rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ta ocena dotyczy wydania - od dawna nabieram coraz gorszego zdania o Naszej Księgarni i Ronja na pewno jej nie poprawi: wszystkie dwustronne ilustracje są zniszczone przez sposób druku (centrum jest praktycznie wessane do środka - już lepiej by zrobili zmniejszając je i kładąc na boku, tak by zajęły jedną stronę).
Naprawdę nie wiem, kto dopuścił to do sprzedaży - ja bym się wstydziła.

P.S. Dzieci z Bullerbyn to był koszmar podstawówkowy, Bracia Lwie serce (mimo podwójnego samobójstwa na końcu), to rozpaczliwa nuda... Ronja ma dobre momenty, ale obawiam się, że widzę je wyłącznie dzięki dorosłości - w dzieciństwie bym tego nie zdzierżyła 5/10

Ta ocena dotyczy wydania - od dawna nabieram coraz gorszego zdania o Naszej Księgarni i Ronja na pewno jej nie poprawi: wszystkie dwustronne ilustracje są zniszczone przez sposób druku (centrum jest praktycznie wessane do środka - już lepiej by zrobili zmniejszając je i kładąc na boku, tak by zajęły jedną stronę).
Naprawdę nie wiem, kto dopuścił to do sprzedaży - ja bym się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kreska nawet ma swój urok, ale... reszta to tylko ciąg przypadkowych zdarzeń urabianych na komedię (bo inaczej byłoby zbyt mrocznie i dołująco, jak zauważa sam autor). Najciekawszy był fragment o pracy gazownika, zaś bezdomność i odwyk... są dość żenujące, pomimo silenia się na zabawną kreskę. Po prostu niezwykle trudno współczuć autorowi, bo z całej tej historii (a innego dostępu do jego przeżyć nie mamy), wyłania się obraz człowieka, który po prostu CHCE być schlany, grzebiący w śmietnikach, łażący bez celu, oszukiwany przez ludzi i poganiany do roboty (jeśli już jakąś ma). Właściwie cały ten komiks można podsumować tekstami z dwóch kadrów: "Zrobiłem się potem trochę sławny, a rysowanie dla magazynu SF było swoistym spełnieniem marzeń. Nim się zorientowałem, rzuciłem pracę, dostałem depresji i uciekłem, wróciłem do domu, uciekłem i pracowałem w gazowni, zostałem alkoholikiem". Tyle - więcej głębi nie dostaniemy.

Kreska nawet ma swój urok, ale... reszta to tylko ciąg przypadkowych zdarzeń urabianych na komedię (bo inaczej byłoby zbyt mrocznie i dołująco, jak zauważa sam autor). Najciekawszy był fragment o pracy gazownika, zaś bezdomność i odwyk... są dość żenujące, pomimo silenia się na zabawną kreskę. Po prostu niezwykle trudno współczuć autorowi, bo z całej tej historii (a innego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Duma i uprzedzenie i zombi Jane Austen, Seth Grahame-Smith
Ocena 4,7
Duma i uprzedz... Jane Austen, Seth G...

Na półkach:

Oryginał to dla mnie tylko romansidło na leniwe wieczory, więc nie jestem w stanie oburzać się na pomysł. Tylko że wykonanie jest tak marne... Zresztą, oto 3 zdania z tej książki, jeśli uważacie je za równie słabe, co ja, nie marnujcie czasu na te wypociny - to nawet nie jest śmieszna parodia:
"Panno Bennet, przypominam, że brakuje pani podstaw sztuk walki. Pani mistrz był chińskim mnichem - moi ninja zaś pochodzą z najlepszych dojo w Japonii".
" Padł na podłogę, a wnętrzności wylewały mu się tak szybko, że nie nadążał z upychaniem ich z powrotem do środka. Elżbieta schowała miecz do pochwy, uklękła przy ninja i udusiła go jego własnym jelitem grubym".

Oryginał to dla mnie tylko romansidło na leniwe wieczory, więc nie jestem w stanie oburzać się na pomysł. Tylko że wykonanie jest tak marne... Zresztą, oto 3 zdania z tej książki, jeśli uważacie je za równie słabe, co ja, nie marnujcie czasu na te wypociny - to nawet nie jest śmieszna parodia:
"Panno Bennet, przypominam, że brakuje pani podstaw sztuk walki. Pani mistrz był...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Punkt zero Thomas Enger, Jørn Lier Horst
Ocena 7,1
Punkt zero Thomas Enger, Jørn ...

Na półkach:

Plusy:
- jak na dzisiejsze standardy dość mało przekleństw
- prawie nic o seksie

Minusy:
- schematyczna, robiona jak na zamówienie
- papierowi bohaterowie bez głębi (i czasem logiki)
- seryjny morderca gadający z martwą matką? Brzmi jak niezła zrzyna (albo autoparodia)
- nie będę nosić przepaski alarmowej, panie władzo, bo taka ze mnie silna i niezależna kobieta, i mam w nosie, że seryjny morderca wie, gdzie mieszkam!

Od biedy można przeczytać - są na pewno gorsze kryminały i sensacje.

Plusy:
- jak na dzisiejsze standardy dość mało przekleństw
- prawie nic o seksie

Minusy:
- schematyczna, robiona jak na zamówienie
- papierowi bohaterowie bez głębi (i czasem logiki)
- seryjny morderca gadający z martwą matką? Brzmi jak niezła zrzyna (albo autoparodia)
- nie będę nosić przepaski alarmowej, panie władzo, bo taka ze mnie silna i niezależna kobieta, i mam w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie, nie, nie! ---> https://notkioksiazkach.blogspot.com/2016/09/ernest-i-tajemnicze-listy.html

Nie, nie, nie! ---> https://notkioksiazkach.blogspot.com/2016/09/ernest-i-tajemnicze-listy.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękny, młody i bardzo bogaty + piękna, młoda i znacznie mniej zamożna - rety, rety, co z tego wyniknie?!
Ogólnie - straszne dylematy ludzi bez realnych problemów.

Ale styl gładki, brak szczegółowych opisów, więc czyta się szybko.
Jeśli macie nastrój na klasykę, może się nada na relaks.

Piękny, młody i bardzo bogaty + piękna, młoda i znacznie mniej zamożna - rety, rety, co z tego wyniknie?!
Ogólnie - straszne dylematy ludzi bez realnych problemów.

Ale styl gładki, brak szczegółowych opisów, więc czyta się szybko.
Jeśli macie nastrój na klasykę, może się nada na relaks.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czułam pewną sympatię do autora jako do człowieka, choć pamiętałam, że jego "norweskie" opowiadania robiły dość liche wrażenie... Niemniej nie spodziewałam się aż takiej nędzy. Z trudem zdzierżyłam pierwszy rozdział - humor bardzo nędzny i wymuszony, styl okropny (nie da się nawet pomarudzić na redaktora, bo przecież musiałby napisać książkę od zera), dialogi jak z bardzo taniego kabaretu...
Szczerze mówiąc, jest to tak przykre doświadczenie, że nie dam już autorowi następnej szansy.
Odradzam, odradzam!

Czułam pewną sympatię do autora jako do człowieka, choć pamiętałam, że jego "norweskie" opowiadania robiły dość liche wrażenie... Niemniej nie spodziewałam się aż takiej nędzy. Z trudem zdzierżyłam pierwszy rozdział - humor bardzo nędzny i wymuszony, styl okropny (nie da się nawet pomarudzić na redaktora, bo przecież musiałby napisać książkę od zera), dialogi jak z bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

stanowczo ODRADZAM ---> http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/12/nie-siegne-juz-nigdy-po-nowego.html

stanowczo ODRADZAM ---> http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/12/nie-siegne-juz-nigdy-po-nowego.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

nie warto ---> http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/12/nie-siegne-juz-nigdy-po-nowego.html

nie warto ---> http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/12/nie-siegne-juz-nigdy-po-nowego.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

o nowym tłumaczeniu: http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/10/anne-z-zielonych-szczytow.html

o nowym tłumaczeniu: http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/10/anne-z-zielonych-szczytow.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

licho pod względem wydawniczym, a co gorsza... - > http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/11/bullet-train.html

licho pod względem wydawniczym, a co gorsza... - > http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/11/bullet-train.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytalibyście książkę buddysty, który twierdziłby, że jego hobby to wypychanie ptaków?

Bardzo źle się czuję, gdy autorka beztrosko oświadcza, że jest katoliczką spod znaku Bliźniąt (!) i pobrała się z rozwodnikiem (!!) spod znaku Panny (!!!). Znaczy - serio - uważała się za katoliczkę w czasie gdy (ucząc się charakterów zodiakowych) zgodziła się na randkę z rozwodnikiem i pójście z nim do łóżka (po kolejnych i świadomych przygotowaniach).

Tak, ja rozumiem, że miała trudne dzieciństwo, gwałt, molestowanie, alkoholizm, samotne macierzyństwo... Ale CO TO MA DO LOGIKI?

We wstępie powiedziała, że jej szefom nie podobały się jej felietony. Po 9-ciu pierwszych zastanawiam się, czy dać jej jeszcze szansę, ale też nie jestem zachwycona. Pomijam, że spodziewałam się czegoś ZUPEŁNIE innego niż "spłacaj kartę kredytową na czas", "nie musisz wygrywać każdego sporu" i "nie traktuj siebie zbyt serio"...

P.S. Jednak nie dałam rady! Z własnych słów autorki, że upór i tylko upór uczynił ją felietonistką (nikt nie chciał dać jej tej posady), a ja wolę po raz n-ty wrócić do mistrza felietonów, Chestertona, niż pochylać się na tym bestsellerem.

Przeczytalibyście książkę buddysty, który twierdziłby, że jego hobby to wypychanie ptaków?

Bardzo źle się czuję, gdy autorka beztrosko oświadcza, że jest katoliczką spod znaku Bliźniąt (!) i pobrała się z rozwodnikiem (!!) spod znaku Panny (!!!). Znaczy - serio - uważała się za katoliczkę w czasie gdy (ucząc się charakterów zodiakowych) zgodziła się na randkę z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

PIERWSZE ZDANIE - P I E R W S Z E !!! - jest tak zboczone, chore i obrzydliwe, że nie jestem w stanie pojąć, jak można przejść po nim do drugiego.

Ja nie przeszłam - uznaję to pierwsze za gwałt mentalny i zamieszczam tu tę notkę jedynie dla ostrzeżenia.

To nie jest absurd i makabreska (tyle wydawca łaskawie napisał w opisie). To dewiacja czystej wody i świadome krzywdzenie nieostrzeżonych czytelników.

PIERWSZE ZDANIE - P I E R W S Z E !!! - jest tak zboczone, chore i obrzydliwe, że nie jestem w stanie pojąć, jak można przejść po nim do drugiego.

Ja nie przeszłam - uznaję to pierwsze za gwałt mentalny i zamieszczam tu tę notkę jedynie dla ostrzeżenia.

To nie jest absurd i makabreska (tyle wydawca łaskawie napisał w opisie). To dewiacja czystej wody i świadome...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor napisał o D.T. Suzukim, że przekształcił doktrynę buddyzmy zen "w niezwiązane z konkretną religią metafizyczne narzędzie rozwoju osobistego dobre dla wszystkich". Tymczasem Suzuki pisał otwarcie, że Eucharystia ma tyle samo sensu, co kłanianie się liliom w ogrodzie.

Gratuluję autorowi riserczu.
Szkoda np. że nie sprawdził, jak dziękująca w ukłonach zużytemu długopisowi Mari Kondo sprzedaje się (jako wizerunek) na Zachodzie, a jaką rolę przyjęła w Japonii - czysty spektakl.
Niby też dostrzega ogrom dewiacji i ryzyko straszliwej przemocy przez otchłanie takie jak 4chan, a z drugiej zdaje się podchodzić do tego zdumiewająco pogodnie - a tam, że zboczenia i przemoc, ważne, że można bezkarnie obrażać wszystkich i mieć tłum z widłami na zawołanie.
Zresztą - podobno - głowa mała, ile tłumacz musiał się napoprawiać nieścisłości.

Autor napisał o D.T. Suzukim, że przekształcił doktrynę buddyzmy zen "w niezwiązane z konkretną religią metafizyczne narzędzie rozwoju osobistego dobre dla wszystkich". Tymczasem Suzuki pisał otwarcie, że Eucharystia ma tyle samo sensu, co kłanianie się liliom w ogrodzie.

Gratuluję autorowi riserczu.
Szkoda np. że nie sprawdził, jak dziękująca w ukłonach zużytemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z biegiem czasu o wiele częściej zdumiewa mnie nie to, że słynne dzieła miały poważne problem z wydaniem, ale to, ilu książek wydawcy nie odrzucili (z niewiadomych powodów).

Oczywiście, nie wiem, jak to do końca jest być wydawcą, ale wiem, że jeśli ktoś przeczyta 24 stron (czyli skończyłam na 30-tej) straszliwych dyrdymał to i tak okazuje wielką cierpliwość do autora.

No cóż, może jestem zbyt stara i chora, ale skłaniam się raczej do wersji, że lepsze teksty zwyczajnie wymagają mniej litości od czytelnika, zanim coś wreszcie mu zaoferują.

Z biegiem czasu o wiele częściej zdumiewa mnie nie to, że słynne dzieła miały poważne problem z wydaniem, ale to, ilu książek wydawcy nie odrzucili (z niewiadomych powodów).

Oczywiście, nie wiem, jak to do końca jest być wydawcą, ale wiem, że jeśli ktoś przeczyta 24 stron (czyli skończyłam na 30-tej) straszliwych dyrdymał to i tak okazuje wielką cierpliwość do autora.

No...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

strasznie ckliwe czytadełko - jak dla mnie zbyt przewidywalne/teatralne/sztuczne - nic tu się nie wydaje autentyczne, najmniej postaci (zwłaszcza narratorki) a matematyka nie zaciekawia tak jak się spodziewałam - kojarzy mi się z rodzinnymi, telewizyjnymi wyciskaczami łez, w których obce dziecko i obcy staruszek znajdują w sobie rodzinę - chyba za stara jestem, żeby zdzierżyć kolejną taką historyjkę. Można przeczytać w jedno popołudnie, ale nie powiedziałabym, że warto.

strasznie ckliwe czytadełko - jak dla mnie zbyt przewidywalne/teatralne/sztuczne - nic tu się nie wydaje autentyczne, najmniej postaci (zwłaszcza narratorki) a matematyka nie zaciekawia tak jak się spodziewałam - kojarzy mi się z rodzinnymi, telewizyjnymi wyciskaczami łez, w których obce dziecko i obcy staruszek znajdują w sobie rodzinę - chyba za stara jestem, żeby...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

nie polecam, szczegóły tu - http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/10/jak-przestac-sie-bac.html

nie polecam, szczegóły tu - http://notkioksiazkach.blogspot.com/2022/10/jak-przestac-sie-bac.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

lubię stare kryminały, ale to jest zwyczajnie za słabe

zbrodnia po prostu jest, trup w wannie znajduje się w gruncie rzeczy przypadkiem (naprawdę!), przypadkiem (tak!) dostaje binokle, a bohater, który bawi się w detektywa z nudów i nadmiaru przepychu po prostu nagle wpada na rozwiązanie

lubię stare kryminały, ale to jest zwyczajnie za słabe

zbrodnia po prostu jest, trup w wannie znajduje się w gruncie rzeczy przypadkiem (naprawdę!), przypadkiem (tak!) dostaje binokle, a bohater, który bawi się w detektywa z nudów i nadmiaru przepychu po prostu nagle wpada na rozwiązanie

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

odradzam! tutaj powody - http://notkioksiazkach.blogspot.com/2017/04/zamknieta-trumna.html

odradzam! tutaj powody - http://notkioksiazkach.blogspot.com/2017/04/zamknieta-trumna.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czegoś nie rozumiem... Jak tak się podniecamy dosłownym tłumaczeniem, to czemu nagle Redmond w polskim tytule???

Tak, wiem, że tak to nazwała L.M.M., ale książka o takim tytule NIE została jednak wydana. Więc to jednak tłumaczenie czy spełnianie domniemanych życzeń pisarki?

Może się czepiam, ale jak w "Anne z Zielonych Szczytów" znalazłam takie kwiatki jak "Anne jadła jak automat" czy "Marilla powoziła jak automat" (czego w ogóle nie ma - oczywiście! - w oryginale), to trudno mi traktować te przekłady jako w pełni profesjonalne i uzasadnione.

Czegoś nie rozumiem... Jak tak się podniecamy dosłownym tłumaczeniem, to czemu nagle Redmond w polskim tytule???

Tak, wiem, że tak to nazwała L.M.M., ale książka o takim tytule NIE została jednak wydana. Więc to jednak tłumaczenie czy spełnianie domniemanych życzeń pisarki?

Może się czepiam, ale jak w "Anne z Zielonych Szczytów" znalazłam takie kwiatki jak "Anne jadła jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to