznym skojarzeniem jest dla mnie Mały Książę i jego wizyta u na planecie Pijaka. Ważnym według mnie fragmentem powieści jest ten, gdy narrator opisuje polska mentalność, w które istnieje wiele okazji do picia, gdyż wydaje mi się on bardzo prawdziwy.Podkreśla także dziedziczny pierwiastek alkoholiczny – skoro jego tata i dziadek pili to on też. „Moje ja już nie jest w liczbie pojedynczej” – najpiękniejszy cytat z całej powieści, gdyż tylko dzięki miłości narrator uzdrowił samego siebie, bo przecież kobiety to prywatne izby wytrzeźwień i tylko przy nich można się odbić od dna.

„Jawa jest jednym wielkim powodem do picia”
Nie jest łatwo przyznać się, że mamy z czymś problem, że nasze życie nie działa prawidłowo. Najtrudniej jednak wyznać, że żyje się (bądź żyło) w nałogu, bo nałóg to oznaka słabości. Jerzy Pilch odważył się. Opisał swoją własną historię. Historię człowieka podnoszącego się z upadku. Żeby uwydatnić osobistą spowiedź autora, nazwał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pochwała szczegółu dnia codziennego

Jarosław Rymkiewicz w tomiku Zachód słońca w Milanówku urzekł mnie dwoma elementami. Po pierwsze, rymowanymi dwuwierszami, które czyta się bardzo przyjemnie, czasem z humorem, czasem ze smutkiem. Po drugie, nie mogę wyjść z podziwu jak
na małych, drobnych, nierzadko niezauważalnych wręcz przedmiotach można zbudować bardzo przejmujący wiersz. Potrzeba nie lada warsztatu poetyckiego, aby stworzyć coś takiego, bowiem najprostsze rzeczy, takie jak śmietnik, drzewa, czy też ptaki prowadzą
do dyskusji o czymś, czemu daleko do błahości – o przemijalności. Jest to temat, który pojawia się w całym tomiku i pewnie dlatego świadczy o jego wysokiej wartości. Wydaje mi się, że o przemijaniu, odchodzeniu mówimy dopiero wtedy, kiedy nasze życie już powoli dobiega do kresu. W przypadku Rymkiewicza miałoby to sens, gdyż jest to ostatni tomik 78-letniego poety i zdaje sobie sprawę z tego, co w niedalekiej przyszłości może nastąpić . Młodzi ludzie nie zastanawiają się nad upływem czasu, gdyż uważają, że wszystko jeszcze przed nimi, natomiast ludzie osiągający stateczny już wiek myślą o tym, co minęło i nie powróci. Rymkiewicz podejmuje także dyskurs dotyczący Boga, celowości jego istnienia , który ma bardzo różne oblicza.
W Zachodzie słońca w Milanówku nie trudno zauważyć jak ważna jest dla poety przyroda. W prawie każdy ( o ile nie każdym) wierszu pojawia się jakieś zwierzątko. Oczywiście w przeważającej części są to koty. Osobiście nie lubię kotów, może dlatego męczył mnie ten powtarzający się motyw. Ale za to interesują mnie jeże i dlaczego właśnie je wybrał sobie Rymkiewicz? Może z tego powodu, że to właśnie te zwierzątka są niejako niedostępne dla ludzi, a przynajmniej nie słyszałam, żeby ktoś sobie jakiegoś udomowił.
Są też specyficzne – ze strachu zwijają się w kulkę, chyba każdy z nas, ludzi chciałby posiadać taką cechę. Przerażający dla mnie jest naturalizm, który pojawia się w wierszach Rymkiewicza, ale rozumiem, że został zastosowany, aby oddać brutalność dnia codziennego.
W tomiku pojawiają się liczne odwołania do muzyki klasycznej – Schubert, Brahms, Vivaldi, Kremer, Ferrier – wytłumaczeniem dla mnie tych związków z wierszami byłoby to, że muzyka klasyczna jest spokojna, pozwala na refleksje, ale i także na odpoczynek, z którym wiąże się przemijalność.
I na koniec chciałabym jeszcze raz pochwalić - ironia i puenta są mistrzowsko skomponowane, za które należą się brawa autorowi. A mój ulubiony wiersz z tomiku
to List wysłany w zaświaty, ponieważ dotyczy największej tajemnicy świata i metafora listu jako duszy bardzo urzekająca.

Pochwała szczegółu dnia codziennego

Jarosław Rymkiewicz w tomiku Zachód słońca w Milanówku urzekł mnie dwoma elementami. Po pierwsze, rymowanymi dwuwierszami, które czyta się bardzo przyjemnie, czasem z humorem, czasem ze smutkiem. Po drugie, nie mogę wyjść z podziwu jak
na małych, drobnych, nierzadko niezauważalnych wręcz przedmiotach można zbudować bardzo przejmujący...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia przez Włocha pisana

Rien ne va plus – więcej nie wolno już stawiać. Ale ja chce stawiać na Andrzeja Barta, bo warto. W swojej powieści o wyżej wymienionym tytule wykorzystał bardzo ciekawy pomysł na przedstawienie historii naszego kraju. Nie jest to kronika (chociaż można byłoby odnaleźć pewne zbieżności), a opowieść o Polsce i Polakach o zabarwieniu delikatnie humorystyczno – ironicznym, przez co czyta się ją bardzo lekko i przyjemnie. Dzięki takiej fabule możemy również spojrzeć nieco inaczej na naszą historię, bez patriotycznej osłonki. Dodatkowo wzmacnia to odmienna perspektywa. Bowiem to Włoch – Tomasso d'Arcipazzi,
a nie Polak przemieszcza się przez 200 lat w czasie. Historia pokazana jest ze strony, obcego, kogoś, kto nie zna Polski i Polaków, a opisuje tylko to, co widzi. Dodatkowo, bohater – narrator wcale nie chciał znaleźć się w naszej ojczyźnie , ale niestety przez to, że jest tylko obrazem nie może decydować o tym, gdzie będzie ozdabiał ścianę. I tak wędruje z rąk do rąk, ale zawsze jest tam, gdzie dzieje się coś ważnego, jest świadkiem przełomowych momentów w dziejach Polski (III rozbiór, powstania, czasy II wojny światowej). Oczywiście jest też dużo mniej znaczących wydarzeń, które czasami mogą nużyć, ale jest to wynikiem bardzo drobiazgowego narratora. Opisuje on bowiem z nienaganną starannością wszystko, co się dookoła niego dzieje - kto przyszedł, jak był ubrany (dodatkowo wtrąca swoje rożne teorie – kim może być dana postać), co przyniósł, ze szczególnym umiłowaniem oczywiście tworzy portrety kobiety, dodając, które elementy podobają mu się w nich najbardziej. Historie, które możemy przeczytać w Rien ne va plus dotyczą nie tylko kraju, ale i ludzi u których przebywał obraz z księciem Tomasso.
Andrzej Bart na pewno zasługuje na pochwałę ze względu na innowacyjność, którą jest narracja prowadzona z punktu widzenia obrazu. Kolejnym autem jest to, że Tomasso nic nie słyszy, a tylko z ruchu warg dowiaduje się o tym, co mówią kolejni bohaterowie.
Utwór pełen jest aluzji do wydarzeń, ale i postaci historycznych nieobcych każdemu Polakowi. Ja szczególnie zapamiętałam śmieszna grę językową, kiedy to Tomasso mówi, że pijani artyści umiłowali język włoski, gdyż krzyczeli: Eviva l’arte. Pojawiaja się również nawiązania to znanych pieśni/piosenek, takich jak: Lecą liście z drzew ,czy też Na prawo most, na lewo most.
Moje wrażenie po przeczytaniu lektury jest z pewnością bardzo pozytywne. Myślę też, że poszczególne fragmenty można byłoby bez problemu wykorzystać na lekcji historii omawiając np. Konstytucję 3 maja, czy też czasy komunizmu w Polsce.

Historia przez Włocha pisana

Rien ne va plus – więcej nie wolno już stawiać. Ale ja chce stawiać na Andrzeja Barta, bo warto. W swojej powieści o wyżej wymienionym tytule wykorzystał bardzo ciekawy pomysł na przedstawienie historii naszego kraju. Nie jest to kronika (chociaż można byłoby odnaleźć pewne zbieżności), a opowieść o Polsce i Polakach o zabarwieniu delikatnie...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika paquerette

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [2]

Éric-Emmanuel Schmitt
Ocena książek:
7,2 / 10
45 książek
1 cykl
3327 fanów
Roma Ligocka
Ocena książek:
7,3 / 10
15 książek
0 cykli
345 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
46
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
34
razy
W sumie
wystawione
40
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
184
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]