WojtekQ

Profil użytkownika: WojtekQ

Nie podano miasta Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
38
Przeczytanych
książek
64
Książek
w biblioteczce
32
Opinii
241
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Mężczyzna
Dodane| 1 ksiązkę
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Victor Milán to amerykański pisarz znany głównie z wielokrotnie nagradzanej powieści The Cybernetic Samurai, która powstała jako owoc zainteresowania cybernetyką. Niemniej jednak mężczyzna rozpoczyna nowy rozdział w swojej wieloletniej karierze i w pełni oddaje się prawdziwej fantastyce, w której science fiction zostaje zdominowane przez... dinozaury. Władcy dinozaurów to bowiem pierwszy tom serii opatrzonej tym samym tytułem, która zabiera czytelnika do całkiem innego świata - Raju - wyrzeźbionego słowami Victora Milána. Amerykanin należy do tych autorów, którego nie pętają żadne łańcuchy wymagającej wyobraźni, tworzył bowiem powieści pod wieloma pseudonimami (Richard Austin, Robert Baron, S.L. Hunter), czym wykreował piękny bagaż doświadczeń liczący prawie sto wydanych książek oraz wiele opowiadań. Powieść Władcy dinozaurów rozpoczyna nową erę nawiązującą do fascynacji pradawnymi stworzeniami, w której Victor Milán dociera do granic świata słodkiej fantazji, które modeluje, kreując zupełnie nową rzeczywistość.

Raj - świat będący odbiciem czternastowiecznej Europy ogarnięty falą konfliktów dynastycznych oraz zabójczych wojen, gdzie chaos upodobał sobie wygodne miejsce. Raj - świat wykreowany przed Ośmiu Stwórców, którzy obejmują nad nim rzeczywistą władzę i wszystko leży w ich rękach. Raj - kraina na wzór gry, w której kości zostają rzucane przez stwórców, a pionkami są ludzie i dinozaury w pełni podporządkowani wyższym organom. Raj - okrutna kraina pełna nienawiści i radości, spokoju oraz chaosu, gdzie nic nie jest pewne, a intrygi zalewają rozległe obszary niczym śmiercionośne ostrza. Raj - świat, w którym po ziemi wraz z ludźmi stąpają pradawne stworzenia powołane do życia przez Victora Milána. Raj - obszar strategii cesarza Nuevaropy, Felipe, który zasiadając na Zębatym Tronie, pragnie przejąć realną władzę i odciąć swoją zależność od innych. Raj - kraina, w której wyobraźnia zabarwi się całą paletą barw i zaopatrzy w ostre zęby, broń, która pozwoli jej przetrwać do końca niebezpiecznej gry...

Ta książka to rewelacyjne połączenie Parku Jurajskiego z Grą o tron - takie oto słowa rekomendacji samego George'a R.R. Martina rozpoczynają przygodę w świecie stworzonym przez Victora Milána, co daje czytelnikowi jasno do zrozumienia, iż historia została już doceniona i uznana. Czy jednak na pewno? Po pierwsze, w żadnym stopniu nie trawię jakichkolwiek porównań. Jeśli dla tak cenionego autora jak Martin Władcy dinozaurów są zlepkiem dwóch innych powieści - tak niebanalnych i, przede wszystkim, oryginalnych - to w związku z tym łatwo można przylepić książce łatkę małego plagiatu, co w każdym przypadku skutkuje niesmacznym i przysłowiowym odgrzewanym kotletem. Toteż - jak wyraźnie widać - moja przygoda z książką Victora Milána nie rozpoczęła się szczególnie wyjątkowo, jednak bardzo szybko spostrzegłem, iż nie znajdziemy w niej ani Gry o tron, ani Parku Jurajskiego, co niezmiernie mnie ucieszyło. Fakt, tematyka powiązana z dinozaurami prawie większości osób kojarzy się bezpośrednio z powyżej wymienionym filmem, jednakże po zapoznaniu się z lekturą idea porównania jej do Parku Jurajskiego wydaje się po prostu lekko śmieszna. Cenię Martina, ale brawa dla niego!

Victor Milán postanawia całkowicie przekierunkować swoje dotychczasowe zainteresowania science fiction, poświęcając je rozległej fantastyce, czym wywołał niemałe zdziwienie wśród rzeszy jego wiernych czytelników. Czy była to jednak dobra decyzja? Ostatnimi czasy w ogóle nie mogę odnaleźć się pośród irracjonalnych światów, które z biegiem czasu wydają się po prostu takie same, choć stworzone są przez różnych autorów. Pozycja Władcy dinozaurów wydawała się stosunkowo odmienna, bowiem wyraźnie zaznaczała swoją oryginalność, wykorzystując w fabule pradawne stworzenia, co wywołało u mnie ogromne zainteresowanie. Niemniej jednak pomimo wspaniałego świata, który został ożywiony przez Victora Milána oraz pomimo dobrze zbudowanej fabuły i motywu dinozaurów kompletnie nie mogłem odnaleźć się pośród tych wszystkich czynników, które na pozór zachęcają do przeczytania powieści, ale mnie kompletnie rozczarowały. Może faktycznie mam jakieś szczególne wymagania do fantastyki po zapoznaniu się z Grą o tron albo po prostu twórczość Victora Milána po prostu nie trafiła w moje gusta. Według mnie w książce było stosunkowo za dużo chaosu w chaosie, co kompletnie mnie zdezorientowało. Każde pojedyncze zdarzenie popychało następne, trudne nazwy zaczynały pojawiać się bez końca, a ja, chcąc przeżyć fantastyczną przygodę i oderwać się od rzeczywistości, zacząłem się po prostu nudzić. Wymalowany słowem świat Władców dinozaurów naprawdę robi ogromne wrażenie, to chyba jedyny taki aspekt, który rzeczywiście mi się spodobał. Autor stworzył swoją krainę niezwykle precyzyjnie, zadbał szczególnie o motyw dinozaurów, przybliżając czytelnikowi na początku każdego rozdziału poszczególne stworzenia, które pojawiają się w powieści, i zatroszczył się o właściwy odbiór świata, bowiem jest on pełen różnorakich skrajności. Niemniej jednak dalsze snucie historii mocno mnie rozczarowało, toteż chwilami kompletnie się nie skupiałem i doprawy po przeczytaniu kolejnych dwudziestu stron dzieła Victora Milána moja wiedza na temat militarnych spraw i bohaterów była po prostu minimalna.

Władcy dinozaurów to książka pełna sprzeczności. Z jednej strony otwiera przed czytelnikiem wrota do tajemniczego świata, po którym twardo stąpają dinozaury i nadają mu charakterystycznej oraz - przede wszystkim - niebezpiecznej nuty. Natomiast patrząc z innej perspektywy, historia ta naszpikowana jest chaosem i naprawdę trzeba się natrudzić, żeby na bieżąco śledzić losy bohaterów. Niemniej jednak powieść Victora Milána to idealna pozycja dla miłośników fantastyki, którzy z pewnością zachwycą się pradawnymi stworzeniami i zawiłą fabułą bogatą w różnorakie intrygi.

http://recenzjewojtka.blogspot.com/

Victor Milán to amerykański pisarz znany głównie z wielokrotnie nagradzanej powieści The Cybernetic Samurai, która powstała jako owoc zainteresowania cybernetyką. Niemniej jednak mężczyzna rozpoczyna nowy rozdział w swojej wieloletniej karierze i w pełni oddaje się prawdziwej fantastyce, w której science fiction zostaje zdominowane przez... dinozaury. Władcy dinozaurów to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Yaa Gyasi to ame­ry­kań­ska pisarka, która uro­dziła się w Gha­nie – afry­kań­skim pań­stwie nad Oce­anem Atlan­tyc­kim – nie­mniej jed­nak wycho­wała się w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, gdzie obec­nie mieszka. Pisarka ma dwa­dzie­ścia sześć lat. Droga do domu to jej pierw­sza powieść, w któ­rej ujaw­nia swoje afry­kań­skie korze­nie – fabuła prze­peł­niona jest magią i tajem­ni­czym kra­jo­bra­zem Czar­nego Kon­ty­nentu. Histo­ria Yaa Gyasi uznana jest przez wielu kry­ty­ków za jedną z naj­bar­dziej ocze­ki­wa­nych ksią­żek 2016 roku, która odkrywa przed czy­tel­ni­kiem egzo­tyczne tajemnice Afryki skąpanej w niewolnictwie.

Ghana, zachod­nie wybrzeże Afryki, XVIII wiek. Nie­mal 300 lat praw­dzi­wej histo­rii. Sie­dem poko­leń. Dwie sio­stry. Effia – żona angiel­skiego kolo­ni­za­tora, dowódcy twier­dzy Cape Coast Castle, posia­daczka tajem­ni­czego czar­nego kamie­nia, Afry­kanka, któ­rej życie zmie­niło się na lep­sze. Esi – nie­wol­nica, która w dra­ma­tycz­nych oko­licz­no­ściach zostaje wtrą­cona do lochu Cape Coast Castle, a następ­nie zostaje sprze­dana i wysłana za ocean do Ame­ryki, posia­daczka tajem­ni­czego czar­nego kamie­nia. Dwa odmienne światy. Jedno prze­zna­cze­nie. Jedna histo­ria, która odtąd roz­ciąga się na dwa kon­ty­nenty, uka­zu­jąc przez pry­zmat dzieci, wnu­ków oraz prawnu­ków Effii i Esii praw­dziwe obli­cze nie­wol­nic­twa i egzo­tycz­nej Afryki.




Droga do domu autor­stwa Yaa Gyasi to nie­za­prze­czal­nie jedna z tych histo­rii, które wywie­rają ogromny wpływ na czy­tel­niku, stają się tema­tem pochła­nia­ją­cym wszyst­kie myśli, które zaczy­nają krą­żyć bez­po­śred­nio wokół jed­nej idei – dzie­jów dwóch afry­kań­skich poko­leń spo­jo­nych ze sobą tajem­ni­czym czar­nym kamie­niem. Z każ­dym roz­dzia­łem, z każdą prze­czy­taną stroną dzieło zaczyna oży­wać, staje się wyjąt­kowo ela­styczne i zara­zem gorz­kie w odbio­rze. Przed­sta­wiona Afryka nabiera skraj­nych barw, bowiem jed­no­cze­śnie zostaje uwy­pu­klona jej egzo­tyczna i tajem­ni­cza strona oraz zwod­ni­czy cha­rak­ter połą­czony z nutą nie­wol­nic­twa. Yaa Gyasi dzięki swoim afry­kań­skim korze­niom zna­ko­mi­cie włada paletą barw, szki­cu­jąc każdy naj­drob­niej­szy ele­ment kra­jo­brazu i wyjąt­ko­wej histo­rii, toteż przez dany czas można prze­nieść się do Afryki, ujrzeć ją oczami wyobraźni i prze­ko­nać się o ciem­niej stro­nie kon­ty­nentu. To, co zde­cy­do­wa­nie wyróż­nia tę powieść spo­śród innych to zde­cy­do­wa­nie spo­sób uka­za­nia całej fabuły w postaci frag­men­ta­rycz­nych roz­dzia­łów poświę­co­nych kolejno każ­demu potom­kowi. Z jed­nej strony dzia­ła­nie to wywo­łuje pew­nego rodzaju dez­orien­ta­cję, gdyż wciąż na nowo trzeba przy­zwy­czaić się do odręb­nej histo­rii, nie­mniej jed­nak zja­wi­sko to jest dokład­nie prze­my­ślane i dopra­co­wane w naj­drob­niej­szym szcze­góle. Roz­drob­niona kon­struk­cja powie­ści stale powraca do poprzed­nich wąt­ków, infor­ma­cje o prze­szłych losach boha­te­rów i sytu­acji stale krążą w żyłach książki, nie pozo­sta­jąc jedy­nie mar­twymi ele­men­tami poszcze­gól­nych opo­wie­ści. Niem­niej jed­nak naj­bar­dziej utkwił mi w pamięci czarny kamień, który stał się waż­nym oraz nie­od­łącz­nym ele­men­tem Drogi do domu. Zde­cy­do­wa­nie nadaje to powie­ści ory­gi­nal­nego wydźwięku, spo­tę­go­wa­nego przed natu­ra­li­styczne odzwier­cie­dle­nie sytu­acji uka­za­nej w książce. Skut­kiem tego nie tylko obser­wu­jemy jałową zie­mię, bez­względny głód, krwawe wojny oraz ogar­nia­jące Afrykę łań­cu­chy nie­wol­nic­twa, ale także prze­no­simy się do lochów i dra­ma­tycz­nej sce­ne­rii, która naprawdę mrozi krew w żyłach. Yaa Gyasi oka­zała się autorką, która mimo począt­ków swo­jej kariery zro­biła naprawdę impo­nu­jące wra­że­nie, roz­po­ście­ra­jąc gamę naprawdę dobrze skon­stru­owa­nej przy­gody wypeł­nio­nej róż­nymi nutami, które na zmianę prze­pla­tają się, two­rząc pełną smaku sym­fo­nię bogatą w wątki i wyjąt­kową tema­tykę.


Droga do domu to zde­cy­do­wa­nie jedna z naj­bar­dziej tajem­ni­czych histo­rii, która jed­no­cze­śnie uka­zuje maje­sta­tyczny kra­jo­braz Afryki nasiąk­nięty egzo­tyką oraz zabój­czą naturę kon­ty­nentu, który stał się łatwym źró­dłem nie­wol­nic­twa. To przy­goda poświę­cona sied­miu poko­le­niom afry­kań­skiej rodziny roz­cią­gnięta nie­mal na 300 lat, któ­rej losy wiją się i prze­pla­tają, two­rząc nie­za­po­mniany obraz prze­peł­niony zapa­chem jało­wej ziemi, popiołu oraz pach­ną­cej nadziei. Gorąco pole­cam!

http://recenzjewojtka.blogspot.com/

Yaa Gyasi to ame­ry­kań­ska pisarka, która uro­dziła się w Gha­nie – afry­kań­skim pań­stwie nad Oce­anem Atlan­tyc­kim – nie­mniej jed­nak wycho­wała się w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, gdzie obec­nie mieszka. Pisarka ma dwa­dzie­ścia sześć lat. Droga do domu to jej pierw­sza powieść, w któ­rej ujaw­nia swoje afry­kań­skie korze­nie – fabuła prze­peł­niona jest magią i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Głód – nie­po­zorne słowo, które zabiło wię­cej ludzi, niż nie­jedna wojna. Głód – wyraz ocie­ka­jący ludz­kimi duszami, któ­rych przy­bywa z minuty na minutę. Głód – roślina zasa­dzona przez ludz­kość, któ­rej nie da się wyplenić, wbiła bowiem swe korze­nie zbyt głę­boko w struk­turę naszych ist­nień i wciąż zbiera ogromne żniwo. Głód – naj­gor­szy kata­klizm, naj­trwal­sza cho­roba spo­łe­czeń­stwa, na którą nie ma leku, naj­nie­bez­piecz­niej­sze zja­wi­sko na ziemi, cichy zabójca Głód – pogrą­żone w ago­nii dziecko Trze­ciego Świata, które powoli wyziewa swoją duszę, łka­jąc w jałową zie­mię. Głód – ciemne oczy nie­na­tu­ral­nie chudych dziat­ków, w któ­rych kryje się przy­szłość owiana zapa­chem śmierci, przy­szłość, która łączy się z deli­kat­nym pło­mie­niem nadziei, gasną­cym z każdą godziną. Głód...

Mar­tín Capar­rós – argen­tyń­ski pisarz i dzien­ni­karz, autor licz­nych repor­taży, miło­śnik natu­ra­li­zmu, wierny przy­ja­ciel zgub­nej rze­czy­wi­sto­ści, która obda­rza go spe­cy­ficzną tema­tyką bli­ską ludz­ko­ści. Jed­nym z jego repor­taży jest Głód, książka ceniona i dwu­krot­nie nagro­dzona: hisz­pań­ską Pre­mio Calamo i wło­ską Pre­mio Terzani. Capar­rós pra­co­wał jako dzien­ni­karz tele­wi­zyjny, radiowy i redak­tor naczelny kilku maga­zy­nów. Tłu­ma­czył także Wol­tera, Queveda oraz Szek­spira. Obec­nie podró­żuje i pisze, poszu­ku­jąc źró­deł peł­nych natchnień.

Określana jako "reportaż totalny" książka Mar­tína Capar­rósa to zbiór autentycznych historii mieszkańców Nigru, Indii, Bangladeszu, Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Sudanu Południowego oraz Madagaskaru, gdzie świat rządzi się całkiem innymi zasadami. Autor podróżując po świecie, stara się ukazać czytelnikom, czym tak naprawdę jest głód, który w dzisiejszych czasach jest niezrozumiałym zjawiskiem. Przedstawia wiele wątków dotyczących krajów rozwijających się, nakreślając wyraźnie istotę ubogiej struktury społeczeństwa, w którym głód zbiera największe żniwo. Reportaż Mar­tína to 716 stron obnażania zachowań korporacji, ignorowania głównego problemu przez największe organizacje oraz przedstawiania prawdziwego oblicza najgorszej choroby świata. To jedna z tych książek, w której bez cienia fikcji można ujrzeć prawdziwy świat, który ma dwojaką naturę - daje życie, ale także je odbiera. Capar­rós uparcie twierdzi, że lepiej nie czytać Głodu, gdyż po lekturze otaczająca nas rzeczywistość na pewno nie będzie wyglądała tak samo, jak dotychczas, natomiast temat głodu stanie się gorzki, wręcz cierpki i nie sposób będzie pozostawić go obojętnie.

"Głód Caparrósa wytrąca z równowagi, zmusza do myślenia, a często nawet do zrewidowania swoich poglądów. To imponujący rozmachem reportaż oddający głos tym, którzy na ogół milczą."

Głód to zde­cy­do­wa­nie jedna z naj­trud­niej­szych ksią­żek, jakie dotych­czas czy­ta­łem, bowiem prze­peł­niona jest praw­dzi­wym cier­pie­niem, które zdaje się prze­ni­kać ze stro­nic do naszej rze­czy­wi­sto­ści, jed­no­cze­śnie uka­zu­jąc realia tak odle­głe, a jed­nak bli­skie struk­tu­rze świata. Muszę przy­znać, że nie­zmier­nie trudno jest mi zebrać myśli po tak wyma­ga­ją­cej książce, bowiem nie spo­dzie­wa­łem się aż tak głę­bo­kiego wydźwięku i emo­cji, które prze­leją się na mnie pro­sto z fabuły. Byłem w pełni prze­ko­nany, że znam pro­blem głodu, że mam świa­do­mość sytu­acji, która roz­grywa się w Afryce, nie­mniej jed­nak Capar­rós udo­wod­nił, że moja wie­dza jest tylko cząst­kowa. Jest niczym kro­pla w oce­anie. Dla­tego też z każ­dym roz­dzia­łem byłem zszo­ko­wany tym, jak temat głodu omi­jany jest przez media, mini­ster­stwa i inne orga­ni­za­cje dzia­ła­jące na skalę świa­tową. Oka­zuje się bowiem, że to nie tylko wyjąt­kowa cze­pli­wość autora, ale rze­czy­wi­sty obraz obec­nego świata – świata, w któ­rym omija się prawdę sze­ro­kim łukiem. Jedną z sytu­acji, które przed­sta­wiają wyjąt­ko­wość orga­ni­za­cji pań­stwo­wych jest zastę­po­wa­nie głodu frazą nie­do­ży­wie­nie struk­tu­ral­ne. To ofi­cjalne wyra­że­nie spraw­nie eli­mi­nuje głód i zaciera skrajne emo­cje, toteż jest cał­kiem ina­czej odbie­rane przez ludzi.

Nie bez wąt­pie­nia kolo­ry­styka okładki utrzy­mana jest w ciem­nych bar­wach, bowiem zbiór repor­taży Capar­rósa to istny hołd dla osób dotknię­tych gło­dem, któ­rzy mil­czą, nie mając siły, by krzyk­nąć. Niem­niej jed­nak smutny odcień, który koja­rzy się na pierw­szy rzut oka z żałobą, jest ade­kwatny do tre­ści, obra­zu­ją­cej głód z każ­dym naj­mniej­szym szcze­gó­łem. Za pośred­nic­twem książki czy­tel­nik prze­nosi się w wiele miejsc na świe­cie, gdzie ludzie umie­rają z głodu, toteż można ujrzeć praw­dziwe życie prze­siąk­nięte ubó­stwem, gdzie głów­nym pro­ble­mem nie są pie­nią­dze i ban­ko­wość, a brak żyw­no­ści. Z każdą stroną, z każ­dym roz­dzia­łem główny temat zaczyna przy­bie­rać tempa, kolejne argu­menty i przy­kłady zale­wają umysł, uka­zu­jąc sto­pień naszej nie­wie­dzy. Dra­styczne echo książki naprawdę daje się we znaki. W moim przy­padku było tak, że kom­plet­nie zanie­mó­wi­łem – fabuła mnie przy­tło­czyła, oka­zała się za ciężka. Jed­nak po pew­nym cza­sie Głód znów pochło­nął moje myśli i spo­wo­do­wał burzę w mojej gło­wie, kreu­jąc zupeł­nie inną teo­rię. Książka Capar­rósa to naprawdę udany obraz pełen gory­czy, smutku i śmierci. To dzieło na skalę świa­tową, o któ­rym ciężko coś powie­dzieć, gdyż lek­tura ta mówi sama za sie­bie.

Głód to nie­wąt­pli­wie mocna powieść, która z każ­dym roz­dzia­łem uka­zuje czy­tel­ni­kowi tysiąc małych świa­tów roz­miesz­czo­nych na Ziemi, gdzie każdy okru­szek chleba ceniony jest na miarę złota, a każdy ubogi posi­łek staje się moż­li­wo­ścią prze­trwa­nia. To przy­goda, któ­rej nie da się zapo­mnieć, bowiem uka­zuje reali­styczne obrazy ubó­stwa, cier­pie­nia oraz cią­żą­cej śmierci, która roz­sie­wa­jąc głód, czyha niczym sęp. Głód Mar­tína Capar­rósa to nie­sa­mo­wita książka, która zmie­nia postrze­ga­nie na świat, zmie­nia myśli i sku­pia je na jed­nym kon­kret­nym pro­ble­mie, nęka­ją­cym lud­ność od wie­ków – na gło­dzie. Ser­decz­nie pole­cam!

http://recenzjewojtka.blogspot.com/

Głód – nie­po­zorne słowo, które zabiło wię­cej ludzi, niż nie­jedna wojna. Głód – wyraz ocie­ka­jący ludz­kimi duszami, któ­rych przy­bywa z minuty na minutę. Głód – roślina zasa­dzona przez ludz­kość, któ­rej nie da się wyplenić, wbiła bowiem swe korze­nie zbyt głę­boko w struk­turę naszych ist­nień i wciąż zbiera ogromne żniwo. Głód – naj­gor­szy kata­klizm,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika WojtekQ

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
38
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
241
razy
W sumie
wystawione
35
ocen ze średnią 7,9

Spędzone
na czytaniu
270
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]