biedlonka

Profil użytkownika: biedlonka

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 44 tygodnie temu
14
Przeczytanych
książek
100
Książek
w biblioteczce
13
Opinii
50
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 1 ksiązkę
Czytam sobie.

Opinie


Na półkach:

Od jakiegoś czasu myślę sobie o podejściu autorów do tworzenia ich własnych tekstów. Pisania trzymającego w centrum czytelnika, a nie o własną twórczość nie pochwalał Rilke. Hamvas był zdania, że pisanie powinno się lubić tak, jak lubi się pić wino, a zanim się coś wyda, powinno się spędzić długie lata na pisaniu pamiętnika - lub co najwyżej listów. Z drugiej strony, całkowite pominięcie czytelnika w swoich tekstach to przepis na prozę zupełnie prywatną. Taka proza może być przyjemna do czytania o ile autora zna się osobiście - ale w sytuacji, gdy jest on czytelnikowi nieznajomy i obojętny sprawia, że ma się wrażenie, jakby słuchało się opowieści dostępnej tylko dla wtajemniczonych, a nam pozostaje skrzętne układanie zrozumiałej narracji z kontekstu, który szczątkowo do nas dociera. I to jest właśnie problem, który mam z “Podróżami wyobraźni” Benjamina.

“Obrazy myślowe” w jego wydaniu to teksty łączące elementy filozoficzne, autobiograficzne, poetyckie i prozatorskie. Wrażenia z podróży, fragmenty snów, zabawy w stylu wodzenia oczami po bruku, krawędziach, okiennicach, spisywania tego, co widzi się nie tyle oczami, co “oczami” wyobraźni - kiedy jednocześnie na coś patrzymy i przeżywamy nie tylko fizyczne cechy danej kompozycji, ale łączymy je w kolaże skojarzeń, wspomnień, symboli i znaczeń. I jest to proza momentami bardzo piękna, pozwalająca na zatopienie się i "zobaczenie" tego, co widzi autor, o ile tylko zaprosimy do czytania odpowiednią ilość skupienia i cierpliwości - a jednak, po przeczytaniu całości, mam wrażenie, jakbym momentami stała “obok” autora - w negatywnym tego zdania znaczeniu.

Pomimo dość dokładnego opisania swoich wspomnień mam wrażenie, że wciąż nie mam do nich dostępu. Ciężko je złapać i przyjrzeć się im, wejść w nie i je poczuć samemu w wariacji stylów, wirze wspomnień, sklejce skojarzeń, zdań pisanych tak, jak się je myśli, niewyjaśnionych kontekstów, tajemniczych, pojawiających się i znikających postaci. Przyglądając się swoim własnym myślom postrzegam je bardziej jako “skoki” ze wspomnienia na wspomnienie, z symbolu na skojarzenie, niż liniowy ciąg pytań i odpowiedzi, przyczyn i skutków - i takie wrażenie mam właśnie z tej książki. Na ile to wina samego Benjamina - ciężko powiedzieć, bo wiele z tych tekstów czyta się jak kartki z pamiętnika, a te być może nigdy nie były przeznaczone na opublikowanie.

Pisać tylko z odbiorcą w głowie - źle, bo sprzeniewierzamy wtedy własną twórczość. Pisać z całkowitym pominięciem odbiorcy… no, jak się okazuje, też najwyraźniej nie za dobrze.

Od jakiegoś czasu myślę sobie o podejściu autorów do tworzenia ich własnych tekstów. Pisania trzymającego w centrum czytelnika, a nie o własną twórczość nie pochwalał Rilke. Hamvas był zdania, że pisanie powinno się lubić tak, jak lubi się pić wino, a zanim się coś wyda, powinno się spędzić długie lata na pisaniu pamiętnika - lub co najwyżej listów. Z drugiej strony,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Uczta Łukasz Orbitowski, Platon
Ocena 7,2
Uczta Łukasz Orbitowski,&...

Na półkach:

Platon, ustami Sokratesa, przenosi czytelnika dialogiem przez różne stadia “zdrowego rozwoju” miłości, która ostatecznie jest dążeniem do wiecznego posiadania dobra i szczęścia - a skoro tak, to jest również dążeniem do nieśmiertelności. Nieśmiertelności, którą można osiągnąć przez “płodzenie w pięknie” na różne sposoby, będąc na różnych “szczeblach” rozwoju miłości: od kochania jednego pięknego ciała, przez zauważenie piękna w wielu ciałach, zwrócenie się ku pięknu dusz, pięknu uczynków, pięknu wiedzy - aż do zobaczenia czystego, niezmiennego piękna-idei - momentu, w którym to “dopiero życie jest coś warte: wtedy, gdy człowiek piękno samo w sobie ogląda”.

Nie pozostaje nic, jak tylko na tę drabinę wskoczyć.

Platon, ustami Sokratesa, przenosi czytelnika dialogiem przez różne stadia “zdrowego rozwoju” miłości, która ostatecznie jest dążeniem do wiecznego posiadania dobra i szczęścia - a skoro tak, to jest również dążeniem do nieśmiertelności. Nieśmiertelności, którą można osiągnąć przez “płodzenie w pięknie” na różne sposoby, będąc na różnych “szczeblach” rozwoju miłości: od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wbrew temu, co widoczne w historii głównej bohaterki na pierwszy rzut oka, śmierć Anny Kareniny nie nastąpiła pod kołami pociągu po miesiącach romansu z hrabią Wrońskim. Umarła dużo wcześniej, oddając innej osobie w posiadanie swoją duszę, ciało i umysł - choć paradoksalnie wydawało jej się, że to właśnie w ten sposób zacznie wreszcie żyć.


Anna Arkadiewna pragnęła tylko jednego - przeżywać - po same granice przeżycia. “Czytała i rozumiała, ale czytanie, czyli obserwacja życia innych ludzi w odbiciu, nie cieszyło jej; sama miała w sobie zbyt wiele chęci życia. Czytając, jak bohaterka romansu dogląda chorego, Anna sama miała ochotę chodzić cichymi krokami po pokoju pacjenta; czytając o członku parlamentu wygłaszającym przemówienie, pragnęła sama wypowiedzieć tę mowę; czytając, jak lady Mary konno cwałowała za gończymi, jak dokuczała bratowej i jak zadziwiała wszystkich odwagą, Anna pragnęła czynić to samo”. Po latach życia z człowiekiem, który żył jedynie odbiciem życia, znajomość z hrabią Wrońskim rozpala w niej przygaszony płomień, który na początku roztapia w niej to, co przez lata trwało w hibernacji, a później spala i niszczy ją samą, doprowadzając ją do szaleństwa, obłędu, paranoi.

Wydaje się, że najgorsze, co można zrobić swoim fantazjom, to je spełnić. Wyobrażenia trzymane na wodzy pozwalają nam na bezpieczną obserwację i rozkoszowanie się nimi; spełnione prowadzą nas do punktu, z którego nie ma odwrotu, niebezpiecznie oddają komuś we władanie to, czym jesteśmy, a nas samych wtrącają w niezdefiniowany stan “pomiędzy”, w którym nie sposób spokojnie trwać. Nie ma już nas, nie ma naszych uczuć, myśli i pragnień - wszystko zostaje złożone w ofierze komuś, kto nigdy nie będzie w stanie temu sprostać. Nie przez swoją własną niegodziwość - bo ostatecznie lekkoduch Wroński szczerze troszczył się o Annę, jak tylko mógł - ale przez to, że myśląc o tej osobie widzimy nie ją samą, ale raczej obraz złożony z naszych wyobrażeń o niej, którym ta osoba nigdy nie dorówna.

Jest tyle czarnego, ciężkiego piękna w tej książce, tyle postaci, które tak fascynująco jest obserwować. Karenin, którego tak bardzo chciałabym przytulić, bo żył tak, jak tylko potrafił, za co ze strony okrutnego, drapieżnego, czyhającego tylko na porażkę innych społeczeństwa spotkało go potępienie. Kitty, która z zawstydzonej i lekko próżnej nastolatki staje się najpierw odbiciem osób, które ją fascynują, po to, by w końcu potrafić szczerze o innych się troszczyć. Poczciwy, introwertyczny Lewin, którego różnych świętości śmierć i narodziny możemy obserwować w miarę upływu czasu. Dolly, która odważnie przygląda się swojej rodzinie i kwestionuje sens i wysiłek włożony we wciągnięcie w życie i wychowanie dzieci. Powielacz Obłoński, którego zachowania początkowo wywołują w czytelniku uczucie łagodnego rozbawienia, a później każą zastanowić się nad podwójnymi standardami w myśleniu o zdradzie kobiet i mężczyzn. Wroński, który umiał żyć jedynie na powierzchni, kopiować, nigdy tworzyć - i, co najgorsze, nigdy potrzeby zmiany tego stanu nie czuł.

Być może nie dało się tego wszystkiego uniknąć. Być może Anna na romans była skazana, być może nie dało się inaczej, bo ostatecznie stał się sensem jej egzystencji - egzystencji, bo “życiem” nie sposób dla mnie nazwać ani stanu sprzed momentu “przejścia”, zaangażowania się w romans z Hrabią Wrońskim - ani tym bardziej stanu po.

Czytajcie i rozkoszujcie się.

Wbrew temu, co widoczne w historii głównej bohaterki na pierwszy rzut oka, śmierć Anny Kareniny nie nastąpiła pod kołami pociągu po miesiącach romansu z hrabią Wrońskim. Umarła dużo wcześniej, oddając innej osobie w posiadanie swoją duszę, ciało i umysł - choć paradoksalnie wydawało jej się, że to właśnie w ten sposób zacznie wreszcie żyć.


Anna Arkadiewna pragnęła tylko...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika biedlonka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
14
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
50
razy
W sumie
wystawione
13
ocen ze średnią 7,9

Spędzone
na czytaniu
73
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
5
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]