rozwiń zwiń
Eudaimonia

Profil użytkownika: Eudaimonia

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 12 tygodni temu
944
Przeczytanych
książek
1 025
Książek
w biblioteczce
74
Opinii
666
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Kocham. Piszę. Jestem.

Opinie


Na półkach: , ,

Matko od Literatury! Jaka to jest wspaniała robota! Jane Austen zacierałaby ręce z zachwytu, że o zachwycie Ferrante nie wspomnę. Od razu zaznaczę, że gdyby taka rzecz wyszła spod męskiego pióra natychmiast rozległoby się larum, że zbój, mizogin, frustrat i w ogóle nienawistna menda.
A kiedy w ten sposób o kobietach pisze kobieta, to jest zonk i pozamiatane. Trzeba mieć odwagę, żeby odmitologizować siostrzeństwo, wspólnotę jajników i dziewczyńską przyjaźń. I zrobić to tak, żeby czytelnik nie miał wyjścia, jak tylko się zgodzić. Autorka nie usiłuje przekonywać, że nie istnieje przyjaźń na miarę "Seksu w wielkim mieście". Ale niestety, często jest to pejzaż z truchłem.
To jest tak smutne. I tak wiarygodne. Tak genialnie wypunktowane wszystkie miazmaty. Trupy z szaf powymiatane. Obnażona prawda o ludzkiej kondycji.
Ten konik ma gliniane nóżki. Porcelana jest tak popękana, że skruszy ją najlżejsze dotknięcie. Konik i porcelana więzi, która nigdy nią nie była. Przyjaźni, która nią nie była. Siostrzeństwa wzajemnych oskarżeń i skrywanej nienawiści. Tubylewicz pokazuje, co się dzieje, kiedy kobieta ucieka od siebie, a nie do siebie. Dotyka niemiłości. Niemałżeństwa. Nieprzyjaźni. Uwypukla pułapkę fanatyzmu: światopoglądowego i religijnego. Jeden i drugi są głęboko opresyjne. Zatruwają nienawiścią do wszelkiej inności. Zamykają w klatce, z której nie ma wyjścia. Nienawiść rozlewa się i niszczy wszystko i wszystkich. Przyjaźń, rodzinę i nienawidzącego.
Widzimy, że kobieta może być jak cios kończący. Kiedy jest więźniarką immanencji. Nie potrafi żyć poza schematem narzuconym przez innych i przez religine zaklęcia. Nie wie kim jest, pozwala, by inni pisali za nią scenariusz jej życia. A potem chce pisać takie scenariusze dla wszystkich wokół. Dla rodziny i dla przyjaciółek. Nie ma w niej miejsca ani dla niej samej, ani dla nikogo innego. Młodzi nazwaliby ją "przegrywem" i to chyba najadekwatniej ją określa.
Ale są też inne portrety. Inne rozwiązania.
Nie wszystkie wyjdą cało z tej opowieści.
To nie jest historia stworzona do radosnych podskoków w finale. To jest opowieść, która mówi: "obudź się, otwórz klatkę, fruń póki możesz".

Matko od Literatury! Jaka to jest wspaniała robota! Jane Austen zacierałaby ręce z zachwytu, że o zachwycie Ferrante nie wspomnę. Od razu zaznaczę, że gdyby taka rzecz wyszła spod męskiego pióra natychmiast rozległoby się larum, że zbój, mizogin, frustrat i w ogóle nienawistna menda.
A kiedy w ten sposób o kobietach pisze kobieta, to jest zonk i pozamiatane. Trzeba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To już trzecia książka księdza Jana Kaczkowskiego. Druga, o której chcę coś powiedzieć. I boję się. Może byłoby łatwiej, gdyby Ksiądz (odtąd będzie już z dużej litery) nie był mi tak bliski. I gdyby nie te bon moty! Ile ich! Tak sobie wykoncypowałam, żeby je wpleść w recenzję. Niemożliwe! Osobnej odsłony potrzebują. A teraz tylko o książce. Tylko.

To niezwykle trudne, pisać bez patosu, z chłodem naukowego szkiełka o książce człowieka, którego chwilę temu się żegnało. Na cmentarzu, wśród kwiatów, westchnień i łez, albo tylko modlitwą w domu, modlitwą pod innym niebem, myślą ciepłą, wspomnieniem ostatniego słowa. A nie byłoby i nie było prościej dwa miesiące temu, kiedy skończyłam lekturę „Gruntu pod nogami”. Zapisałam pierwszy akapit i dopadło mnie milczenie. Ale teraz spełnię, co obiecałam. Być może w samą porę.

Ksiądz Jan swymi kazaniami nie tworzy literatury i literaturoznawca nic tu do roboty nie ma. Nie ma tu nic do roboty krytyk. Czytelnik może powiedzieć więcej. Słuchacz jeszcze obszerniej. A historyk filozofii miałby tu piękne pole do popisu. Toteż nie ma mowy o recenzji w klasycznym wydaniu. Bo nie mamy tu do czynienia z dziełem literackim. Mamy za to styczność z życiem, w jego najgłębszych wymiarach.

Najściślej obcujemy z filozofią życia, pogłębioną filozofią dialogu oraz filozofią Boga. Nie da się tych trzech kontekstów zamknąć jedną klamrą. Akcenty są rozłożone równomiernie. Usłyszymy echo epifanii twarzy w duchu Levinasa, przemyślenia Tischnerowskie, a także agatologiczną wizję życia społecznego i teologicznego Jana Kaczkowskiego. Ta filozofia jest swoistą inkarnacją etyki chrześcijańskiej oraz koncepcji dialogicznych, wyrosłych na jej fundamencie. Można ją opowiedzieć, idąc tropami, wskazanymi w książce. Ocena należy do przyszłości. Zarówno ocena dyskursywna, jak i normatywna.

Marzyła się Księdzu Janowi habilitacja. I marzył się skrypt dla lekarzy, o sztuce przekazywania pacjentom i ich rodzinom niepomyślnych rokowań. Była w tym pragnieniu i nadzieja i pokora wobec czasu, który Mu jeszcze został. Pokora szła z Księdzem Janem niemal przez całą Jego kapłańską drogę. Pokora, dystans i zniewalająca autoironia. O swoim doktoracie powiadał, że jest „śmieszny”, tak prosty, że z jego napisaniem każdy by sobie hop siup poradził. Kazania nazywał „nieporadnymi”, jako, że pochodziły z głowy, wspomagane – z racji słabego wzroku – jedynie konspektem. I dodawał, że zazwyczaj głosił kazania „żebracze”, dla swego dziecka – Puckiego Hospicjum, ale zaraz z uśmiechem krygował się na „ekskluzywnego” żebraka, co to nie musi przed kościołem datków wypatrywać, lecz w murach świątyni ich wygląda.

Zgodnie z duchem etyki chrześcijańskiej był Ksiądz Jan przeciwnikiem eutanazji. Podkreślał, że w żadnym momencie życia „nie można utracić godności osoby”. Taką godność ma także embrion, chociaż w sensie bioetycznym nie jest jeszcze człowiekiem. Godność osoby daje mu posiadanie genotypu odmiennego od tych, jakimi są obdarzeni rodzice. Indywidualizacja na poziomie podziału komórkowego pozwala mówić o embrionie w kategoriach aksjologicznych. W przypadku eutanatycznych praktyk w świecie mamy do czynienia z podobnym dylematem i moralną tragedią, jak w przypadku aborcji. Przeciwwagą dla przyzwolenia na eutanazję mają być katolickie hospicja. Jednak warto zauważyć, że Ksiądz Jan nie był radykałem, nie prezentował skrajnych poglądów ani antyeutanatycznych ani antyaborcyjnych. Obie formy zakończenia życia budziły w nim głęboki sprzeciw, zawsze wszakże zostawała przestrzeń intencji, która w przekonaniu Jana Kaczkowskiego miała kluczowe znaczenie. Jeśli intencja chroni godność osoby, należy wziąć ją pod rozwagę. W tym kontekście zdecydowanie kontestował uporczywość terapeutyczną. Podkreślał, że cierpienie fizyczne nie posiada uszlachetniającej wartości. Ból fizyczny nie wiąże się z żadną moralną korzyścią, zatem terapia uporczywa także powinna być „moralnie zakazana”. Uważał zasadność zwiększenia dawki leków przeciwbólowych, nawet jeżeli może to doprowadzić do wcześniejszej śmierci. „Intencja, z jaką podajemy leki się liczy”, pisał. Zamiarem nie jest przecież zabicie cierpiącego, lecz jedynie uśmierzenie bólu. Był orędownikiem „testamentu życia”, który pozwoli na świadomą odmowę terapii daremnej.

Na lekturę całej recenzji zapraszam tu:

http://eudaimoniawbibliotece.blogspot.com/2016/04/jan-kaczkowski-grunt-pod-nogami-juz.html

To już trzecia książka księdza Jana Kaczkowskiego. Druga, o której chcę coś powiedzieć. I boję się. Może byłoby łatwiej, gdyby Ksiądz (odtąd będzie już z dużej litery) nie był mi tak bliski. I gdyby nie te bon moty! Ile ich! Tak sobie wykoncypowałam, żeby je wpleść w recenzję. Niemożliwe! Osobnej odsłony potrzebują. A teraz tylko o książce. Tylko.

To niezwykle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie spodziewałam się, że Agnieszka Chylińska wróci jeszcze do Zezi. Wydaje się, że i ona sama także się tego nie spodziewała. Może spełniła jedynie prośbę Czytelników? Wskazuje na to obecne w książce znużenie. Znużenie Autorki. Niedookreślenie, niedopracowanie, brak uważności poświęconej bohaterom. Nic dziwnego, że lektura owocuje niedosytem. Otrzymujemy wersję roboczą, zamiast wycyzelowanego tekstu.

W życiu Zezi rozpoczyna się okres burzliwego dorastania. Nastoletnie napięcia, zamykanie jednych dróg, by otworzyć inne. Nowe wyzwania i zmaganie się ze światem dorosłych, który staje się zarazem coraz bliższy i coraz bardziej obcy. W domu i wokół domu spiętrzają się huraganowe chmury. Zaleczone rany, zabliźnione już i niemal zapomniane otwierają się na nowo i na nowo bolą.

Zezia kolejny raz doświadcza koleżeńskiej zdrady. Julkę straciła za sprawą fizycznego oddalenia po przeprowadzce do Malinówki. Andżelikę traci w sposób trudny do zrozumienia i do zaakceptowania dla jedenastolatki. Andżelika opuszcza ją bez słowa wyjaśnienia. Oddala się i przepada u boku innej dziewczynki. Podąża obcą drogą, dopasowuje się do nowych wzorców. W jej świecie nie ma miejsca dla skromnej Zezi. Agnieszka Chylińska nie zostawia jednak Zezi, a właściwie chwilowo Zuzi, w pustce osamotnienia. W szkole pojawia się para nowych uczniów. W dziewczynce znajdzie Zuzia bratnią duszę, chłopiec obudzi nastoletnie serce do skrytych zachwytów. Będzie też czas na rozbudzenie pasji sportowej dziewczynki. Życie nagle przyspieszy, ale na kartach tej krótkiej powieści ten pośpiech będzie wyczuwalny jedynie w tle. Perypetie sportowe, szanse i rozczarowania. Pozorne szczęścia innych i rzeczywiste problemy własnej rodziny. Klęski na bieżni odkryją prawdziwe oblicze obiektu westchnień, a niezauważany dotąd kolega okaże się prawdziwym wsparciem. Serce Zuzi będzie musiało rozpoznać, kto jest fałszywy, kto autentyczny i oddany. O oddaniu opowiedzą jej rozmowy, niekrępujące miłe milczenie, a wreszcie prezent, o jakim marzy każda dziewczyna. Nie tylko nastoletnia.

Agnieszka Chylińska nie ucieka przed dotykaniem w powieści tematów trudnych, ale też fundamentalnych dla ludzkiego doświadczenia. Zuzia musi poradzić sobie ze śmiercią. Do tej pory nie spotkała jej twarzą w twarz, śmierć zdarzała się innym rodzinom, dom Zuzi omijała. I ledwie otrząśnie się ze straty, ujrzy kłębowisko obcości, narosłej między rodzicami. Usłyszana przypadkiem rozmowa, spotkanie mamy w towarzystwie kogoś, kto mamę wyraźnie odmienia, zapadanie się taty, jego oddalenie i rezygnacja popchną Zuzię do szukania pomocy na zewnątrz rodzinnego świata. Niestety, nie dowiemy się, kto lub co tak naprawdę zmienił wektor działań i uczuć rodziców. Czy ksiądz, któremu Zuzia powierzyła swe obawy? Czy Babcia? Czy jeszcze ktoś inny? Czytelnik stoi na progu rozpadającego się domu, a po chwili widzi ten dom jaśniejący odrodzoną miłością. I odnosi się wrażenie, że gdzieś przepadł brakujący rozdział, że coś ważnego powinno być nam dane. Droga do uzdrowienia relacji. Obserwacja rodzicielskiego powrotu do wzajemności i obecności. Tymczasem było fatalnie, sztorm przybierał na sile, mama prawie pakowała walizki, a nagle pstryk! i jesteśmy w rzęsiście oświetlonym pokoju, w którym rzeczy i ludzie stoją na właściwych miejscach i nikt nie ma co do tego wątpliwości.

Mimo potknięć, mimo niedopracowania, mimo autorskiego zaniedbania, nie jest to powieść ani zła, ani błaha. Trochę postrzępiona, trochę pourywana, ale z pewnością ważna. Z pewnością potrzebna.

Nie spodziewałam się, że Agnieszka Chylińska wróci jeszcze do Zezi. Wydaje się, że i ona sama także się tego nie spodziewała. Może spełniła jedynie prośbę Czytelników? Wskazuje na to obecne w książce znużenie. Znużenie Autorki. Niedookreślenie, niedopracowanie, brak uważności poświęconej bohaterom. Nic dziwnego, że lektura owocuje niedosytem. Otrzymujemy wersję roboczą,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Eudaimonia

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [25]

Michał Witkowski
Ocena książek:
6,2 / 10
26 książek
0 cykli
295 fanów
C.S. Lewis
Ocena książek:
7,4 / 10
54 książki
3 cykle
1717 fanów
Joanna Bator
Ocena książek:
6,7 / 10
23 książki
1 cykl
Pisze książki z:
874 fanów

Ulubione

Alice Sebold Szczęściara Zobacz więcej
Jane Austen Opactwo Northanger Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Napój miłosny Zobacz więcej
Jane Austen Duma i uprzedzenie Zobacz więcej
Anaïs Nin Kazirodztwo Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Napój miłosny Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Napój miłosny Zobacz więcej
Annie Proulx Kroniki portowe Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Napój miłosny Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Éric-Emmanuel Schmitt Napój miłosny Zobacz więcej
Jane Austen Duma i uprzedzenie Zobacz więcej
Anaïs Nin Kazirodztwo Zobacz więcej
Annie Proulx Kroniki portowe Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Napój miłosny Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Napój miłosny Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Napój miłosny Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Napój miłosny Zobacz więcej
Rupert Isaacson Opowieść ojca. Przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
944
książki
Średnio w roku
przeczytane
73
książki
Opinie były
pomocne
666
razy
W sumie
wystawione
945
ocen ze średnią 7,8

Spędzone
na czytaniu
4 773
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
4
minuty
W sumie
dodane
20
cytatów
W sumie
dodane
3
książek [+ Dodaj]