Michał

Profil użytkownika: Michał

Łódź Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 37 tygodni temu
52
Przeczytanych
książek
122
Książek
w biblioteczce
30
Opinii
305
Polubień
opinii
Łódź Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
To miejsce traktuję jako notes. Lądują w nim tytuły przeczytanych książek, myśli i odczucia, które wywołała lektura. Po prostu po to, żeby pamiętać.

Opinie


Na półkach:

Zalety tak skonstruowanych książek są dość oczywiste: mamy szansę poszukać różnic kulturalnych, a także natknąć się na pewne, niekiedy zaskakujące, podobieństwa. Pomyśleć nad tym, co uniwersalne, a co zmienne i zależne od norm społecznych. I to na pewno nie jest błahe czy bezwartościowe.

A wady? No cóż. Książka składa się zasadniczo z przeprowadzanych przez autorkę wywiadów. Czasami są one przedzielone jakimś krótkim wprowadzeniem, czy ogólną refleksją, która ma nas wprowadzić w kontekst rozmowy. Są to jednak krótkie fragmenty i mam wrażenie, że pozbawiona ich publikacja niewiele by straciła. Najważniejsze według mnie jest to, że w takiej konwencji twórczyni wybiera jakąś grupę i z tej grupy tworzy reprezentację całości społeczeństwa. Umówmy się, że nawet przy najszczerszej chęci zapewnienia szerokiego spektrum, nigdy nie będzie ono pełne i reprezentatywne. Choćby dlatego, że autorka rozmawia z ludźmi o określonym społecznym statusie, wykształceniu i światopoglądzie. Pisząc o tym ostatnim mam na myśli fakt, że na kartach "Szwedzkiej sztuki kochania..." nie znajdziecie na przykład konserwatystek czy konserwatystów. Nawet osoby deklarujące się jako monogamiczne i spoglądające w stronę bardziej tradycyjnych modeli czy wartości są otwarte i pełne zrozumienia na inne formy czy sposoby życia erotycznego czy miłości w ogóle.

Niestety, autorka nie wnika w sens wypowiedzi swoich rozmówczyń i rozmówców szczególnie głęboko. Weźmy ostatni rozdział, w którym pojawia się fascynująca sytuacja: bohaterka jest wprost uzależniona od bycia zakochaną. Dla tej pani miłość to ten dobrze nam znany stan unoszenia się nad ziemią, niepewności, pożądania i zrywania z siebie ubrań już za progiem domu czy mieszkania. Kiedy ten stan oczywiście się wypala, dama rusza na łowy i tak to się kręci. Nie zrozumcie mnie źle: nie mam zamiaru tego oceniać. Chodzi mi jednak o to, że więcej o miłości dowiecie się z książek Esther Perel, która opiera się na wiedzy naukowej i własnej praktyce terapeutycznej, niż na wywodach kogoś, kto permanentnie musi czuć w brzuchu motyle. Można też sięgnąć po dość nowy film "Granice miłości" i spojrzeć na otwarte czy poliamoryczne związki jeszcze inaczej.

Czytałem opinie osób zawiedzionych zawartością "Szwedzkiej sztuki kochania..." - wiele osób spodziewało się czegoś odważniejszego, bezpruderyjnego i chyba potwierdzającego ich własne podejście do relacji oraz związków. Rozumiem takie stanowisko, chociaż się z nim nie zgadzam. Mnie bardziej brakuje większego zaangażowania autorki w rozmowy. Przyciśnięcia rozmówczyń i rozmówców. Próby zajrzenia za dekoracje, które przed nią i przed nami rozstawiają mówiąc "to jest moje / nasze życie". Mam wrażenie, że Katarzyna Tubylewicz zdołała jedynie opisać właśnie te dekoracje. Dość ładnie, ale płasko i bez głębi.

Zalety tak skonstruowanych książek są dość oczywiste: mamy szansę poszukać różnic kulturalnych, a także natknąć się na pewne, niekiedy zaskakujące, podobieństwa. Pomyśleć nad tym, co uniwersalne, a co zmienne i zależne od norm społecznych. I to na pewno nie jest błahe czy bezwartościowe.

A wady? No cóż. Książka składa się zasadniczo z przeprowadzanych przez autorkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pisałem kiedyś o opinii Josifa Brodskiego, zgodnie z którą proza bardzo zyskuje na jakości, jeżeli tworzy ją poetka lub poeta. Bywa jednak i tak, że poezja unosi autorkę lub autora na skały, mielizny i w tatarak. "Dewocje" są w mojej opinii przykładem tej drugiej sytuacji.

Książka jest niestety pełna dopełniaczowych metafor a obraz wsi wskazywałby na XIX, góra początek XIX wieku, chociaż okazuje się, że opowieść jest dość współczesna. Niemniej wieś przedstawiona na kartach książki Anny Ciarkowskiej jest tak archaiczna, że czytając spodziewałem się wybuchu sporu o to, czy do podczas sianokosów można zastosować kosę zamiast tradycyjnego sierpa.

Nie odczuwałem emocji, nic mnie nie poruszało i ta krótka powieść zmęczyła mnie niemiłosiernie. Pozostałem niewierzący - także w urok i siłę "Dewocji".

Pisałem kiedyś o opinii Josifa Brodskiego, zgodnie z którą proza bardzo zyskuje na jakości, jeżeli tworzy ją poetka lub poeta. Bywa jednak i tak, że poezja unosi autorkę lub autora na skały, mielizny i w tatarak. "Dewocje" są w mojej opinii przykładem tej drugiej sytuacji.

Książka jest niestety pełna dopełniaczowych metafor a obraz wsi wskazywałby na XIX, góra początek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tę książkę czytałem dwa razy, ale nie tak, jak sobie to pewnie wyobrażacie. Otóż zacząłem ją czytać jak każdą inną pozycję poradnikowo-psychologiczną, szukając krzepiących myśli, które pomogłyby mi uporządkować doświadczenia. Nadać kształt intuicjom i przeżyciom. Tu jednak napotkałem poważną trudność. Otóż mam 47 lat i spory bagaż doświadczeń. Autorka ma dla takiego czytelnika nader mało istotnych rzeczy do powiedzenia. Wszystkie mieszczą się w moim zbiorze "oczywistości": nie da się zmarnować życia, jesteśmy formatowani i warunkowani do spełniania społecznych oczekiwań, ale przecież "możemy być sobą" i nie musimy podążać tą drogą. Oraz, moje ulubione, nigdy nie jest za późno, żeby coś zacząć. Życie nie kończy się na trzydziestce (na szczęście! od 17 lat byłbym w domu spokojnej starości!) i w ogóle żadne urodziny nie są magiczną cezurą dla tego, co nam wypada robić a czego nie, jeśli tylko chcemy i czujemy się z tym szczęśliwi.

Zacząłem zatem drugie czytanie. Z nastawieniem "co osoba bez bagażu doświadczeń faceta około pięćdziesiątki może wynosić z tej książki?" No tak. Jest szansa, że taka osoba znajdzie dzięki niej siłę do odrzucenia narracji o zmarnowanych potencjałach. Właściwie jest ona bardzo silnie wpleciona w naszą kulturę (weźmy biblijną przypowieść o talentach), wzmocniona przez miraże z mediów społecznościowych czy całe celebryctwo. Byłoby bardzo dobrze gdyby pani Katarzynie Czajce-Kominiarczuk udała się sztuka przekonania zmartwionych, żeby dali sobie spokój z wizją "sukces albo nic!" Zresztą autorka przytomnie pyta czym ten sukces w ogóle jest i jak go definiujemy.

Cieszyłbym się, gdyby udało się jej przekonać sfrustrowane i sfrustrowanych do tego, że granice 30, 40 i więcej lat nie zamykają nas na nowe doświadczenia, jeśli tylko sami jesteśmy na nie dość otarte i otwarci.

Zatem, podobnie jak autorka, mam nadzieję. Nadzieję, że znajdziecie w tej książce to coś. Może ja już to miałem i dlatego nie ucieszyłem się z natknięcia się na to po raz kolejny.

Tę książkę czytałem dwa razy, ale nie tak, jak sobie to pewnie wyobrażacie. Otóż zacząłem ją czytać jak każdą inną pozycję poradnikowo-psychologiczną, szukając krzepiących myśli, które pomogłyby mi uporządkować doświadczenia. Nadać kształt intuicjom i przeżyciom. Tu jednak napotkałem poważną trudność. Otóż mam 47 lat i spory bagaż doświadczeń. Autorka ma dla takiego...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Michał Kędzierski

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [1]

James Merrill
Ocena książek:
8,5 / 10
6 książek
0 cykli
Pisze książki z:
1 fan

statystyki

W sumie
przeczytano
52
książki
Średnio w roku
przeczytane
7
książek
Opinie były
pomocne
305
razy
W sumie
wystawione
43
oceny ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
279
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]