rozwiń zwiń
nixie_books

Profil użytkownika: nixie_books

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 46 tygodni temu
333
Przeczytanych
książek
866
Książek
w biblioteczce
54
Opinii
156
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Miłośniczka YA, fantastyki, zwierząt i natury <3

Opinie


Na półkach:

Uciekając przed żałobą, spowodowaną śmiercią jej matki, Bree trafia na studia oddalone od jej rodzinnego domu o cztery godziny drogi. Choć dystans ten zapewnia jej odizolowanie od pełnego bolesnych wspomnień rodzinnego domu, to wciąż nie jest wystarczający, by uciec od ścigającego ją dziedzictwa.
Wydarzenia, których przez przypadek Bree staje się świadkiem swojej pierwszej nocy na kampusie, zasiewają w jej sercu ziarno podejrzeń. Dręczona wątpliwościami, czy aby na pewno śmierć jej matki była zwykłym wypadkiem samochodowym, Bree wplątuje się w odwieczną wojnę dobra ze złem.

Pozornie zwykła dziewczyna, tajna organizacja, niebieskooki blondyn o heroicznych zapędach oraz ciemnowłosy, szary moralnie chłopak. Znajomo brzmiąca mieszanka, czyż nie?
Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy podczas czytania „Zrodzonych z legendy” jest ich nieziemska wręcz schematyczność. Fabuła oraz wiele motywów kojarzyły mi się z mnóstwem innych fantastycznych książek oraz seriali – i nie mam tu na myśli wyłącznie delikatnych nawiązań, a prawie że identyczne motywy i wydarzenia. Najbardziej jednak w oczy kłuła mnie stereotypowość Nicka i Selwyna, przez którą, w moim odczuciu, obie te postaci dużo straciły. Gdyby zrezygnować z tak „klasycznego” przedstawienia tej dwójki, można by było dużo lepiej poprowadzić ich charaktery.
Dodatkowo bardzo nie przypadło mi do gustu rozplanowanie fabuły w czasie. Wszystko działo się zdecydowanie zbyt szybko – w połowie książki nie minął jeszcze tydzień bytności Bree na kampusie, a ta była już zakochana na zabój i siedziała po uszach w sprawach „tajnego” stowarzyszenia.
Kolejną wadą, tutaj ze strony wydawnictwa, jest ogrom tekstu na stronie. Osobiście wolę, kiedy książka ma więcej stron, ale litery są większe.
Mimo tych kilku niedoskonałości w ogólnym rozrachunku książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Styl autorki był niezwykle przyjemny i rozbudowany, co umilało i ułatwiało przewracanie kolejnych kartek.
Do gustu przypadło mi również przedstawienie magii w jej paru odmianach – zarówno eter jak i korzenie zaintrygowały mnie bez reszty i z niecierpliwością oczekiwałam, aż zdradzone zostanie nam coś więcej na temat tego, jak funkcjonują i do czego mogą zostać wykorzystane.
Sam Zakon Okrągłego Stołu oraz oparcie historii na legendach arturiańskich były niesamowicie ciekawymi pomysłami, z którymi nie zdarza mi się często spotykać w czytanej przeze mnie literaturze. Choć problematyczne było dla mnie na początku poukładanie sobie wszystkich związanych z Zakonem informacji w głowie, w końcu udało mi się ogarnąć, kto jest kim i co oznaczają poszczególne terminy.
Poza tym „Zrodzeni z legendy” poruszają ważne tematy – bycia odmiennym i mierzeniem się z wynikającymi z tego prześladowaniami. Książka dosadnie uświadamia czytelników z czym mierzyli się i wciąż muszą mierzyć się osoby czarnoskóre – poznajemy historie zarówno przodków Bree, jak i jesteśmy świadkami tego, co spotyka samą dziewczynę. Dodatkowo w powieści tej pojawia się osoba niebinarna, która również, w konserwatywnym środowisku Zakonu, nie ma najłatwiejszego życia i pada obiektem szykan.
Choć nie wszystko mi się podobało, jestem przekonana, że sięgnę po następny tom przygód Bree (w szczególności po tak wybuchowym i zaskakującym zakończeniu, jakim zostaliśmy uraczeni!). Was zachęcam za to do przekonania się na własnej skórze, czy „Zrodzeni z legendy” zasieją w Was równie dużą liczbę wątpliwości jak we mnie.

Uciekając przed żałobą, spowodowaną śmiercią jej matki, Bree trafia na studia oddalone od jej rodzinnego domu o cztery godziny drogi. Choć dystans ten zapewnia jej odizolowanie od pełnego bolesnych wspomnień rodzinnego domu, to wciąż nie jest wystarczający, by uciec od ścigającego ją dziedzictwa.
Wydarzenia, których przez przypadek Bree staje się świadkiem swojej pierwszej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nowa rzeczywistość i nowy świat, w którym przyszło żyć Agacie, zapewniają jej dwie rzeczy: masę niebezpieczeństw i kompletny brak nudy. Jako zwykła śmiertelniczka wrzucona w świat skłóconych Iskier, przerażających demonów oraz nieprzewidywalnych bogów, nie może być pewna niczego, nawet następnego dnia.

„To nie jest kraj dla słabych magów” to stanowczo nie tytuł dla czytelników o słabych nerwach. Krew w tej części lała się hektolitrami, a jeden brutalny czyn gonił kolejny (tych, o słabych żołądkach zachęcam do podczytywania tej historii przed jedzeniem 😂).
Agata nie miała ani chwili, by złapać oddech, a co za tym idzie, nie było mowy o nudzie ani dla niej, ani dla nas. Cała książka jest wręcz przesycona akcją, co uprzyjemnia czytanie i stanowczo utrudnia odłożenie książki oraz powrót do rzeczywistości.
Lekkie pióro autorki dodatkowo sprawiało, że kartki przewracały się wręcz same, a wplatany gdzieniegdzie humor powodował, że na mojej twarzy raz za razem gościł szeroki uśmiech rozbawienia.
Jednakże osobiście dużo przyjemniej czytało mi się drugą połowę książki. W pierwszej zbyt często wywracałam oczami nad niemądrym zachowaniem Agaty. Starałam się zrozumieć motywy głównej bohaterki, ale nie zmieniało to faktu, że okrutnie mnie irytowała.
Z radością poznawałam jednak nowych bohaterów i kolejne fascynujące moce, którymi władały Iskry. Zagłębianie się w świat i historię magicznych było fascynującą przygodą.
Choć do Agaty nie pałam najcieplejszymi uczuciami, jestem pewna, że sięgnę po następną część, aby przekonać się, gdzie to wszystko zmierza. Was, jeśli jesteście fanami lekkiej urban fantasy, również zachęcam do zapoznania się z tą historią!

Nowa rzeczywistość i nowy świat, w którym przyszło żyć Agacie, zapewniają jej dwie rzeczy: masę niebezpieczeństw i kompletny brak nudy. Jako zwykła śmiertelniczka wrzucona w świat skłóconych Iskier, przerażających demonów oraz nieprzewidywalnych bogów, nie może być pewna niczego, nawet następnego dnia.

„To nie jest kraj dla słabych magów” to stanowczo nie tytuł dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oscar Drai zupełnym przypadkiem poznaje Marinę. Przypadkiem nie jest jednak rozwijająca się między nimi przyjaźń ani tym bardziej przerażające przygody, którym oboje będą musieli stawić czoła. Jaka będzie cena odkrycia dawno zapomnianej prawdy i czy oboje będą gotowi ją zapłacić ?

„Marina” była moim pierwszym spotkaniem z piórem Zafóna i sama nie do końca wiem, co o tym spotkaniu myślę. O ile styl niezmiernie przypadł mi do gustu, o tyle kreacja bohaterów i ogólny zamysł na fabułę już nie podbił mojego serca.
Oscar oraz Marina, według mnie, są dosyć stereotypowymi bohaterami, nieszczególnie wyróżniającymi się spośród innych par, o których do tej pory czytałam. Żadne z nich nie wzbudziło we mnie większej sympatii.
Fabuła… Jestem ciut skonsternowana, bo całkowicie nie tego się spodziewałam. Dostajemy tutaj bowiem powiew fantastyki/science fiction, ciut kryminału i odrobinę powieści obyczajowej. Elementy fantastyczne i kryminalne były tym, co podobało mi się najbardziej, ale obyczajowa końcówka była dla mnie bardzo niepożądanym elementem całej historii. Ten ostatnio wątek był potraktowany zbyt od niechcenia i dorzucony, w moim odczuciu, „bo tak”. Aby miał sens powinien dostać więcej „czasu ekranowego”, bo w tym momencie nie jestem w stanie go nawet połączyć z resztą książki.
Sama nie wiem, czy polecam tę książkę czy nie. Nie jest ona zła, po prostu nie jest dla wszystkich, w tym, jak widać, dla mnie. Sami przekonajcie się, czy do Was ta historia przemówi.

Oscar Drai zupełnym przypadkiem poznaje Marinę. Przypadkiem nie jest jednak rozwijająca się między nimi przyjaźń ani tym bardziej przerażające przygody, którym oboje będą musieli stawić czoła. Jaka będzie cena odkrycia dawno zapomnianej prawdy i czy oboje będą gotowi ją zapłacić ?

„Marina” była moim pierwszym spotkaniem z piórem Zafóna i sama nie do końca wiem, co o tym...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika nixie_books

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [1]

Leigh Bardugo
Ocena książek:
7,2 / 10
22 książki
4 cykle
1346 fanów
Johann Wolfgang von Goethe Cierpienia młodego Wertera Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
333
książki
Średnio w roku
przeczytane
30
książek
Opinie były
pomocne
156
razy
W sumie
wystawione
330
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
2 223
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
35
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]